Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sniezynka.

Co byscie zrobily na moim miejscu?

Polecane posty

Gość kakakaalicjaakaka
Tyle ze on i jego byla nie sa juz rodzina. Maja wspolne dziecko ale nie tworza we trojke rodziny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super rozwiązanie
zdziwisz sie , ale nie jestem w takiej sytuacji , i nie zamierzam byc , jestem singlem i dobrze mi z tym , wlasnie dlatego - jestem sobie sterem i okretem , a zal mi takich kobiet ktore pozwalają się wykorzystywac i nie widza tego , ale coz kazdy zyje jak chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakaalicjaakaka
super rozwiązanie - ja jednak wole byc kochana niz samotna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DLACZEGO FACET MA NIE JECHAĆ ZE SWOIMI DZIECMI MA OBÓZ? Skoro zaś to obóz rodzinny , to partnerka nie jest potrzebna. te kochanice wszędzie się pchają. Wstyd. Puknij się w głowę człowieku!!! O jakiej kochanicy mówisz??? Nowa żona mojego ex, dla mnie, nie jest jego kochanicą, tylko partnerką którą sobie wybrał. Jakbym była w takiej sytuacji, że jechała bym na jakiś obóz ze swoimi dziećmi, a ex też by chciał tam być ze swoją nową rodziną to bym nie miała nic na przeciw :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super rozwiązanie
ona ma proponowac zeby wział tez jej dziecko? gdyby liczyla sie w jego zyciu ZAWSZE zabierałby na wyjazdy rowniez jej dziecko a nie tylko swoje owszem jest z nia , ale niewiele dla niego znaczy , wiecej znaczy TAMTA rodzina i wszystko robi tak aby oni byli szczesliwi dlaczego jest z nia? chwilowy kaprys?moze chce tamtej dac nauczke ? faceci to dziwne istoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na twoim miejscu
na szczęście nie jestem. Ja żyję na siwój koszt, nie na cudzy. I nie łapię żonatych facetów. A gdybym była na twoim miejscu, to bym wiedziała gdzie ono jest. A gdzie jest ojciec twojego dziecka? Przecież możesz z nim pojechać, dzieciak by wreszcie miał prawdziwą rodzinę, chociaż przez kilka dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"super rozwiązanie", bądź sobie singlem. Twoja sprawa :) Ja mam bardzo silnie rozwinięte w sobie poczucie wolności (przyzwoitości też) co nie przeszkadza mi być w związku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kakakaalicjaakaka
na twoim miejscu - autorka nie ukradla cudzego faceta, rowiodl sie bo z tamta bylo mu zle. Jak mnie wkurza gadanie o osobach ktore sie rozwiodly i maja dziecie ze sa to rodzina!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że do głosu dobrały się histeryczki dla których tylko pierwsze małżeństwo się liczy. Ludzie powinni być ze sobą czy jest im dodrze czy źle. Kopnięte wariatki!!! I mówi to do was ex żona, matka 2 dzieci, której ex mąż założył nową rodzinę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie, nie trzeba być małżeństwem, żeby być rodziną. Małżeństwo to umowa cywilno-prawna. Rodzinę tworzą kochający się ludzie, bez względu na papiery :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
""" sniezynka. Moj parner i ja jestesmy rozwodnikami.On ma dwoje dzieci z poprzedniego zwiazku,one mieszkaja z mama a do nas przychodza tylko w odwiedziny.Moj P jest bardzo zaangazowany w sprawy dzieci,jezdzi z nimi na treningi,wspolnie jezdza na narty i czasami ja zostaje w domu w tedy zeby dac im troche wspolnego czasu tylko razem.On bywa dwa razy w tygodniu u nich i u swojej bylej zony w domu aby pouczyc sie wspolnie z dziecmi.Jej zazwyczaj nie ma w domu w tedy.Nie jestem zaborcza o jego czas ktory poswieca dziecia bo sama mam dziecko ktore mieszka z nami i nie wyobrazam sobie by nie byc zaangazowana w jego sprawy i nie mam z tym problemu ze moj P spedza z dziecmi duzo czasu i jezdzi do domu bylej czesto. Wczoraj jednak pojawil sie duuuuuuzzzy