Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Mamuski z kilkuletnim stazem malzenskim - jak wam sie uklada???

Polecane posty

Gość leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

Bo u nas beznadziejnie :-O Patrzac z boku mozna powiedziec fajna rodzina - slodkie dzieciaki, zadbane, ladnie ubrane, wycieczki, wyjazdy, basen, rowery... swietna rodzinka.... ale tak naprawde jesli chodzi o mnie i meza to wlasciwie nie ma NAS... :-( teraz 99% rzeczy ktore robie, robie dla dzieci... tkwie w tym domu... dla dzieci... a tak naprawde mecze sie i dusze.... :-O moj maz nie jest zlym czlowiekiem, wlasciwie wrecz przeciwnie, dba o rodzine, nie pije, nie szlaja sie nigdzie... zajmuje sie dziecmi na rowni ze mna... ale nie umiemy rozmawiac, w domu nie ma wesolej atmosfery, maz mnie denerwuje i nudzi... cholera przykre te slowa, ale prawdziwe... nie mysle o rozstaniu, bo sa dzieci, ale gdyby nie one raczej na pewno bym sie wyprowadzila i zaczela zyc na wlasny rachunek. zastanawiam sie, czy to przemeczenie (dzieciaki sa male jeszcze i absorbujace bardzo), brak czasu dla siebie... a moze czas, czas zrobil swoje... jestesmy 7 lat po slubie, zanamy sie 10... czy wy z takim stazem NADAL jestescie zakochane w mezach, nadal jest wam dobrze ze soba? - w lozku, w rozmowie, w kazdej sytuacji???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tamm
U MNIE TAK SAMO, ZAMIERZAM ODCHOWAC DZIECI I ZACZAC ZYC NA NOWO!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
cholera.... :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tamm
znam takie, mojej mamy znajome ktore po 40-stce , rozwiodly sie i zaczely zyc na nowo, w szczesciu a nie robiac dobra mine do zlej gry;O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale beznadzieja
u mnie podobnie 7 lat zwiazku, od jakiegos czasu dokladnie jak napisalas NIE MA NAS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale uniesienie zawsze mija z czasem. Poza tym masa obowiązków, rutyna. Może wystarczy, że się trochę w tym zatrzymacie, przypomnicie sobie jak było fajnie na początku i że wcale nie chciałybyście być same. Może dobrze Wam zrobi wyobrażenie sobie, co by było, gdybyście się teraz obudziły i tego faceta by nie było. Nie byłoby jego koszul w szafie, jego kosmetyków w łazience. Może wcale by się Wam to nie spodobało. Nawet najlepszy "nowy" facet, też się w końcu "opatrzy" I w najbardziej namiętny związek też się wkradnie rutyna (albo destrukcja). No ale czasem bywa i tak, że się ludzie rozstają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
agbr.... masz racje! nowy facet sie opatrzy... jesli chodzi o mnie to nawet mi sie nie chce nowego :-O po prostu nie moge sie dogadac ze starym, jest tak nijak jakos ehhh... chcialam poczytac co u innych kobietek, kilkuletnich mezatek, ale widze, ze nie lepiej :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co piszesz to twoj maz jest dobry.A co bys powiedziala gdybys maiła meza pijaka,ktory by lał ciebie i dzieci,przepijał wszystkie pieniądze i zdradzał na lewo i prawo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale beznadzieja
ja nie chce sei rozstawa, chce go na nowo pokochac, cieszyc sie byciem razem macierzynstwo to piekna rzecz, kochamy synka,ale masz racje dziecko to duzo obowiazkow, rutyna, nie mamy tyle casu dla siebie co kiedys, trudniej o romantyke, nie wychodzimy tak czesto jak kiedys u nas doszlo jeszcze zmniejszenie dochodow bo teraz mniej zarabiam i steres o finanse jak rozmawiamy to wychodzi ze oboje chcemy sie kochac oboje mamy te same potrzeby, oczekiwania i pragnienia, ale konczy sie zwylke klotnia on nie moze mnie sluchac, ja ze on mnie nie rozumie i badz tu madry probuje wrocic pamiecia do przeszlosci, jak bylo fajnie, dlaczego wogole zaczelismy byc razem, ale potem wracam do rzeczywistosci i wszystko jest znowu beznadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż przykra sprawa. Zwłaszcza, że zapewne młoda kobita z Ciebie. No cóż, ja nie mam za długiego stażu - jestem po ślubie 2,5 roku, oczekujemy pierwszego dziecka, więc to za wcześnie na wynurzenia. Ja jestem ze swojego małżeństwa zadowolona. To jest to o co mi chodziło. Ale mam świadomość, że doceniam wiele rzeczy, których nie doceniałabym, gdybym wyszła za mojego męża nawet tak z 7 lat wcześniej. Jak się pobieraliśmy, to mój mąż miał 33, a ja 32 lata. Byłam po dwóch poważnych związkach (i kilku mniej poważnych), drugi z nich był bardzo toksyczny. Przeżyłam wręcz "związkowe" piekło i sięgałam dna - nie chciałam żyć. Jak mi się wreszcie udało od tego uwolnić, to przysięgłam sobie, że następny facet będzie normalny. I taki jest i ja ten spokój i rutynę, którą mam doceniam każdego dnia. Nigdy przez cały czas znajomości (w sumie 3,5 roku) nie przyszło mi do głowy, że brak mi jakiejś adrenaliny. Miałam jej w życiu aż zanadto. Ale znam wiele kobiet, które są w takim położeniu jak Ty. Fantastyczne kobiety, mają świetne dzieci, niby zgrane małżeństwa, ale ... na tym ostatnim polu coś właśnie szwankuje. Zabrakło może bodźców wcześniej, wyszumienia, ale jak temu zaradzić dziś? Pojęcia nie mam. A ciekawe co na Twój mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee
Mojemu mezowi brakuje ikry... Tak po prostu, zeby wrocic z pracy, zagadac cos fajnego, skomentowac, posmiac sie... jak ja wracam do domu, to zawsze cos opowiem, jakas anegdotke zaszlyszana, cos, co zobaczylam... jak mu o tym mowie, to on na to, ze w pracy nic ciekwego sie nie dzieje a po drodze tez nie :-O :-D i to sa takie pierdoly i glupoty, ktore powoduja, ze wkrada sie nuuuuuda....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamka z wawki
To tak jest że po pewnym czasie wszystko się nudzi. Też się tak czułam ale wydarzyła się pewna sytuacja ktora zmieniła mój pogląd na tę sprawę. W rodzinie, w małżenstwie chodzi o stabilizację i rutynę do pewnego stopnia, poczucie bezpieczenstwa. Jeśli potrzebujesz przestrzeni to sobie ją wygospodaruj, idź do pracy miej własne towazystwo itp Może właśnie tego Ci potrzeba. Zaręczam, że brakowałoby Ci bardzo męża. Wyobraź sobie że odchodzi do innej, co byś czuła. Albo że umiera. Człowiek tak ma że nie docenia tego co ma. No i na koniec, jak ja przechodziłam rozterki moja przyjaciółka podrzuciła mi piosenkę, banalną ale jaką prawdziwą: http://www.youtube.com/watch?v=cDL0CfyKvYQ "Czego wciąż mi brak? Przecież wszystko mam... Obcy ludzie mówią Że tak zazdroszczą mi... Czego wciąż mi brak? Co tak cenne jest? Że ta nienazwana myśl Rysą jest na szkle..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale beznadzieja
bardzo cenie sobie stabilizacje i poczucie bezpieczenstwa duzo rozmawialismy i rozmawiamy tylko ja mam juz dosc rozmawiania chce zobaczyc jakies efekty o w rozmowach wychodzi ze oboje tego chcemy tego samego tylko jakos nawzajem nie widzimy swoich staran, zakrecone co? mysle ze moze na walentynki cos zaplanuje, kiedys co roku robilam mu jakas niespodzianke, tylko kiedys jakos wiedzialam ze sie ucieszy, doceni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem cala prawde
a u nas ostatnio beznadzieja moj maz mnie wkurza na calego,jak sie tylko pojawia wlacza mis e agresor.mam nerwice przez niego.ale on nie jest dobrym czlowiekiem,ma swoje za uszami. mysle o rozwodzie,mecze sie w tym zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem cala prawde
nie mam z kim pogadac:(nawet nie chce...ze znajomymi?a po co? co oni mi doradza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotki-plotki
a u mnie nadal super :) stażu małżeńskiego - 16 lat , dwoje dorastających dzieci Nadal wspólne tematy do obgadania, jest czas na śmiech, bywa że się pokłócimy, tak normalnie, życiowo, o jakieś pierdoły, ale nadal się kochamy, całujemy, przytulamy, sex średnio 3 - 4 razy w tygodniu. Ale jak słucham koleżanek z podobnym stażem małżeńskim to chyba jesteśmy jakimś nielicznym wyjątkiem...Szkoda, bo przecież pobierając się chcemy spędzić ze sobą całe życie w miłości a nie w udręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale beznadzieja
''...chcemy spędzić ze sobą całe życie w miłości a nie w udręce...'''' piekne slowa, z naszych rozmow wychodzi ze wlasnie tego chcemy tylko w praktyce jakos nie wychodzi nie wiem czy problem jest we mnie, w moim pojejsciu, czy to on jest problemem, czy nie wiem co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotki-plotki
" bo w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało naraz" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość titki
hej.ja jestem mężatką z 6 letnim stażem i no cóż tez mam dość chwilami męża i tego ze czesto jest gburem i niema lużnej atmosfery w domu czesto sie kłócimy o drobiazgi ale z drugiej strony na co lepszego moge to zamienic??????????;/wiem ze chyba tych jego wad tez by mi brakowało warto sie zastanowic czy z tymi wadami da sie zyc czy nie??????????bo my kobietki tez mamy wady a mężczyżni jednak wracaja.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PAxiks
Kotki - plotki, mój staż jest mniejszy, bo żyjemy pod wspólnym dachem 9 lat, ale jest ciągle suuuper!!! Dopiero oczekujemy 1 dziecka i po prostu wariujemy ze szczęścia. Ani razu nie było u nas w związku nudy! Myślę że problem kobiet które piszą powyżej wynika stąd, że już na starcie trochę źle wybrały. Jednak charakter i osobowość partnera w związku jest czymś chyba najważniejszym, bo to się NIE ZMIENIA! Jeśli wybraliśmy człowieka który jest spokojny, to nie dziwmy się że nie będzie sypał pomysłami, tak samo za rok jak i za 10 lat, itp. U mnie zachowanie partnera w ogóle się nie zmienia poczynając od początku związku, choć wiem że mi w to nie uwierzycie. Nadal sex jest fantastyczny, wypady do restauracji, przejażdżki autem w nasze stare ukochane miejsca do których czujemy sentyment. Jestem po prostu szczęśliwa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×