Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nienawiść tkliwa...

trafiłam na kogoś po kilku latach

Polecane posty

Gość Bo to niestety życie,
a nie "Powrót do przyszłości". :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo to niestety życie,
Zresztą i tak masz szczęście, że chociaż okazał się być w porządku, zwłaszcza jeszcze, że wcześniej za Tobą nie przepadał. Wielu innych kierowców ucieka z miejsca wypadku, a dodatkowo, gdy ktoś kogoś nie znosi, nie zawraca sobie głowy czymś, czemu sam zawinił, ma to gdzieś. A ten nie. Więc wcześniej chyba źle go oceniłaś, to znaczy te parę lat temu, kiedy tak z nim walczyłaś. No chyba że wchodzi tu w grę opcja, że przez tę parę lat po prostu wydoroślał i dojrzał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynnnaa
dziewczyny czytam toco piszecie z zapartym tchem i choc nie jestem w Waszej sytuacji to jakos takie dziwine uczucie mnie ogarnelo ,przykre jest to ze kochamy kogos i nie mozemy z ta osoba byc a,przez to ranimy drugiego czlowieka i samych siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcialabym zeby Nic nie wskazywało na to, że chciałby coś więcej. :( Bo to niestety życie Wydaje mi się, że tylko dojrzał... Nie wierzę, że mogłoby się coś zmienić. Patrzę swoimi oczami, jeszcze nigdy mi się nie odwidziało z nikim... Wydaje mi się to nie do zrobienia. Nie wiem jak to jest u facetów. Czy może im się ktoś spodobać po kilku latach, jak wcześniej było na odwrót? Justynnnaa Ja nikogo nie ranię. Siebie owszem... Chociaż nie znam sposoby by to zwalczyć. Ból jest straszny, rozdzierający. Stoi facet obok, cudowny, niesamowity i nie można nic zrobić. Tyle by się oddało za skrawek uczucia, a w tym przypadku akurat nic się nie da zrobić. Ta niemoc jest po prostu nie do przejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagadj go
napisz moze smsa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo to niestety życie,
Wiesz, co mówią? Kto się czubi, ten się lubi. :-) Czy można po kilku latach się zakochać? Owszem, można. Ale to chyba zalezy od tego, jak dobrze wcześniej znały się dwie osoby i co o sobie myślą. Ja kiedyś kogoś poznałam na przyjęciu, ale on nie zwracał na mnie uwagi, a ja wpadłam po uszy. Zamieniliśmy z sobą może z 5 zdań i to wszystko. Potem się nie widzieliśmy, a ja z trudem o nim zapomninałam przez prawie 3 lata, bo zakochałam się w nim od pierwszgeo wejrzenia, a on najwyraźniej miał mnie gdzieś, a do tego zanosiło się na to, że nigdy więcej go nie zobaczę. I właśnie zapomniałam, poczułam ulgę, gdy bach! - wpadłam na niego. :-D I ku swojemu zdiwieniu zauważyłam, że choć prawie się do mnie nie odzywa, wszędzie za mną wodzi oczami. Jeszcze tego samego wieczoru przemógł się i zaprosił mnie na randkę, a potem długo byliśmy razem i był to najwspanialszy mężczyzna w moim życiu. Więc kto wie, jak u Was się potoczy? Życzę, żeby odwzajemnił Twoje uczucia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo to niestety życie,
A jak wyjaśnił, wcześniej się mną nie zainteresował, bo wtedy był z kimś związany, o czym nie wiedziałam, tyle że na przyjęciu był bez niej, bo był to na tamtym etapie jeszcze związek na odległość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bo to niestety życie,
Tak więc jeśli ktoś nie okazuje fascynacji od razu, to nie musi od razu oznaczać, że już na pewno nic z tego, bo powinna być ona na początku, tylko może chodzić zwyczajnie o to, że ta osoba jest z kimś w danym momencie. A porządny mężczyzna będzie wierny swojej kobiecie i nie da poznać innej tego, że mu się spodobała. Po prostu wszystko zależy od okoliczności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Miśka, rzeczywiście masz nieciekawie, ale on mi wygląda na niezdecydowanego, skoro nie potrafi podjąć męskiej decyzji iodejść od tamtej dziewczyny. Pytanie tylko czy Ty potrafiłabyś odejść od męża? Tkliwa, wiem że to trudno, ale czasem da się, włącz sobie na niego fire wall. i tak nie zmusisz go do niczego i nie pokierujesz jego uczuciami, ale kto wie? Skoro dzwoni, może coś go rusza i nie są to chyba jednak zwyczajne wyrzuty sumienia, bo tak to zadzwoniłby raz, upewnił że jest ok i przestał. Jak zadzwoni jeszcze raz, może skieruj rozmowę na inny temat żeby wyczuć czy ma kogoś, co robił o tej porze, tak w ogóle co uniego, żeby był jakiś punkt zahaczenia i może kolejnej rozmowy? Tylko na luzie, pamiętaj, fire wall :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wicie co, strasznie Wam dziękuję za te słowa wsparcia. Bardzo tego potrzebuję, bo kiedy siedziałam z tym zupełnie sama to wypalałam się od środka. Ogólnie podczas tamtych rozmów nic nie wynikło. Tzn. nie dał wyczuć, czy kogoś ma. Zostaje kwestia miejsca, z którego wyjeżdżał. Ale... Słuchajcie. On na pewnym portalu gra. Może się nauczę też i "przypadkiem" się w wirtualce spotkamy? :) Nie wiem po co to robię, sama sobie krzywde wyrządzam. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tkliwa, to jest świetny pomysł. Kochana, postaraj się wyłączyć emocje. Wiem, łatwo powiedzieć, ale postaraj sie nie nakręcać tak, a z dugiej strony, pomóż szczęściu. POmyśl, że to taka gra strategiczna. Albo wygrasz i osiągniesz z nim szczęście albo przegrasz, bo on nie będzie jednak zainteresowany, ale to nie jest koniec świata. Trzymam kciuki! Ja temu mojemu życzę szczęścia, miłości itd. ale jak bym sie dowiedział, że sie rozwiódł i jest znowu wolny, zawalczyłabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I sobie wkręciłam. Jak idę rano do racy, to zerkam w stronę tego domu. Już się domyśliłam, które okno jego, bo pozostałe mają światła zgaszone. Dziś natrafiliśmy na siebie, w tym samym miejscu, co we mnie wjechał. Wychylił się przez szybę, krzyknął "cześć" i zapytał czy mnie podrzucić. Nie zgodziłam się, powiedziałam, że potrzebuję spaceru na pobudkę. Oczywiście myślę o nim non stop. :( Jak tam u Was moje kochane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynnnaa
weszlam na kafei zauwazylam ze Twoj temat znow sie pojawil:) w Twoimprzypadku wiem ze Jego nie ranisz mialam na mysli ogolny przypadek;)...mam nadzieje ze wszystko Ci sie ulozy i bedzie tak jak chcesz.... a moz zrob1 krok nie wiem mg ozbaczylam oze jakis sm's

