Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zwiozdoczka

Boję się wziąć ślub

Polecane posty

Gość Zwiozdoczka

Od roku jesteśmy zaręczeni i na czerwiec tego roku mamy zaplanowaną datę ślubu. Znamy się niecałe dwa lata. Byłam najszczęśliwszą osobą, gdy przyjmowałam oświadczyny. Niczego się nie lękałam i z nadzieją patrzyłam w naszą przyszłość. Po roku wspólnego mieszkania z narzeczonym jestem pełna obaw i boję się wziąć ślub. Na początku narzeczeństwa wynajmowaliśmy małe mieszkanko w większym mieście, jednak koszty wynajmowania mieszkania i życia tam przerastały nasze możliwości finansowe. Oboje po studiach zarabialiśmy niewiele ponad najniższą krajową. Wspólnie podjęliśmy decyzję o przeprowadzce w moje rodzinne strony, do mniejszego miasta, gdyż ja szybko znalazłam tam pracę. Na początek, póki narzeczony nie miał jeszcze nowej pracy, zamieszkaliśmy wspólnie z moim bratem, aby stanąć na nogi. Cztery miesiące żyliśmy tylko z jednej pensji, gdyż narzeczony nie mógł znaleźć żadnej pracy. Sytuacja tutaj okazała się beznadziejna dla kogoś po studiach humanistycznych bez znajomości języków. Zaczął robić mi wyrzuty, że gdybyśmy zostali w większym mieście to na pewno znalazłby tam pracę. Co nie jest prawda, gdyż tam też nie było dla niego pracy. Czułam się winna, że chciałam się tu przeprowadzić. Po kilku miesiącach bez pracy założył firmę, wykorzystując pieniądze z dotacji unijnych. Myślałam, ze to będzie koniec naszych kłopotów, jednak dopiero się zaczęły. Firma przez pierwsze miesiące nie przynosiła żadnych dochodów, ponosiliśmy tylko koszty. Nie spaliśmy po nocach. Za niepowodzenie firmy obarczał mnie i to 'zadupie' na które się wyprowadził ze mną i na którym nigdy nie znalazłby normalnej pracy. Firma była jedyną możliwością i nie miał wyboru, musiał się tego podjąć. Byłam zdziwiona, gdyż wcześniej mówił, że tylko jako własny szef będzie szczęśliwy i marzył o własnej firmie. Starałam się mu pomagać, razem rozwiązywaliśmy problemy związane z firmą, czułam się wręcz tym obarczona, gdyż za każdym razem pytał mnie, co ma robić. Było kilka takich momentów, że pomyślałam sobie, że jest mi z nim tak ciężko, jak nigdy nie było mi, gdy byłam sama. Ręce mi opadały, gdy pytał mnie nawet jak ma gdzieś zaparkować, czy gdzieś tam jechać, kiedy ja nigdy nie prowadziłam samochodu i nie mam prawa jazdy. Dziś, po pół roku funkcjonowania firma nie przynosi ani strat, ani zysków, ale mam nadzieję, że jeszcze może się rozwinie. Tylko że mnie to już nie cieszy, gdyż w tym czasie, gdy było nam najbardziej ciężko, czułam, że wszystko jest na mojej głowie. Straciłam wiarę, że mój narzeczony kiedykolwiek będzie w stanie zadbać sam o rodzinę, gdy ja nie będę w stanie. To jedno. A drugie to to, że przez ten czas wyszło, że w złości nie panuje nad słowami i kilkakrotnie obraził mnie mówiąc, ze jestem głupia, raz nawet nazwał mnie idiotką, co opłakiwałam długi czas. Co jakiś czas zdarza mu się w złości krzyczeć na mnie, a po chwili przepraszać i żałować. Potem nie mogę tego zapomnieć i mam do niego żal, że mówił coś do mnie z krzykiem, czy że przeklinał z tą straszliwą agresją na twarzy i w głosie. Boję się tych jego wybuchów. Nie mogę sobie poradzić z tym, że raz jest słodki i do rany przyłóż, a na drugi dzień potrafi kurwić na cały dom. Przez to wszystko straciłam ochotę na seks, nie mogę się do niego długo przytulać, gdy pamiętam te wybuchy złości. Czasem wręcz chce mi się wyć do księżyca, kiedy wiem, że on ma ochotę na seks, a ja chcę tylko spać i zapomnieć o tych wszystkich stresach, o tym, że nie mamy nawet za co wynająć mieszkanie. Od jakiegoś czasu wszystko mnie denerwuje w narzeczonym i mam do niego żal za to, że jest mniej zaradny ode mnie. Boję się, że tracę do niego szacunek jako mężczyzny i przyszłej głowy rodziny. Kiedy myślę o tym, że mam ochotę uciec gdzieś i być sama, od razu płaczę, gdyż boję się tego, że ta piękna wizja naszej wspólnej przyszłości ma się nijak do rzeczywistości. Nie mam ochoty myśleć o ślubie, o sukience, chce mi się płakać, bo ten ślub zaczął mi się jawić jako koniec mego szczęśliwego życia i początek rozwiązywania problemów za siebie i męża. Nie rozumiem entuzjazmu panien wychodzących za mąż, bo obawiam się naszego wspólnego życia. Zawsze marzyłam, że mąż bezie dla mnie oparciem, że będzie mówił: 'nie martw się, damy sobie radę', tymczasem najczęściej słyszę: 'i co teraz, kochanie?' Właściwie to chciałam się wygadać, bo decyzję o ślubie i tak podejmę sama. Wiem, że tylko najbardziej cierpliwi doczytali do końca;). Pozdrawiam wszystkie kobietki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eleeene
zamiast polozyc sie spac u boku meza , czytam te wszystkie poplatane historie i nadziwic sie nie moge , jakie trudne jest to zycie. Trzymaj sie kobieto i moze przesun decyzje o slubie na dalszy plan. Zobaczysz jak sie dalej bedzie toczyc, zyskasz oddech . Zycie czesto samo podejmuje decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ????
Zawsze marzyłam, że mąż bezie dla mnie oparciem, że będzie mówił: 'nie martw się, damy sobie radę', tymczasem najczęściej słyszę: 'i co teraz, kochanie?' jak widac oparciem nie jest :O przesun datę slubu i zastanow sie dobrze co dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxx x
Ciężko jest znaleźć tą najwłaściwszą połówkę, ale nigdy nie będziemy wiedzieć jaka ona jest póki jej nie spróbujemy... Czasami po zawarciu związku małżeńskiwego ludzie się zmieniają raz na dobre a raz nie. Staram się nie patrzeć na te gorsze strony życia, nie przejmować się nimi. Trzeba cieszyć się z każdego dnia bo zawsze może być gorzej. Sami damy sobie radę ale wsparcie też jest ważne, kiedy się kogoś kocha. Kochana wieżę, że dasz Sobie radę. Ty już podjęłaś decyzję, Twoje serduszko już wie. Przesyłam dużo uśmiechu :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Przeczytaj to:
GAMOFOBIA Czy komuś z Czytających niniejszego bloga zdarzyło się obejrzeć film pt: „Uciekająca Panna Młoda z Julią Roberts i Richardem Gere w rolach głównych? Jest to historia młodej kobiety, którą do tego stopnia paraliżuje strach przed ślubem, że ucieka swoim narzeczonym (a było ich kilku) dosłownie sprzed ołtarza. Teraz już wiemy,co nią kierowało. Dopadła ją tzw. GAMOFOBIA. A co to takiego jest? reszta tu: http://o-slubach-i-nie-tylko.blog.onet.pl/GAMOFOBIA,2,ID408651962,n

