Mój(teraz już były) chłopak uderzył mnie na ulicy przy ludziach

Nigdy mu tego nie zapomnę. Sprzeczaliśmy się na ulicy, bo dzień wcześniej był na imprezie i jego kumpel mi zdradził że podrywał jedną dziewczynę. On do mnie wypalił, że : to był męski wieczór, a że przyszła fajna laseczka to się zabawił zwłaszcza że był po piwku. Ja wtedy się zamachnęłam i zaczęłam krzyczeć na niego a on mnie strasznie mocno złapał za tą rękę i uderzył w usta, żebym się "przymknęła". Łzy mi same poleciały. Ludzie się gapili, on wciąż mną szarpał aż w końcu podszedł nieco starszy facet i kazał mu spieprzać, odczepić się ode mnie. W końcu ja mówię: niech mi pan pomoże a ten się wystraszył i poszedł, prawie biegł. Czułam mega upokorzenie zwłaszcza że niedaleko był przystanek. Facet zapytał czy wszystko ok, mówił żebym się nie przejmowała, że to była wyjątkowa świnia. Dopiero obcy facet musiał mi to do reszty uświadomić. Nienawidzę go.