Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zagubienie

po co ufac?...po co kochac?

Polecane posty

wszystko zaczelo sie zwyczajnie i nawet bym nie przypuszczal ze to poczatek milosci..milosci ktora zmieni mnie i dotknie dak bolesnie...zwyczajna zmiana pracy nowe otoczenie nowi znajomi i ona..szara zwykla dziewczyna...czas na zaklimatyzowanie..bardzo mi w tym pomogla swietnie sie dogadywalismy..przyjazn damsko meska?hmm..nigdy w to nie wierzylem...ale coz wszystko wskazywalo na to ze to mozliwe..miala chlopaka wiec wszystko traktowalem jak zart..nie sprawiala takiej ktora jest wstanie zdradzic...po pewnym czasie wziela ode mnie nr...zaczely sie smsy po pracy..normalne typu co u ciebie,jak minal dzien?itp...nadchodzil dla niej ciezki czas jej ukochany dostal bilet do wojska..miedzy nami byl juz niegrzeczny flirt lecz wciaz nie traktowalem tego powaznie..nasze smsy stawaly sie coraz bardziej odwazne.spotykalismy sie przed praca,po pracy dlugo siedzielismy w aucie rozmawiajac bez konca..pamietam gdy napisala jak bym okraslil to co jest miedzy nami..do czego bym porownal..odpowiedzialem ze do jazdy autem..jedynka to znajomi dwojka przyjazn..na trojce dostanie buzi..czworka to sex piatka milosc..ewentualnie czworka z piatka moga zamienic sie miejscami...jej facet poszedl do wojska..plakala..wspieralem ja..ale czulem sie dziwnie...zaczelo robic sie niebezpiecznie..gdy zostawalismy sami w pracy zawsze sie wyglupialismy.pewnego dnia przyszla i masowala mnie po plecach..dziwny byl ten masaz ale ok...tego samego dnia dostalem smsa..typu...gdy dzis masowalam ci plecy mialam straszna ochote wrzucic trojke..usmiechnalem sie ale nie dlatego ze myslalem ze to zart..dlatego ze ja tez mialem na to ochote...kilka dni pozniej podobna sytuacja..ja i ona sami w pracy...siedziala przy biurku rozmawialismy..w pewnej chwili pochylilem sie nad nia spojrzalem gleboko w oczy i zapytalem ,,pisalas powaznie z ta trojka?"..byla naprawde niesmiala..zapytala a jesli tak to co?..usmiechnalem sie i pomyslalem..raz kozie smierc..i to zrobilem.. pocalowalem ja..balem sie otworzyc oczy i spojrzec na jej reakcje..ale musialem..byla w lekkim szoku lecz usmiechnieta..kilka godzin pozniej powtorka..ale ten drugi byl dlugi i namietny...coraz czesciej sie spotykalismy..bylo lato pojechalismy na plaze..czas powaznie podejsc do sprawy..powiedziala ze nie chce zebym zle o niej myslal..zapytalem co bedzie gdy sie w sobie zakochamy..odparla...bedziemy razem...wszystko bylo piekne nie zwracalem uwagi na to ze jest ktos jeszcze bo byl w wojsku i nie widywalem ich razem..zaczela przyjezdzac do mnie do domu..pozadanie bylo za silne...no i wiadomo do czego doszlo...przestalem zauwazac inne kobiety..nie przez seks..bo mialem wiele przygod..lecz wlasnie dlatego ze nie traktowalem tego jak przygode..przyjezdzala kochalismy sie pisalismy rozmawialismy...ale on wkoncu musial dostac przepustke..to byly najgorsze chwile dla mnie bo byla zupelna cisza..spotkalismy sie i...stwirdzilem ze musze jej cos powiedziec ze to wazne...ale sie wahalem...widzialem po niej ze wie..ze wie ze ja kocham...ale chciala bym to powiedzial..i sie przelamalem...nie bylo zle...po ktoryms seksie u mnie..wtulila sie mocno i szeptem powiedziala to samo...pomyslalem ze teraz bedzie z gorki bo juz meczyly mnie te przepustki..od poczatku tego romansu minelo ponad pol roku juz..nagle ona probuje to zakonczyc..przykro mi probuje ja zatrzymac..ale nic na sile..odpuszczam wtedy wraca...mowi mi ze nie moze tego zrobic gdy on jest w wojsku bo bedzie sie martwila..rozumialem doskonale sam bym