Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CallMeBlondiee

FOBIA SPOŁECZNA, NIEŚMIAŁOŚĆ. Są chętni na spotkanie??

Polecane posty

Marcin spotkanie się jeszcze nie odbyło no chyba, że ktoś gdzieś indywidualnie sobie zaplanował i coś zadzialal, ale nikt się nie pochwalił więc chyba nie. Jeśli chcesz to przyjedź do Radomia w przyszły weekend planujemy z dziewczynami się spotkac. Nic nie jest sprecyzowane nie ma żadnych dokładnych planów ustaliliśmy termin i tyle. Ale co tu wiecej planowac spotkamy sie na dworcu, a co potem to zobaczymy.. :) jesli ktos sie zdecyduje to niech daje znac i sobie gdzies prywatnie wszystko podopinamy na ostatni guzik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Ludziki. CallMe - śniegu nigdy za dużo ;) u nas też sporo posypało, ale dzisiaj stopniał trochę, niemniej zapowiadają duże opady :) gorzej, że mam trochę jeżdżenia autem po niedzieli na dłuższe trasy - nie wiem ak to będzie wyglądało... byłam przy Tobie dzisiaj myślami w szkole - ten referat to tylko miałaś napisać, czy też przedstawić? :/ tak czy siak 1 dzień to nie za wiele... cieszę się, że zainteresowałam Cię filmem "Changeling" :) mnie wciągnął, a polecam także "Angorę" jeśli chodzi o takie kobiece dramaty ;) Matias - widzę, że po świętach szykujesz się na przeprawę z rodziną... ale czego Ty właściwie oczekujesz po tej rozmowie? załóżmy, że zrozumieją, że masz nielada problem - jak Ci mogą pomóc? a jak chcesz się wyprowadzić, to z czego będziesz żył? interesują mnie praktyczne aspekty Twoich planów ;) slabiutkamisia - Mazowszanie jak widać są chętni, więc się nie załamuj, tylko nawiązuj kontakt, bo jak widać znowu zniknęłaś i nie odpisałaś ludziom, którzy zostawiali swoje maile w tej sprawie ;) mam nadzieję, że zorganizujecie miłe spotkanie - a potem spotkamy się we Wrocku :) Dominika -miłej imprezki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOANNA1221
Cześć,cześć,cześć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
super może wreszcie uda się jakieś spotkanie.Do Radomia mogę przyjechać ale nie znam tego miasta więc musicie mi powiedzieć co i jak.Najbardziej by mi pasowała niedziela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
Mala Suu - Czego oczekuję? Sam do końca nie wiem, może że wreszcie będzie prawdziwie, normalnie? Może że wreszcie będzie z kim pogadać szczerze? Może tego że jak zrozumieją to skończy się to ciągłe naskakiwanie, te ciągłe pretensje, że leń, że nic nie potrafię sam zrobić, że we wszystkim wyręczam się innymi itd. Jeśli też nie powiem o fobii to 200% pewności że w domu będzie piekło, choć piekło to mało powiedziane będzie armagedon, bo już nieraz w poprzednich latach dostało mi się po głowie, że nic nie robię, że bez studiów będę nikim. Wtedy trochę zabolało gdy z ust rodzica słyszy się takie słowa... Tak jakby jeden papierek i trzy literki miały nie wiadomo jakie znaczenie. Może wtedy przelała się też czara goryczy jeśli idzie o moich rodziców, bo jeśli dla rodziców wyznacznikiem kim jesteś jest jakiś głupi papier to co to za rodzice? Choć to zbierało się już od jakiegoś czasu ale może wtedy po prostu już pękło. Ja oczywiście jak zawsze w takich sytuacjach byłem jak worek bokserski można było we mnie ładować, drzeć się na mnie a ja nie potrafiłem nic odpowiedzieć, choćbym tak bardzo chciał... Teraz nie ma sensownej odpowiedzi dlaczego zrezygnowałem ze studiów, tym bardziej że już mi się dostało gdy zdecydowałem się na te studia, rodzicom to nie pasowało że po pierwsze mało perspektywiczny kierunek (ojciec) a w szczególności że w innymi mieście skoro w Krakowie tyle