Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jovankaa1988

Brak mi sił :(

Polecane posty

Gość Jovankaa1988

Jovankaa1988 Mam 22 lat i coraz częściej w mojej głowie pojawiają się czarne myśli.Mniej więcej od trzech lat na próżno próbuję poradzić sobie z dorosłym życiem.Na próżno walczę o to, żeby pozostać sobą w świecie, który ani mnie nie cieszy, ani nie zadowala. Nic mi nie wychodzi, poddaję już na starcie.Zawaliłam już jedne studia, teraz znowu nie wychodzi z drugimi ( mam powtarzanie semestru letniego na drugim roku).Jestem aspołeczna, mam fobię społeczną, łatwo się załamuję (czego przykładem jest to, że od razu założylam, że nie zdam kolejnej sesji i po prostu się wycofałam).Tak jest niemal non stop - byle impuls sprawia, że rezygnuję z dalszej walki.Na studiach prawie nikt ze mną nie rozmawiał. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że nie mam żadnego wsparcia ze strony rodziców. Oni wzajemnie się nienawidzą, ciągle dochodzi do awantur i wyzwisk. Moje porażki tym bardziej pogarszają sprawę. Ojciec wyzywa mnie od matołów i poj**ów, krzywdząco porównuje z innymi, tymi bardziej "udanymi". Od dziecka jestem krytykowana, uważana za tę gorszą, głupszą itp. Nic dziwnego, że potem jestem taka, jaka jestem, bo niby jaka mam być, skoro czuję się nikim! Matka niby jest po mojej stronie, ale co z tego, skoro jej zdanie dla ojca nie ma żadnego znaczenia. W końcu jest "wariatką z psychiatryka" ( miała epizod samobójczy, jak miałam 11 lat) i z kimś takim nie ma co się liczyć, tym bardziej, że nie pracuje. I tak sytuacja staje się nie do zniesienia. Nic, tylko skończyć ze sobą...Bo niby po co żyć? Żeby mieć przez całe życie łatkę nieudacznika i mieć wygadywane błędy, które popełniłam? Problem tkwi w tym, że tak naprawdę nie chcę kończyć tego wszystkiego samobójstwem. Przeciwnie, gdzieś w głębi duszy chciałabym przetrwać tę młodzieńczą burzę i zacząć wszystko od nowa...Tylko jak? Tego już zupełnie nie wiem... ps przepraszam, że tak wcześnie rano i za chaos mojej wypowiedzi, ale po raz kolejny w moim domu doszło do kłótni i nie mogłam zasnąć ze świadomością tego, co mnie dotyka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Bardzo proszę o pomoc, o jakąś poradę. Wiem, że na tym forum to może być za "ciężki" temat, ale naprawdę chciałabym z kimś porozmawiać anonimowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak bedziesz stawiała siebie w takiej przegranej sytuacji to napewno Ci niewyjdzie powiedz sobie ze Cie stac! ze bedziesz lepsza od rodziców ze inaczej zycie sobie ułozysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Chcę ułożyć sobie inaczej życie niż oni, bo jak patrzę na to, jak żyją, widzę, że sam ich tryb prowadzi do frustracji. Ciągle tylko praca, zakupy, porządki w domu, oglądanie seriali i zachwycanie się programami typu "Taniec z gwiazdami". Znudzeni życiem, chodzą wcześnie spać i zasypiają z żalem, że wszystko jest takie, a nie inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tezzzzzzzzzzz
Wer kmpft, kann verlieren Wer nicht kmpft , hat schon verloren