nie chcial znalesc sie na jego miejscu...stwierdzilem ok wporzatku poczekam i bedzie dobrze..przetrwam to jakos..przyszla wigilia...bylem sam brakowalo mi jej..nikt o nas do tej pory nie wiedzial.miesiac wczesnie wrocil moj przyjaciel zza granicy..wpadl w pierwsze swieto..widzial ze cos miedzy nami jest ze ja nawet w dni wolne siedze w pracy by tylko z nia pobyc ze duzo pisze i dzwonie...powiedzialem mu o nas wkoncu znamy sie od dziecinstwa..powiedzialem mu bo przestawalem sobie radzic z tym ze ona jest z innym..sa swieta a ona zamiast ze mna jest z nim...wtedy pierwszy raz jej podziekowalem i postanowilem to zakonczyc..nie mialem juz sil...nie dala za wygrana...duzo smsow przy mnie pisala to tez mnie denerwowalo..zawsze mowila ze z chlopakiem..ale przeciez on byl w wojsku a nie na wczasach..no i tu pojawia sie kolejna postac..jeszcze jeden koles.. w dodatku pracowal z nami..ja go znalem jeszcze zanim podjalem ta prace...przyzekala ze z nim nie pisze...pewnego dnia zostawila tel z otwarta skrzynka na moim stole...zauwazylem sms adresowane wlasnie od naszego kolegi...oburzylem sie..nie powinienem ale chwycilem tel i je przeczytalem...dzien dobry kotku..szok..sms od niego,,jesli chcialas bym dal sobie spokoj moglas powiedziec"..jej odp..nigdy nic takiego nie powiedzialam..poszedlem do niej z tel i zapytalem co to ma znaczyc...tlumaczyla ze chodzilo jej o to ze nigdy nie powiedziala ze ma sobie robic nadzieje..ja odebralem to inaczej ale ok..z czasem denerwowalo mnie nie tylko to ze wciaz jest w zwiazku z tamtym ale i jej kontakt z tym kolega..5 lat mlodszym od niej..taka roznica wieku przeciez ona jest rozsadna..pomyslalem..to tylko zazdrosc..ostrzegalem ja ze nie ma sobie jaj robic bo on sie w niej bujnie..smiala sie ze nic na to nie wskazuje...nadszedl czas gdy jej wyszedl z wojska..czekalem...stwierdzila ze nie moze zrobic tego tak od razu..no ok..tydz dwa..wytrwam..przeciez prawie rok czekam co mi tam te dwa tygodnie..gdy on wyszedl wszystko zaczelo sie walic nasz kontakt ograniczal sie do miejsca pracy sms byly slabe i bardzo rzadko..nie odzywala sie dlugo...napisalem ze mam dosc ze to koniec i ze mnie zranila..odparla ze tez nie bylem idealem..ze sapalem o tego mlodego i o to ze jest w zwiasku(nie wiem moze jestem inny i dlatego mi przeszkadzali inni faceci ;)..)..wydaje mi sie ze praca nas godzila..fakt ze zaczynalismy sie coraz czesciej klocic ale zawsze bedac sam na sam sie godzilismy..mijaly tygodnie a my wciaz w miejscu..kolejne lato..i jej wyznanie..ze kolega jej napisal ze sie zakochal..wkurzylem sie bo przeciez ja ostrzegalem i twierdzila ze juz nie pisze...przeszlo mi przeciez mi o tym powiedziala..mijal czas...pewnego dnia ja i ten mlody postanowilismy wyskoczyc gdzies na piwo po pracy...jaki czlowiek jest otwarty gdy wypije..od slowa do slowa doszlismy do tego co jest miedzy mna i nia oraz co jest miedzy nim i nia..okazalo sie ze to samo!..wyobrazcie sobie moja reakcje...chwycilem tel..alkohol podsowa glupie pomysly..napisalismy oboje identyczne smsy...rano zadzwonila do mnie pytajac dlaczego tak ja obrazam przeciez to nie prawda ze on powiedzial to specjalnie bo go odrzucila...postanowilem to wyjasnic...on trzymal sie swojej wersji ona swojej..bylem wsciekly minelo juz 1,5roku ja cierpliwie czekam marnujac czas?nie wierzylem jej juz. mlody powiedzial mi o smsach tych ktore przeczytalem i innych..stwierdzil ze tez podejrzewal ze miedzy nia a mna cos jest ale ona sie wypierala...dwa dni pozniej zatrzymal mnie jej facet gdy jechalem autem...od razu przeszedl do ostrych slow bo widzial moje i jego