Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Please Dont Leave me

Już minął rok jak mój chłopak zmarł a ja wciąż żyję w amoku :(

Polecane posty

Gość Please Dont Leave me

Witajcie. Nie mam z kim o tym NORMALNIE pogadać. Znajomi zawsze próbują mnie pocieszać, ale mam tego już dość. Chciała bym pogadać o tym z kimś postronnym, albo z kimś kto przeszedł to samo... Mój najukochańszy mężczyzna na świecie zginął w wypadku samochodowym. Prowadził kumpel, który przeżył wypadek, ale śmierć i tak go dopadła (komplikacje po operacjach) :( Mój P. miał 24 lata... Nie umiem żyć normalnie po tym. Pierwsze dni to właściwie mdlałam z tęsknoty, bólu. Nie myłam się, nie jadłam, nie żyłam...Kolejne miesiące to był byt roślinki. Byle do następnego dnia...i tak już minął rok. Oczywiście chodziłam przez cały czas do szkoły ( po śmierci chłopaka nie chodziłam miesiąc). Nie stanęłam jednak na nogi. Czy kiedykolwiek stanę? Odkąd tylko go poznałam, na żadnego innego chłopaka nie umiałam spojrzeć jak dziewczyna. Byli aseksualni. Nie wiem czy kiedykolwiek spojrzę na jakiegoś faceta jak na potencjalnego partnera. To była miłość mojego życia. Teraz czeka mnie tylko wegetacja do końca życia. Być może kiedyś (mam 21 lat) zostanę matką, może założę rodzinę, może ktoś mnie wyprowadzi z tego amoku... Ale w moim sercu głęboko będzie tylko on. Dlatego cieszcie się dziewczyny że macie takie wspaniałe życie. Bo ja życia już nie mam. Tylko amok i wegetacja. Jeśli ktoś to w ogóle przeczytał- DZIĘKUJĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość h-alszka
Trudno w takiej sytuacji cokolwiek napisać, cokolwiek podpowiedzieć, bo wszystko zabrzmi jak banał . Bardzo ci współczuje - choć pewno tego tez masz juz dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Bardzo wspólczuję, to co napisałaś jest pełne bólu i rozpaczy. W tej sytuacji moga pomóc ci jedynie inni ludzie. O znajomych napisałaś, rodzina też pewnie nie we co robić. A byłaś u psychologa? Jesteś młodziutka, wszytko przed Tobą, rany kiedyś się zagoją. Ale przecież musisz zyć!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Please Dont Leave me
muszę ale nie mam dla kogo, wolałabym umrzeć razem z nim. jak sobie pomyślałam że gdy otworzę oczy rano już nigdy nie poczuję jego ciepłej skóry, nie spojrzy na mnie z samego rana tymi radosnymi oczami, nie przyniesie śniadania lub ja nie zrobię jemu jego ulubionej jajecznicy z pomidorami. to banały, ale będzie mi tego brakować. od roku nie ma dnia żebym nie uroniła łzy, nie ma nocy bym nie myślała. tylko czasem już nie mam czym płakać, łzy się kończą, nie mam siły. tak,byłam u psychologa- nie poradził nic szczególnego, czas leczy rany (jego złota myśl)... i tak wygląda moje życie. do ślubu chciałam iść tylko z nim, założyć suknię, mieć z nim dzieci. nadal wierzę w Boga, tylko teraz częściej mu zadaje pytanie- dlaczego właśnie masz taki podły plan na moje życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Myślę, że to wina przyjaciół, że nadal jesteś aż tak załamana psychicznie. Uważam, że dobry przyjaciele może zrobić i pomóc więcej niż reszta ludzi na świecie. Masz kogoś takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Please Dont Leave me
szczerze to nie, mam bardzo dobrych znajomych ale to nie jest przyjaźń. potrafią mówić nie martw się, chodź na imprezę, rozerwij się, chodź poznamy cię z kimś, wyciągają mnie na zakupy. moja mama jest moja przyjaciółką i mój P. też nim był... jedyne gdzie mam ochotę wychodzić to jest cmentarz i grób mojego ukochanego. poza tym wciąż ubieram się na czarno, nie potrafię założyć czegoś kolorowego :( dziewczyny tak bardzo wam zazdroszczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo Ci współczuję . Nie wyobrażam sobie stracić tak nagle bliskiej osoby - chłopaka. Nie wiem, co Ci powiedzieć, bo wszystko wyda się banalne. Trzymaj się :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkjhgfds
bardzo Ci wspoczuje alenie mozesz tak dalej zyc musisz cos zmienic Twoj chlopak na pewno by nie chcial zebys tak zyla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja koleżanka przężyła coś takiego (była w podobnym wieku jak ty). Nadal kocha zmarłego chłopaka, ale teraz jest w związku z innym. Na pewno to nie jest to samo, ale jakoś sobie radzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhh:(
az plakac mi sie chce jak to czytam :( nie wyobrazam sobie stracic ukochanego :( Boze bardzo Ci wspolczuje, naprawde, az trudno cokolwiek Ci napisac, nie bylam w takiej sytuacji ae staram sie wyobrazic sobie Twoj bol, a taka wraziliwa jestem, ze bardzo sie wzruszylam:( gdybym byla w takiej sytuacji to bym sie zalamala, jestes bardzo silna!!!!! Trzymaj sie jakos.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhh:(
do dddddddm co ty pieprzysz debilu;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak jestes silna. Juz rok radzisz sobie z tym bolem. Podziwiam Cie! Nie wiem czy dalabym rade. Piszesz ze nie masz dla kogo zyc. A ja mysle ze masz. Dla siebie! to po pierwsze, a po drugie? wciaz dla Niego. On juz Cie nie uszczesliwi, ale na pewno pragnalby zebys mimo wszystko byla szczesliwa. Mysle ze przyjdzie dzien gdy sie zakochasz, co nie oznacza ze nie bedziesz juz kochac jego. Jego bedziesz juz kochac zawsze! Musisz dac sobie szanse. A moze jakis wolontariat? Jak zajmiesz sie czyimiś problemami, moze lepiej poradzisz sobie z wlasnymi? Bedziesz sie czula potrzebna. Tesknic za nim bedziesz juz zawsze, tylko ta tesknota bedzie z roku na rok inna. Daj sobie jeszcze czasu, moze potrzebujesz go wiecej niz zaklada tradycja - 1rok. Na pewno dojdziesz do jakiejs rownowagi. Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agnnneska :)
A ja myślę, że on jest przy Tobie, tylko o tym nie wiesz :) Pomyśl, czy on by chciał, zebys przez niego cierpiała? Za życia chciał zebys była szczesliwa, wiec tego teraz tez chce. Postaraj sie tak życ, aby był z Ciebie dumny. Kiedyś się spotkacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania1987wroclawww
wiem co przeżywacie, nie napiszę nic nowego.... mój chłopak zmarl w listopadzie 2009 posłuchajcie sobie tego dziewczyny http://www.youtube.com/watch?v=pdfhgVpla70 dużo jest takich piosenek... PS. tez myslalam o medium, bo mam mnostwo watpliwosci, chcialabym tez znac odpowiedzi co do niektorych spraw ktore nas dotyczyly, ale jesli jemu jest gdzies tam dobrze to po co go tu sciagac, porozmawiam z nim i rozwiaze wszystkie swoje dylematy a co jesli on przez to nie bedzie mogl tam wrocic, zostanie tu i nie zazna spokoju? nie chcialabym zeby sie meczyl... niech spoczywa w pokoju : (

