Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eth

kasa na studiach - dostajecie od rodzicow?

Polecane posty

Gość eth

szlag mnie trafia od moich rodzicow. mam 19 lat, mieszkam z nimi. studiuje dziennie (1rok) i jednoczesnie pracuje. zaczelo sie od tego, ze moj starszy o kilka lat brat zaczal dostawac stypendium. byl w stanie wlasciwie sam sobie juz za wszystko placic, rodzice przestali mu dawac kieszonkowe i braciszek stal sie wzglednie samodzielny (odkladal na wakacje i spelnial wszystkie swoje zachcianki, oczywiscie nie musial sie dokladac do rachunkow, itp.). ja wtedy bylam w liceum i sie uczylam do matury, ale juz slyszalam od nich, ze mam sobie znalezc prace od czerwca, bo "patrz, twoj brat juz od nas w ogole kasy nie bierze". caly czas bylo gadanie, ze "moj brat"... no okej, wiec w koncu znalazlam cos beznadziejnego (nie chcieli mnie nigdzie, bo nie mialam doswiadczenia;/) i zaczelam pracowac jako kasjerka za 6zl na reke. zarobilam przez to na jako takie wakacje, tydzien nad polskim morzem. potem przez pazdziernik co prawda nie mialam pieniedzy nawet na kawe na zajeciach, ale... bylam samodzielna!;/ place sobie sama za wszystko, czasem mam 2-3 dni wolne w miesiacu i ledwo wyrabiam. moj brat nadal dostaje fajne stypendium i zaczal udzielac korepetycji (2-3h na tydzien). mi sie teraz juz w sumie trafiaja lepsze prace niz kasjerka za 6zl, ale mimo wszystko czasem jest mi ciezko pogodzic to z nauka. odkladam miesiecznie jakies 100zl na wakacje, bo wiem, ze nie mam co liczyc na pomoc rodzicow. dodam, ze nie jestesmy rodzina biedna, ale tez nie najbogatsza. taka zupelna przecietnosc. moi rodzice maja talent do wydawania pieniedzy, w sensie, ze jak maja to od razu kupuja np. nowy telewizor i jada na wypasione wakacje. a potem przez nast. miesiac jest kiepsko, ale kiedys wszystko wraca do normy... czuje sie tak, jakbysmy byli wspollokatorami. oni czasem maja mnostwo pieniedzy, a ja nie wyrabiam. moge zawsze od nich pozyczyc jakies pieniadze, ale potem oddaje. niby nie wypominaja mi tego, ale raczej wiem, ze jak nie oddam, bedzie w domu niemilo. czy to jest normalna sytuacja, czy tylko ja tak musze? w moim towarzystwie nie znam nikogo takiego i mi zwyczajnie glupio;/ ja rozumiem, jak rodzina naprawde nie ma pieniedzy, ale jesli ma, nie moze wesprzec co prawda doroslego juz dziecka? sorry, ze tak dlugo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opole
moge cie zasponsorowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ruda-antonina
ja w tym roku maturka, brat na studiach i rok niestacjonarne, chodzi do pracy na pół etatu, rodzice mu opłacają szkołę, stancję i połowę wyżywienia, on zarabia i te pieniądze idą dla niego, jakieś 1500zł. nie mogę tego zrozumieć ale ok, to ich synek, on ma studiować a nie pracować, u mnie będzie tak samo rodzice wszystko opłacą,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem już po studiach
ale u mnie to było tak: na początku rodzice pomagali, potem dostałam stypendium to nie pomagali (sama o to wniosłam), potem straciłam stypendium i znów rodzice pomagali, a na 4 roku poszłam do pracy w zawodzie i już na zawsze (mam nadzieję) odcięłam się od rodziców. Nadmienię, że studiowałam poza miejscem zamieszkania, więc to nie były pieniądze na moje zachcianki, tylko na akademik i jedzenie po prostu - to co daliby mi za darmo gdybym mieszkała z nimi. Wbrew pozorom mieszkanie i wyżywienie to OGROMNA pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rfveavfa
ale na co ty wydajesz kase? na jedzenie, oplaty, czynsz itd na spole z rodzicami ?:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a u mnie z kolei tak:
rodzice mnie utrzymują, w sensie nie muszę dokładać się do rachunków ani kupować książek (tych na uczelnię których nie mogę dostać w bibliotece) jak i również nie płacę z własnej kieszeni za kursy językowe ani szkolenia (płatne są u mnie na uczelni ale uważam, ze warto zainwestować). na kosmetyki, ciuchy, buty, wyjścia, przyjemności zarabiam sobie sama udzielając korepetycji i ewentualnie jak koleżanka załatwi coś dorywczo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×