smsy z konkretnymi slowami i zapytal dlaczego ja i on sobie wkrecamy ze z nia spalismy..wiec pokazalem mu smsy od niej..mialem dosc tego wszystkiego..ciagle zycie w cieniu nie jest niczym przyjemnym..wszystko wyszlo na jaw..nie chcialem juz jej...ale ona sie odzywala..musi jej zalezec pomyslalem;(...ta sytuacja ma tyle szczegolow ze dwa dni bym pisal wiec..okazalo sie ze malolat mnie oszukal naprawde...bylo mi strasznie zle ale uwierzylem bo widzialem ten flirt na wlasne oczy..z tym ze ona nie wrzucila wyszego biegu..tesknilem ja tesknila ona..naprawialismy to wszystko lecz wciaz byla z tym swoim..juz ponad 5lat z nim byla w zwiazku zblizal sie szosty..ja jako drugoplanowy facet ciagnalem to czekanie juz drugi rok...miedzy nami zaczelo robic sie coraz lepiej..kolejne swieta..wigilia w pracy popilismy..wychodze ona z tym mlodym siedza bardzo blisko siebie(zazdrosc plus alkohol..nie polecam)...palnalem jakis glupi tekst...i postanowilem wyjasnic wczesniejsze zajscie gdy jestesmy w trojke bo nie bylo takiej okazji...wtedy ona mnie zaskoczyla..przyznala ze byla kiedys u niego na kawie.ale z nim nie spala a zaskoczyla mnie tym ze wyparla sie milosci do mnie..choc przyznala ze spala ze mna...to byl dla mnie koniec..24grudnia dzien pozniej prawdziwa wigilia..sms od niej ze jeszcze nigdy jej tak nie skrzywdzilem..odpisalem ze ma mi dac spokoj skoro wyparla sie milosci...poczula ze to nie zart..zwatpila..przeprosila..starala sie to naprawic..przestala calkowicie pisac z tym mlodym..dazyla do zerwania z facetem...fakt minely jeszcze dwa miesiace ale..dostalem smsa..trzymaj kciuki..dzis moze mi sie uda to zrobic...pojechala do niego czekalem..czekalem...na zajutrz razem w pracy serce walilo mi jak mlot..przyszla..zapytalem czy sie udalo z nim zerwac;)..odparla ze nie wie bo on nie sluchal wogole co ona mowi tylko zmienial temat...w zasadzie sie klocili...no i nie wyszlo...zylismy tak dalej mijal miesiac za miesiacem...czesto zapominalismy o tym ze jest on..ale gdy czas pracy sie konczyl..moj smutek niepokoj wracal..mysl ze ona z nim sypia i wogole..miedzy nimi bylo gorzej to bylo widac...jej podejscie do mnie tez sie zmienilo...znow klotnie..bo wciaz wiedzialem ze z nim jest przeciez nie moglem oszukac samego siebie...dlaczego z nim nie zrywa skoro mnie kocha?..czy napewno kocha?czy moze przez moje czekanie wybaczanie tego wszystkiego jest pewna tak bardzo mojej milosci ze wykorzystuje ja przeciwko mnie?...zagubiony,zadumany..ja wariat z dzika przeszloscia..tyle dziewczyn sie przewinelo za mlodu..czy to kara?..przeciez nigdy nie wyznawalem milosci ani nie robilem zludnych nadzieii..kazda wiedziala ze nie mam zamiaru sie jeszcze wiazac..bolalo lecz z czasem ten stan rzeczy stal sie normalny i dla mnie..poniewaz coraz mniej czasu spedzala ze swoim chlopakiem..mozna powiedziec ze rozstanie to tylko kwestia slow...przynajmniej tak wynikalo z tego co ona mowi...brakowalo tylko jej odwagi...ale minely juz prawie trzy lata...ja stu procentowy optymista mojacy poczucie humoru..zamieniam sie w pesymiste i do nie wielu spraw podchodze ze smiechem...zaczynam zdawac sobie sprawe z tego z ilu rzeczy zrezygnowalem dla niej...kiedy chciala bylem inny wariant nie wchodfzil w gre..coraz czesciej sie wkurzam...o wszystko...najbardziej boli gdy chce powaznie porozmawiac a ona tego unika..zaczyna zartowac albo zmienia temat..zaczyna twierdzic ze nie daje jej szans zatesknic..no ale ja nie potrafie polozyc sie spokojnie nie myslac o tym ze ona jest u niego..co gorsza zaczyna znow pisanie z tym mlodym..nagle pojawia sie jej kolezanka..ona zaczyna sie totalnie zmieniac..