Nie kocham (?)

Mam taki problem. Chodze do klasy z chlopakiem ktory mnie bardzo kocha i stara sie o mnie od 1,5 roku. W miedzyczasie ( wiem ze stwierdzicie ze jestem okropna, podla i w ch wie jaka ) mialam 2 chlopakow. Teraz, zrozumialam ze on nigdy by mnie nie skrzywdzil, jest cierpliwy, zrobilby dla mnie wszystko...po prostu jest idealny z charakteru ! Chociaz lubi palic thc ale dla mnie stwierdzil ( wiem ze moge mu ufac na 100%, choc tego nie robie ) ze przestanie ze wzgledu na mnie. Jest super. Jest w moim wieku, no moze nie jest za przystojny , ale brzydki tez nie jest. Calowalismy sie, codziennie rozmawiamy, dzwoni, spotykamy sie, poznalam jego rodzicow... I co najwazniejsze moja mama - ktora jest zwykle sceptycznie nastawiona do chlopakow - UWIELBIA GO ! Ale.... zawsze jest to ale... Traktuje go - jesli mozna to tak nazwac - jako... przyjaciela do ktorego czuje miętę - tzw. samą chemię, pociąg. On nadal czeka, wszyscy wiedza ze on jest zarąbisty, ze mnie kocha calym sercem , wszyscy licza ze w koncu sie zwiążemy ze sobą , mowia ze pasujemy do siebie... Ale... ja go nie kocham. Co mam zrobic? Jestem wew. rozdarta: chce byc wolna bo uwielbiam niezależność i nie chce byc zraniona i chce poszalec bo jestem mloda -mam 18 lat i za niedlugo ide na studia , a z drugiej strony mysle nad tym czy jesli sie nie zdecyduje to czy bede zalowac. Czy warto zaryzykowac? Ja jestem straszna flirciara, on jest chory z zazdrosci ( doslownie chory ! ) . Co mam robić?! Ktoś doradzi? Ktoś mnie rozumie...?

juz wiecej daj mu do zrozumienia ze nic z tego nie bedzie. Sama dobrze o tym wiesz .On caly czas ma nadzieje , a co bedzie jak pojdziesz na studia? poznasz mase ludzi bedziesz sie przewijac przez rozne imprezy co wtedy mu powiesz?