Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

daddy-long-legs

Odchudzanie jest fajne

Polecane posty

Gość BASSIA88
witam. sama wiem co to walka z nadwagą. Na swój sukces zapracowałam sama ale udało sie schudłam PONAD 30KG w rok i dziś ciesze się swoją sylwetką i urodą. napisz do mnie a napewno Ci pomoge: basia.zagrodnik@wp.pl pamiętaj tylko : musisz tego bardzo chcieć bo ani ja ani nikt inny nie zrobi tego za CIEBIE!!!!!!!!!!!! pozdrawiam BASIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracam niesiona nadzieja, ze moze ten watek znow troche pomoze mi w mocno nadwyrezonym odchudzaniu. I wesprze maja probe odpostanowienia sobie, ze dzis jeszcze wieczorem kupie sobie lody. A jest co swietowac, bo wreszcie zdalam to diabelskie prawo jazdy, w poznym terminie, ale za pierwszym razem, wiec i stresu sporo odpada, i czasu przybywa, i nawet na silownie bedzie latwiej i szybciej sie dostac. Waze, jak w stopce, okolo 81 i pol, czyli caly czas trzymam sie tej wagi (krotkotrwaly skok o dwa kg w dol sie nie liczy), a w diecie przestoj. Chyba brak mi motywacji, moze nastawiam sie, ze silownia wystarczy. Nie wystarcza :( Trzeba sie wziac w garsc, ale ciezko... Czasem nawet podczytuje sobie pierwsze strony topiku, coby sobie przypomniec, co ja takiego robilam, ze mi tak fajnie szlo. I codziennie - najczesciej rano, gdy nie moge spac - sobie planuje, ze taka juz bede dobra od dzisiaj - a potem szamie miche makaronu z warzywami i doprawiam masowymi ilosciami orzechow i jogurtem tak gestym, ze sam powinien wystarczyc jako posilek. A rano sobie obiecuje, ze od dzis...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej ;) dawno mnie nie bylo.. na razie daje znac, ze zyje a jutro dokladniej sie rozpisze :p daddy fajnie ze sie nie poddajesz i ciagniesz topik :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyszlam sie odmeldowac na wieczor 🖐️ Nie byl to zbyt dobry dzien. 10 do 2 praca, 3 do 4.15 'lekcja' jazdy, 5-10 niemal znow praca. I jutro od 8 rano i tez z dziesiec godzin... Nie zacheca to to do diety... Sniadanie (360) i drugie sniadanie ladne (350), potem troche czekolady (200), batonik orzechowy (130), kawalek pizzy, no dobra, pol pizzy (ze 400 kcal, nie chce mi sie porzadnie menu zaladowac.), dwa serowe 'sticksy' (200). I teraz wcinam, i to chyba bedzie na tyle, sojowo-serowego burgera (230 kcal) i zupe z torebki kalafiorowo-serowa rowniez (100). Ciagle ser... Jakies 2000 kcal, ogolnie nie licze kalorii, ale tak wlasnie schudlam te moje jakies 6 czy 8 kg wczesniej. Wlasnie sprawdzilam ogolnie pojete zapotrzebowanie na dzisiejszy dzien, i wyszlo mi 2400 kcal, wiec mam przyzwoity deficyt, wiec nie jest zle. Fajnie jest byc wielka baba i miec duuuuze zapotrzebowanie. Coby sie bardziej z grupa zintegrowac, popijam wlasnie herbatke pokrzywowa (z mieta, bo sama pokrzywa wyszla). Mam chyba wielkie szczescie, bo bardzo lubie te wszystkie herbatki. Do zobaczenia jutro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagladnelam bo mialam w ulubionych na innym sprzecie :p a widze, ze udzielasz sie na innym wątku ja dzialam na lidii od 5dni. zaczealm od 68, teraz jestem 66,5. troche malo jak na 5dni ale zawsze cos. do konca miesiaca chce wazyc ok 60kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie umiem byc na diecie :( Jakos brak mi motywacji i jem 'normalnie'. Ani tyje, ani chudne, waga od 81 do 82. Do tego ostatnimi dniami nie mam ochoty na silownie, w zeszlym tygodniu bylam chyba raz plus 2 razy biegalam, w tym tygodniu biegalam raz jak do tej pory. Prawie codziennie pracuje wieczorem i jakos energii mi brak na bieganie/silownie przed praca. Nawet na sprzatanie nie mam energii i to tez mnie dobija. Odezwe sie jak cos sie ruszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to bede tu jeczec dalej, moze w koncu sama siebie tym jeczeniem zmotywuje. Albo jakas masochistyczna sojuszniczke przyciagne? :D Od wiekow waze 81-82 kg. Troche cwicze, ale to nic nie daje, bo jem znowu jak potwor - dzis wszamalam mnostwo pizzy (cholerna praca w pizzerii) i kilka cukierkow. Jakikolwiek wysilek w kierunku diety przekracza moje sily, od kilku dni powtarzam sobie: od jutra... Sama nie wiem, co z soba zrobic. A fajny czas teraz, bo za jakies trzy miesiace mam kolejne wakacje, i chcialabym, zeby w Polsce wszystkim kopary opadly na moj widok. Napisalabym, ze mam motywacje, ale slowo motywacja w moim stanie to naprawde gruba przesada. Niech mnie ktos poratuje jakas bombowa rada, jak to wszystko znowu ruszyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wage ostatnio omijam szerokim lukiem, choc w sumie nie powinnam, bo bardziej by mnie zmotywowala. Ten tydzien zaczal sie bardzo brzydko. W skrocie, jeden bieg, jedna pizza, jeden mcdonald i do tego wczoraj wieczorem jedno curry (w zasadzie nie wiem, jak zle jest curry - ja jem zazwyczaj mala porcje ostrego sosu, na pewno jest w nim sporo tluszczu i sporo warzyw, i do tego porcje ryzu - raczej sporawa). Ale wczoraj przed tym curry bylo bardzo ladnie, mialam dobre checi, tylko praca mnie wezwala wczesniej, byl zapierdziel, wiec po skonczeniu bylismy wygodzeni. To jest chyba moj najgorszy problem - zaczyna sie ladnie, a po pracy duuuzo zlego zarcia. Dzis za to ladne sniadanko w postaci zytniego chleba z almette i warzywkami (200 kcal w zaokragleniu, tzn chleb z serkiem okolo 180 a warzywa wliczam tylko dla zaokraglenia, bylo ich chyba odrobine wiecej, niz 20 kcal, ale warzyw w bilans nawet nie trzeba wliczac). Teraz dla odmiany nie chce mi sie isc na silownie. NIe przepadam za silownia, do ktorej chodze teraz, poprzednia byla duzo fajniejsza, i 3 razy drozsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracam po swietach! Po swietach = w domu nie ma juz swiatecznego zarcia. Nic tak diecie nie sprzyja jak lenistwo - kupilam dwa ciasta w polskim sklepie, i dostalam troche pierogow i salatki, i tyle swiatecznosci u mnie - wigilia z angielska rodzina w restauracji, obiad swiateczny rowniez po anigelsku, czyli 'steki' i warzywka, i troche ciasta. W sumie same swieta by mi wagowo humoru nie popsuly, ale okres przedswiateczny uznalam za wolne od diety i poprzedni tydzien mialam brzydki. Bardzo brzydki. I ile mi przybylo? Moze kilogram. Praktycznie nic wiec, bo ostatnio wahalo sie od 81 do 83. Od jutra uderzam znowu na silownie a od dzis juz zaczynam faszerowac sie sokami. Dostalam na gwiazdke sokowirowke. Na korbke :D Do tego taka malutka, cudenko! I od rana juz wypilam dwie szklaneczki soku, wczesniej z jarmuza (jarmuzu?), marchewki i jablka, teraz z rozowego grejpfruta. Entuzjazm do sokow mam teraz ogromny, co na pewno bedzie mialo odbicie jak nie w odchudzaniu, to w zdrowiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ze zdziwieniem melduje, ze jednak jakos mi idzie. Dzis rano na wadze 81,5 :) Czyli poswiateczne napompowanie zeszlo. Dzis oczywiscie jakies tam brzydkie jedzonka sie wieczorem przytrafia (sama je nawet kupilam , przyznaje), ale potrafilam przynajmniej powstrzymac sie przed wejsciem w tryb przygotowawczy juz wczoraj. Niedawno tez wrocilam z silowni - rowniez maly sukces, bo za bardzo mi sie nie chcialo. W tym tygodniu zrobilam 3 sesje, krotkie, bo okolo 35 minut z rozgrzewka, ale za to interwalowe, czyli troche sie nameczylam. Szczegolnie dzis, bo zamiast orbitreka, jak ostatnio, wybralam rowerek, a on mi zawsze daje w kosc. A teraz w domu wypilam wielka szklanke soku, z marchweki, buraczkow, jarmuzu, jablek, limonki i pomaranczy. Sokowirowka wsciekle warczy przy wyciskaniu burakow i marchewek, ale rezulatay sa fantastyczne - i smakowo, i zdrowotnie, i sadzac po wadze, odchudzaniowo tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj nie! Nie wierze w takie diety - to praktycznie glodowki albo inne wymysly, jak na moj gust. Ja wlasnie wierze w cwiczenia - w zeszlym roku schudlam dzieki bieganiu, a biegalam gora 30 minut, moze 4 razy dziennie. Jadlam - jak mozesz nawet sprawdzic tu, nawet 2000 kcal. I przynajmniej wiem, ze jesli sie zapedze, nie przytyje momentalnie - moja dobra waga na chwile obecna to 81, 82 kg, a waga 'swiateczna' to gora 84, ktora schodzi momentalnie, gdy wroce do ladnego jedzenia (czyli bez wielkiej paczki czipsow wieczorem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chce się zdecydować na tą diete bo z tego co czytałam to wcale głodówka to nie jest bo jesz ile chcesz tylko dane rzeczy. w dowolnych ilościach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 dzień - kefir w dowolnych ilościach, kawa, herbata bez cukru, woda 2 dzień - kefir w dowolnych ilościach, kawa, herbata bez cukru, woda 3 dzień - ser biały w dowolnych ilościach przez cały dzień 4 dzień - ser biały w dowolnych ilościach przez cały dzień 5 dzień - jajka na twardo w dowolnych ilościach 6 dzień - jajka na twardo w dowolnych ilościach 7 dzień - mięso gotowane (dowolny rodzaj) przez cały dzień 8 dzień - mięso gotowane (dowolny rodzaj) przez cały dzień 9 dzień - warzywa (gotowane, surowe) w dowolnych ilościach 10 dzień - warzywa (gotowane, surowe) w dowolnych ilościach i oczywiście pijemy dużo wody! o zerknij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niby tak, ale to chyba dlatego tylko dziala, ze zeby zaspokoic zapotrzebowanie, kefiru trzeba byloby wypic z 10 litrow, a to normalnemu czlowiekowi sie nie uda - wiec sie glodzi chca nie chcac. Ale to moja opinia (i wielu innych osob). I wiesz, od jakiegos czasu obserwuje kafeterie - dziewczyny na takich dietach wymiekaja po kilku dniach. Nawet tu na tym watku byla dziewczyna, ktora uwazala, ze na diecie trzeba jesc o polowe mniej niz wskazuje zapotrzebowanie. I kiedy ja od czasu rozpoczecia topiku zrzucilam 4-5 kg, ona conajmniej tyle przytyla. Cwiczenia i rozsadna, zdrowa dieta - to jest klucz do odchudzania. (Agituje Cie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I zobacz, znalazlam jakies forum na temat tej diety, i przypadkiem (serio!) przeczytalam: ''popijam właśnie kefirek, pyszności;) 100g ma 50 kalorii, czyli jak pije 200 gramów to zaledwie 100 kalorii w siebie wrzucam...a skoro pije takie 4 dziennie to wychodzi, że pochłaniam zaledwie 400 kalorii w ciągu dnia, strasznie mało... (...) [ Dodano: 2008-07-24, 12:03 ] niestety, albo stety, przerywam dietę, z bardzo prostego powodu. Pół nocy spędziłam w wc, a na koniec nie miałam już siły wstać z łóżka... Wystraszyłam się dość konkretnie, chciałam pozbyć się kilku kg, a nie nabawić jakiś chorób... Zaznaczam, że to dopiero 3 dzień diety i na wadze mam -3 kg... w takim tempie chudnąć? Bankowo po diecie pojawi się efekt jo-jo. Może mój organizm się nie nadaje na diety, nie wiem. Jedno jest jednak pewne, nigdy w życiu nie czułam się tak koszmarnie jak przez ostatnią noc i poranek