(albo ja juz mam tak nasrane w bani)..jest oschla nie odbiera nie odisuje gdy sie poklocimy...tylko kontakt w pracy nas godzi..ale zdecydowanie zrobila sie twardsza i zimniejsza...nie ukrywa juz tego ze pisze z tym malolatem twierdzi ze to zwyczajny kontakt..choc nigdy nie pokazala mi zadnego smsa od niego...pewnej nocy krazac bez celu po miescie wpadam na jej auto i widze jak ona tego mlodego wysadza,,,byli razem gdzies na imprezie...twierdzila ze nie byla z nim tylko poprosil by go odwiozla..dziwna sytuacja..przeprasza twierdz ze mi to wynagrodzi..ale na drugi dzien gdy jestesmy w trojke w pracy wogole sie do mnie nie odzywa...(twierdzi ze to moja chorobliwa zazdrosc...czy napewno?)...i znow klotnia i zgoda...mija pazdziernik tego roku...skoro nie daje ci szans zatesknic...zaczynam szukac innej pracy...z poczatku widze strach w jej oczach..ale z czasem doszla do wniosku ze to dobre rozwiazanie..minal kolejny miesiac..znalazlem prace...pelen obaw ze to sie skonczy..ale co tam...moze wkoncu zrobi ten krok..albo wkoncu zgasnie ta milosc...pierwszy tydz w innej pracy w starej wciaz mam drzwi otwarte..tesknie...ona taz..ide na kawke..widze blask w jej oczach ten blask ktorego tak dawno nie bylo...jest dobrze...ale wciaz mnie denerwuja te smsy..o czym moze pisac kolega z kolezanka calymi dniami?twierdz ze to ta kolezanka..ale gdy chce je czasem zobaczyc mowi ze nie moge tak robic...z tym ze czasem mi pokazuje gdy o to nie pytam..czy napewno wszystkie sa od kolezanki?...nagle...cos sie zepsulo...dlaczego?przestala sie odzywac...chce z nia porozmawiac..unika rozmowy..pytam czy kocha...odpowiedz brzmi..,,nie moge ci odpowiedziec na to pytanie...chce sie spotkac to zawsze ktos jest wazniejszy...dzis mnie ignoruje...jutro mam isc do starej pracy na wigilie...boje sie...sory ze to takie dlugie ale staralem sie streszczac..wiele kwestii ominalem...to trwa/trwalo 3lata...nie wiem czy trwa bo nie mam odpowiedzi..ale gdy o to nie pytam rozmawia ze mna normalnie...co to jest milosc?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brrrrrrrrr
ale esej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reeterter
To jest jakis joke czy Ty tak na serio? Przeczytalam cale,chociaz troche sie rozpisales :D Spytam wprost, rzucilo Ci sie na mozg? Po pierwsze ta dziewczyna jest gowno warta,bawi sie uczuciami kazdego z was a wy dajecie sie jak jelenie,jej facet moze troche bardziej jest usprawiedliwiony bo zapewne nie wiedzial od razu wszystkiego,wytlumaczyl sobie ze jak byl w wojsku to byla samotna itp itd,ale Ty i ten koles? No comment. Po drugie nie miej zludzen ze ona z Toba bedzie, od 3 lat robi Cie w balona a Ty czekasz jak glupi. Gdyby naprawde chciala z Toba byc i kochala Cie to chcialaby byc TYLKO z Toba,z Toba spedzac czas i z nikim sie Toba nie dzielic. A w tej sytuacji sorry,ale ona nie kocha nikogo z was. Albo jestes bardzo mlody i naiwny,albo dales sie niezle zmanipulowac. Naprawde ciezko uwierzyc ze to nie prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIE ZMIESCILA SIE CALOSC...;)TO NIE ZART TYLKO ZYCIE...Ciag dalszy..ja stu procentowy optymista mojacy poczucie humoru..zamieniam sie w pesymiste i do nie wielu spraw podchodze ze smiechem...zaczynam zdawac sobie sprawe z tego z ilu rzeczy zrezygnowalem dla niej...kiedy chciala bylem inny wariant nie wchodfzil w gre..coraz czesciej sie wkurzam...o wszystko...najbardziej boli gdy chce powaznie porozmawiac a ona tego unika..zaczyna zartowac albo zmienia temat..zaczyna twierdzic ze nie daje jej szans zatesknic..no ale ja nie potrafie polozyc sie spokojnie nie myslac o tym ze ona jest u niego..co gorsza zaczyna znow pisanie z tym mlodym..nagle pojawia sie jej kolezanka..ona zaczyna sie totalnie zmieniac..