Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

laseczka2011

Schudnijmy razem, bedzie razniej!

Polecane posty

Jestem! W końcu wyspana i w miarę wypoczęta Byłyśmy na wyciecze objazdowej pod nazwą Europejski stolicę -Berlin,Amsterdam ,Bruksela ,Paryż i Luksemburg .Wycieczka wyczerpująca ,dużo przejazdów ,spanie w różnych hotelach ale warto!!!!!Daję ogólne przedstawienie o różnych państwach i ich stolicach.Po tym wyjeździe wiem że na pewno wrócimy z mężem do Amsterdamu ale już same na kilka dni.W Paryżu byliśmy już wcześniej i ze względu na córkę pojechaliśmy do Disneylandu ,kiedy cała grupa zwiedzała Paryż.Tak jak już wcześniej mówiłam to jesteśmy odludkami dla tego z grupą tylko jechaliśmy i nocowaliśmy w hotelach ,a większość czasu spędzaliśmy same .Nie lubimy biegać z aparatem z miejsca na miejsce ,z obiektu na obiekt-wolimy spokojnie pospacerować ,zjeść w lokalnej restauracji (a nie z grupą w jakimś dziwnym miejscu wyznając zasadę była co tylko by taniej co i tak daję drożej ponieważ każdy przewodnik prowadzi w miejsce z którego ma prowizje ).Po przejeździe wagowo jest ok , chociaż w Belgii zajadałam się czekoladą i lodami,w Holandii -serem,we Francji-winko słodkie,a w Niemcach-kielbaską.Tylko ,jadłam to wszystko zamiast posiłków i raczej do godzinki 16. Pochwale się ,jak do tej pory to odwiedziłam już 32 państwa ,mój mąż o wiele więcej i chciałam by zwiedzić cały świat ale jedyna przeszkoda to kasa Tak że znów zbieranie i liczenie dni i miesięcy do następnego wyjazdu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Witaj Katia! Laseczka współczuję i życze szybkiego powrotu. Katia widzę że mamy z grubsza te same gusta ja do amsterdamu na balety jeździłam i jest zaj****cie.... a do belgii wybieram się za miesiąc na dwa trzy tygodnie ze względu na to że mam tam dobrą znajomą i trochę u niej sobie posiedzę. A jak twój niderlandzki dogadałaś się? Straszny język ale da się nauczyć. Ja nad morzem byłam na weekend i też było fajnie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wykynyky
Witam Was wszystkie ja bym chciała schudnąć tak 5kg minimum, możemy się wspierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laseczka co Was dopadło? Pola-ja rozmawiam po angielsku,a po Nederlandsku a ni słowa :) Ale w coffeshopie dogadałam się bez problemu :):):) Właśnie,fajnie tak mieć kogoś za granicą i wtedy faktycznie poczuć ten klimat ,a nie jak dziebil biegać z aparatem i to tylko tam gdzie prowadzi przewodnik.Ale cóż-my nie mamy nikogo:( A do Amsterdamu na-pewno wrócimy z mężem ale już bez córki:):):)A to w ten raz musiałam kupić na wynos:):)i czekać do póki córka uśnie w hotelu ,a później się stresować ponieważ w ten wieczór nocowaliśmy w Belgii.A po za tym dużo tam innych fajnych wieczorowych atrakcyj i ciekawych hoteli ,a nie takich co proponują biuro podróży .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Do Amsterdamu Katia obowiązkowo bez dzieci ;) Przecież to miejsce samych XXX nie? Ja już się stęskniłam też za Amsterdamem musiałabym już tam pojechać powspominać a jest co!!!! A tak w temacie odchudzania nie ważyłam się już dawno ale mniej jem więc zobaczymy za parę dni efekty :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Aha! a nie wiem jak ty ale ja mam strasznie polane z tych panienek w czerwonych okienkach :D w Polsce nie do pomyślenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola3455
