Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jurodenko machon

ludzie nie dobieraja sie w/g wykształcenia :) głupia kretynko

Polecane posty

Gość 2342131231
myślę że to zbieg okoliczności - no nie zgaodze sie... W ssumie to wiekszosc ludzi nie napisze szczerze, tylko wszystko widzi z wlasnego punktu siedzenia. Jakos ci po zawodowkach od razu zlorzecza i pisza ze to bzdury, ci wyksztalceni- ze nie. Ja konczylam normalne dziennie, darmowe studia magosterskie, i gwarantuje, ze dla kazdej z moich kolezanek ostatnim o czym marzylyby - byloby poznanie faceta po zawodowce. nie z powodu kasy- bo z zarobkami ma to niewiele wspolnego, ale z powodu przede wszystkim: wyzszej kultury osob wyksztalconych, zainteresowan, lepszego pochodzenia - ci po zawodowkach sa czesto z rodzin ppatologicznych, po studiach sie to prawie nie zdarza, mozna wymieniec w nieskonczonosc. nie uwazam osob po zawodowce za jakis podludzi, ale nie zwiazalabym sie z taka osoba, po prostu nie zwracam na takich facetow uwagi w tym sensie, tak samo jak nie zwracam uwagi na tych zaobraczkowanych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście, że różnica
"Zdobywanie wyższego wykształcenia nie jest jedyną drogą samorozwoju. Jest wiele osób znanych z kart historii, którzy nie posiadali wykształcenia. Od wiedzy ważniejsza jest wyobraźnia." Owszem, ale samokształcenie potrzebuje wsparcia, oraz ukierunkowania. Przecież studia, to nadal samorozwój, to my sięgamy tyle z wiedzy, ile sami chcemy. Tylko pokazuje nam się drogi różne. Bez tych wskazówek potrzebujemy dużo więcej czasu na znalezienie odpowiedniej dla nas drogi. I często można długo błądzić. Owszem, od wiedzy ważniejsza jest wyobraźnia, ale studia wyobraźni nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie. Wszystko zależy od studenta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście, że różnica
2342131231 - dokładnie! Wykształcenie nie mówi nam tylko "on ma papierek" - mówi nam wiele, wiele więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Owszem, ale samokształcenie potrzebuje wsparcia, oraz ukierunkowania. Przecież studia, to nadal samorozwój, to my sięgamy tyle z wiedzy, ile sami chcemy. Tylko pokazuje nam się drogi różne. Bez tych wskazówek potrzebujemy dużo więcej czasu na znalezienie odpowiedniej dla nas drogi. I często można długo błądzić. Owszem, od wiedzy ważniejsza jest wyobraźnia, ale studia wyobraźni nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie. Wszystko zależy od studenta." Zapewne będziesz miała inne zdanie, ale wiedza akademicka często przeszkadza...ale żeby to wyjaśnić potrzeba więcej czasu, a ja niebawem układam się do snu. Pozdrawiam. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że to zbieg okoliczności
Ja skończyłam studia wyższe również i nie spotkałam się z takimi opiniami. Faktem jest, że taką parę znałam jedną z taką właśnie różnicą w wykształceniu. Nie mam z nimi kontaktu od paru lat, więc nie wiem, jak się układa: może się już rozstali i Twoja teoria się potwierdziła. Niemniej oni znali się od czasów szkolnych. Pozostałe dziewczyny poznawały chłopaków właśnie poprzez studia, lub np. znały ich w szkole średniej ogólnokształcącej, gdzie jak wiadomo nie po to się chodzi, żeby skończyć na niej edukację. Pewnie, można poznać faceta po zawodówce, ale to trudniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście, że różnica
Mertoro - wiedza nigdy nie przeszkadza, można ją odrzucić i pójść swoją drogą. Ale chociaż wiadomo z czym się nie zgadzamy. Samorozwój tym bardziej może sprowadzić nas na manowce. Nie wspomnę na to, że potrzeba wiele wysiłku i czasu, aby dojść do podobnych wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oczywiście, że różnica
myślę że to zbieg okoliczności - sama widzisz, znali się z czasów szkolnych, czyli poznali się w momencie kiedy mieli inne spojrzenie na świat (podobne). Jeśli się rozstali, to z pewnością kolejny będzie wykształcony. Pamiętam kiedy byłam 13-latką - "w facecie" widziałam głównie wygląd, "fajny look" i "łobuzerskość" - naturalne. Większość z nas w tym wieku wzdychała do chłopaków z boysbandów itp. Dzisiaj mamy zupełnie inne spojrzenie na ludzi, świat itd. A tamten świat wydaje się tak odległy, że aż nieprawdziwy i nierealny. Nie da się po czasie tych światów połączyć. Już nigdy nie spojrzę na faceta oczami 13-latki. Teraz spojrzę na twarz (mimika, oczy, wyraz twarzy) i wiem, czego mogę się spodziewać po facecie. Nigdy nie zaiskrzy, nawet przy najpiękniejszym facecie na ziemi, jeśli będzie miał tępy wyraz twarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że to zbieg okoliczności
