Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość JanisJoplinforever

I mnie dzisiaj smutno :(

Polecane posty

Gość JanisJoplinforever

:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jest taki dzień, i każdy tak ma, że czasem jest źle, że jakoś nie tak 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 200ml
dlaczego?:>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JanisJoplinforever
Chodzi o studia. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam wyjechać po maturze do Krakowa. Marzyłam o studiach na UJ, chciałam nieco pomieszkać w akademiku lub na stancji, usamodzielnić się. Jednak z powodu problemu finansowych i po części z powodu braku odwagi nie udało mi się tych marzeń spełnić. Posłuchałam więc rodziców ("masz ten sam kierunek w naszym mieście, więc nie ma po co szukać szczęścia daleko") i zostałam w domu. Poszłam na studia na tutejszą uczelnię, na zamierzony kierunek, no i tak dobrnęłam do drugiego roku. Przez ten czas nie przestałam jednak myśleć o wyjeździe. Nawet wtedy kiedy poznałam na studiach kogoś, kto przewrócił mój świat do góry nogami. Niestety, nasza znajomość się właśnie skończyła, a ja pozostałam sama. Smutno mi, chciałabym uciec, a nie mam szans :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JanisJoplinforever
Myślałam o przeniesieniu do Krakowa od trzeciego roku, ale ponoć to nie takie łatwe, jak się wydawało. Byłam kilka dni temu w dziekanacie UJ i okazało się, że decydują o tym różnice programowe - jeśli będą zbyt duże, nie mam szans.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo widzisz na każdej uczelni to funkcjonuje inaczej, ba nawet na różnych wydziałach tej samej uczelni jest inaczej! Na moim wydziale normalnie dawali możliwość zdawania różnic bez względu na ich wielkość, na innym wydziale tej samej mojej uczelni już w ogóle nie było mowy o zdawaniu różnic. Widzisz, bo tym babom z dziekanatów to sie niektórym w duupach poprzewracało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JanisJoplinforever
Ja bym nawet się poświęciła i uzupełniła te różnice, ale wszystko zależy od dziekana. Tymczasem wyraźnie czuję, że nie wytrzymam kolejnego roku w moim mieście. Wszyscy gdzieś wyjeżdzają, robią różne ciekawe rzeczy, a ja od lat tkwię w jednym punkcie. Ciągle tylko nauka, ograniczone życie towarzyskie, w zasadzie jedynie tylko zainteresowania ratują mnie przed tym, żebym nie popadła w rutynę. Tyle że to i tak mało. Inaczej wyobrażałam sobie studia. Myślałam, że ciągle będzie się coś działo, że poznam inną stronę rzeczywistości, a tymczasem nadal mieszkam w tym miejscu, widuję te same twarze, no i w dodatku straciłam bliską sobie osobę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JanisJoplinforever
On wraca na studia w październiku i tyle bym dała, żebyśmy się już nie spotkali. Chcę oczywiście skończyć studia, ale jak sobie pomyślę, że będę go znowu widywać, to jest mi przykro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podstawowy błąd - nic nie zależy od dziekana. Ja dopiero na końcu studiów zobaczyłam jak to funkcjonuje, stąd mój tekst o tym, że babom z dziekanatów się w duupach poprzewracało. Dziekan ma tyle wspólnego z tym, że podpisze, a skoro panie w dziekanacie "przepuściły" Twoje pisemko dalej, to znaczy że należy je podpisać. Mój promotor opowiadał mi kiedyś jak wygląda praca dziekana pod tym względem. To panie w dziekanacie robią sito, czasami te oczka są za małe i potem powstaje taka sytuacja jak u Ciebie. No bo jak na przykład wytłumaczysz fakt, że na mojej uczelni (gdzie obowiązuje ten sam statut na wszystkich wydziałach) w różnych dziekanatach różne sprawy były inaczej rozpatrzane? Dlatego ja potem chodziłam już tylko do dziekana, choć przyznam, że na moim wydziale miłe panie zawsze starały się nam wszystko ułatwiać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JanisJoplinforever
Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.W każdym bądź razie nie chcę tutaj zostawać. Jestem zakochana w Krakowie, jego zabytkach, uwielbiam szeroko pojętą kulturę i mam tam znajomych. Tutaj z kolei wszystko się skończyło. Nie ma już miejsc i ludzi, za którymi tęskniłabym gdybym wyjechała. Wiem, że to pewnego rodzaju ucieczka, ale nie wyobrażam sobie, żebym mogła go tak spokojnie omijać, tak jakby nic się nie stało... Czy ktoś też miał taką sytuację? Jak ułożyły się stosunki między wami a tą drugą osobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam to samo nie lubie miasta w którym studiuje choć nie jest tu tak źle to jednak nie tak jakbym tego chciała... Może sprobuj się przenieść a w krakowie iść do pracy? ja może się przeniose w sumie stać mnie na to tylko problem żeby mnie przenieśli.. ale zobaczymy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JanisJoplinforever
Może tak zrobię, ale zanim to nastąpi, to chyba zwariuję. Na studiach jest totalnie do kitu, kilka osób może fajnych, ale reszta taka sobie. Jeszcze mój eks...nie wiem, czy nie będzie plotkował :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×