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynnnaa
ale pomieszalam,....moze zrob 1krok nie wiem moze jakis sm's;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juuuuuuuuuula
ja znam pewnego ktosia od 6 lat. na początku, kiedy mi zależało on miał to gdzieś, potem poznałam kogos role sie odwróciły... heh ironia losu. Póżniej on sie ożenił, ma dzieci a i tak od 6 prawie lat słucham jak mu na mnie zalezy i że szkoda itd itp. nie powiem, bo mój zwiazek sie rozpadł w zasadzie przez niego, albo dzięki niemu... bo jednak mi zależy. ale nie powiem mu o tym . po co niszczyć relacje jego z żoną? wole sobie przecierpieć, poużalać się w domowym zaciszu nad własną głupotą i tym jaka ślepa byłam... kiedys w końcu minie chyba... uprzedzajac pytania mam 25 lat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej! Tkliwa, no to dobre wiadomosci! Bo wyglada na to ze mieszka sam i tak rano jezdzi do pracy :). Ale nastepnym razem daj mu sie podwiezc, poniewaz wtedy bedziesz mogla sie zorientowac chociazby w jego statusie uczuciowym ;) poprzez niewinne rozne pytania :). Fajnie, trzymam kciuki :). Miska a jak tam u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z kolei ja
o co tam u autorki? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No u mnie ciężko, bo zamiast się opamiętać, to coraz częściej o nim myślę. Wszystko przez to, że go widuję. Ostatnio się spotkaliśmy w sklepie (niedaleko jego domu, a po drodze do mojej pracy). Ja głupia patrzyłam na jego zakupy, żeby ocenić dla ilu osób. Przecież to chore... Raz szliśmy razem kawałek i byłam zdziwiona, że się troszkę otworzył, bo powiedział, że opiekuje się teraz chorą macochą, bo ojciec rozkłada drugą firmę zagranicą. Łudzę się, że ona właśnie mieszka w tym domu, a nie jakaś jego kobieta. Patrzę na niego i wywracają mi się wnętrzności. A on... Jak to on, czasem miły, czasem znów chłodny. Czasem się przywita, czasem nie... I taka robota z nim. Nie wiem jak się za to zabrać wszystko. Boli cholernie... A jak u innych sprawy sercowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glupia jestes naprawde
taka okazja, chcial cie podrzucic a ty nic i jeszcze narzeka. on mysli ze dajesz mu negatywne sygnaly :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny. ja probuje nie pamietac rzucajac sie w wir pracy, tanca wspolczesnego (mojego hobby nota bene) i proby znalezienia sobie kogos, zeby odciac sie emocjonalnie od tamtego. Miska, co u Ciebie? Tkliwa, kochana, skoro on sie otworzyl, to dobry znak. Sprobuj wykorzystac to i moze zaproponuj mu pomoc w opiece nad starsza pania. Zaproponuj, ze moze cos ugotujesz, moze sprzatniesz zartujac, ze bardzo wierzysz w jego umiejetnosci kulinarne itp. ale moze kobieca reka i kobieca pomoc by mu sie przydala ;). Trzymam kciuki za Was :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paniusia z wioski
alo jak nie potrzebuje kobiecej reki w kuchni ani przy odkurzaczu to zaoferuj mu ze mu gruche strzepiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzelik
patologia :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×