Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nirvana.

Mój internetowy nie żyje [*]

Polecane posty

Jezu, jestem załamana, roztrzęsiona i cała sie trzęse... Ale od poczatku. Jakis czas temu poznałam przez Internet cudownego faceta. Nie sadziłam, że taka wirtualna znajomość może mieć taki wpływ na moje życie... Czesto ze sobą rozmawialiśmy. W zasadzie to caly czas - 24 godziny na dobę. Rozmawialo mi sie z nim jak z nikim innym. Wypełniał pustkę w moim życiu, którą czułam przed poznaniem go... Nigdy nie mialam sie komu wygadać, wyżalić a On dawał mi to poczucie, że mam na kogo liczyć. Już przy pierwszej rozmowie (wirtualnej, nie w cztery oczy) miałam wrażenie jakbym znała go od dawna. Był inteligentny, dowcipny, wygadany ale zarazem potrafił słuchać - intrygował mnie. Odkąd go poznałam czułam z nim niesamowitą więź. Z początku była to zwykła, niezobowiązujaca przyjaźń... Jednak z czasem przerodziło sie to w coś mocniejszego, głębszego - zakochalismy sie w sobie. Nie mogliśmy bez siebie żyć. Kiedy nie zamieniłam z nim choć jednego słowa w ciągu dnia - tęskniłam jak głupia. Dziwi mnie to, bo nie spotkałam sie z nim ani razu, mimo że on bardzo nalegał. A ja nie chcialam. Nie chcialam, bo bałam sie, że gdy mnie zobaczy w realu to wszystko prysnie. On mówił, że bedzie cierpliwy i jak już sie zdecyduję to żebym po prostu dała mu znać - wiedziałam, że bardzo mu zależy na tym spotkaniu. I to mi sie w nim też strasznie podobało, to, że był taki cierpliwy. Wiedziałam, że zawsze mogę na niego liczyć, że mam w nim oparcie. Nigdy nie znałam takiego człowieka. Może tylko wirtualnie był tak wspaniały - to nie istotne. A teraz już go nie ma... :( ale może powiem jak to sie wydarzyło... Był u rodziny na świętach w innym mieście. Dzisiaj miał wracać do domu, bo jutro miał do pracy. Kiedy on wracał, ja w tym czasie kładłam się już spać, aż tu nagle telefon z jakiegoś nieznanego dla mnie numeru. Odebrałam i tak mniej wiecej wyglądała rozmowa: -Slucham. -Weronika? -Tak, kto mówi? -Paweł. -Jaki Paweł? -Kolega Tomka (to mój luby). Wiem, że mnie nie znasz, ale musze Ci coś powiedzieć. -No słucham. -Tomek miał wypadek... Nie żyje. Po tych słowach już nic do mnie nie docierało, to co mówił ten Paweł. Pamietam, że coś tam jeszcze gledził, ale odstawiłam słuchawkę od ucha, bo byłam w szoku. Nie wiem czy Tomek mu o mnie opowiadał czy co, że do mnie zadzwonił... Ale zadzwonił. Po tych słowach usiadłam na łóżku i nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam... Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło... To, że już nigdy z Nim nie porozmawiam. Że już nigdy mi nie napisze 'Dobranoc Słońce' jak kładę sie spać... Jestem tak roztrzęsiona... Cały czas mam wrażenie, że to mi sie śni :( Sorry, musiałam sie wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana, to na pewno bolesne
zwłaszcza, że się nie zdążyliście poznać. mówiłaś, że rozmawialiście przez Internet i tylko przez Internet. Skąd miał Twój numer telefonu? trochę dziwna sytuacja. wiesz o nim coś więcej? gdzie mieszkał, co robił, czym się zajmował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
Bardzo mi przykro... :-( W takich chwilach żadne słowa nie ukoją Twojego bólu. Wypłacz się, jeśli tego potrzebujesz, a potem jak najwięcej staraj się przebywać między ludźmi, to łatwiej będzie Ci to wszystko znieść. Wszystkiego dobrego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POoooooo...
ale sie nabralas, znalazl sobie realną dupę i sciemnil ze nie zyje :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On miał mój numer telefonu. Wiec tylko przez Internet nie rozmawialiśmy, ale głównie... I wiem, że On miał mój numer, a ten kolega? Nie mam pojecia. Ale teraz nie mam siły o tym myśleć. Wiem gdzie mieszkał, wiem czym sie zajmował... Wkońcu znałam go prawie 2 lata. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wydaje mi się, że to sciema, bo ten jego kolega płakał... No chyba, że dobrze udawał :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POoooooo...
to zadzwon i zapytaj keidy pogrzeb i sie wybierz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana, to na pewno bolesne
wybierz się na jego pogrzeb. zadzwoń do tego kolegi, pewnie wyświetlił się numer i poproś go o podanie daty ceremonii. pomimo, że go nie widziałaś, wypadałoby się pożegnać, to Ci z pewnością pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak napewno zrobie. Ale nie dzisiaj, nie teraz. Najgorsze jest to, że on zawsze cieszył sie z życia. Był pogodny, wesoły a tu taka ironia losu :o chyba tego nie wytrzymam, ide po jakas flaszkę chyba :o do tego ja jestem bardzo uczuciowa i przeżywam wszystko podwójnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pogubiona zagubiona
