Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ona na życiowym zakręcie

Już nie daje rady.u.

Polecane posty

Gość Ona na życiowym zakręcie

Pisałam na uczuciowym ale napiszę jeszcze tu... Mam dość!!! Mój mąż od soboty nie wrócił do domu bo pije... dziś nie pojawił się w pracy bo dzwonił do mnie jego szef. Kilka miesięcy temu też była taka sytuacja, zresztą wcześniej też się zdarzało ale przed ślubem było ok. Te kilka miesięcy temu rozstaliśmy się, po ok 1.5 miesiąca wróciliśmy do siebie bo obiecywał poparwe, płakał, prosił o wybaczenie. Uległam bo wierzyłam, a teraz żałuję bo znów to samo Jeszcze teraz przed Świętami.... do tego w pierwszy dzień Świąt są Chrzciny Naszego synka... Nie daje już po prostu rady... Nie wiem co robić. Mam ochotę spakować mu rzeczy i wystawić za drzwi ale są Święta... Chciałabym spędzić je w spokoju... i myślałam, żeby zrobić to po Świętach ale jeśli do Świąt nie wróci to i tak nie będą spokojne.... Co robić? Już nie daje rady... Nie wytrzymam tego nerwowo.... Do tego choinka nie przyniesiona ze strychu, karp leży już dwa dni i czeka na wypatroszenie.... ehh z karpiem może jakoś dam sobie radę ale choinki nie dam rady przynieść bo jest za ciężka i do tego ciężko ją wydostać Czemu ludzie tak się zmieniają... a może nie zmieniają tylko po prostu wcześniej udają kogoś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
strasznie ci wspolczuje/Alkohol to ogromny problem i bardzo niszczy rodzine.porozmawiaj z nim,ale jak bedzue trzezwy.powiedz ze razem pojdziecie do poradni i ze chcesz zeby sie leczyl.jesli tego nie zrobi wyprowadz sie i nie odpuszczaj dopoki nie pojdzie. moj ojciec jest alkoholikiem.milion razy przepraszal,blagal i obiecaywal.na krocej albo na dluzej ,ale zawsze do tego wracal. teraz jest po leczeniu.byl na przymusowym.i jest dobrze.nie pije juz rok.ale co przeszlismy...niegdy o tym nie zapomne.oszczedz tego swojemu dziecku.niech na to nie patrzy.badz twarda bo bez leczenia nie ma najmniejszej szansy na to ze sie zmieni.duzo sily ci zycze bo bedziesz jej potrzebowala.ale mysl o sobie i swoim dziecku.bo to wy jestescie najwazniejsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
a moze takie wystawienie walizek przed samymi swietami nim wstrzasnie.sprobuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje wpadki kuchenne:
ja na twoim miejscu w czasie imprezki chrzcinowej poinformowałabym rodzinę, szczególnie jego, ze chyba nie ma sensu ciągnąć tej farsy bo mezuś ma wszystko w dupie i chleje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też znam ten problem z autopsji, bo miałam ojca alkoholika... miałam, bo rok temu zabił go alkohol... przeszliśmy w domu przez piekło, przez wszystkie etapy jego nałogu... na leczeniu był niezliczoną ilość razy, najdłużej nie pił przez półtora roku... niestety zawsze wracał do nałogu... szczerze to nie znam szczęśliwej rodziny z tym problemem... nie znam kogoś kto potrafiłby z tym zerwać tak na dobre... porozmawiaj z nim... co pewnie nie będzie łatwe, bo przypuszczalnie Twój mąż jest na etapie, "że nia ma żadnego problemu"? straszne bagno to jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dzieci z takiej rodziny już na zawsze pozostają w jakiś sposób naznaczone piętnem rodzica-alkoholika....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
zgadzam sie z Toba Baderka. to sie nazywa wspoluzaleznienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety... straszne takie piętno jest... teraz potrafie o tym mówić, bo jakiś czas temu nie potrafiłam... ale nie zapomnę nigdy tego co przeszliśmy w domu... na szczeście i ja i brat nie mamy z alkoholem żadnego problemu... ale dusza cierpi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
