Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

PZU

KTO NIE LUBI ŚWIĄT?

Polecane posty

tak jak ja😭 obłudne życzenia,których tak naprawdę nikt nikomu nie zyczy, prezenty, których kupowanie jest dla każdego problemem, rozpinanie guzików od spodni z obżarstwa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i te śliniące sie fałszywe
ciotki :O i ten śmierdzacy karp ,którego nikt i tak nie je o matko !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i te śliniące sie fałszywe
ZNALAZŁAM W NECIE !miłej lektury :D Najpierw trzeba, k**wa, kupić prezenty. Oznacza to, że będę latał po > sklepach, przepychał się przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby > wydać mnóstwo kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś > komuś kupiłem. Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież nie > kupię > mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie przeczytał nic ponad tekst > na > etykiecie półlitrówki. Ciocia Jadzia rok temu ukontentowała się kremem > nawilżającym, co go kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin > ważności. W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem > prze-ciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden krem nie > wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki całej kasy na > Boże Narodzenie, l tak ze wszystkimi. Dziecko mordę drze o jakiś nowy > program > komputerowy, choć i tak wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48 > godzinach, bo każda gra jest dla niego za trudna, półmózga. Żona będzie > miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie coś > ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku. > > Potem śledzik w pracy i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo > pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby szczęśliwy, > gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty łańcuchem do komputera . > Krwiopijca. Potem wszyscy się nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini > biust > pani > Bożeny z księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą się > jak > króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w dodatku żona będzie > robić wymówki. > > Jeszcze tylko trzeba j**nąć w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - > wrażliwa jest i na męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od > 15 lat bez zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę. Z > dzieckiem, "żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono w dupie > ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki glon emocjonalny > może mieć jakiekolwiek wspomnienia? > > No i kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę iż powrotem. Jedna > wielka męka. Co za kutas wymyślił ten łzawy termin "rodzinna wieczerza"? > Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam się z daleka z dobrym > skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie, pardon, najpierw prezenty! > Trzeba > będzie > się kłamliwie ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat kupiony na > bazarze > od Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien, gdybym > oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz następnego dnia > wyrzucił > wszystko do śmietnika. Dostanę też najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. > Jakie - będę wiedział ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim > supermarkecie zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć > ludziom. > > Po prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka, > zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać mojego > psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel. Ciotka załzawi się po dwóch > godzinach żucia żarcia z wytrwałością tapira i zacznie płakać, "jak to > dobrze, że > trzymamy się razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie > godziny, kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego od > złamanych ch*jów. To oczywiście prawda, ale dlaczego popierać to rzucaniem > w > niego > salaterką po śledziach? Mniejsza o jego mordę, ale ciotka nigdy nie > trafia. Plama na wersalce cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. > Jedyna > nadzieja, że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Łodzi nie > nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym radośnie > jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na łeb ze stołu, to > pewne > jak > w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć debilne gadki o polityce, przy > których wszyscy oczywiście skoczą sobie do gardeł i na siebie się > poobrażają. Na > koniec ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego > fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. > > A nie, byłbym zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo > to religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił, po nagłą > cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w bezruchu przez godzinę > czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka znowu wywinie orła na, ryj na > schodkach kościółka - jak to robi od kilku | lat z uporem godnym lepszej > sprawy? W > kościele, jeśli tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo > wierni tylko dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby > upaść. > Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt na to nie > zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając trzeba tylko będzie > uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię katolicka młodzież szczególnie > lubi > wpie**olić bliźniemu. Rok temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego > nie zauważył, bo był zalany w płaskorzeźbę. > > Wreszcie wychodzą z chałupy, wory jedne. Moment zamykania drzwi za > ostatnim z tych troglodytów jest najszczęśliwszą chwilą w moim > świątecznym > życiu. > > Kilka dni odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi > krokami zbliża się kolejny kretyński wynalazek - sylwester. Ludzie! Kto > to > wymyślił?! Już od listopada ślubna wydala z siebie idiotyczne pomysły, > żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali pieniędzmi... Albo żeby gdzieś > wyjechać, gdzie gorąco. A niech se włączy farelkę pod fikusem, będzie > miała tropiki w chałupie, l tak przecież skończy się na balandze u Witka. > Jasne, trzeba ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś > uroczysty > dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu domowego na jakąś > kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli jak w worku po nawozach > sztucznych. Ale cena taka, że za to można by żywić jeden powiat w > Somalii przez kwartał. Ja się wbijam w garnitur, bo europejska > cywilizacja > wymyśliła, że mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, > co pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek, l tak > mam > przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i jazda, a małżonka > kładzie sobie tapety tyle, że palec w to wchodzi do pierwszego stawu, a > daje > rezultat mumii Tutenchamona zaraz przed konserwacją. l zajmuje ze trzy > godziny. Łazienka, oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy mogą > szczać do zlewu, jak mają potrzebę, albo niech zdychają na uremię. > > U Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego, na czym > można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie wyjdzie, bo chociaż > Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże. Zresztą każda kobitka jeszcze > przed > północą doprowadza się do stanu, w którym wygląda jak kupa. W tym dniu > trzeba być radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w > tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt nie ma, za > to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim czasie cuchną, jak > gdyby > nie myli się z tydzień. Baby w szczególności. Z facetami jest prostsza > sprawa, bo już kota jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą > ruchać > wszystko, na co trafią w drodze do baru. O północy trzeba obcałować > wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy, obłudnie życząc > wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym wtedy myślę, to żeby ich > szlag > trafił > czym prędzej. > > Potem sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek > (najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w sałatkę), > śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w kiblu. Norma. Ja, > oczywiście, nawalę się już przed północą, żeby uniknąć konieczności > potańcówek i dialogów z własną żoną, bo co jej można nowego powiedzieć > po 15 > latach małżeństwa? Trzeba tylko doczekać do rana, kiedy ruszą pierwsze > autobusy, bo zamówienie taksówki graniczy z cudem. Pijany i śmierdzący > autobus dowiezie nas jakoś do domu. Można spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stara baba i GUPI dziad
:D:D 🖐️ jakbym swoją rodzinkę widziała ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co, że to już...reszta lubi święta????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam autora tekstu kimkolwiek jest!!!!!!! Kwintesencja świąt polskich!!! Popłakałam sie ze śmiechu ;-) To było k*rwa super Ave

