Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

marchewcia1

blaski i cienie macierzyństwa czy warto wracać do pracy?

Polecane posty

Mamą chciałam być od zawsze. Po długiej walce okazało się, że jestem w ciąży bliźniaczej. Na świat przyszło dwóch chłopców i pierwszy raz poczułam, że po to właśnie żyje człowiek, dla takich chwil, dla tego wzruszenia i dla tej odpowiedzialności. Nie chciałabym tutaj pisać o mojej wielkiej miłości do nich, ale o tym jakie dla mnie jest macierzyństwo. Początki były dla nas łaskawe a może nie było wcale aż tak trudno jak sobie to wyobrażaliśmy. Była wiosna, każdy mój dzień był moim osobistym sukcesem, obiadek, spacerek itd. Czułam się dumna i spełniona. Uśmiechy chłopców rekompensowały wszystkie drobne wyrzeczenia. Po kilku miesiącach przyszedł pierwszy kryzys, poczułam się jak robot, codziennie te same czynności, klasyczna niańka, sprzątaczka i matka zarazem, która z uśmiechem na ustach powinna zmienić pieluszkę, ugotować i jeszcze w pełni szczęśliwa przywitać męża w domu. Tak na pewno się nie czułam, po raz pierwszy wiedziałam, że to praca za którą nikt ci nie podziękuje, nikt nie zapłaci, nikt wieczorem nie doceni twoich wysiłków. Oczywiście chłopcy dodawali mi sił, wiedziałam, że robię to dla nich, spędzając czas tylko z nimi czułam, ze żyję. Kończyło się lato, przestałam w końcu jak to uważały osoby z mojego otoczenia użalać się nad sobą, narzekać na to co przecież każda kobieta posiadająca dzieci przechodzi. Nie miały one racji, moje macierzyństwo stawało się coraz bardziej dojrzałe, świadome wysiłku jaki trzeba włożyć w wychowanie dzieci, pokładów cierpliwości i beztroski w zabawie z nimi. Ktoś może powiedzieć, że przecież każdy o tym wie, że przecież na to właśnie skazujemy się decydując się na dzieci, ale teoria brzmi troszkę inaczej niż wygląda praktyka. Przyszła jesień a za nią zima, koniec macierzyńskiego, urlop i ewentualny powrót do pracy. Wszystko niby ustalone, dziećmi zajmie się babcia, a ja jestem rozdarta, zostawić ich z kimś? Ominąć te wszystkie piękne momenty w ich rozwoju? Uwsteczniać się dalej w domu czy wrócić do życia poza pieluchami? Właśnie teraz w najgorszym chyba z możliwych momentów przyszedł drugi kryzys. Brak zrozumienia ze strony rodziny, że też jestem człowiekiem, któremu czasem należy się odpoczynek, że chciałabym czasem wyjść z domu nie musząc się nikomu tłumaczyć gdzie, po co, czy na pewno muszę i za ile wrócę. Czuję się jak więzień we własnym domu, po raz pierwszy czuję się tak okropnie od kogoś zależna, musze prosić, żeby móc z mężem załatwić kilka ważnych spraw w mieście, nie wolno mi przecież jako matce mieć czasu na kawę poza domem, nie wolno mi wyskoczyć gdzieś z domu, tylko dlatego że mam ochotę wyjść. Słyszę, że przecież mam dzieci, sama tego chciałam. Jestem w punkcie zwrotnym, albo zostanę z dziećmi w domu albo wrócę do pracy? Sama nie wiem co jest lepsze, oczywiście serce mówi, żeby zostać, ale rozum podpowiada powrót. Ta decyzja ciągle przede mną. Macierzyństwo nie zawsze jest jak z okładki kolorowego czasopisma, kochasz swoje dziecko nad życie to czemu narzekasz? Przecież najważniejsze, ze jest zdrowe i ma przed sobą cudowne życie, że już teraz jest całym twoim światem, ale czy na dziecku ma skończyć się twoje życie? Czy już teraz jesteś tylko i wyłącznie matką? Nie masz prawa czuć się zmęczona, znudzona i zrezygnowana? Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako moich zażaleń. Wręcz odwrotnie jestem bardzo szczęśliwą mamą i żoną, ale tak jak każda kobieta miałam swoje kryzysy i dylematy którymi po prostu chciałam się podzielić z kimś kto mam nadzieję mnie zrozumie i dodać sił tym które wiedzą, że macierzyństwo nie równa się uśmiech mamy 24 godziny na dobę. Jak myślicie wracać do pracy czy zostać z dziećmi? Pozdrawiam, Marta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym poszła do
pracy, też mam dziecko i wiem o czym piszesz ale ja nie mam z kim zostawoceni twoich wysiłków. Oczywiście chłopcy dodawali mi sił, wiedziałam, że robię to dla nich, spędzając czas tylko z nimi czułam, ze żyję. Kończyło się lato, przestałam w końcu jak to uważały osoby z mojego otoczenia użalać się nad sobą, narzekać na to co przecież każda kobieta posiadająca dzieci przechodzi. Nie miały one racji, moje macierzyństwo stawało się coraz bardziej dojrzałe, świadome wysiłku jaki trzeba włożyć w wychowanie dzieci, pokładów cierpliwości i beztroski w zabawie z nimi. Ktoś może powiedzieć, że przecież każdy o tym wie, że przecież na to właśnie skazujemy się decydując się na dzieci, ale teoria brzmi troszkę inaczej niż wygląda praktyka. Przyszła jesień a za nią zima , koniec macierzyńskiego, urlop i ewentualny powrót do pracy. Wszystko niby ustalone, dziećmi zajmie się babcia, a ja jestem rozdarta, zostawić ich z kimś? Ominąć te wszystkie piękne momenty w ich rozwoju? Uwsteczniać się dalej w domu czy wrócić do życia poza pieluchami? Właśnie teraz w najgorszym chyba z możliwych momentów przyszedł drugi kryzys. Brak zrozumienia ze strony rodziny, że też jestem człowiekiem, któremu czasem należy się odpoczynek, że chciałabym czasem wyjść z domu nie musząc się nikomu tłumaczyć gdzie, po co, czy na pewno muszę i za ile wrócę. Czuję się jak więzień we własnym domu, po raz pierwszy czuję się tak okropnie od kogoś zależna, musze prosić, żeby móc z mężem załatwić kilka ważnych spraw w mieście, nie wolno mi przecież jako matce mieć czasu na kawę poza domem, nie wolno mi wyskoczyć gdzieś z domu, tylko dlatego że mam ochotę wyjść. Słyszę, że przecież mam dzieci, sama tego chciałam. Jestem w punkcie zwrotnym, albo zostanę z dziećmi w domu albo wrócę do pracy? Sama nie wiem co jest lepsze, oczywiście serce mówi, żeby zostać, ale rozum podpowiada powrót. Ta decyzja ciągle przede mną. Macierzyństwo nie zawsze jest jak z okładki kolorowego czasopisma, kochasz swoje dziecko nad życie to czemu narzekasz? Przecież najważniejsze, ze jest zdrowe i ma przed sobą cudowne życie, że już teraz jest całym twoim światem, ale czy na dziecku ma skończyć się twoje życie? Czy już teraz jesteś tylko i wyłącznie matką? Nie masz prawa czuć się zmęczona, znudzona i zrezygnowana? Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako moich zażaleń. Wręcz odwrotnie jestem bardzo szczęśliwą mamą i żoną, ale tak jak każda kobieta miałam swoje kryzysy i dylematy którymi po prostu chciałam się podzielić z kimś kto mam nadzieję mnie zrozumie i dodać sił tym które wiedzą, że macierzyństwo nie równa się uśmiech mamy 24 godziny na dobę. Jak myślicie wracać do pracy czy zostać z dziećmi? Pozdrawiam, Martaić dziecka, tak że będąc na twoim miejscu wróciła bym do pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teneryffaa