problem.Moj P powiedzial mi ze latem bedzie jechal z dziecmi na ogolno krajowy zlot mlodych pilkarzy.Ten zlot bedzie trwal tydzien i bedzie w innym miescie.Ze szkoly do ktorej chodza jego dzieci bedzie jechala grupa okolo 30-osobowa wraz z niektorymi rodzicami.Pomyslalam sobie ze o.k,niech jedzie i spedzi fajnie czas z dziecmi ale........on potem powiedzial mi ze jego byla tez tam jedzie . Najpierw sie wscieklam,bo on nie wiedzial w tym nic zlego.Potem zaczelismy spokojnie rozmawiac o tym.Opowiedzialam mu o tym co czuje gdy pomysle ze oni moga byc razem w innym miescie,na wyjezdzie przez tydzien.Moj P spojrzal na to z mojej strony i powiedzial ze nie pojedzie. Sytuacja jest trudna bo ja naprawde nie mialabym nic przeciwko temu zeby on jechal z dziecmi,myslalam sobie ze pewnie fajnie spedza ze soba troche czasu ale ONA tam z nimi.........To mnie przeroslo. Jak myslicie,powinnam mu powiedziec zeby jechal jednak i potem przez tydzien myslec czy ona czasem nie probuje czegos z nim(nie ma do tej pory nikogo innego i zaluje ze ich malzenstwo sie rozpadlo).Czy moge zaufac facetowi na tyle?Boje sie ze to moze wplynac nie dobrze na nasz zwiazek gdy potem bede myslala czy naprawde nic sie nie wydarzylo tam na wyjezdzie.Gdy on jezdzi do domu do dzieci,tez jest mi troche zle z tym bo caly czas mysle czy ona czegos nie probuje,ale to jest innaczej gdy on tam jest na jakies dwie,trzy godziny i wraca do mnie do domu.Caly tydzien z nia i z dziecmi.........trudno mi to przelknac.Z drugiej strony jednak sa dzieci i nie chcialabym zeby one na tym ucierpialy ze ojciec nie pojedzie z nimi. Co ja mam zrobic z tym fantem? """ Ty się zastanów czego TY chcesz. O takich problemach winnaś myśleć wcześniej, wiadomo ,że takie będą a przynajmniej być mogą. Ufasz czy nie ufasz ...sama sobie odpowiedz. Jeżeli ufasz to nie ma problemu ,jeżeli nie ufasz to od kiedy i dlaczego???? Jeżeli masz powody racjonalne do nie zaufania to postaw sprawę jasno. W każdym związku musi być tak ,że żadna osoba nie powinna czuć się w nim zagrożona, pominięta, nieszczęśliwa. To dotyczy równię jego. Mniie się wydaję ,że on jednak bardziej chce dogodzić Tobie. Swoje uczucia i obowiązki odłożyć chce na bok. Pamiętaj jednak i o ym ,że kiedyś może to być powodem konfliktu. Pewnych rzeczy się nie zapomina. Pamiętaj.....to co wymuszone nie ma żadnej wartości. To się czkawką odbija.Porozmawiaj z nim ,niczego nie próbuj narzucić. Nie ma w tym nic złego ,że chce pojechać ......kwestia zaufania. Człowiek ,który czuje brak zaufania ,zwłaszcza gdy sam w sobie wie ,że do takiego poczucia braku zaufania ......nie dał żadnego powodu ,może się zbuntować , wtedy może postąpić tak by na tan brak zaufania zasłużyć. Oczywiście to go nie usprawiedliwia. Ludzie są rożni ,,,,,Ty go znasz .....na pewno lepiej niż ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriano 12
Tez mam druga rodzinę i nie do pomyslenia dla mnie abym tak potraktował swoją zonę.Mam 2 dzieci , ona 1 , w podobnym wieku .Czasem moje dzieci przyjezdzają do nas , czasem jezdza z nami .Nigdy nie zostawiłem zony samej , czy z jej dzieckiem .Z ex zoną rozmawiam przez telefon , a jesli sie spotykamy aby omowic jakies sprawy z dziecmi zwiazane zawsze proponuję mojej zonie , aby jechała ze mną , czasem jedzie czasem nie .Zdaza się ,zezaprasza do nas .Nie wiem jak mozna pomyslec chociazby aby gdzies jechac z ex i dziecmi. .U mnie takiej opcji nie ma. Myslę , ze on nie traktuje zbyt powaznie tej pani , podzielam zdanie ,ze bardziej zalezy mu na tamtej rodzinie niz na nowej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozwól mu jechac moze to bedzie dla Was byc albo nie byc a czy to nie lepsze od ciagłej niepewnosci? jestes madra kobieta, w tym wypadku kieruj sie rozumem, nie sercem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a jesli sie spotykamy aby omowic jakies sprawy z dziecmi zwiazane zawsze proponuję mojej zonie , aby jechała ze mną" Słuchammmmmmmmmm?????? Jakby mój ex na rozmowę ze mną o dzieciach brał żonę to bym się na początku uśmiała a potem zezłościła. Ja z ex nie jesteśmy już rodziną ale to są nasze dzieci i tylko my o nich rozmawiamy i decydujemy. Do głowy by mi nie wpadło brać ze sobą mojego partnera na rozmowy z ex o dzieciach. To jest chore!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adriano 12
