Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niezbyt szczęśliwa narzeczona

Ślub w sierpniu, a ja zaczynam się zastanawiać....

Polecane posty

Gość aluminator-
beznadziejny typ. Dziwię się że ma dziewczynę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anik@
regres tak właśnie wyglada sielanka przed ślubem bo JEST PIĘKNIE, widać można być szcześliwym i to bardzo tylko trzeba rozmawiać otwarcie czego się oczekuje od drugiej osoby a nie wyręczać ją we wszystkim zarobić sie na dwóch etetach w momencie gdy druga osoba zbija bąki, nie tędy droga!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sierpniowa żona
prawdziwe, prawdziwe :D to kwestia odpowiedniego dobrania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie tak ... ale jak to czytałem to poczułem sie jakbym czytał jakieś romansidło :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia loan
anik a jak u Ciebie? podjęłaś walkę i zostałaś czy dałaś sobie spokój? On faktycznie nie przejumje się jak ja sobie poradzę, bo wychodzi z założenia, że radzę sobie dobrze w każdej sytuacji i chyba trochę tak jest. Nigdy nie miałam problemu ze znaleznieniem pracy, raczej zawsze zarabiałam lepiej, albo zarabialiśmy na równym poziomie, a dodatkowe pieniądze (wyjazd za granicę) przeznaczałam na spłatę jego zobowiązań, na naprawę jego samochodu (jeździliśmy nim oboje, więc dlaczego miałabym się nie dokładać?) On nigdy nie negował, jak płaciłam w restauracji czy za zakupy, bo wiedziałam, że nie ma za dużo na koncie, albo jest już na minusie, a teraz mi wypomina, że nigdy przy mnie nie czuł się facetem, bo mu na to nie pozwalałam. Zawsze wtrącałam się gdy próbował coś załatwić, albo nie wierzyłam w to co mówi. Może ma potrosze rację, to moja duża wada, ale jemu chyba też było tak trochę wygodnie. W każdym bądź razie, teraz słyszę z kolei że nie staram się o niego walczyć, że nawet nie widzi zaangażowania w odbudowę związku - po pół godziny słyszę jednak, że mi nie zufa, bo takie rozmowy to dla niego jak prawdziwa zdrada fizyczna i że nie chce być ze mną. Sama już nie wiem - żałuję że weszłam na ten czat bo teraz jest mi wstyd, że w taki sposób poróbowałam się dowartościować, ale może to wywołało przełom, może do dziś byłabym niezadowolona i znudzona życiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niezbyt szczęśliwa narzeczona ---> to, jak piszesz o swoim facecie świadczy o tym, że, jak już ktoś napisał, przestałaś go szanować. ja nie wiem, czy bez szacunku coś się jeszcze da uratować. ale zastanawiam się, czy Wy o ogóle ze sobą rozmawiacie? czy on zna Twoje oczekiwania? czy rozmawiałaś z nim kiedykolwiek o sprawach łóżkowych, czy udajesz orgazmy i utrzymujesz go w przekonaniu, że jest świetny?? przecież przedwczesny wytrysk da się leczyć, tylko trzeba wiedzieć, że się ma problem i udać się do lekarza seksuologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Phyyyyy
Kinia, musisz chyba pogodzic sie z faktem, ze byliscie raczej niedobrana para. Moglibyscie swietnie funkcjonowac jako syn i matka, ale nie jako maz i zona. On bedzie ci teraz dogryzac na rozne sposoby, poniewaz czuje sie zraniony. Jego ego ucierpialo, stad oskarzenia, ze tlamsilas jego meskosc itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia loan
phyyy - nie wiem co mam myśleć, to rozstanie mam nadzieje nam pomoże, za jakiś czas sporzyjmy na to co nas łączyło przez tyle długich lat inaczej, bez emocji, może przemyślimy pewne sprawy i zaczniemy od nowa, żal mi z niego rezygnować, ale z drugiej strony chiałabym spróbować związku z kimś innym, od zawsze był tylko on, - nie miałam nikogo innego przed nim, może właśnie on jest tym jedynym, może był dla mnie dobry, może nikt inny już mu nie dorówna, ale jeszcze tego nie wiem...potrzebujemy czasu, żeby się przekonać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahaaaaaaa
ehh smutne to co piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anik@
do kinia loan walczyłam (ale nie było łatwo). My chcemy robić wszystko same, bo myslimy, że nikt lepiej tego nie zrobi, a potem narzekamy ze nikt nam nie pomaga i nie dajemy rady. Same nie wiemy kto nam (za przeproszeniem) d... osrał.... Mówie zadaj sobie pytanie CZEGO TY CHCESZ? czy chcesz takiego związku czy chciałabyś to zmienić, jeśli zmienić to jak sobie wyobrazasz idealny związek. Matkujesz mu a to nie jest dobre krzywdzisz go tym, bo chłopak nie czuje się przy Tobie wartościowy wszytsko ty ty ty zrobisz lepiej, najlepiej zawsze lepiej od niego... to predzej czy pozniej wpadnie w kompleksy. A to, że chcesz się dowartościować, poczuć ładniejszą czy bardziej atrakcyjną kobietą TO ZUPEŁNIE NORMALNE!! i nie ma w tym ŻADNEJ Twojej winy!!! Broń Boże tak nie myśl... Błąd tylko, że on się o tym dowiedział... Powiem tak w związku czasem naprawdę potrzeba trochę psychologii i sprytu... wazne jest by nasi faceci myśleli że to oni zawsze mają ostatnie zdanie i rację... (teraz pewnie narażę się kilku samcom...), ale niestety matkujemy wam, bo uważamy, że tak trzeba, że tak powinnyśmy, że wy tacy biedni niezaradni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kinia loan