To teraz już wszystko robi się bardziej jasne. Skoro znaliście się i bardzo często rozmawialiście nie przez kilka miesięcy, a aż przez dwa lata, to już nie dziwi, że jego kolega mógł zostać wtajemnczony w to, że On ma dziewczynę. I to zwykle oznacza, że mężczyźnie bardzo zależy na kobiecie, bo zwykle mężczyźni nie opowiadają kumplom o swojej kobiecie i uczuciach do niej, robią to tylko wówczas, kiedy ona jest dla nich kimś naprawdę wyjątkowym. :-) Dlatego wygląda mi na to, że to jednak nie była ściema z tym telefonem. Więc mimo tego bólu, jaki odczuwasz po stracie, pomyśl sobie, że choć straciłaś kogoś bliskiego sercu, to możesz się cieszyć, że był w Twoim życiu ktoś, dla kogo byłaś kimś naprawdę ważnym, komu bardzo na Tobie zależało, kto może nawet Cię kochał. I gdy minie ten najgorszy ból, uświadom sobie, że nawet jeśli już teraz los Was rozdzielił, to miałaś w swoim życiu to szczęście przeżyć coś pięknego i zapewne prawdziwego, co nie każdemu jest dane. Ciesz się z tych chwil, które były Wam dane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz to wszystko zaczyna dopiero do mnie docierać. Nie moge uwierzyć, że Jego już po prostu nie ma... Że już nigdy mi nie napisze chociaż głupiego 'Cześć, co tam u Ciebie?' to tak strasznie boli - ta pustka. Przecież na tym pogrzebie ja nie wytrzymam psychicznie. Nie dość, że bede go widziała po raz pierwszy to jeszcze w dodatku w trumnie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana, to na pewno bolesne
a widziałaś chociaż jego zdjęcie? wiesz, jak wyglądał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadzwoniłam przed chwilą do tego kolegi żeby dowiedzieć się jak to sie stało... Wiem, że jest noc, ale on pewnie też nie śpi. Okazało się, że jakaś ciężarówka wyjechała mu, że tak powiem na 'czołówę'. Kierowca był pijany jak sie okazało. Samochód osobowy nie miał szans z ciężarówka... Boże! Pomyśleć, że w czasie, gdy On tam cierpiał ja sie wesoła i szczęśliwa układałam do snu :o a teraz nie wiem kiedy spać pojde. Nie dam rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana, to na pewno bolesne
weź proszki na uspokojenie. wypłacz się. idź jutro do pracy i koniecznie się czymś zajmij, chociażby na siłę. Musisz mieć teraz dużo siły, aby przetrwać ten ciężki czas. po pogrzebie dobrze by było gdybyś spotkała się z tym kolegą. musisz sobie wszystko w głowie poukładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do pracy nie dam rady jutro pojsc. Zadzwonie z samego rana i powiem, że mnie nie bedzie. Niech mnie wywalą, niech robią co chcą - ale nie dam rady pracować. Z kolegą napewno porozmawiam. Może to mi przyniesie troche wewnętrznego spokoju :o Jeszcze teraz sobie przypomniałam jak kiedyś w żartach powiedział: 'Ciesz się mną póki możesz, bo i tak umrę młodo;)' A teraz siedze i ryczę jak bóbr. Pytałam się tego kolegi czy to napewno prawda, czy może robią sobie głupie żarty (w tej chwili tego najbardziej pragnę, żeby to były glupie żarty :(). Ale powiedział, że z takich rzeczy sie raczej nie żartuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
sciema

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
nudzi ci sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
nie jesteś pogrążona w smutku szukasz sensacji miałabyś czas na forum żal pl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli uważasz, że siedziałabym do tej godziny tylko po to, żeby powymyślać sobie jakieś historyjki - to Twój problem. Potrzebowałam sie wygadać, wiec to zrobiłam. A Ty, jeśli nie staraciłes/łaś nikogo ważnego w swoim życiu nie dowiesz sie co czuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
Mylisz się straciłam ... i nie wyobrażam sobie wchodzić na forum w takiej chwili. Nie masz nikogo bliskiego ? Kto Cie wesprze tylko szukasz sensacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
poszukaj lepiej lekarstwa na swoja głupote!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam nikogo, komu mogłabym się wyżalić, wiec postanowiłam poszukać pomocy na forum. Miałam nadzieje, że znajdą się tu jacyś czuli na ludzką krzywdę ludzie. Ale nie zamierzam się Tobie tłumaczyć. Jeżeli uważasz, że czyjaś śmierć jest sensacją, to dziwi mnie Twoje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
Tak to smutne że szukasz wsparcia tutajto dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kura_bura
no tak zal mi ciebie kobieto wymyśl inny temat przyjdzie czas i to się stanie nie na żarty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×