małzenstwo to wspolne obowiazki ale i prawa , wiec oboje mamy prawo decydowac o swoich dzieciach , nie tylko ja i ex , moja zona ma prawo powiedziec co mysli o moich a ja o jej dziecku , nie widze tu nic dziwnego , dlaczego mialbym izolowac zonę od moich dzieci? i problemow z tym zwiazanych ? to ja nie rozumiem ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ma prawo się wypowiedzieć, jak najbardziej. Tak jak Ty masz prawo wypowiedzieć się na temat jej dzieci. Ale to nie są dzieci wspólne!!! Dzieci mają dwoje rodziców, a nie troje czy czworo. Oczywiste jest że wewnątrz małżeństwa omawia się różne sprawy, ale to dwoje rodziców omawia sprawy swoich dzieci. Nie do wyobrażenia jest, jak dla mnie, żebyśmy z ex zapraszali do rozmów o NASZYCH dzieciach swoich partnerów. We dwoje się dzieci "robi" i we dwoje omawia ich sprawy. I nie mówię tu o jakiejś izolacji, mówię o rozmowach w sprawach dzieci, często trudnych, ważnych sprawach. To powinni robić rodzice. Trzeba liczyć się z uczuciami partnera ale ja dla mnie dzieci są jednak na pierwszym miejscu. Faceta (jak życie pokazało) mogę mieć jednego, drugiego ....może trzeciego itd... kto wie. Choć nie planuje :) Z każdym mam omawiać sprawy moich dzieci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chyba że ty z ex żoną rozmawiacie o dzieciach, a wasi partnerzy siedzą w kącie i milczą. Bo inaczej nie wyobrażam sobie rozmowy rodziców o np. kłopotach wychowawczych zbuntowanego nastolatka ;) Czy np. co zrobić z rozhisteryzowaną nastolatka która przeżywa swoją pierwszą , nieszczęśliwą miłość ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
""""Trzeba liczyć się z uczuciami partnera ale ja dla mnie dzieci są jednak na pierwszym miejscu.""""" Moim zdaniem jesteś w błędzie. By jednak nie drążyć błędu wyjaśnij mi .....co znaczy""""" ja dla mnie dzieci są jednak na pierwszym miejscu.""""" ?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na przykład to, że rozmawiam z ojcem moich dzieci o naszych dzieciach, kiedy i gdzie chcę. Nie pytam się mojego partnera czy mu to pasuje czy nie, że jestem sam na sam z ex mężem. Albo czasami idę lub jadę z dziećmi gdzieś sama, tylko we troje. Potrzebujemy pobyć sami. Taka jestem, moje dzieci też takie są, że potrzebujemy pobyć tylko sami ze sobą jest to czas tylko dla nas. Nie potrzebujemy "obcych" osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zniecierpliwiony, akurat ja jestem człowiekiem który potrzebuje dużo przestrzeni wokół siebie, dużo samotności. Dobrze się czuję sama ze sobą. Oczywiście nie non stop ale bez tego bym chyba nie potrafiła żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam i dziwie sie,czemu w Tobie śniezynko tyle egoizmu? Dzieci mają tatę i mamę co stanowi ich rodzinę, a Ty manipulujesz i to w obronie Twojej wyimagowanej rzeczywistości. I tak na stałe przyczyniłaś się do tego że dzieci nie mają na stałe ojca, a teraz się sprzeciwiasz aby choć chwilę pobyli razem,by byli rodziną. Kierujesz się tylko: zazdrością i brakiem zaufania do obecnego partnera, manipulujesz nim, tylko po to aby uniemożliwić mu pobyt z jego eks. przecież jak miałby do niej wrócić to by to uczynił i niekoniecznie szukał by takiej okazji....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o zgrozo............
