Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kochamgoiniszczę

Dzieciństwo a mąż

Polecane posty

Gość kochamgoiniszczę

Ojciec - pił, bił mnie i moją matkę, każda sekunda to był strach, co się zaraz zdarzy. Do dziś chowam się w kiblu na odgłos kroków na klatce schodowej. Nie chwalił ani za wygląd, ani za wyniki w nauce. Ciągle wyglądałam paskudnie (no fakt, nigdy nie lubiłam się stroić), jak dostałam czwórkę z zajebiście trudnego sprawdzianu to padało pytanie, czemu nie piątkę i ile osób w klasie było lepszych. Każda kartkówka, sprawdzian były koszmarem, co dostanę i jak zareaguje ojciec. Każdy mój pomysł na życie był krytykowany. Moimi chłopakami pomiatał, traktował ich protekcjonalnie. Dziś boję się każdego egzaminu, oblewam prawko po raz siódmy, bo paraliżuje mnie stres tak jak wtedy, w dzieciństwie - a przecież dobrze wiem, że nie ma się czego bać, stracę tylko trochę kasy, jak obleję. Poznałam wspaniałego faceta i za szybko uwierzyłam, że mogę żyć normalnie, że on mnie uleczy swoją miłością (poprzednie związki zniszczyłam). Ale to jest zwykły człowiek, jego cierpliwość ma swoje granice, widzę że już powoli ma mnie dosyć. Potrzebuję dzieciństwa, a od partnera bezwarunkowej miłości. Każde zniecierpliwienie, każde podniesienie głosu, czy przykra uwaga to dla mnie horror, płaczę cały dzień i mam ochotę natychmiast biec do jakiegokolwiek innego faceta, by dał mi trochę ciepła. Byle gdzie, z byle kim, byle jak - byle tylko bez przerwy czuć akceptację, miłość, ciepło. A z drugiej strony czasem mnie drażni dobroć partnera, bo jak to, nie bije mnie, nie wrzeszczy? Widocznie mnie nie kocha! Jesteśmy krótko po ślubie, spodziewamy się dziecka, a ja mam ochotę urodzić, zostawić mu to dziecko i uciec, zanim je zniszczę tak jak ojciec mnie. Za szybko uwierzyłam, że nadaję się do stworzenia normalnej rodziny. Tak mi było dobrze samej, bezpiecznie, bez żadnych uczuć, a zachciało mi się normalności i teraz unieszczęśliwię męża i dziecko. Psychiatra był, psycholog też, leki - wszystko było i gówno dało. Lekarz coś tam postudiował i ma mi pomóc? Przecież nie przeżył tego, co ja, nie rozumie, nie ma pojęcia, co i jak odczuwam... Proszę nie komentować, że jestem popierdolona, bo tyle to sama wiem, poczucie humoru i dystans do samej siebie też mi jeszcze nie wysiadły. Czy mogę sobie jakoś pomóc sama? Jak? Książki, ćwiczenia? Czy są tu osoby z podobnymi problemami? Jak wyglądają Wasze związki? Niszczycie je, czy udało się Wam być szczęśliwymi? Proszę też nie pisać, żebym powiedziała to mężowi, nie forumowiczom. Mówiłam wiele razy, tłumaczyłam, ale kto nie przeżył czegoś podobnego, nie zrozumie. I mąż jest dobry, opiekuńczy, stara się, pomaga - ale właśnie, po prostu traci siły, bo nie rozumie, nie potrafi się wczuć, brakuje mu cierpliwości. Nie dziwię się, ja bym chyba takie babsko jak ja kopnęła w ryj :O Kocham go, chcę być dla niego najlepszą żoną, chcę być wspaniałą matką :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
O ja pierdolę :O Nie zdawałam sobie sprawy, że to aż tak długie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewella2
"Psychiatra był, psycholog też, leki - wszystko było i gówno dało. Lekarz coś tam postudiował i ma mi pomóc? Przecież nie przeżył tego, co ja, nie rozumie, nie ma pojęcia, co i jak odczuwam..." Właśnie przez takie podejście lekarz nie był w stanie Ci pomóc. Przyjęłaś założenie, że Ty masz najgorzej i co kto może wiedzieć co czujesz-błąd. Powinnaś zająć się czytaniem poradników różnego rodzaju, może to Ci pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tretretretre