kierunków jest (matka). Zresztą nic im nie powiedziałem że składam tam papiery, bo byłem pewny że im się to nie spodoba i dowiedzieli się dopiero jak się dostałem. Tak więc nie wiem czego oczekuję... Może że ktoś wreszcie zrozumie że to nie jest tak że ja nie chcę czegoś robić. Może potrzebuję kogoś kto mnie wreszcie popchnie żebym wreszcie coś ze sobą zrobił, żebym poszedł do psychologa, psychiatry, bo samemu nie potrafię podjąć takiego kroku, choć wiem że powinienem spróbować. Choć szczerze mówiąc nie wierzę by zrozumieli... W sumie mam jeszcze jedno wyjście, zwrócić się o pomoc do kuzyna który chyba zaczął coś podejrzewać że coś jest nie tak bo jakiś czas temu proponował bym poszedł do psychologa, ale ja wtedy byłem w tej lepszej fazie i czułem się że sam zaczynam sobie radzić, poczułem że mogę sam pozbyć się fobii i nie potrzebuję psychologów więc odmówiłem, a teraz wiadomo nie potrafię do niego zadzwonić i powiedzieć że jest zle... Jakbym się wniósł to z czego bym żył? Nie wiem... Kupiłem sobie ostatnio książkę survivalową, jak przetrwać w trudnych warunkach, może się do czegoś przyda jak zamieszkam w lesie ;) Szczerze mówiąc nie wykluczam takiej możliwości by wziąć rower, namiot i śpiwór i po prostu wyjechać, tylko że zimą byłby problem. Na bank trzeba by znaleźć jakąkolwiek pracę, wtedy bym próbował zgadać się z jakimś kolegą który moze tez zdecydowałbym się wynieść z domu. Powiem tak z domu mnie nikt nie wyrzuci bo... znam tą bierność moich rodziców, w sumie to czasem wolałbym by byli zdecydowani a nie we wszystkim tak bierni jakby nic się nie działo. Pożyjemy zobaczymy co to będzie... PS. To linki do fragmentów książki "Droga Miłującego Pokój Wojownika" może kogoś zainteresują, ogólnie ten blog też jest bardzo fajny :) http://zenforest.wordpress.com/2007/11/19/cierpienie-moze-byc-najcenniejsza-lekcja-historia-dana/ http://zenforest.wordpress.com/2008/12/13/nie-mozesz-zgubic-drogi/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was Moi Mili ! :) 🖐️ CALLME-- widzę, ze mamy podobne zdanie w kwestii sekretnej, mającej zmienić nasze życie, literatury. :) Owszem obejrzeć zawsze jednak można, ot chociażby z czystej ciekawości. Jak zwykle trzymałam kciuki za Ciebie. Jak sobie poradziłaś z referatem? Pewnie było sporo stresu? :) MATIAS -- Taka wyprawa byłaby fantastycznym przeżyciem, religijność czy duchowość nie maja tu żadnego znaczenia. Ja tez raczej nie patrze na to pod względem wiary. Z cala stanowczością twierdze, ze nasze odmienienie zależy od nas samych. Wyprawa czy inne przedsięwzięcie mogą nam to jedynie ułatwić w jakiś sposób. :) ANKE -- przebojowego masz sąsiada. :) Moze on jest po prostu zapalonym konserwatorem powierzchni płaskich i stad to jego rozgoryczenie.? :D MALASUU -- Ja tez z pewnością obejrzę film pt: Changeling bo już sam trailer wywarł na mnie wrażenie. :) Od siebie polecam film pt: Siostry Magdalenki. Naprawdę godny uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
a to ja przywitam się z Joanną1221 🖐️ pozdrawiam wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matias -- jakbym czytała o sobie. :( Przechodziłam już przez piekło całkowitej obojętności rodzica, bo mam już tylko jednego i to nawet nie była bierność. W zasadzie wszystko rozciągało się od jednego małego problemu do tego największego. Z każdej strony uderzał we mnie brak zrozumienia dosłownie w jakiejkolwiek probie podjęcia decyzji. Myślę, ze nie wyrzuca Cie z domu bo byłoby to bardzo niehumanitarne. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze jesteśmy z tym problemem całkowicie sami, a z każdej strony dopada nas krytyka, w tym wypadku niestety niekonstruktywna. :( BTW. Jeżeli ktoś jest zainteresowany filmem pt: "Siła spokoju" to może obejrzeć go w całości na YouTubie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fobia to ja i Matias Nawet nie myślcie tymi kategoriami. Rodzice nie wyrzuca Was z domu. Kwestia podjecia tylko odpowiednich krokow. Wiem, wiem ze łatwo się to pisze. Moze rzeczywiście jakakolwiek praca na początek nie będzie złym pomysłem. Od czegoś właśnie trzeba zacząć. Fobio dlaczego tak źle o sobie myślisz? Jeszcze życie przed Toba. Czasem trzeba sięgnąć dna tylko po to, żeby się od niego odbić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
UgaaaBugaaa - Tak jak pisałem nie spodziewam się żeby rodzice powiedzieli wynoś się z domu. Pewnie będzie że schrzaniłem sobie życie, znowu usłyszę sobie że będę nikim, i że skoro nie chce mi się uczyć to mam iść do pracy. Moi rodzice są zbyt bierni by móc po prostu powiedzieć że mam się wyprowadzić, nawet jakbym przez najbliższy rok nic nie robił, nie poszedł do żadnej pracy i leżał cały dzień w łóżku to byłoby tak samo... Może nawet wolałbym żeby byli w stanie powiedzieć że mam się wyprowadzić, czasem właśnie wolałbym żeby potrafili podejmować jakieś działania, a nie tylko ta okropna bierność, zobojętnienie... Ale ktoś powiedział że u innych dostrzegamy to czego nie potrafimy dostrzec u siebie i coś w tym chyba jest bo, fakty są takie że ja też jestem właśnie taki bierny i nie potrafię działać... A wracając do tematu to moim rodzicom pewnie bardziej by zależało na tym co pomyślą sobie inni gdyby mi kazali się wynieść. Jak to przecież niby taka dobra rodzina, szkoda że tylko zewnętrznie... Tylko jak długo będę w stanie wytrzymać w takiej atmosferze? Ja się zgadzam że po prostu będzie trzeba znaleźć jakąś pracę, ale wtedy gdy tylko będzie możliwość to trzeba rozwinąć żagle i wypłynąć z domu bo tu woda po prostu stoi i płynąć się nie da... Najgorsze jest w tym wszystkim chyba to że... nie wiem co czuję do swoich rodziców. Nie myślałem że kiedyś dojdzie do takiego momentu w moim życiu że nie będę wstanie powiedzieć że kocham swoich rodziców, niestety ale dziś nie potrafiłbym użyć takiego słowa... Gdzieś mam do nich jakiś ogromny żal. Tak naprawdę to czy zrozumieją problem z fobią czy nie i tak nic nie zmieni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majkseg
A ktos z Bydgoszczy tutaj jest??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Wszystkim 🌼 Jestem wykończona po tym weekendzie, nawet nie mam siły zbytnio pisać. Majkseg - Nie wiem, jeszcze się nikt taki chyba nie ujawnił, ale bardzo możliwe że nas czyta :) Niektórzy jeszcze się nie zebrali, aby się odezwać. Mała Suu - miło, że byłaś ze mną myślami podczas szkoły 🌼 Ugaa - Tobie też bardzo dziękuję za trzymanie kciuków 🌼 Referat robiłam w takim pośpiechu, że nawet nie miałam czasu na stres. Dowiedziałam się w ostatniej chwili, że mam go zrobić i miałam piątkową noc z głowy, bo musiałam się przygotować na rano. Atak strachu i nerwów nadszedł dopiero w szkole. Miałam ostatni temat do przedstawienia i przez całe zajęcia patrzyłam tylko na zegarek modląc się, żeby nie wystarczyło dla mnie czasu. Niestety - wystarczyło. Więc z pustką w głowie i nie czując rąk, nóg (paraliż jakiś) wyszłam na środek sali, aby zrobić z siebie głupka. Nie chodziło o to, że jestem nieprzygotowana, bo jakoś przez noc udało mi się zrobić całkiem fajną prezentację na slajdach, ale... nad stresem nie mam władzy. I było tak, jak poprzednim razem - nie dość że dostałam wypieków, to ręce mi się trzęsły niemiłosiernie, do tego doszło jąkanie, brak tchu (bo jak serce wali, to i oddech ciężej złapać), no i rzecz jasna kilka razy się zacięłam przy "przemowie". Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się nad tym zdenerwowaniem zapanować. Pewnie wszyscy zgromadzeni pomyśleli znowu, że coś ze mną nie tak :( Nie zauważyłam, aby ktoś jeszcze z mojej grupy miał problem z publicznym występowaniem. Wręcz przeciwnie - cieszą się, kiedy zamiast egzaminu jest prezentacja do zrobienia. Ależ ja im zazdroszczę tej odwagi. Muszę wyglądać na tle tej grupy jak jakiś odszczepieniec z defektem. Ale... grunt, że zadanie wykonałam i mam z bańki. W dodatku po zajęciach miałam spięcie z kimś bliskim, co całkiem mnie dobiło. Jakiś taki nie za fajny był ten weekend dla mnie. Mam nadzieję, że dla Was był milszy. Może jak się wyśpię i wstanę rano, poczuję się lepiej. Już nie narzekam :) Dla relaksu poszukam polecanych przez Was filmów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Albo jeszcze coś na piszę, bo jak wywalam z siebie, to mi lepiej (traktuję to forum trochę jak rodzaj terapii ;) ) No więc... Są u mnie w grupie takie 2 dość miłe dziewczyny (z reguły tak jest, że się ludzie jakoś parami trzymają, siedzą razem w ławce itp.) i one chyba zauważyły, że siedzę prawie zawsze sama i z boku, i... dzisiaj się przysiadły na przerwie i poprosiły, żebym poszła z nimi na okienku do bufetu na kawę. A ja oczywiście na to nieśmiało: "Dzięki, ale muszę polecieć na chwilę na miasto". Blef powiedziany na szybko bez zastanowienia. A po chwili łzy mi poleciały (już nie przy nich), bo pierwszy raz od początku tych studiów ktoś wyciągnął do mnie rękę z taką propozycją, a z drugiej strony poczułam się jak sierota nad którą być może się zlitowały. Dziwna jestem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anetolek
A ja mam troche inny problem. Jestem niesmiała raczej nie z natury, tylko przez to, że czasem zacinam się w trakcie mówienia. I przez to ludzie odbieraja mnie jako osobe nieśmiałą, bo nie mam za dużo do powiedzenia. W sumie to znieniam sie przez tą dolegliwość powoli w osobę nieśmiałą. A ja czasem po prostu boje sie cos powiedzieć bo boje się, że sie ośmieszę. Najgorzej jest pojśc i o coś zapytać...Nie mogę pierwszego słowa wydusić. Niewiem czy to jest jąkanie, raczej nie, myśle, że jakiś opór psychiczny, takie błędne koło . A le za to przy znajomych i rodzinie czasem nie można mnie przegadać:) Czy ma ktos podobny problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam podobnie, tylko że przez swoją wade wymowy odechciewa mi w ogóle gadać. Nawet z mamą :P no może przy kolegach jakoś wiecej mówie ale widze ich moze kilka razy w miesiącu więc odzwyczajam sie od nich i ciężko jest :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia to ja
UgaaaBugaaa - no a jak ja mam o sobie myśleć? Wiem, że jestem młoda, ale wszyscy w moim wieku, a nawet młodsi ode mnie do czegoś już w życiu doszli. Pracują, studiują, są zadowoleni. Na pewno mają jakieś problemy, ale nie boją się życia. A mnie ciągle sama myśl, że np. mam iść gdzieś do pracy dosłownie paraliżuje. Matias - ja mojej rodzinie nie zamierzam o niczym mówić, bo jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że po prostu nie uwierzą mi. Będzie to mój kolejny wymysł. Ojciec mówi, że ja zawsze muszę mieć od czegoś wymówkę, choćby najgłupszą. Poza tym bez wględu na to czy by mi uwierzyli czy nie na pewno rozpowiedzieliby o tym dalszej rodzinie. Oni nie potrafią zatrzymać niczego dla siebie. I jeszcze te cholerne Święta nadchodzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 33 na karku
