ultramarynowana 0 Napisano Styczeń 23, 2011 mimo wilekiej miłości i szczerych chęci nie udało się tego uratować nie miałam siły w tym tkwić płakałam. prosiłam, żądałam, groziłam byliśmy w klubie na imprezie z jego znajomymi gdy już wypił dowiedziałam się , że -uśmiechałam się do jego kolegów i zachowuję się lubieżnie mówił to z taką miną i takim tonem , że aż mi się go szkoda zrobiło wiem , że to choroba on i ta jego zazdrość, zakazy, nakazy,wyzwiska zostawił mnie tam samą wyszłam...w nocy sama...znów to upokorzenie często mnie zostawiał w róznych miejscach i kazał wypierdalać z auta heh powiedziałam mu tego dnia , że jeśli jeszcze raz mnie zostawi to będzie koniec więc jest gdyby nie ta jego toksyczna miłość to bylibyśmy naprawdę szczęśliwi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach