On zarabia tylko 1500zl. I jak ja mam z nim zyc?

Ciekawe jakim cudem facet wytrzymał do tej pory z taką materialistką ? To musi być jakiś anioł a nie chłop.

sluchajcie wy chyba nie rozumiecie problemu. My nie mieszkamy w malym miasteczku gdzie 1500zl to normalne zarobki, a w duzym miescie gdzie takie zarobki to naprawde nie duzo. Chodzi mi o to, ze ani na wakacje z nim pojechac nie moge ani teraz na sylwestra a mialam taki fajny plan. Tylko co z tego jak on kasy nie ma? A zebym za niego zaplacila to by sie nie zgodzil. I tak ciagle. A jak bedzie po slubie? Jak pojawi sie dziecko i bede musiala na jakis czas przerwac prace? Nie musi tak byc, ale moze. Co wtedy? Z czego zyc? Bo z tej pensji po oplatach w duzym miescie sie nie da wyzyc

Pokręć się w jakimś banku koło kas, pozapuszczaj żurawia, może wyłowisz jakiegoś kasiastego. Powodzenia. (Żeby tylko na mnie nie trafiło)

Nie chce nikogo kasiastego. Wezcie czytajcie ze zrozumieniem. Sama zarabiam i mam chyba prawo wymagac od mezczyzny zarobkow zblizonych do moich

Napisałaś, że robi to co lubi. Czego więc oczekujesz?

To raczej Ty zacznij używać mózgu i czytaj ze zrozumieniem co się do Ciebie pisze.

widze ze chyba urazilam ludzi, ktorzy zarabiaja tyle co on.

Słonko ludzie zarabiają więcej niż Ty, ale to nie u nas jest problem.

Taaaaaaaak ja się poczułam strasznie urażona. :D Nie wiem czy teraz dam radę dalej z tym żyć. :p

tak ja mam problem bo chce w przyszlosci miec dzieci. On do mnie ostatnio mowi, ze moglibysmy sie juz pobrac, wesele itd. To mowie mu a masz ty chociaz troche na to wesele odlozone? To spuscil glowe i powiedzial ze ja mam oszczednosci przeciez, ktore i tak po slubie bylyby nasze.

to z tym, ze urazilam innych to bylo do tych co mnie od cip wyzywaja i operuja innymi wulgaryzmami

a ty skad wiesz ile ja zarabiam?

zarabia 1500 zł ...noo tzn. że siebie utrzyma a rodziny jeszcze nie macie z tego co wynika... do tego jeżeli ty pracujesz ...to w razie ciąży otrzymasz jakąś kasę z Zusu.... a to 1500zł to chciałabym tobie uświadomić zarabia więcej mężczyzn i żadna kobieta która znam nie rzuci swojego mężczyzny z powodu zarobków.... bywają oczywiście takie wyjątki jak ty.... w związku powinno się wspierać nawzajem a nie wymagać ..

siebie tez by nie utrzymal gdyby nie ja. Sam wynajem by go kosztowal prawie cala jego pensje

ale te kobiety to materialistki...niby takie romantyczne, takie uczuciowe, a jak przyjdzie co do czego, to uczucie nie ważne...liczy się tylko KASA. Czyli normalne qoorwy. Dlatego wole normalne prostytutki....układ jest czysty....seks za pieniądze, przynajmniej nie udają, ze robią to dla kasy.

zmieniłby mieszkanie na tańsze i też by się utrzymał .... a mówisz mu też tak w domu? ...że siebie też by nie utrzymał?

Jeżeli do tej pory nie pojęłaś swojego problemu to wygląda on tak: Zmienić faceta (żeby zmienił pracę) czy zmienić całkiem faceta Tak czy inaczej zmienisz faceta, i wygląda na to że w obu przypadkach na gorszy model.

teraz on to mieszka w moim mieszkaniu. A gdzie on by znalazl w stolicy mieszkanie kawalerke (bo z kims to on mieszkac nie chce) za tyle by go bylo stac na utrzymanie? Nic mu nie mowie, ale czasami rozmawiam z nim czy nie myslal zeby prace zmienic

dla niego nie ma problemu bo ja w miare przyzwoicie zarabiam. Tak jak z tym weselem, za moje oszczednosci mamy robic. A najlepsze jest to ze ja wesela nie chce a on twierdzi ze musi byc. Nawet nie ma pieniedzy swoich ale moimi rozporzadza.

kochana mam znajomych gdzie ona zarabia miesiacznie 7000 a on 1000 serio. ani jemu ani jej nie przeszkadza bo: on jest leniwy i siedzi w swoim swiecie, a ona przez to czuje ze on jest zalezny od niej i tak im dobrze. wiec sama widzisz. zycie nie ejst tanie i oprocz zdrowia cholernie w zyciu wazne sa pieniadze a jak ktos mowi ze nie to znaczy ze tego zycia nie zna i tyle.

autorko - rozumiem, że ta "nauczycielka" to twój podszyw. Więc mam pytanie - czy ty pracujesz czy siedzisz z peezdą w domu i smucisz na kafe nie robiąc poza tym nic konstruktywnego? chociaż z jednym się zgodzę (autorka tego nie napisała, ale między wierszami...) - facet wprowadzający się do kobiety to porażkowata sytuacja :o

Coś tobie powiem...jeżeli już teraz macie takie problemy to moim zdaniem lepiej się rozstać niż później drzeć koty

tamto to byl podszyw, ja normalnie pracuje od kilku lat i wiadomo ze na poczatku sie malo zarabialo ale teraz juz jest lepiej. A on? 3o na kraku i nic sie nie zmienia

To go zmień i skończ już jęczeć

no to go zostaw, oszczędź sobie i jemu :o

to nie takie proste go zostawic, w koncu cos do niego czuje i tyle lat bylismy razem. Zreszta jak bym go rzucila to i tak mieszkalibysmy razem bo gdzie on by na poczatku poszedl?

ja pierdole, porozmawiaj z nim i wtedy bedziesz wiedziala co i jak. nie biadol tylko idz z nim pogadaj na powaznie, powiedz wszytsko to co tu i czego oczekujeszz od zycia i jak to moze sie ewentualnie skonczyc.

Wynająłby z młodziakami

juz z nim rozmawialam nie raz. On pracy nie zmieni. I na nic moje gadanie. A z mlodziakami to on mieszkac nie chce, jak sie raz poklocilismy (nie o kase) i kazalam sie mu wyniesc to mnie na kolanach blagal bym mu pozwolila zostac bo on nie chce ze studentami mieszkac

sa dwa wyjscia: 1. zostaw go jesli nie to 2. zyj z nim cale zycie w biedze albo licz na zmiane jego pracy lub podwyzsze u sobie.koniec kropka. a poza tym nie znosze ludzi ktorzy tak jęczą i robia z siebie sieroty, marudzisz ze on nie zarabia wiecej oki i ja to rozumiem ale jeczysz ze on nic z tym nie zorbi, ze juz z nim gadałas ze nie zostawisz bo kochasz albo ze on nie ma sie gdzie podziac. wkurzaja mnie takie zyciowe sieroty jaka z siebie tu robisz. wez sie w garsc i zdecyduj sie na cos a nie biadol, albo go zostaw albo z nim badz i zarabiaj na awas cale zycie proste.