Niemniej według tej teorii, to ich spojrzenie na świat się różniło: ona chciała się rozwijać, zdobywać wiedzę, a on nie. Nie twierdzę wcale, że wykształcenie nie ma znaczenie, ale nie zgodzę się, że determinuje powodzenie związku w ogóle, bo to bzdura. Już napisałam to w poprzednim topiku (nie wiem czy ktoś na to odpowiedział i co): przez spory okres naszej historii kobiety nie kształciły się wcale, tyle co u guwernantki nauczyły się francais i robótek. I z kim wtedy żenili się wykształceni mężczyźni? Po drugie: w tamtych czasach barierą wręcz nie do pokonania było pochodzenie. Szlachcic z chłopką? To się nie mieściło w pale: a dziś nie ma to absolutnie żadnego znaczenia (np. hrabia prezydent Komorowski jest szczęśliwie żonaty z kobietą, o której szlacheckim pochodzeniu nic nie wiadomo, chyba że się mylę, to proszę poprawić). Więc jednak to nie są żadne dogmaty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mysle ze to zbieg
ale kiedys szlachta miala zupelnie inny status spoleczny niz teraz, inne wychowanie chocby , teraz to sie zupelnie zatarlo, wiec akurat zestawienie szlachcic- chlopka niejest problemem takim , jak ktos kompletnie niewyksztacony z wykształconym. Panienka z dworu byla lepsza chocby o ten francuski, robótki, o umiejetnosc tanca, malowania , czytania itd no i o tzw maniery od dziewczyny z chalupy. Z

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że to zbieg okoliczności
No jednak nawet najszlachetniejsza panienka miała tylko domowe wykształcenie, które rzadko dorównywało wykształceniu dzisiejszej maturzystki, a co dopiero wykształceniu młodego szlachcica, którego wysłali do Padwy i Paryża na nauki, gdzie nabył rzetelną wiedzę z wielu dziedzin, wrócił jako magister obojga praw czy czego tam jeszcze, mówił po łacinie i hebrajsku itp. To taki wyuczony szlachcic był skazany na samotność albo nieszczęśliwy związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mysle ze to zbieg
i w sumie wtedy i teraz chodzilo o to samo - o podobne srodowisko spoleczne. Wiadoemo, ze, wspolczenie dzieci z rodzin inteligenckich beda sie ksztalciuc dalej , ze tak powiem - sila rozpedu, bo to w tym srodowisku jest naturalna koleja rzeczy. A wazne wlasnie jest, zeby partnerzy pochidzili z podobnych srodowisk - mniej jest wtedy konfliktow z teciami, wiecej wspolnych znajomych, są wspolne cele. podobne ambicje- co jest istotne przy wychowywaniu dzici. No ii nie ma co mylic wykasztalcenia z papierkiem. Miedzy absolwentem Oxfordu a wyzszej zaocznej szkoly byle czego w Pcimiu jest nie mniejsza przepasc jak miedzy tym mgr z Pcimia a absolwentem zawodówki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że to zbieg okoliczności
I jeszcze dodam, że przecież nawet wtedy zdarzały się mezalianse. Znana jest księżniczka Pocahontas: pomyślcie, wyksztalcony człowiek zakochał się w dzikusce z lasu, która nie umiała czytać i nawet o czymś takim nie miała pojęcia. A to o niebo większa różnica niż zawodówka-studia. I była to sytuacja wyjątkowa, a nie norma, ale to raczej dlatego, że niewiele Indianek miało okazję zapoznać się z Brytyjczykami, dodać należy barierę językową itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mysle ze to zbieg
Wtedy absolwent Padwy nie mial i tak do dyspozycji panienek po Padwie - wiec wybierał to , co najlpesze - mogl znalezc dziewczyne znajaca łacinę,piszaca wiersze, malujaca piekne obrazy, grajaca na instrumencie - to bylo tak samo "wyzsze " wyksztalcenie, tyle,ze kobiece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że to zbieg okoliczności
