Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ciekawaaa28

czy kiedykolwiek miałyscie jakies niesnaski ze znajomymi ..bo chodziło o dzieci

Polecane posty

Gość masz racje kalkulatora
mialo byc jej nie hej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie lubię chodzić do
czemu zaraz bez stresowa? Ja mam 2 dzieci, w domu jest dyscyplina, starszy syn ścieli łózko, sam robi sobie śniadanie, sprzata po sobie! ... ale ten młodszy jeszcze niewiele rozumie i jak widza kolorową świeczkę czy wazonik, to jest to do pewnego wieku (moim zdaniem gdzieś 5 lat) po prostu silniejsze od niego :D ...a u osób bezdzietnych najczęście jest nastawiane masę takich rzeczy w zasięgu jego reki, co gorsza oni nie rozumieją, że lepiej to schować przestawić, niz zabraniać dziecku - bo ono wtedy zaczyna marudzić i wizyta do dupy :O i właśnie uwagi że niegrzeczne, a to nie tak, to po prostu taki etap w rozwoju. Ja nie chcę nikomu robic burdelu w domu i zawsze pilnuję dzieci, ale z młodszym takie wizyty sa po prostu uciążliwe, bo cały czas muszę jemu uwagę poświęcać a nie znajomym - co jest bezsensu, dlatego wole jak tacy ludzie wpadają do mnie... choć i tak bywają zdegustowani, że dziecko bawi się np garnkiem wyciągniętym z szafki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"... ale ten młodszy jeszcze niewiele rozumie i jak widza kolorową świeczkę czy wazonik, to jest to do pewnego wieku (moim zdaniem gdzieś 5 lat) po prostu silniejsze od niego " i od tego jest mama czy tata zeby na to dziecko patrzec i powiedziec "nie wolno", podejsc, wziac za łapkę i odprowadzic od danego przedmiotu. nie iwdze powodu dla ktorego mialabym przemeblowywac sobie dom na wizytę znajomych z dziecmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podaj linka do jakiegos
taajasne nic by Ci się nie stało jabyś to czy tamto przestawiła wyżej ew schowała. Nie przesadzaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość phiiiii
""... ale ten młodszy jeszcze niewiele rozumie i jak widza kolorową świeczkę czy wazonik, to jest to do pewnego wieku (moim zdaniem gdzieś 5 lat) po prostu silniejsze od niego " i od tego jest mama czy tata zeby na to dziecko patrzec i powiedziec "nie wolno", podejsc, wziac za łapkę i odprowadzic od danego przedmiotu. nie iwdze powodu dla ktorego mialabym przemeblowywac sobie dom na wizytę znajomych z dziecmi... " i tak 20 razy podczas wizyty :D to żeście sobie z mamą/tatą pogadaliście, że hej "ja nie lubię chodzić do" bardzo ładnie powiedziała dlaczego woli żeby znajomi bezdzietni przychodzili do niej. Niestety małe dzieci nawet najgrzeczniejsze mają tendencję do brania w łapki różnych rzeczy bo im się bardzo podobają, a jeżeli te rzeczy co się dzieciom podobają znajdują się w zasięgu wzroku ale poza zasięgiem łapek to niestety ale sobie z rodzicami takiego dziecka nie pogadasz bo cały czas będzie uspokajanie, że nie wolno i mamo ale proszę, ale nie wolno, i płacz a tak co z oczu to z serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zacznijmy od tego co się rozumie przez słowo niegrzeczne ;) Dla mnie to bicie kogokolwiek,rysowanie po ścianie,specjalne rzucanie jedzenia na podłoge,plucie itd. Wiadomo że co innego dziecko które ledwo co skończy rok,a co innego 4-5 letnie.Ale to nie znaczy (jak dla mnie!) że np dziecko 1,5 roczne może wszystko bo ono jeszcze "takie małe" i "takie mało rozumne".Owszem niech sobie tak dziecko otworzy tą wspomnianą szafkę ale niech rodzic zaaraguje i nawet niech mowi i ze 200 razy "nie wolno". Dlaczego akurat bezdzietne czy też nie pary mają z mebli ściągać i chować wsyzstkie swoje bibeloty by nie zostały zniszczone???Sorry ale ja tego nie rozumiem! To że jest to małe dziecko nie znaczy że moze wsyzstko ,bo tak jak wcześniej pisałam "ono takie male" bo wtedy aż strach pomyśleć co będzie później.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elenkaa
