Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Ameliaamelka?

ja kocham jego, a on? ją.

Polecane posty

Gość Ameliaamelka?

Chciałabym prosić o radę, bo sama nie wiem, co robić. Już mam dość siebie, tego co się ze mną stało. Nie umiem dalej żyć w ten sposób. Jak pewnie się już domyślasz, mój problem jest banalny. Hormony, dojrzewanie, przymus podejmowania ważnych decyzji, takie sprawy powodują rozstrojenie osobowości, wyolbrzymianie problemów. Ja to wiem, nie musisz mi tego mówić. Próbowałam to tak tłumaczyć, jednak na nic się to zdało, nadal nie mam ochoty budzić się rano. A zasypiając tworzę sobie irracjonalna rzeczywistość. Moją. Z nim. Bez niej. Nieszczęśliwie zakochana smarkula. Historia, jakich miliony. Od wszystkich znajomych słyszałam, że mam sobie odpuścić. Że nie jest wart ani jednej mojej łzy. Ani jednego śladu maskary na moim policzku. Że to nie ma sensu. Ja to wiem. Właśnie to jest najgorsze. On mi nie daje nadziei, daje ją sobie sama. Od początku wiedziałam, jak ten układ ma wyglądać. Znając swój brak moralności zgodziłam się, bo chciałam zapomnieć o szczęściu innych. Jednak nie skończyło się na jednej imprezie. Potem napisał. Ja go olałam, ale kiedy napisał drugi raz zaczęliśmy gadać. To był czerwiec. Zaprosił mnie do kina, parę miłych spotkań, a on stawał się dla mnie ideałem. Przy nim czułam się jak księżniczka. Wsadzał mnie do samochodu, a ja wpatrzona w niego czułam się jak w niebie. Tak minęły wakacje. Pod koniec sierpnia wyprowadził się z domu, bo pokłócił się z rodzicami. Wprowadził do niej. Ona…. Jest jego dziewczyną. Od 2 lat. Od początku wiedziałam, że jej dla mnie nie zostawi. Wtedy zaczęły się problemy, mniej spotkań, no, bo wiadomo, że to trudniej. Na początku września po moich pytaniach, co dalej, jak to sobie wyobraża, powiedział, że zaczyna mieć wyrzuty sumienia. Że najchętniej chciałby to skończyć. Wiedziałam, że tak będzie, przecież nie mogło być inaczej. Próbowałam zapomnieć, próbowałam odnaleźć się w innych ramionach, ale nie mam na to ochoty. Wysłał smsa po miesiącu. Nie odzywał się, ja płakałam, ale na szczęście moja duma nie pozwoliła mi do niego napisać. Treść? Czy mam ochotę na wagary? Tak jakby ten miesiąc w ogóle nie istniał .Wpadałam w histerię. Płakałam, nie mogłam się uspokoić. Spotkaliśmy się raz, było bosko, cudownie i wspaniale. Mieliśmy się spotkać w tym tygodniu, ale coś mu wypadło. A, chciałabym jeszcze powiedzieć, że jak tak już się niby rozstaliśmy, to codziennym nawykiem było iście z psem tam, gdzie ta dziewczyna mieszka (taaak, wiem gdzie mieszka. Któregoś dnia, na początku znajomości zabrał mnie do jej mieszkania, by ze mną spędzić cały dzień), sprawdzić, czy jego samochód tam stoi. Masochistyczną przyjemność czerpałam z widoku jego samochodu, świadomości, że jest tam, 3 piętra wyżej, z nią. Co dalej, co ważnego mogę powiedzieć… wystarczył jeden sms, a ja zapomniałam o wszystkich łzach, jakie wylałam z powodu tego chłopaka. Że nie chciałam nikogo innego, bo mam wrażenie, że bym go zdradziła, że tylko on mnie miał i tylko on zasługuje na to, by mnie mieć. Że być może nie chciałby mnie, po tym, jak miałby mnie ktoś inny. Taaak, to on był moim pierwszym…. Niektóre rzeczy, piosenki, wspomnienia powodują, że od razu mam łzy w oczach. Przeszłam chyba wszystkie etapy miłości, nienawiści, żalu, tęsknoty, obsesji. Nie wiem, czego jeszcze, ale jeśli cos jeszcze istnieje, pewnie też to czułam. Kocham go nad Zycie, a jednocześnie nienawidzę tak bardzo za to, co ze mną zrobił. Stałam się jego własnością. Sama chcę nią być, on mnie nigdy do niczego nie zmuszał. Nigdy na nic nie namawiał, nigdy nie obiecywał. To ja sama, to moja wina. Czy obwiniam się za wszystko, co się stało? Co się nie stało, a mogło? Co nie miało prawa i nie stało? Tak. Czy żałuje że go spotkałam? Że tak wywrócił moje życie do góry nogami? Że zrobił ze mnie wrak człowieka, żyjący jedynie nadzieją? Nie, nie żałuje ani jednej chwili z nim spędzonej. Do tej pory czuję zapach jego wody kolońskiej na swojej poduszce, choć to niemożliwe, bo spał na niej raz, i to dawno. Pamiętam, jak leżeliśmy razem, a ja starałam się zapamiętać wszystkie szczegóły tej chwili, by móc ja wspominać bez końca. W tych wszystkich testach mi wyszło, że jestem obsesyjnie zakochana, że uzależniona od miłości, że nie lubię siebie. Wszystko prawda, zgadzam się w 100%. Ale to się tyczy tylko jego, nigdy wcześniej nie byłam tak zakochana. Były jakieś romanse, niby związki, ale zawsze, gdy mi się cos nie podobało, to kończyłam, nie chciałam się bawić w coś, co mi nie pasuje. A teraz? Wiem, że będę cierpieć jak znowu usłyszę, że ma wyrzuty. Albo jak się jej oświadczy. Jednak wiem jak czułam się przez ten miesiąc, kiedy myślałam, że nigdy więcej go nie zobaczę. Nie mogłam się na niczym skupić, myślałam tylko o nim, o tym jak się przy nim czułam. I wiem, że te krótkie chwile z nim spędzone, są warte tych łez wylanych w czasie czekania na następne. Wystarczy jego jedno słowo, a ja już będę się szykować do wyjścia. Nie mam siły dalej się w to bawić, chce być znowu silna. Nigdy nie miałam jakieś wielkiej pewności siebie. Nie jestem śliczna, nie obce mi są zaburzenia odżywiania, a wcześniej i samo okaleczanie , nie mam negatywnych wzorców, ani towarzystwa. Warto pewnie byłoby jeszcze powiedzieć, że mam 18 lat. On 22. Może cos mi poradzicie, może wystarczy jakas rada, albo cokolwiek. W sumie to już mi obojętne, chwytam się czegokolwiek już mogę, bo to uczucie mnie niszczy, a jednocześnie daje mi siłę, nadzieję, bo głęboko wierzę jednak, że on zrozumie, że woli mnie, niż ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×