(albo ja juz mam tak nasrane w bani)..jest oschla nie odbiera nie odisuje gdy sie poklocimy...tylko kontakt w pracy nas godzi..ale zdecydowanie zrobila sie twardsza i zimniejsza...nie ukrywa juz tego ze pisze z tym malolatem twierdzi ze to zwyczajny kontakt..choc nigdy nie pokazala mi zadnego smsa od niego...pewnej nocy krazac bez celu po miescie wpadam na jej auto i widze jak ona tego mlodego wysadza,,,byli razem gdzies na imprezie...twierdzila ze nie byla z nim tylko poprosil by go odwiozla..dziwna sytuacja..przeprasza twierdz ze mi to wynagrodzi..ale na drugi dzien gdy jestesmy w trojke w pracy wogole sie do mnie nie odzywa...(twierdzi ze to moja chorobliwa zazdrosc...czy napewno?)...i znow klotnia i zgoda...mija pazdziernik tego roku...skoro nie daje ci szans zatesknic...zaczynam szukac innej pracy...z poczatku widze strach w jej oczach..ale z czasem doszla do wniosku ze to dobre rozwiazanie..minal kolejny miesiac..znalazlem prace...pelen obaw ze to sie skonczy..ale co tam...moze wkoncu zrobi ten krok..albo wkoncu zgasnie ta milosc...pierwszy tydz w innej pracy w starej wciaz mam drzwi otwarte..tesknie...ona taz..ide na kawke..widze blask w jej oczach ten blask ktorego tak dawno nie bylo...jest dobrze...ale wciaz mnie denerwuja te smsy..o czym moze pisac kolega z kolezanka calymi dniami?twierdz ze to ta kolezanka..ale gdy chce je czasem zobaczyc mowi ze nie moge tak robic...z tym ze czasem mi pokazuje gdy o to nie pytam..czy napewno wszystkie sa od kolezanki?...nagle...cos sie zepsulo...dlaczego?przestala sie odzywac...chce z nia porozmawiac..unika rozmowy..pytam czy kocha...odpowiedz brzmi..,,nie moge ci odpowiedziec na to pytanie...chce sie spotkac to zawsze ktos jest wazniejszy...dzis mnie ignoruje...jutro mam isc do starej pracy na wigilie...boje sie...sory ze to takie dlugie ale staralem sie streszczac..wiele kwestii ominalem...to trwa/trwalo 3lata...nie wiem czy trwa bo nie mam odpowiedzi..ale gdy o to nie pytam rozmawia ze mna normalnie...co to jest milosc?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ksiazka?...tam pewnie opisal bym wszystko dokladniej...zylem dla niej...pierwszy raz naprawde sie zakochalem...nawet takich jak ja to dosiega...szkoda ze to musialo stac sie w takich okolicznosciach bo bardzo boli...dzis boje sie tego...boje sie zaufac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdfdsfsdfsdfsdfdsfdsfdsd
Ta kobieta to wredna suka. Wiesz sa dwa rodzaje kobiet: warte chuja i chuja warte. Ta Twoja znajoma zalicza sie do tej drugiej grupy. Nie wierze, ze jestes tak naiwny. To typowa manipulantka, ktora czerpie satysfakcje z tego, ze moze omotac faceta. Nie wykluczam, ze ma jakies problemy osobowosciowe. Od takich z daleka! Szkoda czasu i nerwow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze masz racje..moze jestem naiwny....ale kiedys slyszalem ze milosc to choroba psychiczna...widocznie zle trafilem...za wczesnie bym to ocenil..do poki jestem chory;)...wqrwia mnie tylko to ze tacy ludzie chodza po ziemi i z premedytacja bawia sie uczuciami innych znam takich kolesi ale kobiet.?..jesli masz racje to tylko jedna...zna moje slabe punkty..nie umiem jej odmowic...nie latwo zapomniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nb..dzieki za nauke polskiego;)..nie zwracam na to uwagi po prostu..to nie istotne bo nie pisze wiersza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawi mnie...