Trzeba było facetowi dupy nie zawracać i być singlem jak nie potrafisz żyć w związku. Nie będzie z ciebie ani dobra matka, ani dobra żona. Tylko dlaczego jeszcze marnujesz komuś życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Nigdy nie twierdziłam, że mam NAJGORZEJ :O A dupę mu zawracałam, bo go pokochałam, a teraz chcę coś zrobić, by właśnie go nie ranić. Mam od niego odejść? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewella2
Przecież nie dajesz sobie pomóc-zobacz jak pomoc psychologa czy tam psychiatry potraktowałaś-jako pieprzenie głupot , że niby o niczym nie wie. Lekarz nie po to studiuje tyle lat żeby nie znać się na problemie.Może pomóc-tylko żeby pomógł trzeba z nim współpracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tretretretre
Tak, powinnaś od niego odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Ale przecież chodziłam, nie jeden raz do jednego, tylko do różnych, miesiącami. I nie wymyśliłam sobie tego, ja to od nich słyszałam: "Nie rozumiem cię. Nie wiem, dlaczego pani to robi." - itd. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Jeśli w ten sposób mu pomogę, to odejdę. Ale to w ostateczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewella2
tak, problem tych , że nie zaczęłaś terapii przy jednym lekarzu a ugrzęzłaś na etapie rozpoznawczym przy wielu lekarzach. Coś kręcisz, żaden lekarz nie mógł powiedzieć, że nie rozumie czemu sie tak zachowujesz bo to by targnęło na jego opinie jako specjalisty. Zacznij terapie z jednym lekarzem i się go trzymaj.Bądź jednak pewna , że ta terapia może trwać nawet latami jeśli jesteś ciężkim przypadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Naprawdę to słyszałam, po co bym miała zmyślać na kafe? :O Ale o.k., będę próbować dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewella2
Wiesz, ważne żeby próbować i się nie poddawać. Próbując pokażesz , że właśnie zależy Ci na tym żeby żyć normalnie ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Dzięki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niyaaaa82
Rzeczywiście nie do końca wiarygodne jest to, że żaden psycholog, psychoterapeuta nie wiedzieli co Ci dolega. Na pierwszy rzut oka widać, że masz nieprzepracowane problemy z dzieciństwa, pewne traumy wciąż wracają itp. To że ktoś tego nie przeżył nie ma znaczenia - to Ty masz mu to opowiedzieć, a nie zakładać, że ktoś to musi wiedzieć od razu. Jak idziesz z przeziębieniem to czekasz aż się lekarz domyśli czy mówisz o co Ci chodzi? Dla mnie weszłaś w rolę ofiary, wciąż tłamsisz w sobie poczucie krzywdy, miotasz się pomiędzy strachem, bezradnością a agresją. Jeśli chcesz sobie pomóc to idź do psychoterapeuty. I wytrzymaj chociaż kilka sesji, daj komuś szansę. Sorry ale skoro tyle lat tworzyły się w tobie takie emocje, to 1 wizyta tego nie wyleczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tretretretre
Nie zwalaj autorko wszystkiego na spaprane dzieciństwo bo akurat moje było też dość patologiczne, ale jakoś udało mi się założyć szczęśliwą rodzinę. Nie obraż się teraz, ale jak ktoś ma w deklu nie tak jak trzeba, to nawet super szczęśliwe dzieciństwo nie zrobi z dzieciaka porządnego człowieka. Wszystko zależy od nas samych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewella2
tylko nie pomyśleliście , że coś nie tak w deklu może mieć właśnie przez to dzieciństwo? Choroby nie biorą się z niczego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tretretretre