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Mają żal o to, że poświęcam tyle czasu rysowaniu i innym pochodnym zajęciom, olewają mój świat, a potem mają pretensje, że zamykam się w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Bardzo żałuję, że mam takich rodziców.Zazdroszczę moim znajomym normalnych, ciepłych stosunków z najbliższymi. Mogą z nimi pogadać na różne tematy, liczyć na wsparcie nawet wtedy, gdy wszystko inne staje się murem. Interesują się tym, co tworzą, co ich cieszy. U mnie tego nie ma. Ojciec jest pochłonięty pracą, matka żyje w swoim, trudnym do ogarnięcia, świecie. Ich związek jest już od dawna fikcją, bo ponoć żadne z nich nie brało ślubu z miłości. Dlatego teraz wzajemnie się obwiniają. Szukają tej winy też we mnie, widząc tylko moje klęski i wady. Obcy ludzie są dla mnie lepsi, bardziej mnie doceniają, ale nie oni. Czy kiedykolwiek zrobili coś, żeby się do mnie zbliżyć ? Nic. Z nimi nawet nie ma o czym gadać, bo niczym się nie interesuję, nie czytają książek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostatnia83
Wiesz, najgorzej chyba jest rozpoznac w czym jest problem ale z Twojej wypowiedzi wyglada na to ze ty wiesz w czym tkwi Twoj problem ale nic nie probujesz z tym zrobic. Nie jestes juz dzieckiem i ja bym nie zwalala winy na rodzicow bo nie da sie cofnac czasu i naprawic bledow ktore popelnili rodzice. Masz slaby charakter to pracuj nad soba! Studia nie sa tez dla wszystkich. Jezeli sobie nie radzisz bo slabo lapiesz rzeczy no to przykro mi kolezanko ale jezeli nie radzisz sobie bo malo sie uczysz albo nie chcesz sie uczyc albo olewasz sprawe to sama wiesz jak to zmienic. Studia to czas kiedy poznaje sie ludzi, chodzi sie na imprezy i uczy sie razem do egzaminow przez cale noce jak jest ku temu potrzeba. Najlepszy czas w zyciu...zanim zacznie sie dorosle zycie. Rozejrzyj sie w kolo bo gwarantuje ze takich jak ty jest pelno w Twojej uczelin i napewno kogos znajdziesz z kim bedziesz porozmawiac. W zyciu trzeba byc rekinem... Glowa do gory i zbierz sie do kupy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Teraz studiuję historię, wcześniej rok studiowałam prawo. Aktualne studia sama wybrałam, w przeciwieństwie do poprzednich, no i generalnie kierunek mi się podoba. Zawsze pasjonowałam się starożytnością i średniowieczem, więc siłą rzeczy nie wyobrażam sobie innego wyboru. Na pierwszym roku zresztą radziłam sobie naprawdę dobrze. Chodzi raczej o to, że ja zamiast skupić się na nauce, ciągle rozmyślam o problemach. To, że nie znalazłam na roku prawie żadnych ludzi, którzy by chcieli nawiązać ze mną kontakt, zraziło mnie do uczelni, która zaczęła mi przypominać szkołę, w której przeżywałam podobne rozterki. To ostatecznie mnie podłamało. Przestałam się przykładać do nauki, wszystko zeszło na drugi plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro problem sie powtarza, to znaczy ze czas popracowac nad soba. A jak bylo z ludzmi na prawie? Skoro czulas sie odsunieta w szkole i teraz tez tak jest, to moze problem tkwi w Tobie, moze z gory zakladasz ze cie nie polubia i potem nastepuje samospelniajaca sie przepowiednia, wysylasz im jakies sygnlay ze jestes niewarta znajomosci. przemysl to moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Artystka to może za dużo powiedziane, ale na pewno mam pewne zapędy twórcze i jest to jeden z moich sposobów na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostatnia83
Sluchaj, dla Ciebie najawzniejsza w tym momencie jest szkola i nad tym powinnas sie koncentrowac a nie na problemami rodzicow. Ich juz nie zmienisz ale tez pomysl sobie ze masz 22 lata a nie 7 i nie potrzebujesz ich tak jak kiedys bo jestes dorosla. Uczysz sie tylko i wylacznie dla siebie wiec to ze nie znalazlas spoko ludzi w tym roku to nie jest zaden problem bo czasem tak wychodzi i juz. Nie mozesz sie poddawac z tego powodu bo dziewczyno naprawde sobie nie poradzisz jak przyjda prawdziwe problemy. Musisz isc do przodu i zacznij myslec ze tylko ty jestes odpowiedzialna za swoje zycie i te decyzje ktore teraz podejmujesz (studia, znajomi) moga ulatwic Ci o wiele zycie w przyszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