Szkoda mi Ciebie. Ta sucz owinela Cie wokol palca i bawi sie Twoimi uczuciami. Musisz poszukac innej dziewczyny, wartosciowej, ktora odwzajemni Twoje uczucie. Poszukiwania zacznij juz dzisiaj i nie przejmuj sie ta zolza, bo ona sie Toba w ogole nie przejmuje i nie jest warta ani jeden Twojej mysli o niej. Potraktuj to jak lekcje pokory. Glowa do gory, kazdy sie kiedys sparzyl. Nie Ty pierwszy, nie Ty ostatni. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nu_naa
szczerze to nie chce mi sie czytac tej rozprawki, ale juz po tytule widze ze jestes smutne emo. wez zyletki w rozowe czaszki i idz sie potnij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet kiedy mysle ze sie mna bawi...to i tak serce przegrywa z rozumem..to nie takie proste jak sie wydaje...latwo wystawic opinie gdy sie nic nie czuje do danej osoby...dlatego to tu umiescilem...czytam i mi latwiej...dzieki wszystkim...aha i ciąc sie nie mam zamiaru;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamknieta
Przeczytałam ... :) wchodzę tutaj czasami, żeby poczytać o tym jakie problemy mają inni ludzie, że nie tylko ja dostałam po tyłku. Może się pocieszam...sorki. W każdym razie rozumiem przez co przechodzisz, miałam podobnie choć facet nie wykorzystywał mnie aż w takim stopniu. Kobiety są bardziej perfidne niestety. Ja musiałam się nieźle spić, żeby zerwać z moim byłym. Nadal go kochałam, ale nie mogłam pozwolić żeby mnie tak wyniszczał. Pomyśl tak... masz jedno życie to jak je przeżyjesz zależy tylko od Ciebie, nie będziesz mógł mieć pretensji nawet do niej jeżeli będziesz się tak miotał z nią do samego końca.. Ty możesz to skończyć i tylko Ty. Ja wiem co to znaczy kochać tak mocno, byłam nawet u wróżki z moim problemem :) hehe powiedziała mi wiele rzeczy które się sprawdziły i także to, że ten facet jest moją drugą połówka.. i nawet jeżeli to prawda to nie żałuję, mogę już tak nikogo nie pokochać, ale nikt mnie nie będzie unieszczęśliwiać. To Ty unieszczęśliwiasz siebie pozwalając jej na to! Skończ to póki jeszcze masz czas żeby powiedzieć "jestem młody" (zakładam, że jesteś). Póki masz czas na poznanie innej kobiety. Jasne możesz taką poznać też w późniejszym wieku, ale nie będzie już tyle wigoru ;) Gdyby Cie kochała, chciałaby Twojego szczęścia, prawda? Więc powiedz jej, że chcesz być szczęśliwy i dlatego odchodzisz. Dobrze by było żeby w pierwszych paru miesiącach był obok Ciebie ktoś kto będzie Cie pilnował, żebyś do niej czasem nie napisał ;) szczególnie jak wypijesz. Miłość to nie wszystko!!! Najważniejsze jest Twoje życie. No chyba, że jesteś masochistą, który lubi takie cierpienie, ale wtedy pytanie mi się nasuwa - po co tu napisałeś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zamknieta...masz racje bylo wiele takich sytuacji gdy postanowilem dac sobie spokoj..i po alkoholu pisalem...nie koniecznie mile rzeczy ale pisalem...najbardziej nie boli to ze nie kocha,tylko to ze nie umie mi tego powiedziec wprost..łudzi nadzieja..gdy naprawde mam dosc to walczy...skoro nie jest szczera to dlaczego placze?mozna az tak grac?..kiedys powiedziala ze powinienem stanowczo ja przycisnac by z nim zerwala.to bylo po jakims roku.szczerze mowiac balem sie tego..za bardzo mi zalezalo..i gdy wkoncu mialem dosc i probowalem ja przycisnac...ona nie ulegala mojemu naciskowi..wrecz przeciwnie..nie warto okazywac co sie czuje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ffsdfdf