Nie - dzieciństwo może nasilać choroby natury psychicznej, może sprzyjać rozwojowi, ale nie zależy od dzieciństwa, ale zależy od genów. Z jednych patologia w dzieciństwie zrobi psychopatę w przyszłości a z innych nie. Kiedyś był nawet o tym program na discovery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tretretretre
Po za tym ty nie chcesz pomocy bo odrzucasz psychologów/psychiatrów a tylko oni mogą ci pomóc. Studiowali i uczyli się nauki której wiedza była budowana na bazie doświadczeń z kilkudziesięciu lat o ludzkiej psychice więc nie pisz, że oni nie są w stanie ci pomóc bo właśnie tylko oni mogą to zrobić właściwie, ale to trzeba przede wszystkim chcieć się zmienić, chcieć się leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak myślę o Tobie, że trochę chyba nie chcesz tak naprawdę tej terapii. Gdzies w głębi duszy nie chcesz, by ona sie powiodła. Ponieważ po drodze będziesz musiała zrezygnować z tego co Cię najbardziej wiążde - pragnienia miłości bezwarunkowej. Z tego idelanego obrazu, ktory nosisz w sercu. Pożegnać się z tym, to najgorsza rzecz dla Ciebie. Pomyśl, co się stanie jesli nikt w zyciu nie pokocha Cię taką miłością o jakiej marzysz? Umrzesz od tego? Zwariujesz? No?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jkljlk
Koralowa dobrze pisze. NIe chcesz rozwiazania problemu, lub tez nie masz dobrej motywacji...a skoro jestes w ciazy to czas najwyzszy uporac sie z demonami przeszlosci. Skad jestes?? Idz do dobrego psychoterapeuty-Ty nie potrzebujesz lekarstw, ale kogos, kto Toba potrzasnie i powie Ci dosadnie wez sie do roboty nad soba. Lub zrobi cos innego co Ci pomoze. Tu nie chodzi o to czy ktos to przezyl-wierz mi baby-ginekolozki tez przezywaja porody a maja np. inne kobiety gdzies. Tu chodzi jaki czlowiek jest-czy ma chec pomocy, wiedze, talent do pomagania takim osobom jak Ty. A tacy terapeuci istnieja-naprawde!!! Ale z drugiej strony -Ty musisz chcec sie pozbyc problemu, ty musisz chcec wyzdrowiec bo bez tego to chocby i sto terapeutow wokol ciebie latalo to nic sie nie stanie! Wyjdz z tej roli ofiary-masz kochajacego faceta, dziecko w drodze...na pewno wiele innych plusow tez. Pozwol sie sobie wyleczyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewella2
tretretretre o czym Ty mówisz? Przecież charakter, fobie , lęki kształtują się w dzieciństwie i ono ma największy wpływ na to jacy będziemy. Reszta już zależy od podejścia-jeden nie pozwoli sobie skończyć źle a drugi się podda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Dziękuję Wam bardzo, myślałam, że już nikt nie napisze. Dałyście mi kopa, którego potrzebowałam - trochę zjebki, trochę miłych słów, możliwość wygadania się. Będę walczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agazonatomka
moja droga jesteś dzieckiem DDA i z tego co piszesz, to faktycznie masz problem. Potrzebna jest terapia!!! Przecież tak w głębi serca jesteś fajnym człowiekiem i napewno kochasz męża i swoje maleństwo.Teraz to dodatkowo hormony szaleją....Przecież nie chcesz skrzywdzić swojej rodziny, napewno nie chcesz być taka jak ojciec...już zaczynasz szukać pomocy...w końcu napisałaś tutaj :-) to plus :-) Może na początek poczytaj o dzieciach DDA....to nie tylko przekleństwo, są plusy...musisz coś z tym zrobić, bo wykończysz się... Wiem coś o tym....sama jestem DDA ...mam 2 dzieci....a po 2 porodzie, to miałam okropne myśli,hormony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
A jak Twój mąż to wszystko znosi? :( Ja chcę walczyć, byłabym idiotką, gdybym zrezygnowała z takiego wspaniałego faceta, ale czasem myślę, że jemu będzie lepiej beze mnie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też się nie zgadzam