No ale różnica między nimi była kolosalna. Nie mógł z nią porozmawiać o swoich zainteresowaniach, nie mógł wspólnie z nią rozwijać pasji. I co? Wszystkie małżeństwa były nieszczęśliwe? W małżeństwie liczą się inne rzeczy. Mało tego: kiedy kobiety zaczęły się w końcu kształcić nie od razu było to mile widziane. Często wykształcone, ambitne kobiety zostawały starymi pannami. A przecież powinny być rozchwytywane w morzu niewykształconych panien. Mamy pewną pulę osób, które mamy okazję w życiu poznać. Jeśli w tej puli jest mniej wykształconych, to zrozumiałe, że mniejsze jest prawdopodobieństwo, że trafimy na taką osobę a jeszcze mniejsze, że się w niej zakochamy a jeszcze mniejsze, że będziemy do końca życia z nią szczęśliwi. I w tym moim zdaniem tkwi tajemnica niepopularności związków z różnicą wykształcenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mysle ze to zbieg
ten dawny facet nie byl nieszczesliwy, bo inne byly wyobrazenia o kobietach i inne wobec niich wymagania. Zreszta, jak pisalam, najwazniejsze jest podobienstwo srodowisk. Będa mieli wspolnych znajomych z podobnych rodzin, podobne warunki zycia chocby. To ze murarz nie ma zbyt wielu tematów z pania profesor nie swiadczy zle ani o murarzy, ani o profesor - po prostu na ogól do siebie nie pasuja, p.prof bedzie sie na dluzsza mete nudizla z murarzem i na odwrot - murarz zanudzi sie z p profesor. Na tym to polega.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że to zbieg okoliczności
Murarz nie musi pochodzić z innego środowiska niż pani profesor, choć często tak się dzieje. Tak jak ze szlachtą: mamy inne czasy, sposób wychowania hrabiego niewiele się różni (nie musi się różnić) od sposobu wychowania dziewczyny nieherbowej. Dochodzimy do tego samego: w doborze partnera determinuje nas środowisko a nie wykształcenie. Weź pod uwagę różnicę w wieku: murarz w wieku 22 lat już od jakichś 4 lat pracuje, nauki ani innych spraw na głowie nie ma, toteż i szuka żony, a 22letnia studentka bawi się, uczy, zanim założy rodzinę myśli, że ma jeszcze te parę lat nauki przed sobą. Kiedy pani profesor poznaje mechanika, który nie jest od niej znacznie młodszy, prawdopodobnie ma on już żonę i dzieci i choćby dlatego jest wykluczony. Środowisko - zgodzę się, wykształcenie - nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mysle ze to zbieg
tyle, ze jak pisalam . ze srodowiska , z jakiego sie pochodzi, wynika w wiekszosci rodzaj wyksztalcenia , to idzie ze soba w parze, dlatego mozna posłuzyc sie takim uogónieniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znam osobę po studiach która nadal dobrze czytać nie umie, teraz tym swoim ''wykształceniem'' może sobie du*e podetrzeć, siedzi w parku i żłopie piwo. Ja na razie nie studiuję, mam swoje powody, ale pamiętam że za każdym razem gdy widziałem tą osobę i pytała mnie czy studiuję, a ja powiedziałem, że nie - śmiała się i dziwiła. Tak samo, gdy rozmawiam z dziewczyną, która jest kompletną idiotką, nie potrafiącą odpowiedzieć nawet na pytanie o swoje zainteresowania, pasje - ke? pasje? zaraz szybko ''znajomość'' się urywa, gdy dowiaduje się, że nie jestem szanownym panem studentem, a ona przecież studiuje na ledwie znanej uczelni, w ledwie znanym mieście ale studiuje. Uwielbiam ludzi, którzy oceniają innych po ''okładce'' bo wykształcenie, status, tytuły to też okładka, tylko bardziej wyrafinowana. Można mieć wykształcenie i przeciętną inteligencje i nie być wykształcony z wyższym IQ, nie? Mylę się? To powiedzcie mi, czy każdy kto jest powiedzmy mechanikiem samochodowym, musi być skończonym nieukiem lub nie mieć ambicji? A nie przyszło wam do łba, że może po prostu to jego pasja, zna się na tym, lubi to robić i nie wyobraża sobie innej fuchy. Nie każdy musi być sędzią, nie każdy lekarzem. Są ludzie którzy godząc się z faktem mniejszych zarobków wybierają drogę rozwijania swoich pasji, umiejętności. Są też osoby, które po prostu idą na dany kierunek studiów, tylko dlatego że jest modny lub opłacalny a ja jestem zdania, że wszystkiego można się nauczyć ale nie każdy nadaje się choćby mentalnie, do wykonywania określonego zawodu. Stąd mamy wielu ''fachowców'' ''niezawisłe sądy'' i 'pomyłki lekarskie. To tak jak z prawkiem, większość osób ma, ale wiele z tych osób mieć nie powinna, a później taki głupol jeden z drugim powoduje wypadki. Oczywiście są też osoby, które pasjonują się medycyną czy tam innymi bardziej dochodowymi profesjami... A teraz druga strona medalu, piszecie że ludzie dobieraja się wdł wykształcenia, a przecież może być tak, że dajmy na to ktoś dopiero po studiach zaczyna szukać swojej drugiej połówki i nagle.. pracuje w dajmy na to supermarkecie, nie ma na razie innej możliwości. Lub pomaga na budowie, nie wiem.. ludzie z czegoś żyć muszą, a wiadomo że nie zawsze dostajemy tego czego chcemy, no i ten studencik nie ma szans na znalezienie osoby o tym samym wykształceniu, bo przecież przebywa w innym środowisku. Reasumując, wdł mnie ludzie dobierający się według wykształcenia, statusu społecznego, czy tego jak bogaci są ich rodzice, to takie kukły, materialiści którzy patrzą na innych z góry, cierpiący na narcyzm. W większości przypadków taka pani czy pan biznesman są nie mniej nieszczęśliwi, co ''pary mieszane'' Chłodna kalkulacja nie zawsze popłaca jeśli chce się ''bawić'' w poważne związki'' Szczypta uczuć wyższych też nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bringehope troche przegiąles
z tymi kuklami. Ludzie lubia ze soba pogadac na wspolne tematy, miec wspolne wspomnienia, znajomych- jakie w tym wyrachowanie? Jasne,ze studiowac na byle jakiej uczelni i byle co, dla papierka, nie ma sensu - to oczywiste - i truddno to nazawc wykształceniem. Ale ta panienka znajdzie soboie faceta z tej byle jakiej szkoly i bedzie zadowolona - co w tym zlego? Jej bedzie sie podobla, zrozumieja się. Sam widzisz ,ze ta panienka ci nie odpowiada, choc w mysl tego, co piszesz para ty z nia, jako "mieszana" mialaby szanse. Podobne srodowisko, sposób myslenia, wyksztaklcenie ( w sensie poziom, nie tytuł) jest jednak wazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jejku i dlaczego
znowu jest przytaczany argument, że wiele osób studiujących to delikatnie mówiąc idioci? Jaki to argument? Zarówno wśród wykształconych mniej i bardziej są ludzie inteligentni mniej lub bardziej, o różnych charakterach, zainteresowaniach i to nie ma nic do rzeczy... Ale faktycznie może bardziej chodzi tu o dom, wychowanie, pochodzenie i środowisko w którym się człowiek obraca, bo w pewnych rodzinach to jest normalna kolej rzeczy, że idzie się na studia i tyle, a niektórzy ludzie z tych 'gorszych szkół' patrzą na mnie jak na kompletne ufo gdy słyszą słowo STUDIA;-) Ludzie studiujący w dużej części interesują się tym czego się uczą, mają pewnie też inne zainteresowania i na takiej płaszczyźnie też może się między ludźmi nawiązać nić porozumienia i nie widzę przeszkód. Ale powiedzcie mi jak mogą związek tworzyć ludzie których nie łączy środowisko, znajomi, poglądy, zainteresowania, wspomnienia, tylko seks? Jaką to ma rację bytu? Zresztą każdy psycholog wam powie, że ludzie dobierają się na zasadzie podobieństw, bliskości przebywania, no i atrakcyjności fizycznej, a te dwa pierwsze jak dla mnie łączą się ze środowiskiem, pochodzeniem i wykształceniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Blanka1100
Moja nauczycielka matematyki mawiała, że "Im mniejsza wiedza, tym większa agresja" i że jak brakuje argumentów to sięga się po niezbyt wyrafinowane słownictwo to jest to wyraz bezsilności i kompleksów. Pasuje jak ulał do tej dyskusji. Zgadzam się w całości z ostatnim postem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pleeeee
poza tym studia, przynajmniej na niektórych kierunkach , to jednak jest jakieś wyzwanie intelektualne , są tacy którz to wszystko mają gdzieś i im jest wszystko jedno kto akurat rządzi , co się dzieje w kraju itd . studia poszerzają horyzonty , spotykają się ludzie o podobnych poglądach , wyobrażeniach , jakaś wspólnota duchowa . oczywiście śa tacy co wiecznie imprezują , ale są też tacy co się przykładaają .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze z innej beczki dodam
że chyba zdecydowanie lepiej brzmi jak powiem, że kręcą mnie studenci/absolwenci uczelni technicznych, informatycy, projektanci, wszelacy inżynierowie itp niż że wymagam przystojnego bruneta, z niebieskimi oczami, regularnymi rysami twarzy, min 180cm wzrostu o innych 'walorach' już nie wspomnę;-)... Poza tym jeszcze odpowiem na jakiś zarzut, że ktoś lubi powiedzmy naprawiać samochody... A od czego jest mechanika i budowa maszyn chociażby? Dla własnej przyjemności, wiedz, umiejętności i poczucia samorealizacji można się dalej kształcić w takim kierunku... Może jakaś fryzjerka czy kucharz miałby gorzej, ale jakby połączyć to z kosmetologią czy turystyką i rekreacją t wilk syty i owca cała:-D...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×