tak stesknilam sie za amsterdamem i za moim ukochanym muhammadem, a jak tam wroce to od razu wpadam do mcdonalda zeby sie nawpierdalac bo odchudzanie odchudzaniem a tlusty burger dobrze mi robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurdę ,jak by tak zamknąć oczy i -Amsterdam wita Was!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie nic nie dopadlo, za to mala - infekcja wirusowa a ja musialam byc przy niej :O strasznie sie umeczylysmy w tym szpitalu a ona najbardziej, bo na kroplowkach wisiala kilka dni i nocy z rzedu, pokluli jej raczki zanim sie wbili (jak zawsze i wszedzie nie umieja kluc :P ), goraczke miala prawie 40 stopmni, nic nie jadla i nie pila kilka dni. No ale juz po wszystkim, teraz dochodzimy do siebie w domciu, wreszcie sie wysypiamy i odpoczywamy po stresie. Ja przytylam kilogram a moze nawet wiecej w tym szpitalu (jak to zawsze u mnie jest, w stresie jem za dwoch) :) teraz postaram sie tego kilosa zrzucic a potem pomysle o ponownej diecie :O Katia zazdroszcze Ci tych podrozy, uwielbiam zwiedzac obce miejsca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuje Wam.Raz byłam z córką w szpitalu i wiem co to za koszmar.Zycie Wam szybkiego powrotu do zdrowia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Dziewczyny ktoś się podszył pode mnie patrzcie wypowiedź POLA3455. Żałość. Najwyraźniej ktoś zazdrości :p Wisi mi to... Niech się z nas nabijają ci co nie mają problemów z wagą... Świadczy to o ich niskim ilorazie... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pola -nie przejmuj się.Ja nawet odpisałam i nie pomyślałam że to źle .:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Katia :) juz jest ok, mala czuje sie coraz lepiej. I ja tez juz doszlam do siebie. Pola ja od razu wiedzialam, ze to podszyw, nie podejrzewalabym Ciebie o taki wpis ;) olewamy takie chamskie wpisy, nie przejmuj sie. Pozdrowka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Ktoś najwyraźniej posiada zaburzenia osobowości i będąc anonimowym próbuje dowartościować swoje kiepskie "ja" robiąc innym głupie żarty... Żal ale cóż trudno się mówi... Ja ważę 75 w tej chwili a dzisiaj pozwoliłam sobie na kiełbaskę z grilla u znajomych. Oglądaliśmy dzisiaj moje zdjęcia jak byłam 20kg lżejsza i znajomi nie mogli się nadziwić jaka laska ze mnie była. Jeszcze miałam blond platynę faliste włosy za ramiona ale mi wypadały i musiałam przefarbować się na brąz i ściąć włosy do ramion żeby się wzmocniły. Stwierdzili że bez urazy ale byłam jak laleczka i by mnie nie poznali... Zmotywowało mnie to do działania :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Ale ładnie dzisiaj w poznaniu. Spiekłam się jak rak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Oj dziewczyny dziewczyny... Coś się znów nie odzywacie... Tak pięknie dzisiaj że idę się opalać a jak się opalam to tak myślę że jeszcze lepiej bym się prezentowała chociaż te trzy kilo mniej jak bym miała i mechanizm w mojej głowie się nakręca ;) pozdrawiam i się odzywajcie częściej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pisałam ponieważ po przejeździe mam doła-zresztą zawsze tak mam-żyję od wyjazdu do wyjazdu,tak jak by uciekałam sama od siebie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Wiem o co chodzi bo mam bardzo podobnie a tak dawno już nigdzie w konkretnym miejscu nie byłam na dłużej tylko weekendówki. Ja mam doła ale z innego powodu. Zginął mi cenny aparat fotograficzny którego kupiłam pół roku temu i od