Zaufanie...:(

Zaczęło się od tego,że kiedy 3 lata temu poznałam mojego chłopaka to on kręcił,a potem był z inną,flirtując ze mną tak sie wszystko potoczyło,że ostatecznie zostawił ją dla niej.Miał pewną ''kumpele'' niezła z niej zwykła puszczalska i tak sie jakoś stało,że zaczoł się jej zwierzac ze spraw naszych całkiem prywatnych,aż wkońcu przez przypadek wysłał mi sms co miało byc do niej.(Dodam jeszcze,że w sylwestra kiedy spotkał się ze mną to całował się z tą swoją ''kumpela'' będą równoczesnie z inną jeszcze)No to wkońcu wszystko mi wyjaśnił i rozeszło się po kościach.Gdy poszedł do nowej szkoły to prosiłam by powiedział mi jeśli jakas panna by pisała (tylko chciałam wiedziec,dla własnego spokoju,że wiem,że pisze z kims i tyle) oczywiscie stało się inaczej,we wrześniu 2010 wpadł w kłamstwo,bo okazało się,że pisał z jedna z panienek oczywiscie buziaczki itd.A najlepsze było to,że dziwnym trafem byłą to dziewczyna,która wyjątkowo mu się podobała i od tego momętu jest coraz gorzej,wychodzą nowe kłamstwa,cały czas go przyłapuje na jakimś i niewiem co zrobić,kocham go,już tyle razy chciałm skończyć,ale nie potrafie...Pare razy szarpał mną (coś w stylu mini damski bokser)trudno z tym wszytskim,kocham go,a zarazem nienawidze,zaufanie u mnie jest zerowe...Na dodatek prosił abym nie mówiła o kłótniach nikomu to to zrobiłam,a poczym się dowiaduje,że mnie oczernia przy swoich kumplach i sam opowiada o naszych problemach i jaka to ja jestem zła i,że mu nieufam itd.,ale jak można komuś takiemu ufać.??!!