na jednym z topików już opisywałam moją sytuację. Ja 2 żona, czyli z odzysku i z mężem z odzysku. Gdybym miała taki problem, że mój mąż mnie rzuci dla swojej ex, to bym z nim nie była!! I takich groteskowych chwil nie musiałabym przeżywać, to samo mój mąż pewnie nie byłby ze mną. Po pierwsze jak czytam Was to dochodzę do wniosku, że albo wszystkie jesteście powodem rozwodów i wtedy faktycznie macie się o co obawiać, "bo na złodzieju czapka gore" i wybrałyście sobie na partnerów oszustów, z którymi wspólnie oszukiwałyście te ex żony i macie się naprawdę czego bać. A główną przyczyną rozpadu małżeństwa musiała być zdrada, tym bardziej musicie warować i trzymać facetów na smyczy. Tylko pies im ma krótszy łańcuch tym szybciej się urwie. Szkoda mi oczywiście tych Waszych dzieci, bo one na tym najbardziej cierpią. Rodziców dziecko ma tylko jednych. Ma ojca i matkę i to oni je spłodzili na ten świat i są za nie odpowiedzialni. Jak są mądrzy to temu dziecku zapewnią najlepszą przyszłość z jednej i drugiej strony, zarówno materialną jak i najważniejsze emocjonalną. My jesteśmy dorośli i powinniśmy pokazać dzieciom, że są ważne w życiu i kochane. Gdybym miała potrzebę jechać z moim dzieckiem i ex to pojechałabym i mój obecny mąż nie robiłby problemów. Tak samo ja jemu gdyby musiał ze swoją ex jechać. U nas chyba taka była różnica, że nigdzie zdrady nie było, ani u mnie ani u mojego męża, rozeszliśmy się w zgodzie. Każdy pożył parę lat sam, spotykał się z dziećmi i ex. Jeździliśmy na wycieczki i wczasy. Nikt do nikogo nie chciał wracać, aż każdy zaczął po pewnym czasie spotykać się z drugą połówką. Dziecko było przyzwyczajane, widziało, że rodzice są rodzicami i nic się nie zmieni. Nie ma w nas jadu, napuszczania i zazdrości. A z moim obecnym mężem mamy do siebie zaufanie. Nie wiem może mieliśmy to szczęście, że tak się nam trafiło fajnie, że miał podobne przejścia. Ufam mu i wiem, że nie kombinowałby na wyjeździe powrotu do ex, bo skoro byli osobno 4 lata i się przyjaźnili i do siebie nie wrócili, to ona nie jest zagrożeniem dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sniezynka.
Przeczytalam wszystkie wpisy i dziekuje za nie. Dzisiaj romawialismy na ten temat.On zrozumial jak jak sie moge czuc w tej sytuacji i postanowil ze nie jedzie na ten zlot.Postanowilismy tez ze z dziecmi pojedziemy pod namioty(tak jak madra osobka poradzila tutaj).Bedziemy wtedy razem. Jestesmy po dlugiej rozmowie,wydaje sie ze on zrozumial ze to nie jest fer wobec mnie.On postanowil ze nie jedzie.Ciesze sie ze nie jest to wymuszone i sto razy go prosilam zeby to przemyslal i nie robil czegos wbrew sobie. Sytuacja sama sie rozwiazala.Mam nadzieje ze to nie jest na jakis czas. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I super Autorko :) Facet sam podjął decyzję. Nie zmusiłaś go do niczego. Tak jest najlepiej, rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa :) Dalej proponuję, raz w roku czmychnąc gdzieś tylko we dwoje, a dzieci oddać ich rodzicom na "przechowanie" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaska234
najwazniejszy powinien byc partner /.partnerka , a za dzieci odpowiedzialni powinni byc obydwoje -za wszystkie swoje dzieci nie wiem dlaczego nie moglabym rozmawiac razem z mezem i jego ex o problemach jego/ich dzieci i odwrotnie .A Zdanie ex mojego czy jego ex na ten temat- czy im sie to podoba czy nie ze decydujemy wspolnie nas nie interesuje ,interesuje nas nasze zdanie nie pytajac partnera o zdanie w takich sprawach lekcewazysz go ,po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sniezynka.