paru dni wszędzie szukam nawet dom do góry tyłkiem przewróciłam swój, mojej mamy i teściowej oraz samochód ogród i wszystkie torebki nawet kosz z bielizną. Nic tylko szukam chodzę i ryczę ze złości na samą siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Sorry,sorry ,sorry :(:(:( Już jestem :) Miałam strasznego doła ,a kiedy tak mam ,to nic mi się nie chcę -nie tylko nie piszę ale i w domu się nie odzywam. Cały czas spędzałam na siłowni i na basenie ,a najgorzej że doszło do mnie że mój problem życiowy polega nie na tym że nie mam idealnej figury ,a na czymś innym...To znaczy ,teoretycznie o tym wiedziałam od dawna ale jednak byłam przekonana że jak będę miałam idealną figurę to wszystko będzie ok. Figurę mam w miarę-nie najgorszą , ale mam zmarszczki i skóra już nie ta...Ogólnie przeżywam kryzys 30 jeżeli taki jest...Ogólnie nie mogę się pogodzić że jestem już , od pewnego czasu , kobietą ,a nie dziewczyną-śmieszne i głupie ,ale tak mam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Znalazłam... Zostawiłam go w sklepie. Ja po 30 jeszcze nie jestem ale rozumiem ciebie doskonale. Ja odkąd urodziłam nie mogę pogodzić się z tym że jestem matką. Nawet nie chcę tak o sobie sądzić bo według mojego mniemania jestem tą samą dziewczyną co parę lat temu i jak to możliwe? Tak samo jak słyszę od teściowej "no jak ty chcesz dzieci do przedszkola w krótkiej sukience odprowadzić? Bądź ty poważna! Masz dzieci! to nie wypada" itd. Albo że nie muszę się odchudzać bo matką jestem!!!! Dupa a nie matką jestem sobą i tyle i to że dzieci urodziłam nie oznacza że muszę się o 180stopni się zwrócić. A tak przede wszystkim to problem u mnie leży jeszcze głębiej. Zawsze lubiłam flirtować i poznawać nowych ludzi szczególnie płci przeciwnej. Dbałam wtedy o siebie bo miało to sens kiedy prawiono mi komplementy. Teraz wiadomo jak to jest w stałym związku a ja się po prostu duszę. Czuję się ograniczona, zaniedbałam się bo wydaję mi się że nie mam po co o siebie dbać. Nie słyszę komplementów, nigdzie nie wychodzimy. Ja jestem duszą towarzystwa a mąż odludkiem który mną rządzi i muszę się podporządkować do jego stylu życia. Nawet nie wiem czy cokolwiek jeszcze nas łączy prócz wspólnego dachu... Smutne to bo wiem że gdybym też przeżyła jakieś uniesienie sercowego czy cokolwiek to bym odzyskała chęci do życia i czemu tak jest? Brakuje mi motywacji... Czuję się nie atrakcyjna bo tak jestem traktowana. Wiem też że kiedyś miałam wielu adoratorów i że mężczyźni oglądali się za mną na ulicach a teraz nikt mnie nie widzi tak mnie zniszczył związek i macierzyństwo w którym się w ogóle nie odnajduję i jestem bardzo nieszczęśliwa i nie spełniona. Słowo rodzina zaczęło mnie po prostu odpychać... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj,to stan ducha masz jeszcze gorszy od mojego ,ale dawaj na wzajem się wspierać ,a ni się dołować :):) Dziś pokłóciłam się ze swojom jedyną kumpelą , chociaż tak naprawda,nie jesteśmy ze sobą blisko od momentu jak ona wyszła zamąż i jest pod całkowitym wpływem swojego toksycznego męża.Za 5 lat tak się zmieniła,że sama już wieży w tę bzdury który on jej wtinął do głowy ,a mianowicie że ona to -0 i bez niego nic nie warta i ma tylko sprzątać ,gotować i pilnować dzieci ,a ma 3.Każe jej jeść 2 kromki chleba do 1 plasterka wędliny ,bo tak jest taniej i wszystko w takim stylu .A najsmieśniejszę jest to ,że mają kasę.... Przy niej starałam się sama nie poruszać