Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malanka

nie potrafię podjąć decyzji o rozstaniu

Polecane posty

Gość malanka

Witam, czy jest ktos kto podzieli się ze mna swoim doświadczeniem. Coraz gorzej dzieje się między mną a moim chłopakiem. Jesteśmy razem 5 lat ,od roku razem mieszkamy. Doxchodzi między nami coraz częściej do kłótni, a raczej do awantur, z wyzwiskami, poniżaniem...Nie mam juz sił tego ogarniać. On jest bardzo uparty, olewa mnie jak mówię coś do niego nie słucha mnie tylko np. oglada TV, a we mnie wszystko się gotuje.Ciągle pamietam jak to było kiedyś, gdy "fruwalismy" nad ziemią zapatrzeni w siebie i bardzo zakochani. A teraz??/Co się z nami stało. Cięzko jest mi to wszystko tak po prostu zostawić, boję się ze nikogo sobie nie znajdę. Z nim jestem zżyta i mam wrażenie że znamy się od zawsze. Nie mam z kim o tym pogadać, głowa mi pęka od mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
a on tylko mówi że jak mi się nie podoba to moze się wyprowadzić, wczoraj powiedziałam mu sama z siebie żeby to zrobił, bo doprowadził mnie do roztroju nerwowego i wcale się nie zdziwię jak dzis wrócę do domu a jego juz nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izia87
ja miałam podobnie z byłym na poczatki było ok puzniej wyzwiska, szarpaniny trawało to 3 lata,nie miał zadnych ambicji pił dużo ale w końcu poznałam kogos i go zostawiłam bo lepiej i tak by z nim juz nie bylo:)Wie mniej wiecej wiem o co ci chodzi muszisz być bardziej stanowcza,i nie bać sie że Cie zostawi roztania sa ciężkie ale i pomocne bo w innych związkach wiesz co powinnaś a czego nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cóż, witaj w klubie. ja S. kocham chyba od zawsze, w związku jesteśmy od 3 lat, od 2 mieszkamy razem. do zeszłego roku wszystko było ok, aż nagle jakoś pod koniec 2009 przyszedł mój czas - instynkt macierzyński zdominował całą moją psychikę. i wtedy okazało sięże "jeszcze nie, ja jeszcze nie jestem gotowy, chciałbym trochę jeszcze w życiu doświadczyć, poza tym nie jestem jeszcze nas pewny" bla bla bla. doadam że oboje mamy po 30 lat, dom na własność, własną firmę, wszystko wspólne. tylko nie to jedno. nic mnie już nie cieszy, jestem nieszczęśliwa, a do tego ciągle gdzieś głęboko zła na niego ponad wszelkie wyobrażenie, i nie zawsze udaje mi sięto ukryć. więc kłócimy się, a jeśli nie to ja czasem nie tylko nie chcę z nim spędzać czasu, ale nawet na niego patrzeć. takie dziwne uczucie po tylu latach psiej miłości, prawie nienawiść. i też zaczęłam ostatnio myśleć że przecież jeszcze mam czas, jeszcze nie jestem za stara żeby znaleźć kogoś kto zechce ze mną dzielić wszystko, a nie tylko to co jemu wygodnie. kogoś innego niż S. tylko tak siębojęże nikogo już nie pokocham jak jego, że zaplątaliśmy sięw tyle wzajemnych zależności że nie uda mi siętak po prostu odejść, że bez niego życie straci sens. choć teraz nie ma za wiele sensu z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
ja nie wiem czy on poważnie mysli o rozstaniu, ja tak. choc naprwdę bardzo go kocham. Ale za dużo złych rzeczy się między nami stało i za duzo zostało powiedziane. zadra w sercu zostaje i często to co złego się stało powraca. mysleże w dużym stopniu przyczyna naszych kłótni leży we mnie, bo choc go kocham to często czuję że to jednak nie to, wiele rzeczy mi przeszkadza w jego zachowaniu. Wiele nie udalo nam się wyjaśnić, i kumuluje się to we mnike kumuluje aż w końcu wszelka złość i gorycz ze mnie wybucha. Czuję się czasem taka nieszczęśliwa i nie rozumiana, ale nawet boję się mu o tym powiedzieć bo zaraz kłótnia wyniknie zamiast szczera majaca sens rozmowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, wiem, że jak pojawiają się wyzwiska, to krotko mówiąc jest już lipa. :o Pamiętam, że na początku z moim facetem ustaliliśmy granicę, że jeżeli padnie słowo "spier***laj" itp albo jakieś wyzwiska, to koniec związku bez względu na chęci, bo prawda jest taka że już nie ma szacunku w związku. Nie ma co się tłumaczyć nerwami, bo nawet gdy byliśmy na siebie niesamowicie wkur*wieni to nikt nigdy granicy nie przekroczył. Może powinniście zrobić sobie przerwę? ->yabuk Don't worry, znam kobietki, ktore rodziły pod czterdziestkę i mają zdrowe maluchy ;) masz jeszcze czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hkjhjhj