fobia to ja nie wszyscy do czegoś doszli a co do świąt, to mogę się zgodzić:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matias
fobia to ja - Ja nie wiem czy mi uwierzą czy nie, ale i tak nie mam nic do stracenia, a może dzięki temu będę wiedział wreszcie na czym stoję. Jak znam życie to pewnie szybko się to rozejdzie że coś ze mną nie tak, ale szczerze mówiąc jakoś mnie to nie obchodzi. W sumie czuję się głupio, ale nie czuję jakiegoś przywiązania do swojej rodziny... Rodzice, rodzeństwo, jest jak jest, wujkowie, ciotki to praktycznie obcy ludzie. Wiesz co ja czasem też tak myślę że nie ma przede mną żadnej przyszłości, żadnych perspektyw. Nawet dziś się nad tym zastanawiałem, nie wyobrażam sobie jak to wszystko będzie wyglądać za rok, za dwa, za dziesięć. No ale przecież jakoś wszystko musi się w końcu ułożyć... przynajmniej mam taką nadzieję że tak będzie. Denerwują mnie też sytuacje jak spotkam kogoś z kim dawniej chodziłem do klasy i słucham że studiuje, robi już licencjat, albo że pracuje, i wtedy pada pytanie a ty co robisz i... nie mam nic do powiedzenia. Święta mam nadzieję że miną jak najszybciej i że poza Wigilią nie będę musiał nigdzie jechać by "miło" spędzić czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia to ja
33 na karku - w moim otoczeniu wszyscy. Dlatego nienawidzę jak ktoś pyta "Co u ciebie słychać?". A ponieważ tego nienawidzę to przed ludźmi uciekam. Matias - te moje problemy zaczęły się już dawno temu. Wtedy zastanawiałam się jak będzie wyglądało moje życie. Wygląda byle jak, więc pewnie w przyszłości nie będzie lepiej. A co do Świąt to nigdzie się nie wybieram i mam nadzieję, że rodzicom nie wypali ich plan zaproszenia kogoś do nas. To samo tyczy się Sylwestra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fobia to ja - mam do Ciebie pytanko. Czytam od początku Twoje posty i zastanawiam się, czy Ty chcesz coś zmienić w swoim życiu, masz zamiar spróbować? Czy już całkiem odpuściłaś, poddałaś się i nie zamierzasz nic robić, bo uznałaś że się nie da?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ! 🌻 Mnie tez dopadło ostatnio pasmo problemów, nic mi się nie chce. Wszystko stoi w miejscu. Psychicznie jeszcze jako tako ale fizycznie nie daje już rady. Jade na ostatkach sil. Świętą idą a ja zamiast się cieszyć rozpaczam po katach. Brak chęci, brak motywacji. Brak czegokolwiek. Widze, ze zaczyna się efekt domina. Nawet tego posta z trudem udało mi się napisać. :( CallMe -- a jednak sobie świetnie poradziłaś, był nawet przebłysk zadowolenia w Twoim poście. Owszem na pewno nie było to mile przeżycie ale samo to, ze stanęłaś na wysokości zadania już dużo znaczy. :) Uczucie wstydu i zażenowania niewątpliwie pozbawia zdrowego rozsądku i najchętniej schowalibyśmy się w kat. Ja bym na bank uciekła w popłochu. Wnioskuje po Twoich wczorajszych postach, ze jesteś bardzo wrażliwą osóbka, podobnie jak ja. Nie chciałaś podjac próby kontaktu z tymi dziewczynami na studiach? Przykro mi się zrobiło, jak napisałaś o łzach. O nieporadności w tej kwestii. Czy nam się uda kiedykolwiek , choć trochę pokonać ten lek? Fobio -- u mnie jest podobnie, tez nie mam papierka, studia przerwane bo uciekłam. Nie nadaje się do niczego, jestem nic nie warta. Owszem chciałabym robić tysiące rzeczy i planuje sobie nawet w głowie a jak przychodzi co do czego to pękam niczym największy tchórz. :( Juz nawet nie myślę co inni osiągnęli lub jak im się życie układa. Takie użalanie się to wbijanie sobie dodatkowych gwoździ do trumny. Czasami się zastanawiam jak to możliwe, ze jeszcze żyje? Na dzień dzisiejszy odpowiedzią na moje pytanie o przyszłość w głowie zapala mi się odpowiedz: NIE WIEM. Moze w końcu dostane szanse na odmianę mojego losu i zawezmę się w sobie i dokonam czegoś choćby najmniejszego. I obudzę się w innej rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia to ja