i naprawdę wątpię, aby dało się bezboleśnie na tej 10-dniowej diecie schudnąć... ''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co to już raczej od organizmu zależy bo koleżanki siostra czuła się po niej dobrze. i schudła 5 kg ale dopytać się co i jak nie mam ponieważ kontakt straciłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Ci mowie, serio, zaufaj mi. Duzo przyjemniej jesc prawie wszystko, co masz ochote, zamiast wciskac w siebie na sile jajka przez caly dzien. Raz tylko bylam na diecie, gdzie mozesz jesc tyle, ile chcesz, ale konkretnych rodzajow zywienia - byla to South Beach, i rzucilam sie na czekolade przy pierwszej okazji. I co z tego, ze zrzucilam kilka kilg - wrocilam do wagi wyjsciowej od razu, jedzac tak, jak przed dieta. Cale szczescie, ze nie przytylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba nie przekonalam kolezanki... A ja od jakichs trzech dni czuje MOC. Opracowuje sobie cele na przyszly miesiac. W marcu chce: - przebiec 5 mil w czasie mniejszyzm niz godzina; - przebiec 1.5 mil w czasie 15.5 minuty. To jest oparte na tescie zainspirowanym angielskim magazynem fitness, ktory dzis przeprowadzilam. Wg owego moja kondycja lezy i kwiczy, bo zrobilam ten dystans w 16:40 minut, ktory bylby niezly dla 60-latki, dla mojej grupy wiekowej srednia wg nich to 14 minut, b.dobry wynik - do 12 minut. Potraktuje to jako wyznacznik, i bede dazyc do tego, by czas na poltora mili sukcesywnie zmniejszac. Jedna z najgorszych rzeczy jest to, ze zarzucilam sokowanie. Zgubilam jedna czesc od sokowirowki (glupia!). Zaczelam sie dzis kontaktowac z firma, zeby ja kupic. Znalazlam sklep w USA, maja to za 5 dolarow, ale nie wysylaja do Europy. Za to zaczelam jesc kasze. Okazalo sie, ze moj gotowacz do ryzu znakomicie radzi sobie z kasza, wystarczy wrzucic jedna czesc kaszy na dwie czesci wody i zajrzec do niej po 20-40 minutach. Nie przepadalam nigdy za kasza, ale skoro jest tak zdrowa, i tak latwo sie gotuje, trzeba ja jesc. Wczoraj zrobilam na silowni potezna, choc mniej niz 40-minutowa sesje biegu interwalowego. Kilka minut rozgrzewki, potem co druga minute coraz szybszy bieg (max dla mnie to teraz 12km/h, zrobilam tak 2 minuty), z minuta odpoczynku na 8km/h. Czesc interwalowa trwala okolo 20 minut, po czym dobiegam do 5 km tak szybko, jak moge - a po takim biegu nie moge szybko. Niezle to daje w kosc i planuje taki trening raz w tygodniu robic, celem poprawy formy i szybkosci biegu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odzyskalam sokowirowke! Wlasnie wrocilam z dzisiejszego biegu, troszke ponad 5 km z oburzajaco niska srednia predkoscia 7,3 km/h (ale mialam 2 minuty przerwy, i to nie ze zmeczenia). W tym tygodniu z biegow spalone juz 800 kcal. Wczoraj nie za ladnie, bo na obiad (w pracy) zjadlam pol pizzy - okolo 500 kcal, a w domu jeszcze lody - 200 kcal. Poza tym sie trzymam. Nie na tyle, by bylo widac cos na wadze, ale moze w koncu ruszy. Za duzo mam tych brzydkich epizodow w diecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odzyskalam sokowirowke! Wlasnie wrocilam z dzisiejszego biegu, troszke ponad 5 km z oburzajaco niska srednia predkoscia 7,3 km/h (ale mialam 2 minuty przerwy, i to nie ze zmeczenia). W tym tygodniu z biegow spalone juz 800 kcal. Wczoraj nie za ladnie, bo na obiad (w pracy) zjadlam pol pizzy - okolo 500 kcal, a w domu jeszcze lody - 200 kcal. Poza tym sie trzymam. Nie na tyle, by bylo widac cos na wadze, ale moze w koncu ruszy. Za duzo mam tych brzydkich epizodow w diecie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×