Gość aint no sunshine Napisano Listopad 24, 2010 Mój problem tyczy się mojej Matki. Nasze relacje nigdy nie były za dobre.jestem jedynaczka,wychowana bez ojca o ktorym wiem tylko tyle co mówila mi matka- czyli nic dobrego. Od zawsze musiało być tak jak ona chce,i póki tak było,byłam dobra córką.Klopoty zaczeły sie gdy przestałam robić wszystko wedle jej życzenia. teraz jest nie do zniesienia. Otwiera moje listy, szpera w kieszeniach torebkach,zamykanie pokoju nic nie zmienia.Potrafi szperac w kieszeniach w moim plaszczu= i wyrzucac co jej zdaniem jest śmieciami, podsluchuje moje rozmowy.Ostatnio czai sie pod drzwiami mego pokoju, przybiera uchyloną pozę i przystawiajac ucho do drzwi stara sie wyłapac oczym rozmawiam z znajomymi, wychodzilo by jej to lepiej,gdyby drzwi nie mialy ciemnej szyby przez ktora rysuje sie jej zgarbiona karykaturalna postać.Robi mi stale awantury ,wypomina rzeczy zrobione kilka lat temu.Dostaje mi się za zajecia ktore opscilam,chociaz nie zna mego planu zajec wie lepiej.Powieszony plan nie pomaga, uwaza ze stworzylam go zeby ja zmylić. pracuje weekendami jako kelnerka,za to takze mi sie dostaje.Jedyna słuszna praca to sprzatanie- bo ona ja wykonuje.Uwaza ze do niczego sie nie nadaje,niczego nie osiagne i nic niewiem.zawsze uwaza ze kazda klotnia jest przezemnie,bo to ja postepuje żle.a jedyne sluszne podejscie,to to co ona mówi i robi.Chciałąm isc na terapie,ale terapia jest zbedna bo to ja jestem chora/zła/uposledzona/leniwa i to mnie nalezy leczyc a najlepiej ubezwłasnowolnić. Niewiem już jak mam zyc,staram sie jej unikac,pracować jak najdluzej, by jaknajzadziej bywac w domu ale powoli nie daje rade pociagnac 2 prac,i uczelni.Kiedy milcze,obraza mnie bez powodu,prowokuje do klotni,kiedy sie kłoce- uwaza ze ja terroryzuje. Odkladam na stancje.Dlaczego mnie tak nienawidzi? Jak mam z nia postepowac póki nie wyprowadzę się? Z góry dziekuje za odpowiedzi,może ktoś ma/miał podobną sytuacje i ie jak ztym walczyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach