Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no i jestem w kropce

facet powiedzial mi ze nie jestem juz kobieta....

Polecane posty

Gość no i jestem w kropce
ququququ dziekuje za Twojego wpisa,pwoiem Ci ze az mi lzy pokapaly jak to przeczytalam,jakos mi sie lepiej na duszy zrobilo. Wiem ze musze sie skupic na sobie a nie na zwiazku ale ja czuje ze potrzebuje pomocy,zeby ktos ze mna rozmawial kto mnie rozumie a nie tylko udaje ze tak jest,kto wie jak to jest sie tak czuc,ze to nie wymyslanie tylko po prostu jakas blokada przed swiatem i zyciem.Niestety nie mam zadnej kolezanki,odsunelam sie od wszystkich,nie wychodze z domu nigdzie. Sprobuje tak zrobic,zrobie sobie plan dnia i postanowie zrobic wszystko co tam zapisalam i poprosze na gwiazdke o prezet w postaci wizyty u lekarza i moze on mi doradzi co dalej.Ja czasami sobie mysle ze moze rzeczywiscie ja nie jestem chora tylko taka niedorajda ze mnie zyciowa sie zrobila ale czuje ze ptrzebuje tam isc i uslyszec co ma mi do powiedzenia na moj temat osoba ktora widziala wiele takich przypadkow jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i jestem w kropce
ja jestem bardzo zamknieta w sobie osoba,od dziecka mialam dwie twarze,twarda dla otoczenia i ta druga wrazliwa tylko dla siebie.W mojej rodzinie nie okazywano uczuc wiec mialam pancerz ochronny i kazdy myslal ze jestem ze stali,ze jestem taka baba z jajami,ze nic mnie nie rusza.Tylko ze to tylko pozory.Udawalam twarda a w samotnosci plakalam.Nigdy igdy nie pokazalam nikomu ze jestem slaba,czy ze mi przykro.Nie raz bylo ale nigdy sie nie rozplakalam przy kims,zawsze robilam poker face i do tego jeszcze mowilam cos hamskiego zeby pokazac ze mnie to nie rusza.I tak mam do dzisiaj,nie potrafie nikomu powiedziec ze mam problem,ze potrzebuje pomocy,nawet mamie.Jedynie moj facet wie jaka jestem naprawde i jego jednego blagalam o pomoc ale jej nie otrzymalam i zostalam sama. Kropeczka444 a mozesz mi powiedziec jak dlugo zajelo ci poczucie sie lepiej i czy naprawde widzisz zmiane tzn czy po takich lekach czlowiek czuje sie lepiej?czy mu sie chce cokolwiek robic ze swoim zyciem?ogolnie czy widzisz teraz jakis sens w swoijej przyszlosci???Ja chcialabym bardzo zobaczyc jakies swiatelko,poczoc ze cos moge jeszcze zrobic ze swoim zyciem dobrego bo wogole tego nie czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiara czyni cuda
Autorko. Depresja w pewnym sensie jest chorobą ale głównie ukierunkowana jest Twoim własnym umysłem. Brakiem celu w życiu. Niskim poczuciem własnej wartości. Lekiem dla Ciebie nie są proszki czy płyny. Psycholog? Też nie. potrzebny Ci PRZYJACIEL. Słowa "weź się w garść" po takim czasie mało znaczą. To co postawi Cię na nogi to cel w życiu do którego możesz dążyć. Zrób rachunek sumienia czego w życiu najbardziej pragnęłaś (tak, tak, czas przeszły) i zacznij to ponownie realizować. Brak pieniędzy nie jest murem, jest przeszkodą którą da się przeskoczyć. Wystarczy CHĘĆ DO DZIAŁANIA. Zmuś się do zmian raz, drugi, piąty aż wejdzie Ci to w nawyk. Odsłaniaj zasłonki, światło lepiej działa na umysł. Przyjacielem dla Ciebie w pierwszej kolejności powinien być Twój partner, który jak widać rozkłada ręce z bezsilności. On ma swoje granice wytrzymałości, nie jest jasnowidzem w odczytywaniu nastrojów i nigdy nie będzie perfekcjonistą w odgadywaniu co w danej chwili jest dla Ciebie najlepsze. Mieszkacie za granicą. Masz znajomych? Koleżanki? Nie musisz być TAP MADEL aby partner chciał z Tobą seksu. Twój stan ducha raczej go odpycha od zbliżeń. Ogarnij chatkę, ogarnij siebie a zobaczysz, że i on kwiatka dla Ciebie przyniesie. Rozmowa z partnerem. Jedna z najważniejszych spraw w życiu partnerskim. Nie ma związku bez rozmowy. Jesteś zła? mów mu, jesteś szczęśliwa? mów mu! jesteś przygnębiona ? Mów MU! On jest tylko facetem i z Twojej miny nic nie wywnioskuje, ewentualnie jeszcze się wkurzy, że znowu coś o czym on nie ma pojęcia, a Ty mu nic nie powiedziałaś i masz (możesz mieć) pretensje, że on nie reaguje. Usiądźcie razem na spokojnie i przedyskutujcie wszelkie kwestie w Waszym związku, czego Ty oczekujesz, czego on oczekuje. Czego Tobie brakuje i czego jemu brakuje, jak wzajemnie dalej widzicie Waszą przyszłość, w jaki sposób możecie wzajemnie się wspierać i sobie pomagać, co Was drażni a co cieszy. Nie kończcie rozmowy na zasadzie "a Ty ciągle swoje". Zacisnąć zęby i rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podoba mi się pomysł z tym prezentem gwiazdkowym i z planem dnia. Ale zacznij już od dziś! Nie odkładaj tego na jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiara czyni cuda
Dla mnie osobiście strata dziecka pogrzebała wszelkie nadzieje. wiem coś o tym z własnego doświadczenia. tak w życiu bywa... Uwierz mi i da się to zmienić. Dobrze było by abyś w miarę możliwości obrała sobie za cel DZIECKO i póki co wszystko dla niego. Dla niego idź do lekarza przygotować się porządnie do ciąży, dla niego ogarnij swoje ciało aby było mu w tobie dobrze, Ogarnij swe ciało aby Twój partner widział w Tobie KOBIETĘ i Ciebie pożądał, chciał to właśnie z TOBĄ dziecka. Tylko kwestia lekarza, udać się musisz do porządnego specjalisty od patologii ciąży który Cię ukierunkuje i pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaarolina z googolina
to nie jest żadna depresja, tylko kompletny brak mobilizacji. Jakby była w depresji, to nie cy się jej nie chciało, i wszystko byłoby jej obojętne. A ta dziewczyna jęczy, że potrzebuje pomocy, ale za każdym razem wie lepiej, że nic się nie da. To jest malkontenctwo i brak chęci tak naprawdę wziecia się w garsć, a nie depresja. Może nie ma motywacji, ale depresji też nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaarolina z googolina
a najlepsze, ze wg niej wszystkiemu winny jest facet, bo ona tyle czasu mu płacze,jęczy i narzeka, a on w ogóle nie chce pomóc. Samemu trzeba chcieć coś zroci, a nie tylko wisiec na innym. Pzzecież on też stracił dziecko. Teraz ją utrzymuje i nie wypomina jej tego, ze ona siedzi w domu na dupie, oglądając TV, a on zapieprza, żeby mieli co jeść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrowie jest najważniejsze
nie jęcz,tylko weź się za siebie ja też mogłabym tak biadolić,bo tez czasami nie mam ochoty na nic,ale po 5 min wstaję i dzialam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i jestem w kropce
dziekuje za kazdy wipis,za to ze ze mna rozmawiacie,ze tracicie czas na pisanie do kogos po drugiej stronie globu kto siedzi i sie uzala nad soba.Szczegolnie dziekuje za ten glllugi wpis ze komus sie chcialo tyle do mnie napisac i naprawde jestem wdzieczna za te slowa. Brakuje mi celu.Zawsze bylam we wszystkim najlepsza,bylam wzorowym uczniem,kazdy widzial mnie na wysokim stanowisku,i ja sama tez widzialam sie wysoko wysoko.Ale nie poszlam na studia,wyjechalam i cos sie podzialo ze stracilam sens zycia.Moje kolezanki pokonczyly studia,porodzily dzieci,maja fajnych mezow a ja pracowalam fizycznie,i plakalam patrzac na ich zdjecia z dyplomami mowiac sobie ze zawalilam zycie,ze popelnilam za duzo bledow ktorych juz nie naprawie.Do tego poronilam,i bardzo to przezylam,do dzis na widok malego dziecka zaczynam plakac jak bobr.Chcialabym bardzo miec dziecko,czuc ze dla kogos zyje ale nie mam jak.Rozmawialismy o tym i on nie chce bo nas nie stac,bo on jeszcze nie chce.Mysle ze to duzo by zmienilo bo wiem po sobie ze nie jestem juz ta sama kobieta co przed poronieniem.Wtedy chcialam dziecko ale kiedys tam,w sumie mi nie zalezalo.Ale po tym jak je w sobie mialam i wiedzialam ze nidlugo bedzie ze mna cos sie ze mna stalo ze bardzo zapragnelam zeby zostac mama.Niestety nie bylo mi dane,poronilam z wlasnej glupoty,czyli sama zabilam nasze dziecko bo pracowalam zeby miec pieniadze jak sie urodzi.Myslalam ze nic sie nie stanie ale po jednym dniu bardzo bolal mnie brzuch a potem okazalo sie ze dziecka nie widac.Mam do siebie o to ogromny zal,jak i o cala moja przeszlosc,o to ze zawalilam wszystko a teraz nie potrafie sie pozbierac tylko wpadam w to coraz bardziej.Przepraszam ze tyle pisze ale jakos mi lepiej jak sie tu wygadalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość QUQUQUQUQUU
Niech Twoim celem nie bedzie teraz dziecko bo teraz potrzebujesz czasu a ipartner go nie chce, ale niech celem bedzie "powrot do zywych" czyli pojscie do pracy, spotykanie sie tam z ludzmi, zarabianie wlasnych pieniedzy. Bo wtedy zmieni sie najwiecej a Twoje poczucie wartosci podniesie sie duzo wyzej. Ale na poczatek tak jak pisalam wczesniej czyli plan dnia rozpisany na kartce. godzina o ktorej bedziesz wstawac i wypisz co bedzesz robic i odhaczaj. Codziennym celem bedzie odhaczenie wszystkiego z listy a Ty bedziesz miala poczucie ze nie zmarnowalas dnia. Nawet siedzac w domu mozna nie miec poczucia ze sie w nim gnije jesli jes plan, jesli np. zrobisz generalne porzadki i wyrzucisz niepotrzebne rzeczy, umyjesz okna. Najpierw posprzatasz przestrzen wokol siebie i siebie a potem bedziesz zataczac wieksze kola az caly swiat bedzie stal otworem:) Bo pomysl ze zaczynasz od zera i wszystko mozesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Astellas
kaarolina z googolina - co Ty wiesz kobieto... Najlepiej już tu nie wchodź. Autorko, byłam kiedyś w podobnej sytuacji jak Ty. Też za granicą, na utrzymaniu faceta, który zrobił się wobec mnie bardzo oschły i jedyne co do mnie mówił, to cedzone przez zęby przykre słowa. A wszystko przez moją depresję. Drażniło go to, że ciągle płaczę, chodzę zdołowana i nie umiem sobie sama dać rady. On mi w niczym nie pomagał, a jedynie dobijał. Nie miałam nawet kasy na powrót do Polski, a wstydziłam się z kimkolwiek o tym pogadać. Też zamykałam się w łazience, wijąc się z bólu psychicznego, poważnie myślałam o tym, aby sobie coś zrobić. Tamten czas wspominam jako najgorszy koszmar w życiu. W końcu jednak udało mi się jakims cudem znaleźć w końcu pracę i zarobić parę groszy. Zacisnęłam zęby, chodziłam do pracy i spowrotem jak robot, nie cieszyło mnie nic. Znosiłam różnego rodzaju upokorzenia, ale miałam jeden cel - zarobić trochę sianka, aby zgromadzić oszczędności, kupić bilet lotniczy do Polski i wrócić do domu rodzinnego. Udało się. Wysiadając z samolotu w słoneczne, letnie popołudnie, ogarnęła mnie niesamowita ulga, poczułam falę radości, nieznaną od bardzo długiego czasu. Postanowiłam zacząć wszystko od nowa, to co złe zostawiając daleko za sobą, w tamtym znienawidzonym kraju. Niemal odrazu pobiegłam do fryzjera, kupiłam kilka fajnych ciuchów i na prawdę poczułam się lepiej. Po jakimś czasie nawet się zakochałam, i wtedy prawie zupełnie odzyskałam chęć życia. Niestety faceci nie potrafią zrozumieć blokad psychicznych (jeszcze całkiem się ich nie pozbyłam) i mój obecny partner również jest czasem wkurzony. Ale wierzy we mnie i jest dla mnie dobry. A to naprawdę bardzo pomaga. Autorko - przykro mi to mówić, ale Twój mąż nie zdał egzaminu, tak samo jak mój poprzedni facet. Mam jednak nadzieję, że może jeszcze spełni Twoją prośbę, i zabierze Cię do lekarza. Jeśli nie - odejdź od niego, bo takim podejściem zepchnie Cię na całkowite dno psychiczne. Daj sobie szansę na nowe lepsze życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozaliaa88896
Hej ja kiedyś miałam podobną sytuację ale może nieco lżejszego kalibru. Przede wszystkim zacznę od tego że Ty Musisz Sama z Siebie Chcieć się Zmienić i powiedzieć Stop. JA jestem osobą niepełnosprawną, 2 lata temu straciłam pracę, olał mnie facet na którym mi bardzo zależało a potem zmarła moja ukochana osoba:O Przez te 2 lata miałam wszystko w dupie, totalny dół i płacz było mi obojętne co się ze mną stanie. Miałam nawet lęki przypominające fobię społęczną! Mając doła nadal wysyłałam CV i byłam zapraszana na te cholerne rozmowy kwalifikacyjne ale przez te lęki nikt mnie nie chciał przyjąć mimo że miąłąm na nią odpowiednie kwalifikacje, 2 razy musiałam z pracy zrezygnować bo niedosłyszałam przez telefon, który używałam w pracy. Mam niedosłuch, wykształcenie wyższe ale dyplom uczelni w tym kraju mogłam sobie w dupę wsadzić!!! renta mi nie przysługuje z zusu powiedzieli że jestem jednak częściowo zdolna do pracy i kasy mi nie dadzą!! a są ludzie którzy mają jak ja niepełnosprawność umiarkowaną i dostają kasę!!!! są kurwa równi i równiejsi!!! W międzyczasie przeczytałam mnóstwo książek o rozwoju osobistym i o tym jak dojść do sukcesu... Wstyd przyznać że tak późno je odnalazłam, a były to książki typu Anthony Robbins, Obudź w sobie olbrzyma, Potęga podświadomości Murphy'ego i wiele innych ... zaczęłam się interesować Coachingiem... Schowałam dumę do kieszenie, poszłam do pracy na sprzątaczkę bo motywacją były studia podyplomowe za które musiałam zapłacić!! dziś powoli wychodzę na prostą, juz mam pomysł co ze sobą zrobić, 2 lata spędziłam na szukaniu swojego miejsca na ziemii, mam już nawet mnóstwo planów.. Także droga autorko - wyjście z doła jest możliwe ale musisz tego chcieć... Na początku nie musisz mieć ambitnej pracy weź ta byle jaką byle żeby była i żeby dzięki zarobionej kasy możesz wyleczyć depresje bo niestety MASZ DEPRESJĘ I MUSISZ JĄ WYLECZYĆ!! Możesz zacząć od zera, to jest możliwe żebyś dokonała tego cudu i żebyś ocaliła samą siebie! chyba nie chcesz tak po prostu umrzeć i odejść w zapomnienie jakbyś nigdy nie istniała. Nie żyjemy na ziemii bez celu, wierzę że jest sens i cel dla którego żyjemy tylko musimy go odnaleźć. Wstań rano i módl się, wybierz jakąkolwiek modlitwę która Ci odpowiada najbardziej. Warto rano wstawać - jest takie mądre przysłowie: kto rano wstaje temu Pan Bóg daje:) a daje naprawdę:) Ja gdy szukałam pracy rano wstawałam żeby wysłać ofertę albo zadzwonić:) Autorko nie jesteś sama ale musisz zacząć od samej siebie żeby się wyleczyć i ocalić samą siebie:) Naprawdę dasz radę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozaliaa88896
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropeczka444
Potrzebowałam trochę czasu, aby poczuć się lepiej. Przede wszystkim należy pamiętać, że nie jest łatwo dobrać leki antydepresyjne. Miałam ogromne zaufanie do swojej lekarki i bardzo chciałam poczuć się lepiej. Kilka razy zmieniała mi leki aż w końcu Cital okazał się wybawieniem. Uwierzysz mi, że po tygodniu zażywania Citalu czułam, że powraca do mnie chęć życia, działania, poczułam smak życia na ustach (to było niesamowite). Gdybym wówczas spotkała producenta tego leku to pocałowałabym go w rękę. Jeśli lekarz na początku trafi "w dziesiątkę" z lekiem to po dwóch, trzech tygodniach może nastąpić poprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropeczka444
...jeszcze jedno. Leki niczego za nas nie załatwią. To pewne, ale ułatwiają nam życie, rozjaśniają ciemność, pozwalają ruszyć do przodu ze swoimi sprawami, pomagają w rozwiązywaniu problemów. Kiedy poczułam się trochę lepiej to zaczęłam dbać o siebie, otoczenie, mieszkanie, załatwiać różne sprawy. O tych lekach mówi się: "podpórki". ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hghghghh
w goreee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuzazuza
Mieszkam z mężem i dzieckiem za granica Mam problemy emocjonalne, nie moge znaleśc pracy bo nie znam zbytnio języka Nie mam siły wstawac z lóźka Zwierzając się mężowi usłyszałam ze jestem leniwa, moje problemy są sztuczne i poje..ło mnie chyba Niewiem jak dac rade to przetrwac |Szukam kogos do pogadania, zwierzenia sie kto mi pomoże a nie wyśmieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzik123
nie masz innego wyjscia jak wziac sie w garsc... ludzie nie rozumieja depresji a faceci jeszcze mniej... wiem ze to co masz teraz w glowie to koszmar nie z tej ziemi bo sama to czulam ale nikt nie jest w stanie zyc za nas... faktycznie przydalaby Ci sie pomoc psychiatry (psycholog nie ma prawa przepisywać lekow) ale to jest tylko pomoc a nie cudowne remedium na cale zlo... mi pomoglo zrozumienie ze zycie to nie ciagle fajerwerki tylko mnostwo klopotow a od czasu do czasu troche powodow do radosci... szczescie to nie cos co trwa a cos co bywa... a reszte zycia trzeba po prostu przezyc... niestety siedzenie w domu, nic nie robienie i izolacja to zadne rozwiazanie - gubi sie wtedy wszelki sens zycia i wpada sie w coraz glebszy dol... wiem ze podstawowe czynnosci wymagaja nadludzkiego wysilku ale z czasem okazuje sie ze warto... no i to wszystko musisz zrobic dla siebie bo ludzie dookola sa albo ich nie ma a od siebie samego uciec sie nie da... ja jestem od Ciebie jeszcze starsza i sytuacje zyciowa tez taka sobie ale staram sie kazdego dnia by bylo najlepiej jak sie da... sprobuj na sile troszke o siebie zadbac i wdrazaj sie w obowiazki... obowiazki to bardzo mila rzecz bo pozostawiaja mniej czasu na nieciekawe mysli... sprobuj wygladac najlepiej jak teraz mozesz... no i nie mozna przecenic zbawiennego wplywu ruchu... chocby to byl tylko porzadny energiczny spacer... wiesz ze wtedy wydzielaja sie endorfiny? to takie substancje w naszym mozgu co poprawiaja nastroj... ja od kilku miesiecy pracuje nad soba i jest naprawde lepiej... odzyskalam troche wiare w to ze mam kontrole nad czymkolwiek... schudlam kilka kilo... nadal wygladam jak kulka ale kilka kilo mniejsza kulka;) wolno mi to wszystko idzie ale przeciez najwazniejsze ze we wlasciwym kierunku... i pamietaj to Tobie musi na sobie zalezec i to Ty musisz chciec jakichkolwiek zmian... powiem Ci ze ja tez mialam klopoty z facetem... ale okazalo sie ze najbardziej rozwalala go bezsilnosc... latwiej mu mnie wspierac gdy widzi ze jest w czym... sprobuj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×