Nie warto sie mazgaic, skoro ta kobieta jest rozchwiana emocjnalnie i bawi sie facetami. To moze byc jakas choroba - dwubiegunowa afektywna. Daj sobie z nia spokoj, nie roztrzasaj tego, bo wyladujesz u psychologa. Nie marnuj sobie zycia dla kogos, kto nie jest wart Twojej milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaaaaaaa
przeczytałam i bardzo mi Ciebie żal, jak siebie w co nas wplątała ta MIŁOŚĆ????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamknieta
Zagubienie...Można płakać na zawołanie, niektórzy to potrafią. Słuchaj nawet gdyby zerwała z tym facetem i byłaby z Tobą to czy dobrze byś się z tym wszystkim czuł? Nie miałbyś żadnych obaw, że tak jak jego nie puszcza Cię kantem? A nie daj Boże pojawiłyby się dzieci (nawet teraz...wiedziałbyś, czy to Twoje???) i byłyby tego wszystkiego świadkiem. Chcesz dla swoich ukochanych maleństw takiej matki?! Która w ten sposób manipuluje ludźmi? Ona bardzo dobrze wie co robi. Lubi to.. Chcę Cię mieć nie tylko "w zanadrzu", traktuje Cię też jako dodatkowy dreszczyk emocji w swoim życiu. Ta niepewność... co będzie.. Matko.. :) daj sobie z nią spokój. Nie będzie łatwo, miłość od razu nie minie, ale przynajmniej nie będzie Cię wykorzystywać. Nie jesteście przecież małżeństwem, nie musisz czekać na orzeczenie sądu. Sam decydujesz o tym kiedy koniec. Nie musisz czekać na jej pozwolenie. Kończysz to i już. Jeżeli sam tego nie zrobisz to nikt Ci nie będzie w stanie pomóc. Po prostu zrób ten pierwszy krok i trzymaj się swoich postanowień. p.s. A teraz powiedz mi... chcesz to skończyć? Być z nią? Czego NAPRAWDĘ chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla swoich dzieci chcialbym jak najlepiej..nie myslalem o tym bo jeszcze ich nie mam...mialem wylaczony tel cala noc..dzis gdy go wlaczylem..okazalo sie ze kilka razy dzwonila w nocy..i rano tez ale..odrzucilem polaczenie...wydaje mi sie ze macie wszyscy racje potrzebowalem wypowiedzi osob bezstronnych..oczywiscie chcialbym zeby ona tez przedstawila swoj punk widzenia wtedy mieli byscie caly obraz..plakac na zawolanie?to powinna dostac oskara...czy chce to zakonczyc czy z nia byc?...zagubienie to nie przypadkowy pseudonim;)..rozum nie chce..ale serce walczy;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiuleczek123
Jezu !!!! niezła historia,Samo życie.Człowieku zejdz na ziemie.nawet gdybyscie jakims cudem byli razem,a Ona skończyła by tamte zwiazki to Czy umiałbys jaj zaufac kiedykolwiek po tym wszystkim!!!!! W kazdy m ruchu,geście,rozm.telef.kazdy sms to byłyby ciagłe podejrzenia czy znówu gzies czegos na boku nie kręci!!!! więc pytanie czy to ma sens.!!!!!!!! Nie dzoń,nie pisz,nieodbieraj tel.zerwij wszelkie kontakty,czas leczy rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale tak wlasnie jest...nie ufam jej...jestem podejrzliwy...to napewno ja meczy bo przeciez nie klamie zawsze...chyba...a po tej sytuacji z tym mlodym..wciaz mam obawy..mimo tego ze on sie wypiera to i tak w to nie wierze..jak juz wspomnialem o czym moze pisac kolega z kolezanka calymi dniami?..i dlaczego przy pewnej kolezane z pracy pokazuje ze naleze do niej a przy nim jestem jej obojetny?...znacie dobrego psychologa??...,,i prosze Boga...nigdy wiecej niech nie pozwoli na to by ktos trafil w moje serce"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiuleczek123