podobno miłość fizyczna ta chemia istnieje do 4 lat średnio. wszystkie pary tak maj .a czemu ? bo organizm ludzki szybko by się zużył szybkie bicie serca itd .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
padły juz nie raz wyzwiska i takiego typu słowa, szacunku chyba juz nie ma a to jedna z podstaw związku. Zastanawiam się jak tak jest teraz to co będzie z czasem jak pojawia się dzieci, więcej problemów....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
jestem juz z tego powodu bardzo znerwicowana, nie radzę sobie z napięciem, jestem ciągle podenerwowana, duszę się w tym związku, boję się że coś zrobię nie tak i tym go zezłoszczę, bo tak mu się z czasem porobiło, że wszystko musi byc jak on chce,jak cos zrobie inaczej czy nie tak to zaraz jest niemiła uwaga, czuję się jak w wojsku, dławi i dusi mnie to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, narazie nie myśl o dzieciach, najpierw musi się ustabilizować sytuacja pomiędzy Wami. Może zróbcie tak jak ja i mój facet? Może postawcie sobie taką granicę, o ile oczywiście Twój Ukochany będzie skłonny do współpracy :) Szacunek naprawdę jest ważny. Tylko nie daj się sprowokować, staraj się zrobić wszystko żeby nie doszło do kłótni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
nie raz po kłótni obiecalismy sobie że bedziemy się starać, że nie bedziemy się wyzywac ale jak przychodzi co do czego to jest tak jak zwykle i z kłótni na kłótnię coraz gorzej, ja wiem ze tak dłużej być nie może, w takich chwilach pałamy do siebie nienawiścią i tak bć dłuxzej nie moze, ale jak zerwac skoro jest się tak związanym...rozłąka moze by cos dala ale tylko na ktotki czas pozniej wszystko wraca do normy. popoza gtym mieszkamy razem jak jedno się wyprowadzi to juz napewno nie wroci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
a o tym by odejśc myslałam już wiele razy, po takiej ostrej kłótni zawsze o tym mysklę i myślę że nie chce mieć już nic wspólnego z tym człowiekiem. Gdybym teraz poznała tego człowieka nie wiem nawet czy chciałabym byc jego kmoleżanką, tak to teraz czuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:o to kiepska sprawa. Chyba powinnaś go zaznajomić ze słowem "kompromis". Hehe zabawne, mój też miał czasem takie zapędy, że ma być tak jak on chce. Wtedy powiedziałam mu spokojnie, że jeżeli oboje chcemy tego samego, to fajnie, ale jeżeli chcemy czegoś zupełnie odmiennego, to wtedy należy iść na kompromis, bo każda ze stron ma być zadowolona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
sory za błędy ale szybko piszę i jestem zdenerwowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ach, skoro już nieraz była o tym mowa, to według mnie albo wylewa się z Was megafrustracja, albo już niestety nadchodzi koniec :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
dla mnie to jest juz totalna porażka, nie da się cofnąć czasu i tego wszystkiego naprawić, za dużo się wydarzyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
raczej nadchodzi koniec. kłótnie są naprawdę coraz gorsze i nie kłótnie -AWANTURY. Nie o takim życiu marzyłam, nie chcę tak żyć, chcę mieć spokój, a z nim napewno go nie będzie, jest nerwowy(ja też) i porywczy, a co najlepsze tylko w domu tak się zachowuje. Nikt poza mną nie widział tego jego oblicza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety tak z reguły jest, że takie rzeczy zostają w 4 ścianach :o nie wiem co poradzić, naprawdę. Albo serio się postaracie, bo to już ostatni dzwonek, albo to się rozpadnie z hukiem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
nie wierzę już że cos z tego będzie, awantury są coraz częstsze i coraz większe, baaaardzo musielibysmy się starac żeby to uratować. moze nawet lepiej jakby sie pod mioją nieobecność wyprowadził, bo jak wroce i bedzie to pewnie bedzie gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