Ja wybralam powrót do pracy , nie dlatego że nie miałam co do garnka włozyć, tylko dlatego że tak jak napisałaś jak się w domu uwsteczniałam ... Jestem zadowolna, oja praca pozwala na załatwinie wszystkich prywatnych spraw, na pójście na kawę z koleżanka , na zakupy . Jestem zadowolna , ale ja az takich dylematów nie miałam . Oczywiście też spotkałam sie z wyrzutami np. od mojej mamy . po co idziesz przeciez ty masz dziecko ... Ja na Twoim miejsciu wróciłabym do pracy . I dlaczego mają ominąć Cię ważne momenty z życia dzieci ? Przecież nie wyjeźdzasz na 3 miesiące. Tylko będziesz codziennie z dziećmi , tylko że nie 24 h na dobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 222222
ja w tym tygodniu wróciłam do pracy, mały ma 6 miesięcy i jestem zadowolona :) w domu można zwariować a tak to jak przychodzę to więcej zrobię niż jak cały dzień w domu z małym siedziałam, w taką apatię wpadłam.... a mały się przyzwyczaił do żłobka (prywatny więc jest mało dzieci i panie się zajmują), w końcu kiedyś i tak by go to czekało a wtedy będzie już przyzwyczajony i nie będzie robił scen jak się go zostawi... babcie obie jeszcze pracują a i tak nie chciałabym obarczać mamy czy jednej czy drugiej codzienną opieką nad dzieckiem wrócić do pracy musiałam ze względów finansowych, z jednej pensji i kredytem mieszkaniowym na głowie byłoby ciężko wyżyć... ale nie żałuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ,MOIM SKROMNYM ZDANIEM WRACAJ DO PRACY!!! NIE MA CO MYSLEĆ,DZIECI SĄ KOCHANE,CUDOWNE I NAJWAZNIEJSZE,ALE TY JESTEŚ ICH MAMĄ I JEŚLI TO TY NIE BĘDZIESZ ZADOWOLONA TYLKO Z DNIA NA DZIEŃ BEDZIESZ SMUTNA TO TO SIE ODBIJA NA WYCHOWANIU MIMO TEGO ZE BĘDZIESZ SIĘ STARAĆ BYC MAMĄ NA 5 Z PLUSEM I PEWNIE TAKA JESTEŚ :) JA MAM 6 LETNIĄ CÓRECZKE I TERAZ W STYCZNIU BĘDĘ RODZIĆ DRUGĄ SPRYCIULKĘ I WIESZ TEŻ MAM DYLEMAT CZY WRACAĆ DO PRACY BO JAK TO TAKIE MALEŃSTWO DO ŻLOBKA ODDAWAĆ ALE JUŻ POSTANOWIŁAM ŻE JESLI MAŁĄ BĘDZIE ZDROWO SIE CHOWAĆ TO JA WRACAM,WIEM ŻE BĘDZIE CIĘŻKO TO WSZYSTKO POGODZIĆ ALE MUSZĘ SIE SPIĄĆ I DAĆ Z SIEBIE WSZYSTKO.MÓJ EMAIL TO kumankrak@o2.pl jeśli masz ochotę możemy pokorespondować on-line.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz droga autorko to wszystko zależy,po pierwsze -od finansów waszych, a po drugie- czy masz z kim zostawić dzieci...ja też mam ten dylemat,jestem w 7 m-cu a już zastanawiam się co będzie po macierzyńskim...mama ani teściowa nie wchodzi w grę,tylko opiekunka zostaje i kwestia pracy,bo po macierzyńskim raczej nie wrócę do swojej pracy,myslę o swojej działalności albo jakieś 1/2 etatu...sama nie wiem...wiem tylko że nie chcę siedzieć 3 lat w domu z dzieckiem...trudno to wszystko tak pogodzić..ale jesteśmy kobiety zaradne i na pewno wybierzesz tą lepsza opcję dla siebie i rodziny,pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po pierwsze bym skontaktowala
ja zostalam w domu ale pozwalam sobie na wyjscia, raz w tygodniu spotkania wieczorem z kolezankami a poza tym zawsze ze 2-3 razy w tygodniu w dzien zabieram malego do znajomych albo ktos wpada do nas oporcz tego spacery, wspolne zakupy dajemy rade ;) no ale moj maz i rodzina rozumieja ze tez mi sie cos od zycia nalezy i chce sobie wyjsc sama ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×