Nie mam już ochoty na seks z mężem.

Myśle ze to już kwestia moralności i pewnych zasad, wiary nawet. Jesli czujesz że nie robisz nic złego to w tym tkwisz, trzeba tylko zachować maksimum ostroznosći zeby nie ranić przy tym trzecich osób, a zwłaszcza dzieci...ja nie oceniam nikogo, nie umoralniam, gdyż kazdy jest dorosły i świadomy tego co czyni... I czasem tak jest ze ta "druga" osoba powoduje ze ten legalny zwiazek istnieje, jest szczesliwy, bo mamy wiecej optymizmu w sobie, radości , checi do życia, nic ze budowany na kłamstwie, na zdradzie, ale dla osób w tym tkwiących przede wszystkim na uczuciu. Sa jeszcze kobiety-żony-puszczalskie, takich nie tłumaczy nic oprócz tego ze chce im się walić z kim popadnie. Ich sposbem na zycie jest walenie w rogi męza. W domu kochajacy, ciepły mąż, bezpieczeństwo a na zewnątrz szalony seks z jakimś buchajem. Ich też nie oceniam, nie krytykuje, coś je do tego musi popychać skoro tak robią. Jedyne czego nie zaakceptiję to własnie krzywda dzieci, dlatego na TO przede wszystkim trzeba zwarac uwagę.

Więc co stoi Wam na przeszkodzie by być legalnie razem? Sprawy majątkowe? Moim zdaniem jesli jest uczucie i CHEMIA to warto się zaangażowac tak na poważnie, póki wlasnie jeszcze dzieci nie ma. Bo potem uczucie niespłenienia pozostanie w myślach na zawsze. Chemia w związku jest niezbedna! To coś co powoduje ze jesteśmy szczęśliwi, kochamy się i pożadamy w najmniej oczekiwanych sytuacjach, najgorsza jest rutyna i nuda małżeńska, rzadko kto znajdzie na nią sposób, a jesli juz tej chemii nie ma to nic raczej nie pomoże. Seks jest męczarnią, czymś co się robi mechanicznie, parę razy się jęknie, stęknie, wypowie magiczne "oh yes" a w duchu czlowiek się modli kiedy on skończy, kazde przedłuzanie stosunku z jego strony to męczarnia, zmiana pozycji też. Początkowo udaje się udawać, a potem już nawet to nie wychodzi, z czasem taki seks staje się przymusem, jakby odczuciem gwałtu?

autorko a czy u Was była kiedys chemia?

w twoim przypadku to jest trudne, bo on jest już twoim mężem. miałam taką historię, 4 lata razem mieszkaliśmy, on wciąż miał wymówki, lizać mu się nie chce i nie podoba, lodzika to on chce nawet non stop, tego nie zrobi, tamtego nie lubi./.. w końcu spakowalam sie i odeszłam. powiem, ze całe 4 lata przechwalał się, jaki to on superkochanek i czego to on nie potrafi, ale w łóżku był do bani... był starszy ode mnie, mial dużo partnerek przede mną, ale moje prośmy typu "zróbmy dzisiaj 69" spływaly po nim jak po kaczce. jednak dopasowanie seksualne to podstawa każdego związku, bo niby, ze człowiek potrafi zyć bez seksu ale nie na dłuższą metę. może doprowadź do konkretnej szczerej rozmowy, w której krzykniesz, ze chcesz zmian w łóżku, a on jako mąż ma się postarać do tego dostosować. nie wiem co innego ci poradzic, bo jedno co mi się nasuwa, to rozstanie....

a u mnie jest odwrotnie to mój mąż nie chce się ze mną seksić,nie wiem dlaczego a ja chodze wiecznie naburmuszona,robimy to raz w miesiącu a ja nie mam orgazmu,dochodze raz na 2 miesiące co drugi seks

Co to znaczy ze nie masz orgazmu a dochodzisz?

Trojkat 2M + 1K, bedzie super!

A zrozumialem A na zmiane dochodzi gosposia. No jasne...

Polecam - jak odmawiac: http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/12,88991,17396306.html

Może ktoś ma ochotę na wirtualny seks? Jestem Ilonka, moją fotkę znajdziesz na http://ero.co.pl/ jestem nimfomanką bez żadnych zachamowań. chciałabym poznać kogoś na weekendowe przygody:)