a ja jak Was czytam Drogie Panie, to zastanawiam sie, czemu Wy wchodzicie w pyskowki ? Ja tego wprost nie pojmuje. Asertywnosc przede wszystkim.Jesli cos sie drugiej stronie nie podoba -ok. Jesli chce rozmawiac i ustalic kompromis -jak najbardziej ku rozmowie jestem sklonna. Jesl nie- tylko-krzyk, nie chodze w zadna rozmowe, awanture, robie dalej swoje. Zatyczki do uszu i dalej rbie jak uwazam za sluszne. Podejmownie potyczek slownych zobowiazuje nas do zachowania z klasa, nawet gdyby partner zachowal sie ponizej pasa. Jesli dajesz sie wiaciagnac w zenujace wrzaski, wyzwiska, znaczy to tyle, ze z twoimi emocjami jest zle. I tu nalezy wypracowac swoj wlasny styl komunikacji z partnerem. Proponuje zachowanie partnera wrzeszczacego -zignorowac,wyjsc na spacer, na kawe , na plotki do kolezanki, ochlonac i zakomunikowac po przyjsciu, ze nie tedy droga do wzajemnego rozwiazywania probelmow. Na rozejscie zawsze jest czas, jesli wszystkie sposoby zawioda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, wydaje mi się, że powinniście jednak spróbować porozmawiać, zamiast się awanturować. Przecież wszystkie żale można spokojnie wypowiedzieć, bez kłótni i wyzwisk. Kurde, masakra, bardzo Ci współczuję :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko,odeszłam po 28 latach małżeństwa.Bardzo długo sie wahałam.Wiedziałam,że nic nie da się zrobić,ale był we mnie lęk.Przeszłam psychoterapię ,by zdobyć się na tę decyzję.Rozwiodłam się,sprzedałam wspólne mieszkanie,dałam mu połowę kasy i poszłam swoją drogą.To trudne,ale mozna dać sobie radę.Jesli wiesz ,że to konieczne odejdź.Nie marnuj swojego życia!Przed Tobą jeszcze tyle lat.Nie pozwól żeby to były złe lata !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podziwiam, 28 lat to dużo czasu, z reguły już ludzie nie chcą od siebie odchodzić, bo szkoda marnować tyle lat. Czy jesteś teraz szczęśliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak .Jestem wolna,spokojna i szczęśliwa.W spokoju realizuję swoje cele,żyję tak jak uważam za dobre i słuszne.Wierzę,że jeszcze wiele fantastycznych chwil przede mną.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem tego pewna :) czasem mam wrażenie, że człowiek, który bierze życie w swoje ręce, jakoś mimowolnie przyciąga do siebie szczęście :) Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
fakt na rozstanie zawsze jest czas...ale u nas to prawie przy każdej kłótni padaja słowa ze chyba trzeba się roztac jak nie z jegio to z mojej strony.u mnie to juz naprawde na powaznie. jak dochpodzi do awantury nie jestem soba cgce przestac wtedy istniec i cierpiec, nie radze sobie z tym.chce wtedy by odszedł dał mi spokojnie życ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malanka
jak ja zaczynam na spojkionjie mowic co nmnie boli to on zaraz ucina gadke albo robi sie awantura bo z nim sie juz normalnie gadac nie da. on odbiera moje zale jak zarzuty i odpiera je swoimi zarzutami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
zale czesto odbiera sie jako zarzuty. A zarzut to tak jak zrzucenie winy na kogos- czyli na niego. Moze sprobuj zaprosic go na teren neutralny, na jakims wyjezdzie , czy w kawiarn przy winku ,spokojnie ostatni raz sprobuj oznajmic jak chcialabys ,by wygladaly sposoby komunikowania i sposoby rozwiazywania spornych kwestii. Dom odradzam do takiej rozmowy, niech to bedzie inaczej niz zwykle :-D Ale przestrzegam przed rozmowa w formie wlasnie -zalow i zarzutow. Nie sadze, by wina byla tylko po stronie partnera. No chyba , ze pije, zdradza , hazard uprawia , czy jest toksykiem do bolu. Wtedy nalezy uciekac. Rozejscie sie czasem jest tylko poczatkiem gory lodowej. Mloda kobieta nie bedzie sama i szukanie nowego partnera wcale nie musi skonczyc sie happy a moze znow wielkim bum. Jesli warto jeszcz powalczyc o zwiazek, nie pasuj jeszcze. Sama musisz ocenic-ile ten facet dla Ciebie znaczy i czy jemu tez zalezy na rozwiazaniu klopotliwej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×