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania1987wroclawww
wiem co przeżywacie, nie napiszę nic nowego.... mój chłopak zmarl w listopadzie 2009 posłuchajcie sobie tego dziewczyny http://www.youtube.com/watch?v=pdfhgVpla70 dużo jest takich piosenek... PS. tez myslalam o medium, bo mam mnostwo watpliwosci, chcialabym tez znac odpowiedzi co do niektorych spraw ktore nas dotyczyly, ale jesli jemu jest gdzies tam dobrze to po co go tu sciagac, porozmawiam z nim i rozwiaze wszystkie swoje dylematy a co jesli on przez to nie bedzie mogl tam wrocic, zostanie tu i nie zazna spokoju? nie chcialabym zeby sie meczyl... niech spoczywa w pokoju : (

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...misiek...
Jesteśmy z Tobą ... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maria rachela
SZCZERZE WSPÓŁCZUJĘ aż się poryczałam jedyne co mogę ci napisać to to że twój chłopak na pewno by nie chciał byś była taka nieszczęśliwa spróbuj się otrząsnąć zrób to dla niego pozdrawiam serdecznie i życzę ci siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czas leczy rany i przyzwyczaja do bolu... jest Ci ogromnie trudno, ale takie jest zycie... Trudno jest sie pozbierac po stracie najwazniejszego mezczyzny w zyciu i niestety odbija sie to na wszystkich zwiazkach i kontaktach z ludzmi w przyszlosci. Ale mozna normalnie zyc, mozna sie smiac i cieszyc zyciem. Tylko potrzeba czasu, samozaparcia.. i wiary ze Jemu jest tam lepiej! Minelo juz duzo czasu... jak sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
strasznie mi przykro ale musisz wiedziec ze on naprawde nie chce abus byla tak nieszczesliwa... musisz zyc on zawsze bedzie w twoim sercu jako ta jedyna prawdziwa milosc... nie zapominaj o nim ale zyj dalej. zyj jakby kazdy dzien milaby byc tym oststnim...a P zawsze bedzie kolo ciebie*****

