Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

cukiereczek05

małżeństwo bez przyszłości??

Polecane posty

Gość ultima_tule
temat umarł, a co umarło to nie zyje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, jestem w trakcie składania swojego już własnego życia... Dzięki za wszystkie rady, porady i słowa wsparcia... mojego małżeństwa nie ma i mam nadzieję, że dam sobie radę żeby to pociągnąć do końca... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kljdfjhdjkjlkd
dasz dasz rade trzymamy kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska?
OJ, no to nie weim czy wspolczuc czy gratulowac. Jak mozesz to napisz jak sie wszystko potoczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, jestem tutaj... a co ja mam pisać, nie wiem robić, na czym stoję i wogóle szkoda gadać... mąż się odezwał, po tygodniu milczenia... wczoraj też zadzwonił wieczorem, mówi że stancję w wawie znalazł, pogratulowałam mu i powiedziałam że gadaniem niestety nic nie naprawi... a i powiedział że ja mu nie daję żadnego wyboru poza stancją i że woli szukać niż mamy się rozwieść, bo ja postawiłam tak sprawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napsiałaś, ze jesteś w trakcie
składania swojego życia na nowo:( co się działo przez ten czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odezwał się... powiedział że tęskni... i że nie chce żeby tak było... że dla mnie rozwiązaniem jest rozwód a on chce coś z tym zrobić... dostałam propozycję pracy za granicą, oczywiście wstępnie... a teraz już mam kompletny mętlik w głowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, tak w skrócie to było dobrze, tzn bez większych kłótni i jakichś tam innych... ale już zaczyna się robić znowu dziwnie... u teściów nie byłam od świąt, więc mąż zaczyna się denerwować coraz bardziej, ale powiedziałam że nie chcę robić ładnych oczów że niby wszystko jest fajnie jak tak nie jest... Co do nas ogólnie, szukamy stancji, tzn mąż szuka bo powiedziałam że jak ma mi robić nadzieję niepotrzebnie to lepiej żeby nie mydlił mi oczu gadaniem... powiedział że ja nie muszę szukać, żebym nie odbierała tego wszystkiego w ten sposób... a teraz... hmmm.... mąż jest na etapie ZASTANAWIANIA się co będzie lepsze, czy iść na stancję czy rzucić tą pracę... więc zaczynam się bać że znowu zacznie się to samo... powiedziałam że kolejnych szans dla nas nie będzie... że czekam jeszcze trochę ale moja cierpliwość się kończy... niewiem co jeszcze napisać... ostatnio zapytał czy ja z tym rozwodem to poważnie, czy naprawdę bym się z nim rozwiodła... powiedziałam że jeżeli tak by miało nasze życie wyglądać to tak... nic nie powiedział...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i miałam rację... spokój tylko na chwilę i udawanie odpowiedzialnego męża któremu zależy na stworzeniu rodziny... Mój mąż oznajmił mi że to wszystko jest moja wina, że jak bym poszła mieszkać do jego rodzicówi byśmy sobie razem górę wykończyli to między nami byłoby w porządku... A na stancje już mówi że nie pójdzie bo nie ma zamiaru kiedyś zostać z niczym a jak zrobimy u rodziców jego to będzie miał pewność że to będzie już jego... Doszło nawet do tego że powiedział że wykończy mały pokój jego siostry i tam możemy mieszkać, a potem powoli będzie robił górę... a jak mi się nie podoba, że jestem taką księżniczką i potrzebuję specjalnych warunków (niewiem co to dla niego znaczy), i że jak myślę że jak jestem z miasta i takie tam inne rzeczy, to żebym sobie siedziała z rodzicami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a i dodam że u teściów byłam w weekend... tyle że mąż potem miał pretensje że się nie uśmiechałam do nich, że się zachowywałam oschle... jednym słowem chyba dlatego że nie robiłam tych ładnych oczu... a co jeszcze... przypomniał sobie o prezentach ślubnych które do tej pory leża w pudłach, że są u mnie, tzn u moich rodziców i że jakim prawem tu