Jednego takie doświadczenia wzmocnią a innego złamią. tretretretre pisze tylko o tym jak ona odczuwała całą sytuację i jak sobie radziła, zapomniała dodać że każdy jest inny i ma inną wrażliwość nie dalej jak dziś przekonałam się że taka wrażliwość jest cechą wrodzoną, zależną nie od nas samych od tego jak skonstruowany jest nasz układ nerwowy a całe życie wmawiałam sobie że można zmienić to by się nie stresować, nie być zbyt wrażliwym, nie odczuwać zbyt emocjonalnie wszystkiego....g...prawda to wszystko jest zależne od tego jak układ współczulny wydziela hormony które decydują o tym czy odczuwamy lęk itp http://pl.wikipedia.org/wiki/Neurotyczno%C5%9B%C4%87 http://pl.wikipedia.org/wiki/Uk%C5%82ad_wsp%C3%B3%C5%82czulny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też się nie zgadzam
nigdy nie myśl że mężowi będzie lepiej bez ciebie tworzycie teraz rodzinę, będziecie mieli dzieciątko masz teraz przełomowy okres, każda para czuje że to sprawdzian, nie jesteś pod tym względem wyjątkiem coś w stylu tremy przed ślubem ;-) tylko o wiele większa trema i o wiele ważniejsze wydarzenie potraktuj pojawienie się dzieciątka jak nową szansę, taki nowy projekt, twoja rodzina, nowa i dokładnei taka jaką chcesz by była, zaczynasz z czystą kartą i sama decydujesz o każdym dniu, o tym jak będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochamgoiniszczę
Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agazonatomka
zgadzam się z też się zgadzam :-) Teraz przed Tobą nowe zadanie i postaraj się tego nie zepsuć...naprawdę poczytaj o DDA, żeby siebie bardziej zrozumieć to naprawdę pomoże.No i terapia też by się przydała.Postaraj się. Napewno nigdy nie będziesz w 100% "zdrowa" , ale podleczona, świadoma, i będziesz wiedziała, jak reagować w miarę prawidłowo w określonych sytuacjach. A ja....mąż za granicą 5 rok...godziłam się na taki stan rzeczy przez 4 lata...może dlatego, że było tak bezpiecznie,lęki przed miłością, bliskością...od roku walczę o to, żebyśmy byli razem, potrzebuję go jednak i dzieci też... Moje DDA - są cechy pozytywne , jak ogromna odpowiedzialność , solidność, opiekuńczość, troska, ale są i negatywy...czasami nie wiem o co mi chodzi, kłócę się, raz kocham , innym razem nienawidzę, zaczełam robić się zazdrosna,i wystarczy, że on pierwszy wyciągnie rękę, powie coś miłego, zrobi krok, tzn pokaże że mu zależy, że kocha i rozpływam się...i znowu kocham na zabój...czasami czuję się jak emocjonalnej chuśtawce...męczy mnie to....w życiu codziennym pewna siebie, zdecydowana, optymistka, ambitna, kochająca rodzinę....ale jak wpadnę w dół ...to ciężko ze mną....praca i życie osobiste to dwie strony medalu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aguxa mm
Ja tez uwazam, ze sie nad soba uzalasz ... Ale uwazam inaczej niz inni - ze zadne terapie sa ci niepotrzebne. Mialam ojca alkoholika, nielatwe dziecinstwo blab bla Nikogo nie niszcze, nikomu nie zatruwam zycia, ojca nie obchodzilo jak sie ucze, a mnie nie obchodzilo ze jego nie obchodzi Co ci potrzebne - robota 12-14 godzin dziennie, ciezka harowka na dom I nie bedziesz miala czasu zatapiac sie w swoich durnych uzalaniach Widac masz za dobrze ... A I tego docenic nie potrafisz Niczego nie czytaj o sobie, lepiej poczytaj dziecku bajki a mezowi zrob kolacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niyaaaa82
Do poprzedniczki: Każdy człowiek jest inny, jeden po podobnych doświadczeniach się otrząśnie a drugi będzie w sobie chował i tłumił urazę i nie będzie dawał sobie rady z codziennymi trudnościami. To, że tobie się udało nie znaczy, że inni będą mieli dokładnie to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×