Czy ktoś musi iść do pracy godzinę na nogach?bo ja tak i już mnie...

to wnerwia :/ zebym przynajmniej mialam pewnosc ze po miesiacu chodzenia schudne z 4 kg! :/

Jak ktos mieszka na zadupiu, to tak ma :)

godzine do pracy. Nie schudlam ani kg :P

a dlaczego na nogach?:)

Tez jezdze na rowerze ale po zaspach sniegowych sie jezdzic nie da! :/

bo nie umiem chodzić na rękach

Da sie jezdzic po zaspach tez ;) Pewnie, ze czasem trzeba sie wygrzebac z takiej zaspy i zlezc z roweru ale nie mow ze sie nie da jezdzic ;) Ja daje rade ;)

na rowerze spakla sie malo kalorii..godzine do pracy na nogach na pewno schudniesz

ja mam do pracy 50 km wczoraj wysiadłam na rogatkach miasta (korek za tirami) i szłam do domu w tym sniegu lekko ponad 2 godziny zmachałam się, jakbym w górach co najmniej była :)

No, ale co robić podczas takiego ponadgodzinnego chodzenia? jedynie sluchac muzyki.

przy takiej temperaturze ( -10 C ) lepiej jechac do pracy autobusem albo samochodem ., JEst za zimno na piesze wycieczki .. Na pieszo to tylko gdy temperatura wynosi przynajmniej + 5 C

NIe mam samochodu, a autobusy tutaj nie jezdza.

ty z poludnia Polski jestes?tylko oni tak dziwnie mowia.,,musialam isc na nogach,,ale to zasadniczo dziwni ludzie sa.prawidlowo powinno sie mowic,,czy ktos musi isc do pracy NA PIESZO,,

chyba pieszo, po prostu ;) wlasnie czytalam artykul gdzie pisano, ze20 min w bezruchu na mrozie i koniec! ale jak ide...to przeciez co innego.

15 min- spoko, ale ja ide godzine i okolo 10 min w jedna strone. Codziennie marnuje około 2 i pół godziny, a tygodniowo 12 i pol godziny. marnuje 12 godzin mojego zycia!

ale przynajmniej spalam ok 650 kal dziennie co mi daje ok 3200 kal tygodniowo.

pewnie ze dam ;) w zeszlym roku mialam tak ze tam jechalam autobusem a z powrotem na nogach, a teraz autobus nie jezdzi. doszukuje sie plusow tzn oszczedzam na bilet ok 15 zl tygodniowo + spalam kalorie- mam nadzieje ze za miesiac bedzie efekt ;) o ile nie zamarzne po drodze ;)

Pochodzisz troche, ale sie dorobisz autka jakiegos pewnie niedlugo. Kup sobie cos malego na raty albo sprowac z zagranicy i bedziesz mogla jezdzic. Jejciu, ja to pamietam jak bylam uziemiona jak nie mialam prawka. Na zakupy szlam piechota, ale musialam wracac taksówka, bo z tobolami bym sie nie dotachala do domu. Teraz mam autko (mala fiescinke) i sobie wszedzie jezdze i jest ok. A na spacery i tak chodzic musze, bo mam psa. NIe wyobrazam sobie zycia bez samochodu teraz.

nieee...ja mam prawko ;) , po prostu nie mam auta- i w sumie nie oplaca mi sie nic kombinowac teraz bo koncem stycznia chce stad wyjechac, wiec zostalo mi ok półtora miesiaca.