a nie u niego... i zarządał żebm oddała mu to co jest od jego rodziny... paranoja jakaś po prostu!!! A jak chcę iść na stancję to żebym wynajęła sama, zapłaciła oczywiście i wtedy on się spakuje i przyjdzie... Co ja najlepszego zrobiłam ze swoim życiem... I mówi że nie zgadza się na rozwód, że mogę iść do adwokata, że na o jeszcze czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to widzisz teraz czarno na bialym ile dla niego znaczysz. Dziewczyno, on mozy mowic ze ci rozwodu nie da, ale to nie od niego zalezy. Skladaj tez papiery rozwodowe jak najszybciej. Jestes jeszcze mloda i szkoda marnowac sobie zycie. Wiem, ze bedzie ciezko, ale co ty masz za zycie.... Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siedzę i płaczę jak dziecko ;( sama na własne życzenie wszystko sobie zrobiłam... jest mi wstyd sama za siebie że do tego wszystkiego doprowadziłam... a on mi się teraz śmieje prosto w twarz... i jak mam teraz zabrać się za wszystko też niewiem, za porozumieniem stron??? Powiedział teraz znowu że on nie chce rozwodu ale jak ja mam być szczęśliwa to nie staje na przeszkodzie... On sam nie wie czego chce... jaka ślepa głupota moja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on chce tym gadaniem tylko pokazać że jemu jest wszystko jedno i że on nie zapłaci na pewno za ten rozwód... o to jemu chodzi, bo jak powiedziałam żeby szykował kase to sie strasznie zdziwił... i powiedział że za nic nie zapłaci... że to ja sobie wymyslilam rozwód... tak samo ze stancją, że on u rodziców za darmo mieszka i ze nie bedzie komus oplacic za to zeby nic nie miec... Mowilam zeby bral odpowiedzialnosc za to co robi, i zeby sie usamodzielnił, żeby dał nam szansę, ale juz nic nie docierało... kompletna olewka... chciałam zeby mi przywiózł album ze zdjeciami przy okazji jak bedzie jechal do pracy, bo zostawilam jego mamie zeby komus pokazała to powiedział ze jak chce go to zebym sama sobie po niego przyjechała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mogę się pozbierać... wydaje mi się że moje życie nie ma żadnego celu... głupia zadzwoniłam do niego a on mi powiedział że go rozwodem straszę... i że sama sobie jestem winna... mam taki bałagan w głowie że niemogę zebrać myśli, głowa mi po prostu pęka już z tego wszystkiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno, idź do psychologa, jak sobie nie radzisz. Nie z takimi problemami i rozwodami ludzie dawali i dają sobie radę. Dobrze (chyba), że nie macie dzieci. Bierz tę pracę zagranicą, moim zdaniem odżyjesz, a przede wszystkim oderwiesz się od tego bagna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasaiseks
w ogóle nie poprzestawaj w tym, co robisz. wyprowadź się na stancję od teściów. to nie twoja wina, uwierz! facet zostawił cię samą tak naprawdę, "zaklepał" cię i na tym poprzestał. nie ma mowy o budowaniu domowego ogniska w takich warunkach jakie on podyktował. twój mąż ewidentnie jest pod wpływem rad osób trzecich, skoro zmienia zdanie jak chorągiewka. w ostatniej rozmowie tel zastosował spychotechnikę, przerzucił całą winę na ciebie --- zrób dokładnie to samo. i nie poddawaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violus102
u mnie jest gorzej...jestem po rozwodzie,mam jednego syna i po 6 latach dalismy sobie 2 szanse...i to byl błąd!!!!!!! mój mąż i zarazem obecny partner w ogole sie nie zmienil:( jest niedojrzaly, za duzo pije piwa i caly czas gra na kompie:( jest chamski i wogole beznadziejny...a ja JESTEM W 7 MIESIACU CIAZY I RZUCILAM PRACE W POLSCE BO PRZYJECHALAM DO NIEGO DO LONDYNU!!!czuje sie tu beznadzijenie samotna,niedowartosciowana i oszukana po raz drugi:( nie wiedzialam jaki on jest bo nie mielismy kontaktu przez te 6 lat i myslalam ze sie zmienil...a wiadomo...poczatki są zawsze piekne i tak bylo na poczatku...dopoki nie zaszlam w 2 ciaze...i lipa!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violus102