tematu swoich wycieczek,zabiegów kosmetycznych albo zakupów-żeby nie robić jej przykrości.... Dzisiaj na grillu tak między słowem powiedziałam w żartach że mam kryzys 30 ,że schudłam ,a skóra pod pachami mi wisi i nie staję taka jędrna jak kiedyś.Jak ona na mnie wyskoczyła ,że jestem płytka ,że tylko myślę o wyglądzie i że co to za problem że po 30 widzę kolejne zmarszki (ona ma 36 lat i 87 kg) że to jest takie normalne.......I wtedy ja nie wytrzymałam ,zawszę unikałam tematów,żeby ona nie poczuła się gorsza i t.d. ,a tut mnie poniosło i mówię do niej to dawaj pogadamy o ostatniej książce co przeczytałaś(ona w ogóle nie czyta),albo o ostatniej sztucę co obejrzałaś (ona nigdy nie była w teatrze),albo o operze (też nigdy nie była),albo gdzie lecisz na wakacji(nigdy nie była za granicą),albo o siłowni (nie chodzi-karnet kosztuję),i....mówię do niej powiedź mi na jaki temat chcesz ze mną porozmawiać oprócz nowych przepisów i sprzątania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ją zamurowało....nie wiem czy ona w końcu zrozumiała czy po prostu się wkurzyła ....nie odzywała się 30 min.,a po 40 mieliśmy już iść ,ponieważ na 19.15 mieliśmy bilety do teatru na Mayday 2.... Jesteśmy umówieni na przyszłą niedziele ale nie smak mam i nie wiem co ona myśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyżaliłam się :):) Kurdę ,może i nie mam teraz poważniejszych problemów ,ale naprawda miałam ciężkie życie ,o którym ona wie i sama kiedyś mówiła ,jeszcze przed śmierciom mojego męża(4,5 r temu),że jeżeli ją by to wszystko spotkało ,to by zwichrowało i nie wyobraża sobie,co by się stało jeżeli Soren by umarł (tak miał na imię mój mąż),a on później zmarł i to nagłe....Moim zdaniem przyjaciółka ma się cieszyć razem ze mną albo nawet za mnie że w końcu mój największy problem to kolejna zmarszka albo wisząca skóra ,a nie całkowita załamka po śmierci kochanego męża od którego byłam całkowicie uzależniona finansowo(co mnie w ogóle nie przeszkadzało,ponieważ był super,a nie taki jak jej) i moja rozpać kiedy z dnia na dzień musiałam sobie zacząć radzić sama.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie chodzi o to że nie mają pieniędzy -wtedy by zrozumiałam ,ale mają i to nie mało....Tylko jej mąż jest typem strasznego sknera.....okropnego....I mi się wydaje że ona mi zazdrości (ale tak po złemu ) i że nie może się pogodzić ,że mi mogło się ułożyć...Tylko ona też chyba zapomniała,kiedy 10 lat temu jeździła taksówkami,a ja autobusem-miałam karnet studencki ,a ona ze mnie się śmiała,że jestem sknerą ,a ja zbierałam pieniędzy na samochód i nazbierałam...kiedy ona kupowała 8 parę butów bez zastanowienia się ,a ja się dziwiłam ,jak tak można ,ona jadła po knajpach i kosmetyki miała wszystkie firmowe ,a ja nie umiała przeczytać i wymówić nazwy perfum........... i teraz ,kiedy ja to wszystko mam ,a ona ma swojego głupkowatego męża i ma jeść więcej chleba ,żeby było taniej nie może tego przeżyć... Tylko ,kurde,ja nigdy nie wywyższałam się (bo czym ,stać ich na to wszystko na co nas ,nawet więcej) ,a ona nigdy się nie pożaliła się że ma tak przesrane życie przez swojego dupkowatego męża ,tylko to ona przez cały czas podkreślała że ja nie tak żyję jak trzeba,to znaczy zamiast składać kasę ją wydajemy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurdę,dużo tego napisałam ,ale nie wiem czy zrozumialie...Czuję się do d..py...Ciężko nie mieć przyjaciół...A tracić ich jeszcze