A ja uważam, ze nie powinnas robic swiat. Spakuj sie i wyjedz do rodziny z dzieckiem - niech wszyscy sie dowiedza jakie macie problemy, niech ktos Ci pomoże. Najgorzej ( a wiem doskonale, bo pije mój ojciec i brat ) jest ukrwac ta smutna prawde przed swiatem. Uwierz mi, nic to nie da, nic to nie zmieni a Twjego alkoholika nauczycsz tylko, ze wszystko ujdzie mu płazem, ze kochana zona jakoś wszytkim zatka buzie.... Musisz zrobic radykalny krok, inaczej wiesz jak wyglada Twoja przyszłość ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mojej siostry byla identyczna sytacja !!!!!!! i nie momagalo zadne wystawienie walizek itd poprawi sie na kilka dni i dalej bedzie to samao wkoncu siostra po setkach nieprzespanych nocy i wylaniu liter łez namowila go na terapie narazie jest spokoj to dopiero pol roku ale nawet jak w twarzystwie potrafi odmowic alkoholu to chyba jakas poprawa jest pozatym nie jest taki nerwowy i jakis taki psychicznie jest spokojny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko! daj mężowi szansę, wyciagnij do niego rękę z pomocą, ale pod żadnym pozorem mu nie odpuszczaj... nie przymykaj oczu, nie udawaj nawet przez chwilę że nie ma problemu... bo on pewnie będzie Cię zapewniał, że sam sobie z tym poradzi... a tak niestety nie będzie... myśl przede wszystkim o swoim dziecku i sobie, bo powiem Ci szczerze, że moje najlepsze momenty z dzieciństwa to takie, kiedy ojciec był na leczeniu i w domu był spokój... smutne ale prawdziwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tak jak ktoś wyżej napisał, nie ukrywaj prawdy przed światem i rodziną... nie milcz, nie usprawiedliwiaj go w żaden sposób...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale musisz mu pomoc jak go odrzuciasz to juz calkiem sie pogrązy w jakis sposób namow go na leczenie nikt nie musi wiedziec o tym nie jest łatwo sie przyznac ze jest sie alkoholikiem ale pomoz mu nie zostawiaj go bo on jest CHORY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
wyciagnieciem reki niech bedzie kopniecie go w tyłek i powiedzenie o tym co robi wszystkim na około. poza tym - mozesz zgłosic męża na leczenie - w ośrodkach pmocy społecznej powiedza Ci co i jak przeprszam, ale ja bym nie dawała polubowanie szansy facetowi, kótry zostawił żone z malutkim dzieckiem i pije przed swietami, przed chrzcinami i nie chodzi d pracy. Kobieto nie płacz i wez sie w garśc, dla dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
Ja niestety mam o wiele bardziej radykalne poglądy na ten temat, bo z alkoholizmem jestem zaznajomiona od małego i nadal mam z taka patologia styczność. Mójego brata i ojca podałam do sądu o znecanie sie, mieli pozakładane niebieskie karty, zgłaszałam kazda awanture na policje, przydzielono im kuratora... i dopiero to , a nie prosby, grozby i obiecanki , pomogły odnalezc mi i mamie względny spokoj. ale zanim do tego doszło, zanim miałam ta odwage aby powiedziec NIE - mijały lata, kazda awantura konczyla sie przepraszaniem, blaganiem i tak do nastepnego razu... im wiecej wybaczałysmy, tym oni bardziej czuli sie pewnie swego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Mieszkamy u mnie z moją mama... Wiem, że on strasznie to przeżywa do tego w tym roku straciła dwóch najważniejszych facetów w swoim życiu ( tata i partnera) Rozmawiałam wiele razy, o terapii też mówiłam i albo właśnie było, że on nie widzi żadnego problemu albo mówił, że pójdzie i i tak nic z tego nie było, więc te rozmowy nie mają najmniejszego sensu... To, że wystawie mu walizki to też nic nie da... dla niego Święta to nie jest jakiś piękny czas.... zresztą w domu nigdy ich nie miał. Jego matka rozwiodła się z ojcem i wyszła druga raz za mąż za faceta ze świadków jechowych, który do tego w żaden sposób nie próbował być dla niego ojcem, a katem... Chciałam dać mu prawdziwą rodzine, pokazać, że Święta to jest piękny czas ale on nie chce... Wiem, że jedyne wyjście to rozstać się ale to takie trudne :( Dalej nie wiem czy wystawić walizki czy czekać do po Świąt... jest mi cholernie cięzko... Będą to pierwsze Święta Naszego synka i tak bardzo chciałam, żeby były fajne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Chciałam mu pomóc ale on nie chce tej pomocy, a ja na prawdę nie mam już sił walczyć z tym :( bo wiem, że przegram... Kontaktowałam się z różnymi ośrodkami terapii uzależnień ale ceny jakie mi podawali były kosmiczne i niestety nie stać mnie na to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
Teraz nie bedzie pamietał tych świat, pomysl co bedzie za rok jak bedzie bardziej rozumny ?? wiem, że cieżko - mysle, ze jeszcze wiele razy wybaczysz i wiele razy sie zawiedziesz, zanim podejmiesz jakas dezycje. w każdym razie , zycze Ci udanych Swiat i spokoju:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli on nie chce Twojej pomocy, bo uważa ze nia ma żadnego problemu, to moze zrób tak jak pisze automaniaczka... czasem dopiero jak alkoholik znajdzie się na samym dnie, pozwoli sobie pomóc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