Ja nie mam dzieci,kiedy odwiedzaja nas znajomi z dziecmi fakt czasem mnie irytuje zachowanie dzieci,ale staram sie jakos ich zabawiac.Najbardziej wkurzyla mnie wizyta kuzynki z 2 dzieci,kiedy tym dzieciakom wszystko sie u mnie podobalo i chcieli zabrac do domu.Kiedy mowilam i tlumaczylam im ze to sa moje rzeczy,kuzynka z usmiechem stwierdzila ze corka i tak ukradnie ta rzecz bo jej sie podoba.I fakt tak sie tez stalo,maly drobiag zginal i najdziwniejsze jest to ze nikt tego nie zwrocil i nie przeprosil.Zachowanie dzieci jest kwestia wychowania,i to jest wina rodzicow a nie dzieci.Mam przyklady ze 6 i 4 latek bedac u mnie w gosciach prosili o talerzyki zeby mi n ie nakruszyc,a wiec mozna wychowac dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziwne są te Wasze relacje ze znajomymi. Ja mam takich znajomych , u których czuję się swobodnie i z którymi nie mam żadnych problemów. Trzeba tylko wczuć się w sytuację innej osoby. Ja nie pozwalam mojemu dziecku demolować mieszkania. Nikt też nie patrzy na mnie krzywo, kiedy moje dziecko rozleje sok. Kiedy chcę posprzątać gospodarze zwykle mówią, ze nic się nie stało i robią to sami. Tak samo jest kiedy przychodzi do mnie ktoś ze swoim dzieckiem. Znajomi starają się pilnować maluchów, a kiedy im się nie uda i coś się zniszczy, poplami- ja nie jestem zła. Zapraszając znajomych z dzieckiem wiem co może mnie spotkać. To nie jest tak , że bezdzietni nie rozumieją tych co dzieci posiadają. To już odpowiedni typ człowieka musi być. A tego co ktoś napisał- że gospodarze muszą zapewniać rozrywkę dziecięcym gościom- to nie skomentuję. Owszem-miło mi jest kiedy ktoś pokaże mojemu dziecku coś , co je na jakiś czas zajmie. Sama też czasem wynajduję coś dla małych gości. Ale nigdy nie wymagam , żeby ktoś zaopatrywał moje dziecko w zabawki. Sama noszę ze sobą to co może zainteresować moje dziecko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalkulatora
Jesli ktos wie, ze nie da rady powstrzymac dziecka przed psuciem i bawieniem sie wszystkimi rzeczami gospodarza i w zwiazku z tym nalega na to, żeby spotkania obdywały sie u niego, to OK. Mnie nie przeszkadza, ze czyjes dzieci u siebie w domu robią demolkę, bo to nie moje mieszkanie i nie mój problem. Tylko nie podoba mi się, że ktos ode mnie oczekuje, żebym ja to brała u siebie na luzie i z przymruzeniem oka. Ja ogólnie cudzych dzieci za bardzo nie lubię i nie mam dla nich taryfy ulgowej, jesli chodzi o przedmioty należące do mnie albo moją własna nietykalność. Moje dwie znajome raz miały taka scenę - jedna odwiedziła drugą, obie mają małe dzieci. Jednej dziecko jeszcze nie chodziło, drugiej już chodziło i demolowało. Spotkanie było u tej, ktorej dziecko nie chodzi. Jak już ją zaczęło wkurwiać, że w jej wypucowanym mieszkaniu dziecko kolezanki maże czekoladowymi łapami po szybach i wyciera paluchy w zasłony, to powiedziała koleżance, żeby swojej córki lepiej pilnowała. no i ta się naburmuszyła, a potem mówiła, że nie będzie już tam chodzić, dopóki tamtej syn nie zacznie chodzic, bo "wtedy ona zobaczy, że sie nie da upilnować". Chłopak juz chodzic umie, ma w miedzyczasie 3 lata, ale jakos nigdy się nie zdarzyło, żeby odstawiał w casie wizyt takie akcje. Może w domu tez tak robi, ale jak jest ta kolezanka u kogos z wizytą, to nigdy sie nie zdarza, zeby cos zmalował.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie lubię chodzić do
no tak trzeba by jeszcze ustalić co to znaczy "niegrzeczne" czy "zdemolować" :D tu jest moim zdaniem sedno! ludzie bezdzietni (nie mówię że wszyscy) zazwyczaj mają ustawiony ten "PRÓG WRAŻLIWOŚCI" znacznie niżej.... stąd konflikt.... np dla mnie dotknięcie lustra czy okna to nie jest demolowanie - bo szybę łatwo przetrzeć, nigdy natomiast nie pozwoliłabym dziecku niszczyć rzeczy - łamać, rzucać, pisać po nich... niestety dla naszych bezdzietnych znajomych problemem jest jak dziecko rozsypie paluszki czy odbije rączkę na lustrze :O ...i wiem, że nie jest to kwestia jakiejś ich szczególnej złośliwości, oni po prostu nie sa przyzwyczajeni, co nie zmienia faktu, że dla mnie wizyty u nich z dzieckiem są niezmiernie uciążliwe bo muszę go pilnować 3x bardziej niż w domu a i tak widzę po minach, że wiele rzeczy ich razi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieznosze halasliwych dracych
sie w moim domu dzieci.jak rodzice ich nie potafia wychowac to nie maja wstepu do mego domu.koniec i kropka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopsica
Takie odbicie łapy na lustrze - to nie problem. Jak po prostu dziecko dotknie ręką lustra. Ale jak dziecko umaże sie czekoladą, a potem mazia i mazia po szybie, a rodzice nic, to to już jest inna historia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×