gorzej ,chociaż tak naprawdę ,to ona już od kilku lat nie była moją prawdziwą kumpelą...Tak na dobre i na złe ...I co .kumpeli nie mam ,został mi jedyny problem-kryzys 30:):):)żart oczewiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde,jestem wściekła....... Przez 3 tygodnia czekałam na swój laptop-był w naprawie.Powiedziałam że pierwsze to uratowania zdjęć-32 wycieczki zagraniczne ,a później naprawa....Facet wymienił dysk....bez uratowania danych........... Zaraz mnie rozerwie,już płakałam, krzyczałam i rzucałam laptopem i jestem dalej wściekła i rozpać mnie rozpiera....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pola345
Co do zdjęć to ja tak miałam jak mi aparat zginął choć tylko tam były zdjęcia z Kołobrzegu więc zapewne musisz być nieźle wkurwiona. Mój mężuś jest kochany. Nie jest sknerą i wiem że zrobiłby dla mnie wszystko (i robi) a mimo wszystko mam tak głupkowaty tok myślenia jak wcześniej właśnie opisałam. Wadą mojego kochanego jest chorobliwa zazdrość i to że uważa się za pana i władcę mnie samej. Co powie tak ma być a sama gdzieś ostatnio wyszłam jak go nie znałam bo teraz nie ma opcji. Ja również mam jedną przyjaciółkę która pod obecność mojego nie chce w ogóle przychodzić. Ja do niej nie mogę. Parę lat temu u niej byłam. Zapomniałam już jak to jest wyjść do koleżanki. Miałam jeszcze drugą przyjaciółkę którą kocham, po prostu śmiało mogę powiedzieć że zawsze ją kochałam znamy się od urodzenia i spędziłam z nią więcej niż pół życia i była przy mnie w każdej minucie ważniejszej mojego życia i w ogóle zawsze zawsze. Bardzo za nią tęsknię.. Jak siostra.. My osobno jesteśmy połówkami a razem dopiero tworzymy całość. Mieszkałyśmy 20metrów od siebie... Czasem nawet płaczę że się nie możemy zobaczyć. Ten mój stwierdził że ona ma na mnie zły wpływ i jak się z nią zobaczę to koniec. Parę razy próbowałam się z nią zobaczyć i się dowiedział to rzeczywiście było nie ciekawie... Chodzi mu o to że przy niej jestem radosna i w ogóle zaczynam głupkować (pozytywnie) on twierdzi że cofam się w rozwoju i jak się z nią zadam to go zapewne zdradzę za chwilę dlatego że ona często zmienia partnerów. W każdym razie jestem nieszczęśliwa. Np z tą moją naj naj naj lepszą przyjaciółką razem dbałyśmy o siebie gotowałyśmy odtłuszczone potrawy razem jadałyśmy ćwiczyłyśmy itd Fakt że również razem nieźle imprezowałyśmy ale byłam szczęśliwa a teraz moje życie przypomina taśmę co dzień przewijaną i puszczaną od początku. Po co mam ładnie wyglądać? żeby dzieci do przedszkola zaprowadzić zrobić zakupy ugotować obiad posprzątać odebrać położyć spać umyć się i iść spać i znów od nowa... Mój kochany albo jest w pracy albo śpi. Nawet już nie rozmawiamy. Ja wieczorkiem dzień w dzień wypijam trochę piwka winka likieru aż się nie znużę i tak w kółko co dzień bez tego nie zasnę a tak wypiję wypłaczę się w główce się zakręci i śpię chociaż dobrze. Lubię spać bo zawsze śnią mi się rzeczy o których marzę lub za którymi tęsknię a później jeszcze leżę jak się obudzę i myślę o tym. Nie mogę mieć rutyny w życiu. Wcześniej nigdy nie wiedziałam co będzie za pięć minut. raz tu raz tam. nieoczekiwanie i zawsze w pośpiechu po trzech nocach zarwanych kładłam się spać i dostawałam telefon za 10 min bądź gotowa impreza tu i tu i było ok. Uwielbiałam to!!!!! Ja też się rozpisałam ale jak co wieczór popijam piwko i myślę za czym tak tęsknię!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×