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brothers in arms
Nie będę owijać w bawełnę, po przeżyciu czegoś takiego nigdy nie dojdzie się do siebie całkowicie. Mój narzeczony zginął w wypadku 3 lata temu, całe moje życie legło w gruzach w sekundę i leży przysypane gruzami dalej. Nie pozbierałam się jeszcze i nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała się pozbierać, ciągle trzymam jego rzeczy, noszę pierścionek zaręczynowy, w niedzielę robię ogromne śniadanie dla dwojga, które zawsze jedliśmy razem i które teraz w połowie wyrzucam do kosza, bo sama takich ilości nie zjem. Przychodzę z uczelni, wkładam jego bluzę i czekam na niego, a mimo że się nie pojawia to czuję, że jest ze mną cały czas. I nie planuję żadnych związków w przyszłości, bo nie chcę krzywdzić innych mężczyzn tylko dlatego, że nigdy nie przestanę kochać tego mojego blondasa, który zawsze budził mnie pocierając swoim nosem o mój. Jedno Ci powiem, jesteś silna i z każdym dniem będziesz coraz silniejsza, a to pomoże Ci przetrwać. Życzę Ci z całego serca, żebyś z czasem zaczęła żyć, a nie tylko funkcjonować i wierzę, że dasz sobie radę, zwłaszcza że nie jesteś sama, zawsze masz swojego P. obok siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniiiaaa
Ja straciłam chłopaka 3 tygodnie temu... Nie radzę sobie z tym wszystkim... Stałam się przez to wszystko okropną egoistką. Wciąż myślę kategoriami dlaczego On? dlaczego taki dobry człowiek zginął a nie jakiś zwykły gnojek który kpi sobie z życia... Chciałabym przytulić się do swojego ukochanego... Pozostały mi zdjęcia, Jego rzeczy... Kiedy Jego nie ma wolniej płyną dni :( Chciałabym wiedzieć że jest mu tam dobrze, że czuwa nade mną i że zna moje myśli... Sama zostałam z tymi wszystkimi myślami...Spóźniłam się ze wszystkim co miałam mu powiedzieć... Jechał do mnie... i nie dojechał. Nie umiem się z tym pogodzić. Chciałabym żeby to wszystko okazało się jednym wielkim koszmarem... Chciał spędzić ze mną resztę życia... Spędził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże dziewczyny!!!:(:(:(:(:(:(:( Aż płaczę jak to czytam nie poddawajcie się!!!!!:(:(:(:(:(:(:(:( Ja jestem ze swoim narzeczonym 6 lat i nawet nie potrafie sobie wyobrazić co by było jak by Go zabrakło... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adrianna i Nadia:(
mój miał być mąż...przyjaciel... mogłam zawsze na Ciebie liczyć pomimo moich, Twoich błędów zawsze i na zawsze razem....stracić Cię to jakby stracić wszystko co miało sens..ale jest NADIA i to dla NIEJ będę starać się być silną i wychować ją w wierze, że miała najwspanialszego ojca jakiego mogła sobie wymarzyć... na zawsze w moim sercu bo NIKT nie wypełni tej pustki..uczucia jakby ktoś wyrwał serce! .... kocham Cie! ...i zawsze będę! Twoja NARZECZONA Wciąż tak BARDZO Boli.... Ja swojego Narzeczonego straciłam tydzień po urodzeniu naszej córeczki....:( Umierał mi na kolanach a ja Go tak bardzo prosiłam zeby nas tutaj nie zostawiał,ale niestety zamknal swoje piekne oczka i zostalysmy same... Żyje tylko dla Naszej coreczki tak bardzo bym chciala zeby poznala swojego tatusia tak sie cieszył prawie oszalal jak bymlam w ciazy ze szczescia mielismy miec slub w sierpniu tego roku,ale niestety....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniiiaaa
Nigdy nie wybacze sobie że nie pojechałam z nim... Może wszystko potoczyłoby się inaczej... Z dnia na dzień jest dla mnie coraz gorzej... Idą święta... a dla mnie są one jak za karę... Nie chcę takich świąt, świąt bez niego... Nie wiem czy to życie ma jakikolwiek sens... Po prostu nie wiem. Nie zdążyłam się z nim nawet pożegnać... Mieliśmy iść tego wieczoru razem do kina, bilety już miałam w kieszeni... Nie zdązyliśmy, a ja już nigdy nie obejrzę "Listów do M", miałam oglądać je właśnie z nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adrianna i Nadia:(
aniiiaaa Kochana nie poddawaj sie wiem ze czujesz...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adrianna i Nadia:(
aniiiaaa masz moze nk?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniiiaaa
Ciężko jest się nie poddać... Jestem bo istnieć muszę, lecz nie żyje już pełnią życia... i zastanawiam się za co to wszystko ;( a co do nk to nie korzystam z tego portalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Adrianna i Nadia:(
Trzymaj się!!!! Mimo wszystko Wesołych Świąt!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tymi wesolymi swietami to juz przesada w tej sytuacji.. moja biedna:* domyslam sie (pewnie tak tylko mi sie wydaje) co czujesz.. napisz do mnie maila, porozmawiamy sobie aglu88@vp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×