przestań,miłośc jest piekna.trafisz jeszcze na kobiete wartosciowa która pokocha Cię całym sercem a Ty ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiuleczek123
A co do tej twojej kobiety.to ona chyba niewie czego chce,albo poprostu sie w zadnym z was nie kocha tylko potrzebuje towarzystwa i zeby sie ciągle w okół niej cos działo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaaaaaaa
wiesz co, ja wczoraj po przeczytaniu Twojej historii pękłam. Zakończyłam dzisiaj swoją znajomość, sluchając swojego rozsądku... już im nie zaufamy poza tym zostawiając ich, dajemy im szansę na zrozumienie oni nas nigdy nie kochali, kochając, nie zrobiliby tyle krzywd ----------------dla zagubionych między sercem a rozumem piosenka:-------------------- Sen Czmychnąć weń Zbiec jak tchórz W fazy delta cichą otchłań spaść Od Twych rąk Od Twych ust Obojętnych tu na jawie Spać Przespać rok Siedem lat Krasnoludy, końce świata śnić Bo tu nic Tylko śmierć Usychanie tkanek Rozpacz, że nie kochasz mnie Sen Słuszny lek Nanozgon W prześcieradłach moszczę się jak ptak Księżyc hak Gwoździe gwiazd Przytrzymują niebo Co na głowę chce mi spaść Spać Przespać rok Siedem lat Łubinowe pola, chabry śnić Bo tu nic Tylko śmierć Usychanie tkanek Rozpacz, że nie kochasz mnie Płynę tratwą Na drugi rzeki brzeg Tam Ulegasz mi Wśród matowych Rozgrzanych traw Morfeusz Nasz patron, czuły swat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwszy raz pokochalem...wiec dla mnie milosc=cierpienie...zdajesz sobie sprawe jak trudno teraz bedzie zaufac i uwierzyc ze ta jest inna?..popelni blad i po sprawie.a nikt nie jest idealny...takim podejsciem bede krzywdzil...wole byc sam;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaaaaaaa
ja czuję, że już nigdy tak nie pokocham, ale nie dam się tak krzydzić dla niego - on zasługuje na prawdziwe traktowanie, na poczucie konsekencji, bo tak jak ktos wyzej napisał to co zrobili nam nasi partnerzy to z ich "nie wiem, czego chcę" wynikało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaaaaaaa
oni muszą się skupić na sobie, zastanowić się a wiesz, kiedy człowiek zaczyna myśleć? gdy się zdziwi, gdy coś będzie nie po jego myśli przecież oni tego nie widzą, że krzywdzą pomóżmy im zobaczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaaaaaaa
a kochać możemy głęboko w środku. może i mam nadzięję, że on wróci odmieniony, rozumny, ale nie będę się oszukiwać - jest to prawie niemozliwe zresztą, gdyby się zmienił, nie mógłby mi patrzeć w oczy, więc nie wróciłby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanaberiaaaaaaa
mnie trochę pomaga, ze nie tylko ja mam takie posrane życie nie wiem, jak masz na imię, więc je sobie wymyślę: Tomek, pierdol ją!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ona widzi..wie...przeprosila mnie kiedys i przyznala ze wykorzystuje moja milosc bo wie ze kocham nad zycie...ze nie chce tego robic ale sie nie da nie wykorzystywac...szkoda ze nie pomyslala o tym ze nawet taka milosc mozna unicestwic nie dbajac o nia...sam sobie jestem winien?...dlaczego?...bo szczerze kochalem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×