Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taotinka

Samotność w zwiążku.Jak wyglada wasze zycie uczuciowe po 17 latach małzenstwa?

Polecane posty

Gość taotinka

Jestem mężatka od 17 lat.Z kazdym rokiem robi sie coraz obojętniej w relacjach z mężem.Mąz nie widzi problemu.Ja natomiast nie moge zniesc takiego życia... razem,ale osobno....wiecej miłosci.uczucia i radości otrzymuje od obcych osob jak od meża:( czy tylko u mnie tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gussss
nie , nie tylko u ciebie ;) u większości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie są związki.Czyli mądry człowiek będzie samotny żeby nie cierpiał tak jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem jak jest po 17
ale mam to już po 12:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale........
można się do tego przyzwyczaić ,ja 22 i jakoś żyję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko;
ja 15 lat po slubie tez troche beznadzieja ,ale u nas to ja mam problem czuje sie zle urodzilam dziecko nie dawno i czuje sie jak kwoka musze schudnac bo maz tez zaczyna mi dokuczac,ogolem to niestety ale tak jak bylo juz niebedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A więc małżeństwo i długi związek to nic dobrego.Jednak potwierdzają się moje tezy i domysły,a nikt mi na kafe nie chce w to wierzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale........
to mamy już klub osamotnionych he he ,damy radę tylko,że dzisiaj to idę ro:)bić jakieś żarcie na samotny sylwester z męzem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale........
taotinka,przetrwasz to jakoś bądż się nauczysz tak żyć ,bo uwierz,,ze można