takze nie masz najgorzej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
violus102 - bardzo mi przykro, że życie tak potrafi dać w tyłek za przeproszeniem... ja wiem, nie mam najgorzej, ludzie naprawdę mają gorsze sytuacje i nie chcę tu mówić jaka ja biedna i nieszczęśliwa jestem... ja po prostu nie mogę sobie dać rady z tym co się stało z moim życiem i że sama wybrałam właśnie tą drogę... ciekawska? - potrzebuję rady, tzn wiem że nie bęzie już dobrze... ale tojest chyba bardziej skomplikowane niż mi się wydawało... rękami i nogami odsunęli go ode mnie... gdy pojechał do pracy zadzwonił, najpierw sms że tęskni, zadzwonił i mówił jak mu źle, że chce być ze mną szczęśliwy w przyszłości etc... nie uwierzyłam już, nie zaufałam tym razem... nie wierzę w żadne z jego słów... powiedziałam że chcę rowodu... spotkaliśmy się, żeby ustalić pewne kwestie, chciał załatwić to jak człowiek, dorosły człowiek... ale wszystko opiera się na pieniądzach... on ani grosza nie dołoży do tego rozwodu... a ja wiem, że to jednak coś kosztuje i że w tym momencie nie będzie mi łatwo się z tym uporać samej... no i się zaczęły schody... on uważa że jeżeli on się nie zgodzi na rozwód za porozumieniem stron to że ja nie mam żadnych podstaw i powodów żeby się rozwodzić... chce mi namieszać w głowie... jest jeszcze jedno... boję się, że jego długi będę i ja musiała spłacać. Boję się, że jeżeli jego rodzice nie będą spłacali kredytu to że on będzie musiał to robić, a jeżeli on, boję się, że wprowadzi mnie bagno, z którego się nie wydostanę już...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, cukiereczku, to faktycznie sytuacja nie przedstawia sie wesolo. Niestety ja ci nie pomoge w tych kwestiach, nie mam pojecia jak to dziala. Moze poradz sie na "rozwodach", albo u jakiegos prawnika. Swoja droga to kawala skoorwysyna z tego twojego meza.... Trzymaj sie i sie nie daj. Zalatw sprawe jak najszybciej, zeby sie uwolnic od tamtej calej rodzinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, czas zacząć działać... nie poddaje się ale równocześnie nie chcę mu dać z tego wszystkiego satysfakcji... chciałabym wiedzieć czy jest możliwość żeby to on poniósł koszty rozwodu, albo przynajmniej jakąś ich część... zastanawiam się też czy te moje powody dla których chcę się rozwieść mają podstawę, czy to że nie chce stworzyć rodziny, że ukrył przede mną pożyczkę, że nie mamy żadnej wspólności majątkowej, nic wspólnego, nigdy nawet życia wspólnego nie prowadziliśmy, i że jest pod wpływem swoich rodziców, czy to wszystko da mi powody żeby rozwód był z jego winy... chciałabym mieć to za sobą... pokazałam mu że mi już nie zależy, poczuł to, i widać było że go to ruszyło, kiedy chociażby chciał mnie pocałować a ja nie zareagowałam, nie odwzajemniłam, i stałam się zupełnie obojętna na jego smutek, bo widziałam że łatwo mu nie było... wiadomo, czuję stratę, naprawdę ściska w sercu, ale przekonałam się, że nie ma sensu na kolejne szanse... A z drugiej strony chciałabym mu pokazać jak to jest kiedy robi się na złość komuś kogo się kocha, żeby poczuł to na własnej skórze... nie jestem mściwa, ale momentami chciałabym żeby dostał kopa w tyłek od życia... różne mam myśli... czasem myślę, że to nie jego wina, tylko jego rodzice go nastawiają, ale wraca ta myśl że jeżeli by mu zależało to zrobił by wszystko, i walczył o nas. Niestety nigdy tego nie zrobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitulinka
no i jak tam cukiereczku? Jakies zmiany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kobiety nie dajcie sie podejsc facetom,ja mialam podobna sytuacje i powiedzialam nie,tylko ze my mamay dziecko.Postawilam na swoim powiedzialam albo mieszkasz ze mna albo koniec naszego malzenstwa,ja mu pracy nie szukalam,sam sobie znalazl,nie powiem nie bylo lekko,ale sie udalo,wescie sprawy w swoje rece.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×