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie, fajnie
Ja też nie lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez przesady ....:) nie mam wielkiej rodziny ale swieta spokojnie nie ma jakiegos szału ot dłuzej łazimy w szlafrokach po domu,wiecej przed tv ,łazimy na spacery itd ....nie zapraszam rodzinki na swieta ...wole kameralnie ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie, fajnie
diabelskie ziele, no to masz fajnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez nie lubie świat
heheh dobry ten tekst :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ktoś Ty, autorze tego sowizdrzalskiego tekstu???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoły_świąd!!!
To będą kolejne cudowne Święta. Nie mam wyjścia muszę je spędzić z rodziną narzeczonego, która delikatnie mówiąc w najlepszym wypadku potraktuje mnie jak g...o Niemogę się doczekać! Jak zwykle będą mi sarkastycznie życzyć, abym nie zapominała do szkoły worka na kapcie. (dla wyjaśnienia studiuje na 4roku) dwa lata temu dostałam suszarkę do bielizny, w tamtym roku dostałam deskę do prasowania to może w tym otrzymam żelazko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
ja to dopiero mam ciekawe swieta albo u siebie u rodzicow gdzie normalnych swiat od 15 lat nie pamietam bo moj stary jest tepym chujem zawsze zrobi jakas farse i wszysto sie [pierdoli albo z rodzina mojego faceta torego brat uwaza mnie za tepa dziwe bez ambicji w ogole mnie nie znajac a w tym rou go nie bedzie bo bedzie spedzal swieta z rodzina swojej dziewczyny tora zdradza z kim popadnie normalnie obluda na calego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszędzie tak jest, podejrzewam ale wszyscy udaja że jest fajnie:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maryska______
ja tez nie lubie swiat :( to wszystko jest tak na sile na sile razem, na sile zadowolonym, na sile kupowac prezenty itd......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie, fajnie
Nie wszędzie. Są rodziny, które faktycznie bez obłudy spędzają Święta. bazienka - a twoja rodzina jest rodem z telenoweli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajnie, fajnie
U mnie są takie co roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu taka jedna1979
Nienawidzę świat już od kilku lat. Zawsze co najgorszego to przed świetami mi się trafiało. I w tym roku znowu to samo :///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
fajnie fajnie nieoniecznie tylo moj stary jest tepym chujem i pierdoli zycie mojej mamie i bratu bo ja sie do nieog od ilku lat nie odzywam a od 4 nie musze z nim mieszkac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja lubić święta
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i te śliniące sie fałszywe
kurrrde jak ja nie lubie tej ryby :o Dzisiaj zajmiemy się potrawą zwaną: Karp. Jak wiadomo niektórym osobom, karpia już od wieluset lat przyrządza się na święta. A więc co nam będzie potrzebne do przyrządzenia karpia: karp, 1/2 kg mąki, sól, jajka, woda, nóż, trochę sadyzmu (tego nie trzeba szukać na półkach). Kupujemy karpia w wyznaczonym sklepie, przynosimy do domu i wpuszczamy do wanny. Wskazane by było, aby karp pływał w wodzie bez dodatków: płynów do kąpieli i innych. Aha, chciałbym przypomnieć, że wodę do wanny należy wlać przed wpuszczeniem do niej karpia. Kiedy już uczynimy wszystko po kolei, przystępujemy do planu adaptacji karpia w naszej wannie. Staramy się karpiowi udowodnić, że będzie u nas miał naprawdę rajskie życie, aż... do śmierci. Wyrażamy się w sposób kulturalny przy rybce. Podczas korzystania z ubikacji zasłaniamy karpiowi oczy czymś, lub oddzielamy wannę parawanem od reszty świata. Po załatwieniu swoich spraw spuszczamy wodę bardzo cichutko, a wychodząc z łazienki mówimy: - Dziękuję za towarzystwo... Obcowanie z karpiem przybliża nas do niego, staje się ufniejszy, a co za tym idzie jego trawienie przebiega znacznie szybciej. Pamiętajmy o tym, aby rybie w wannie nie dostarczać zbędnych stresów, ponieważ ryba będzie spięta i po zabiciu i usmażeniu ryba nam się zbiegnie, skutkiem czego nasza potrawa znacznie zmniejszy swoją wielkość. Nadszedł czas morderstwa. Karpia należy zabijać etapami. Dzień przed planowanym zabójstwem stajemy się jeszcze milsi i uprzejmiejsi dla rybki. Na moment przed zabójstwem wchodzimy do łazienki z młotkiem i obrazkiem. Mówimy na głos, że chcemy przybić ten obrazek nad wanną dla naszej kochanej rybuni. Nachylamy się nad wanną i udajemy, że wbijamy gwóźdź w ścianę. Nagle, ni stąd ni z owąd upuszczamy młotek do wody. Karp przyjaźnie nastawiony do nas podpłynie do młotka chcąc go podnieść i podać nam. Kiedy już podpłynie, momentalnie wkładamy rękę do wody, jednocześnie chwytając młotek. Trzymając go w ręku walimy z całej siły w głowę ryby. Karp zostanie oszołomiony. Wyciągamy go z wody i kładziemy na wcześniej przygotowaną deseczkę drewnianą. Przybijamy go gwoździami do drewna, spiesząc się, aby zakończyć przed ocknięciem się karpia. Kiedy już ryba dojdzie do siebie, będzie zaskoczona naszą pomysłowością, ponieważ, jeśli będzie chciała nam zbiec do kanalizacji, deska nie pozwoli jej się zanurzyć, a gwoździe uniemożliwią machanie ogonem. Teraz ryba jest już unieruchomiona i bezsilna. Nie bacząc na złowieszczy wzrok naszej ofiary, wykłuwamy jej/jemu oko, którym się na nas patrzy. Zapobiega to stresowi z naszej strony, a rybie dajemy ulgę przed ujrzeniem własnej śmierci. Wypatroszając rybę, wnętrzności wyrzucamy na balkon sąsiadów (z myślą o ich kocie). Przy pieczeniu postępujemy jak z kotletem schabowym. P.S. Jeśli ryba pochodzi z okolic Śląska, to jej ości możemy wyciągnąć przed upieczeniem za pomocą silnego magnesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ ! CO Z WAMI ?! Dlaczego pozwalacie na to aby święta nie były takie jak wy sami chcecie >! Nie rozumiem ....Ja jestem dorosła,mam swoją rodzinę,męża dziecko i sama kieruje swoim życiem . Jesli nie chce gości to nie bede ich miała .Dodam ,że mieszkam w dość atrakcyjnej cześci wybrzeża i moja "ukochana"rodzinka kiedyś próbowała mnie wykorzystywać ...a to na weekend a to na ferie a moze latem nad morze itp itd ....Grzecznie lecz stanowczo odmawiałam podając prawdziwe a nie zmyślone powody...Nie lubie takiej obłudy .Np kuzynka która miała mnie gdzieś przez 15 lat i nawet kartki nie widziałam od niej nigdy pomimo ,że sama jej wysyłałam .Teraz łasi sie ,ze moze mnie odwiedzi i takie tam bla bla bla ....uodporniłam sie takiej rodzinki nie potrzebuje ...Mam siostry ,które mnie czasami odwiedzą i wystarczy . Wole zaprosić fajną koleżankę,której mąż pracuje np za granicą i sama siedzi w domu .Taka nie potrzebuje aby ktoś ją obsługiwał .Ja do obsługiwanie gości nie nawykłam ....W moim domu jest zasada.Ja i moja rodzina nie czujemy sie skrępowani ....Nawet gosć jak sie trafi jakiś eehhyyy np daawno nie widziana teściowa ...:P to ma na pietrze swój pokój z łazieneczką ... wesołych świąt !!!WALCZCIE O TO ABY TO BYŁY WASZE ŚWIĘTA!!! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×