anik@ myślę, że u nas występuje też kwestia odmienności charakterów, celów, poglądów na przyszłośc - on wciąż zarzuca mi nadambicję, mówi że za dużo chcę od życia - może poniekąd to jest prawda, że narzucam sobie cele, które ciężko jest mi później realizować, ale on chyba nie narzucałby sobie niczgeo gdyby nie trochę motywacji z mojej stron, jak się poznaliśmy pracował fizycznie (chociaż tego nie lubił), miał wykształcenie zawdowe i ograniczenia ze str rodziców, co do rozwoju i prowadzenia innego życia niż oni, teraz siedzi za biurkiem, zaczął studia, parcuje w fajnej, bardzo perspektywicznej branży - kosztowało to i mnie i jego dużo wysiłku, ale osiągnął jakiś poziom, może gdyby nie moja siła i twarda postawa, stałby w miejscu - teraz mi za to dziękuje, ale jednocześnie mówi że wpada przeze mnie w kompleksy. Fakt, jest typem wrażliwca, ja chyba trochę mniej, chociaż nie znaczy to że nie mówiłam, że go kocham, że potrzebuje, że nie przytulałam - po prostu na niektóre sprawy reaguję trochę "chłodniej" niż on i tu tez się pojawiają zarzuty, że jestem "zminą rybą". Może on potrzebuje trochę łagodniejszej kobiety, chyba bardziej typu domowego, a ja pewnie też powinnam tą kwestię przemyśleć i spoóbować choć trochę zmienić swoje nastawienie - nie bardzo lubię gotować, sprzątać, prać - ale to robię, właściwie robiliśmy razem, z tym nie mieliśmy problemu, za to często mi zarzucał, że nie mam poczucia estetyki w kwestii dekorowania domu i dlatego jestem mało kobieca, bo nie lubie wybierać obrazków na ścianę, on za to uwielbia kupować, dekorować, pzrystrajać itd. ehhh chyba nie powinniśmy się unieszczęścliwać - być może faktycznie nie jesteśmy pod tym względem dobraną parą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyno to człowiek niezaradny.Chcesz na niego haraować całe życie???moja ciotka tak ma ze swoim mężem.horror....to facet ma utrzymywac rodzine a nie na odwrót.Gdyby mu sie chociaz chciało...słuchaj,porozmawiaj z nim poważnie.Daj mu czas. niech spróbuje się zmienic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terrass
Trzymam kciuki, żebyś podjęła najlepszą dla Ciebie decyzję. Ja - wiałabym w podskokach. Po ślubie drobne wady rosną do niewyobrażalnych rozmiarów. A, i nie licz, że po rozmowie "na poważnie" i obietnicy poprawy coś się zmieni. Mieszkacie razem 2 lata, może być tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko, nogi za pas
nie unieszcześliwiaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też mam pewne wątpliwości,z racji że mój facet ostatnio poszedł z jakąs koleżanką na kawę a nigdy wcześniej o niej nie wspominał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jechalabym
ale bledy Nie chciało się nam obu - nie tylko jemu, czy mnie. ****************** obojgu -- kurwa mac ! Mi też odbiło,....... -************ mnie !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekaj i to jak najszybciej!!
przeczytałam tylko Twoją wypowiedź - reszty mi się nie chce. Ale powiem Ci tylko tyle UCIEKJA OD NIEGO!!!!!! Mi niestety nie miał kto tego powiedziec i się wpakowałam w niezłe bagno :( a symptomy były bardzo podobne co u Ciebie. Nie mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem ale to niewiele zmienia. Tzn po slubie też się nic nie zmieniło bo mieszkamy nadal osobno... od ślubu minęły 3 m-ce, kochaliśmy sie na początku chyba ze 2,3 razy i potem koniec. Ponad 2 m-ce NIC!!! Widujemy się średnio co 2 tyg bo daleko od sibie mieszkamy, on ma kłopoty z kręgosłupem i nie może przyjechac do mnie a ja nie mam ochoty jeździć do niego. A jesli już się spotkamy to odwracamy się do sibie dupami i tak wyglądają nasze noce :o Przez ten jego kregosłup (wypadły mu 2 dyski i nie może dojść do siebie) nie pracuje, kasy tyle co nic bo moja wypłata idzie na studia, dojazdy i jedzenie. Chciałam (jakis czas temu ale teraz już nie) żebysmy zamieszkali razem i urządzili się na swoim ale w tej chwili nie stac nas nawet na to, żeby kupić talerze i szklanki :0 porażka na maksa. A tak wogóle to nie chcę go znac bo mnie okłamał. Jeden wielki oszust. Zmarnowałam przez niego życie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×