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaddarka
Trudna spraewa....mam wrazenie, ze twoje obawy sa sluszne. Zamiast silnego faceta, na ktorego mozesz liczyc, masz slabeusza oczekujacego od ciebie podejmowsania trudnych decyzji, a gdy cos nie wypali - obarczania cie wina. Teraz juz wiesz, jaki jest twoj facet i jak wyglada zycie z nim. On sie nie zmieni, bo charakteru nie zmienia nikt. Taki jak jest teraz, bedzie juz zawsze. Musisz bardzo powanie sie zastanowic, czy takiego wlasnie partnera zyciowego chcesz miec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
mysle ze powinnas przełozyc slub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zwiozdoczka
Dziękuję za Wasze rady. Ślub faktycznie odsunęłam na dalszy plan. Powiedziałam o wszystkich swoich obawach narzeczonemu. Obiecał, że będzie nad sobą pracował. Przestałam mieszać się w sprawy jego firmy i sam to ciągnie, a mi jest lżej też. Kiedy pyta mnie, co ma zrobić z czymś tam, to mówię, że nie wiem i że na pewno sam znajdzie jakiś pomysł lub sposób na rozwiązanie problemu. Dobrze mu idzie:). Był też u psychologa w sprawie swoich wybuchów złości i obrażania mnie wtedy i przeklinania. Sam się zapisał i to zorganizował. Niedługo będzie następna wizyta. Taki model 'rozmowy' z przekleństwami i krzykami wyniósł z domu, jego rodzice tak rozmawiali. Ja nie wyobrażam sobie budować rodziny z kimś, kto nie panuje nad sobą w złości. Nie jest tak, jak było na początku, ciągle siedzi we mnie ten żal do niego za to, jaki potrafił być. Staram się nic mu nie wypominać, ale jest mi ciężko. Zastanawiam się, czy to kiedyś nie wróci. Teraz jest dobrze. Ale moje zaufanie nadszarpnął. Mówi, że to odpracuje. Czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zwiozdoczka
Jem kupe i się nudze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zwiozdoczka
Mam srakę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×