kochana wiem jak ci ciezko.moja mama nigdy nie wystawila ojcu walizek.dlatego nasze swieta wygladaly jak wygladaly.lzy mam w oczach jak o nich pomysle.siedzielismy jak obcy sobie ludzie.ale siadalam do wigilii dla mamy..bo to dzieki niej mialysmy w miare normalny dom.wiem jak to ciezko.ale czasem jak tak ze trzeba upasc na dno zeby sie podniesc.i z alkoholikami tak wlasnie jest.musisz byc twarda.wiem ze serce bedzie plakac ale tylko tak mozesz cos zyskac.wyrzuc go.twoj synek jest malutki .jeszcze nie bedzie tego pamietal ale nastepne swieta i nastepne juz tak.nie pozwol zeby to odbilo sie na jego psychice,zeby na to patrzyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
tak sobie mysle, ze ciezko mnie zrozumiec - bo ja juz nie ide na kompromisy, nie wierze w te bajki o zmianach . Jak ktos sie chce zmienic, to sam szuka pomocy. A jak nie chce , to mu i przypusowa terapia nie pomoze Nadzieja zawsze umiera ostatnia - swiete słowa !!!! - dlatego kobiety latami znosza pewne sytacje, bicie, pnizaie itd. I zawsze maja nadzieje, ze cos sie zmieni - moja mama do dnia dzisiejszego zyje taka własnie nadzieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
W Święta będzie u Nas tylko z jego rodziny jego brat, który wie o wszystkim. Boje się troche powiedzieć o tym wszystkim bo będzie też mój brat, a jestem jego oczkiem w głowie i wiem, że bardzo się wkurzy i może też wyrzucić go z domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
czyli Brat Ci pomoze - tylko tego nie widzisz. Ehh co ja bym dała, zeby chociaz jednej tajiej kobiecie przetłymaczyc do rozsądku pewne rzeczy Zgadzam się z " wspolczuje" - ja nienawidze do dzis swiąt, takie mam wspomnienia. Kazde świeta to taka jakby trauma, dobry pretekst do picia, do udawania, ze jest sie fajna rodzina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspolczuje
u mnie nawet nie bylo udawania ze jest fajnie.nie odzywalismy sie do siebie.zadnego dzielenia oplatkiem.potem,po wszystkim dzielilam sie z mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Szczerze powiem, że nie chciałam mieszać w to wszystko mojego brata... Kiedyś już mi pomógł z nim (kilka lat temu) ale wróciliśmy do siebie i dlatego nie chce już go o nic prosić bo wiem, że wtedy zawiódł się na mnie... Zadzwoniłam do niego (pewnie źle zrobiłam) zapytać czy przyjedzie przynieść tylko choinkę... powiedział, że będzie za godzinę, tyle że jak jego szef do mnie zadzwonił to też do niego zadzwoniłam i mówił to samo, więc wiem że nie ma zamiaru wracać do domu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
KObieta chce ratowac taki zwiazek dla dobra dziecka czesto A ja powiem z perspektywy takiego dziecka - ze ono doskonale wie co sie dzieje, czuje ze jest źle a że tego nie rozumie, to czesto samo czuje sie winne.Potem płacze , przyjmuje pewna role w rodzinie ( poczytaj DDA ) i i przez całe swoje dorosłe życie, bedzie juz zawsze dorosłym dzieckiem alkoholika. Ja , gdybym miała taka moc, życzyłabym sobie aby moja mam wychowywała mnie sama, aby nie chciała tego wszystkiego ratowac, bo jej się nie udało nigdy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ona na życiowym zakręcie
Przeżyje te Święta, mimo że będą to zapewne najgorsze Święta... a po Świętach spakuje mu rzeczy i do widzenia, niech jedzie do swojej mamusi, która zawsze chętnie mimo wszystkiego mu pomaga. Ona mieszka za granicą i jak coś jest nie tak on zawsze do niej jedzie. Kiedyś już prosiłam ją, że jak zadzwoni i będzie prosił o pieniądze na bilet, żeby mu nie przysyłała, żeby olała, żeby własnie był zdany sam na siebie i dotkną dna ale mogłam sobie prosić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atomaniaczka
Jesli Twoj mąż nie jest u Was zameldowany, to go nie wpusc do domu .Jak bedzie sie awanturował, to wezwij policje Poza tym, jesli jest zameldowany a przyjdzie pijany, to tez go nie wpusc i tez wezwij policje. To sa bardzo drastyczne srodki, ale pomagaja najbardziej. Zobaczysz co zrobi jak sie znajdzie na izbie wytrzeźwien. W ogóle wyobrazasz sobie taki scenariusz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×