liwiana napewno gdzies sie sami wybierzemy,tylko we dwoje by tak jak piszesz odpoczac.Dzieci zostana daleko pod dobra opieka.Moj syn pewnie zostanie pod czula opieka moich rodzicow i masze zwierzeta domowe tez nie zaznaja krzywdy.Nic tylko szukac wycieczki w cieple kraje a potem z dziecimi pod namiot jechac.I co do tego jestesmy zgodni :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
" """liwiana Na przykład to, że rozmawiam z ojcem moich dzieci o naszych dzieciach, kiedy i gdzie chcę. Nie pytam się mojego partnera czy mu to pasuje czy nie, że jestem sam na sam z ex mężem. Albo czasami idę lub jadę z dziećmi gdzieś sama, tylko we troje. Potrzebujemy pobyć sami. Taka jestem, moje dzieci też takie są, że potrzebujemy pobyć tylko sami ze sobą jest to czas tylko dla nas. Nie potrzebujemy "obcych" osób. """" Nie znam Ciebie nie znam Twojego chłopaka Czy Ty nie chcesz ewentualnie nie planujesz zapoznać swoich dzieci ze swoim obecnym partnerem???. A jeżeli się znają ....skoro jesteście razem,...... dlaczego chcesz go odseparować???? Czy Ty naprawdę liczysz się z jego uczuciami?????? Ja kiedyś zapytałem dziewczynę z którą się spotykałem jakiś czas....dlaczego Ty mnie nie zaprosisz do siebie na kawę. Ona mi powiedziała ,że mieszkam z matką a matka sobie nie życzy takich wizyt. Później się okazało ,że ona jechała na dwa fronty. Dziś przyszła do mnie jutro ,do tego drugiego. Ciekawe ....kogo trzymała w zanadrzu.?>???? Nie dociekałem. Moim zdaniem Ty nie musisz się pytać o pozwolenie na spotkanie się razem z ojcem i dziećmi ,musisz jednak to powiedzieć osobie z którą aktualnie jesteś. Kobiety ......bardzo często zapominają o złożonej przysiędze, lub danemu słowu. To, moim zdaniem wynika też z działań emancypatek ,sufrażystek i feministek. Ale jednak skoro zdecydowałaś się s kimś być to ......musisz się z nim liczyć. jeżeli jest miłość między wami., na pewno nic na siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No znów mam rację
Byle dupa ważniejsza dla faceta od własnego dziecka. I dziecko zamiast z rodzicami pojechać na obóz sportowy, będzie się kisić w domu, bo dupa ma jakieś wymagania. A dupa nie może w tym czasie ze swoim dzieckiem gdzieś pojechać? Nie mówię, ze z ojcem dziecka, bo dupa omija bardzo ten temat. Widać dziecko ma wielu ojców Hahaha. I dupa by nie wiedziała którego zaprosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śnieżynko
takie już są problemy dupodajek takich jak ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Yattleya
ja mysle ze lepiej jakby nie jechal-badz co badz roznie bywa z tymi bylymi-nie mowie ze musi cos zajsc jak facet jest odpowiedzialny itp..ale pewnosci nigdy miec nie mozna i ta niepewnosc nawet jak on nic nie zrobi moze wam bardzo zaszkodzic, mysle ze tydzien z dziecmi na obozie go nie zbawi -moze je potem zabrac gdzies na jakas dluzsza wycieczke przeciez :) ale fajnie ze nieprzeszkadzaja Ci ich kontakty-to znaczy ze jestes dojrzala kobieta, a ze nie czujesz si ekomfortowo wiedzac ze oni tam beda razem to sie nie dziwie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×