Ostatnia - wiem, że studia nie są dla wszystkich, ale myślę, że w moim przypadku dużo zależy nie tyle od samej nauki, co od tego, że ja po prostu za bardzo przejęłam się sytuacją w domu i brakiem sympatii ze strony kolegów z roku. Był czas, kiedy nieco się uspokoiło i właśnie wtedy mogłam pozwolić sobie na sukcesy w nauce, pokazanie swoich możliwości, wszystko sprawiało mi autentyczną przyjemność, ale jak tylko rozpoczął się drugi semestr drugiego roku, po raz kolejny ogarnął mnie kryzys i nauka zeszła na drugi plan.Niemniej jednak teraz, gdy mam przerwę w nauce, widzę, że brakuje mi uczelni. Mam już pieniążki na repetę i po długim namyśle postanowiłam spróbować jeszcze raz. Zielona mucha - być może jest coś w tym, co piszesz. Jestem osobą bardzo nieśmiałą, nieufną, dlatego też praktycznie nigdy nie starałam się o kontakt z tymi ludźmi. Na prawie podobnie. Co prawda zaprzyjaźniłam się z jednym chłopakiem z historii, ale on potem wziął dziekankę i nie miałam do kogo otworzyć ust.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jovankaa1988
To prawda, w zasadzie wszystko zależy ode mnie i nie powinnam aż tak bardzo uzależniać się od rodziców, ale przyznaję, że oni w dalszym ciągu za bardzo wtrącają się w moje życie. Okey, w jakimś sensie ich zawiodłam, lecz wydaje mi się, że teraz, kiedy po raz pierwszy w życiu podjęłam pracę i zaczęłam coś robić ze swoim życiem, powinni przestać mi wypominać dawne błędy. Sama chcę też wrócić na studia. Już wiem, nad czym powinnam popracować, co zmienić, żeby było lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostatnia83
Glowa do gory! Poradzisz sobie tylko mysl o sobie a nie to tym co ludzie mysla o Tobie i nie martw sie tyc co rodzice mowia. Moji tez mowili duzo rzeczy ktorych nie powinni i nauczylam sie brac to przez palce. Trzeba wysluchac ale nie bralam tego do siebie bo sama znam swoja wartosc. Mi pomoglo to ze sie wyprowadzilam z domu i zaczelam spedzac jak naj mniej czasu z nimi. A teraz to jestesmy jak kochajaca sie rodzina :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz co ja ci powiem...
mam podobny problem, tylko ze jestem troche mlodsza (mam18lat) i juz zawalilam szkole ! nic mi nie wychodzi kompletnie nic! mialam isc do pracy ale nie ide bo sie wstydze bo wiem ze do niczego sie nie daje ze itak mi nie wyjdzie, przy ludziach sie nic nie odzywam bo nie wiem nigdy co powiedziec , w nikim nie mam wsparcia, mam faceta ale zamiast mnie pocieszyc powiedziec cos milego powtarza ze dzieje mi sie cos w glowe :O :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do dziewczyny powyżej- pogoń palanta bo tylko pogarsza sytuację. Zmień podejście! Z takim to faktycznie do niczego się nie nadasz. Idź do tej pracy i sprawdź się. Do autorki- Masz pasję, poszłaś na studia w kierunku takim jaki lubisz to powinnaś dać radę. Może popytaj w szkole o jakieś wyjazdy czy byś się nie przydała jako wolontariuszka? Z tego co piszesz wynika że ojciec cię zabija. Dałaś sobie wmówić że jesteś do niczego i tak się czujesz, a wcale tak nie jest. Masz pasję twórczą, to porozsyłaj swoje prace gdzie się da, może komuś się spodoba i będziesz mogła z tego żyć? Powinnaś pomyśleć nad urwaniem się od rodziców. I najważniejsze- nie pokazuj ojcu że ma rację. Pokaż mu że we wszystkim się myli. Naucz się czerpać siły do działania z przezwyciężania przeciwności. I jeszcze jedno- nikt cie nie zmusza żebyś żyła po to żeby nie umrzeć- żyj po to żeby żyć! Uwierz mi że się da!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×