CallMeBlondiee - odpowiem ci szczerze, że nie nie wiem czy mam zamiar spróbować i nie wiem czy uznałam, że nic nie da się zrobić. Najczęściej mam takie dni, że jestem zrezygnowana, ale wciąż są też takie kiedy mam chęć do wszystkiego, ale nie umiem się za nic zabrać. Ostatnio mój zły nastrój psuje jeszcze fakt, że zbliżają się Święta. UgaaaBugaaa - ja też się zastanawiam jak to możliwe, że jeszcze żyję i po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pieknie mi sie w glowie miesza. Musze a nawet jestem zmuszona dokonać korekty stylistycznej. ;) Na dzień dzisiejszy odpowiedzią na moje pytanie o przyszłość jest wyraz NIE WIEM, nieustannie pojawiający się w mojej głowie. :) Jestem jak kot na pustyni. Nie ogarniam tej kuwety. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo nie napiszę, bo umieram ze zmęczenia :P Byłam dzisiaj rozjeździć narty :) Oj, bolało - FORMO, wróć!! ;) Tylko raz przewiozłam tyłek po sniegu - jeszcze zanim dojechałam do kasy :P heh, leciutki wypadek :P ale potem wyciąg orczykowy+głeboki snieg na nartostradzie dały mi w kość :P Cały wieczór chodzę na ugiętych nogach ;) i bark mnie boli od trzymania się wyciągu :P CallMeBlondiee, UgaaBugaa - następny wypadzik to już z Wami!! :D Może zajrzę jeszcze bliżej północy - chyba, że zemdleję ze zmęczenia zaraz ;) ... Bite 4 godziny na deskach!!! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdzie jeździłaś? też się wybieram na narty ale pewnie dopiero w marcu bo dni dłuższe i więcej śniegu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JOANNA1221
Witam Was, gratuluję sukcesów,nawet tych najmniejszych i współczuję wszystkich ucieczek i niepowodzeń... Chciałam tyle napisać,ale jakoś słów brakuje...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ugaaa - masz rację, jestem wrażliwa, zawsze byłam, a to doskonałe podłoże do rozwoju nieśmiałości. Jedno generuje drugie. Tacy ludzie jak my, zawsze będą mieć bardziej pod górkę. Zwłaszcza w obecnych czasach, gdy trzeba iść przez życie przebojem. Ja się przejmuję prawie wszystkim: chorym zwierzakiem, samotnym człowiekiem itd. W dodatku bardzo łatwo jest zrobić mi przykrość. Ale z drugiej strony ta wrażliwość to podobno cecha ludzi szlachetnych i czasem jestem dumna z tego, że ją posiadam. Bo dla mnie większą wartość ma człowiek uczuciowy i empatyczny, niż ten towarzyski, co zmierza do celu po trupach. To prawda, że Ci drudzy łatwiej coś osiągają w życiu, ale mnie to szczerze mówiąc przeraża. Jak patrzę na to wszystko, na wyzysk, cwaniactwo i kult pieniądza, to mam ochotę uciec gdzieś daleko. Studia coraz częściej kończą ludzie mający niewiele pod kopułą, przy pomocy narzędzi takich jak: kasa, przebojowość, itd. To samo tyczy się większości tzw. nowobogackich, oprócz tego brak skrupółów, brak sentymentów i pełen luz. Paradoksalnie oni właśnie mają nawięcej "przyjaciół" :o Coś tu jest nie tak :( Dziewczyny, nie piszcie, że jesteście nic nie warte, bo mam ochotę przylać pasem :) Fobia - rozumiem Twoje zwątpienie w przyszłość, ale nie można się poddawać. Ugaaa - taka mądra kobietka i tak nie wierzysz w swoją wartość. Tak nie powinno być! Mała Suu - widzę, że narty to wcale nie taka prosta sprawa. Chyba trzeba mieć nie lada kondycję, żeby nie paść :) Oj.. będzie ciężko :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×