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko;
no jest ten sex ale nie tak czesto jak kiedys... ale bywa fajny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość werrrka
właśnie jak z seksem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy 24 po i 5 lat temu
przeszliśmy poważny kryzys dzisiaj jest lepiej niż kiedykolwiek było,zmieniliśmy trochę styl życia i znajomych;) uważam ,że nie powinnaś poddać się tej samotności,masz jedno a przez to bezcenne życie,u mnie było tak ,że męża zjadała praca,przestał mnie zauważać w sensie partnerskim;) poszukałam sobie o 15 lat młodszego kolegę,żonatego,świetnie się rozumieliśmy ,on nadawał na żonę ja na męża :D oczywiście zero seksu,mąż jak zobaczył jaka rozpromieniona wracam z tych spotkań to się po prostu przeraził,powiedział że ziemia spod nóg mu się usuwa i on chce ze mną całkiem nowy związek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko;
o ile razy myslalam ale nie zrobie tego nie jest az tak zle ...a glupie mysli nachodza kazddego to normalne ze czasem ma sie siebie dosyc ,wystarczy ze meza nie widze z dzien lub dwa i juz tesknimy a wiec sa chwile i takie i takie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale........
samotność w związku a sex to chyba dwie różne sprawy,prawda,więc trójkąciki zastosuj u siebie ,bo chyba o tym marzysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oslaaaaabiona tematem
ja jestem niecale 7lat w zwiazku,na sama mysl ze mamy sie kochac,dopada mnie zmeczenie ,niechec i ogolnie mam dosc...nie poznaje samej siebie,ja wulkan sexu,kiedys nie potrafilam wytrzymac kilku godzin,nasz zwiazek to byl jeden wielki sex...teraz mam tez ochote...ale byle nie z nim. Nie ukladalo sie miedzy nami nigdy,taki zwiazek bez sensu,wiecej wojen niz czegos co mozna by nazwac prawdziwym zwiazkiem,ale zawsze laczyl nas sex...teraz jest pustka,cos co probujemy zastapic zyciem rodzinnym,takie bezplciowe i bezuczuciowe zycie w jednym stadzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość herraanna
Ja nie po 17 ,ale po 10 . Stosowalam wieeeele rad z internetu i znajomych pt '' jak ozywic zwiazek'' to pomaga ,ale na krótko . Tak jak u Ciebie wg niego wszystko jest tak jak być powinno... A mi sie nie chcę dziś z nim wychodzić , nie mam na nic siły , wracam z pracy i na samą myśl czuję jak zycie ze mnie wychodzi :( Kocham go ,ale mam wrazenie ze z kazdym miesiacem jest coraz gorzej . Z tego co wiem to nie tylko mój problem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trudny dzieciak już tu jest
i co wam po tej zdradzie by przyszło ? chwilowe zaspokojenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*ale....* napisałas,ze jestes 22 lata w zwiazku i dajesz radę?mogłabys napisac wiecej jak to osiągnąć?PODZIWIAM:) Sylwka spedziłas z mężem:)to dobrze,ja niestety sama z dzieckiem.Mąż jak zwykle pracuje,kazde swieta wekendy wtedy gdy go potrzebujemy i chcemy-nie ma go....:( i podobno mam sie do tego przyzwyczaic:( Niestety nie przyzwyczaiłam sie,przez 17 lat...a z roku na rok jest tylko gorzej,co raz bardziej zaczyna sie buntować moja dusza....ale są dzieci i tak ciężko podjąc decyzje o rozstaniu,dla ich dobra....dla spojnosci rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja co prawda tylko 15 lat ale uważam,że wygrałam.Jestem szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amita napisz cos wiecej,czy wygrałas z bezsilnością,czy obojętnością?jak wyglądało to u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie wygląda to tak,ze mąż wcale nie widzi,ze cos sie dzieje....ze oddalamy sie od siebie.Ze sypiamy ze sobą co raz rzadziej.Ze motylki w brzuchu pojawiaja sie tylko po seksie-to jedyna sprawa,ktora wychodzi nam bezbłednie.Ale kiedy motylki uciekają zaczyna sie potyczka słowna,obrazanie...wyglada to tak.ze upodli słowami a po kilku godzinach,przychodzi uwaza,ze mam sie usmiechac,byc miła,czuła... A ja jestem taka wrazliwa....chyba nadwrazliwość jest moja słobością.....dlatego tak ciężko jest mi się postawic...bo zaraz pojawiają sie łzy,zatyka mnie i konczy sie na tym,ze zostaje z płaczem sama ze sobą:( i natłokiem mysli,kolejna porazką. Tak bardzo chciałabym nauczyc sie przezwyciężyc ten stan,ale nie potrafię:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łoj,to elaborat wyjdzie :D Mamy dwoje dzieci,więc najgorsze chwile przetrwaliśmy,bo dobro dzieci.Ale...dobro dzieci to jedno a my? Przecież jesteśmy stworzeni do szczęścia.Więc co? Szukać gdzie indziej? Wszak najlepszy wróg to własny.Byle go oswoić :D Dużo musieliśmy zmienić,zrozumieć,odpuścić.Nie ma gadania,jest wymiana informacji.Tzn. nie zgrzędzę,mówię krótko o co mi chodzi i kończę.Mój mąż jest konkretny,im więcej gadałam pt"bo ty zawsze,bo ty nigdy" tym bardziej byłam w tzw dupie :( Po prostu"nie podoba mi się to i to" ikoniec.Mam to szczęście,że akurat mąż mój tego słucha.Spędzamy czas osobno.Ja mam swoją działkę,on swoje żaglówki.Niby nic,a jak wiele :) Teraz jak przyjdzie na działkę to zrobi co ma zrobić( kopanie to jego broszka) ale przyjeżdżał o 16 i wyjeżdżał o 17."stara,idziemy"? ok,tylko po co?Ja zła wychodziłam z nim.Po co?Teraz nie wychodzę,mówię,ok,jedziesz,ja zostaję. Nie wiem,wspólne obowiązki domowe,na prawdę nie wiem co napisać.Przecież będziecie się nabijali,że dużym przyczynkiem do obecnego stanu rzeczy jest wiara.Niebieski tomik o wartościach ;) Ja to dziś wiem,mąż mój zrozumia i przyjął jako wzorzecł :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Główna zasada postępowania brzmi:traktuj partnera tak jak sam chciałbyś byś traktowany.Wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem słyszę komentarze"bo jak on się do ciebie odnosi"? Chłodno,krótko.Ale to akceptuję,bo mam zarąbisty seks,wielką pomoc w domu,zainteresowanie dziećmi.Ja już dawno temu przestałam walczyć o całowanie po rącxkach w towarzyswie.To jest bardzo złudne :( Ja nie porzebuję "na zewnątrz" udawadniania uczuć.Ja swoje dostaję wtedy gdy nikt nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bueska21
Amita ma racje... Duza racje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten temat mi porzytomnil
ze akurat 17 lat po slubie masze malzenswto przezywalo , mozna powiedzic , miodowy rok - bo więcej niz miesiac. Wyjechalismy z dziecmi ( nieduzymi) na jakis czas za granice,mielismy tam głownie tylko siebie, bardzo nas to zblizylo, poczulismy sie wspanialą rodziną. Ja nie pracowałam wtedy, taka była sytaucja. schowalam swoje ambicje zawodowe do kieszeni, za to zaczelam bardzo dbac o siebie i dzieci , o zdrowie, urode, intelekt, byłam troche "kurą domowa" dogadzajaca mezowi, dla nas to było cos nowego. W kazdym razie czulismy sie naprawde piekni, mlodzi i szczesliwi wtedy, swiat nalezal do nas . Zmiana sposobu zycia chyba dobrze wplywa na zwiazek. Takze przyjrzenie sie sobie z innej perspektywy, w sytuacji, gdy sa nowe wyzwania, ktorym trzeba sprostac, nowe wspolne przygody, kiedy trzeba sie sprawdzic w trudnych, nietypowych chwilach i gdy okazuje sie, ze mozna na siebie liczyc. Od tej pory nasze malzenstwo zrobilo sie prawie idealne , dzieci dorosły , a jest nadal bardzo dobrze. Mysle,ze gdy czlowiek ma ciekawe zycie, sam stara sie doskonalic, to i w zwiazku nigdy nie bedzie nudny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten temat mi uprzytomnił
( miąło byc)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od 4 lat jeździmy sami na wakacje.Larwy akurat są na obozie.Dwa tygodnie pod namiotem...bez dzieci,sami,bez znajomych.Tylko my.Myślę,że jest to doskonałym przepisem na trwałaść związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×