on mnie wykorzystuje

Od 12 lat jestem w zwiazku z facetem za którym starsznie latałam. Rodzina i znajomi mowili daj sobie z nim spokój ale JA myslałam ze on sie zmieni . Ale gdzie tam ludzie sie nie zmieniaja. Po 10 latach ozenił sie ze mna mamy dziecko niespełna 2 letnie. Jeszcze za panny pracowałam w jego firmie , gdy zostałam jego zona musiałam sie zwolnic bo nie moge byc jego pracownikiem tylko osoba wspołpracująca a to juz sie wiaze z opłaceniem całej stawki zus a przeciez jak on twierdzi nie mamy kasy . Z reszta zawsze byłam u niego zatrudniona na pół etatu . Skąpiec !!! A teraz to juz mnie całkiem wkur... bo zwolnil sie jego pracownik i mi karze do roboty isc do niego bez wypłaty . Ma wpojone do łba przez matke i ksiegowa ze ZUS zbankrutuje i ze na emeryture nie mam co liczyc . Nosz przeciez czy ja jestem na niego skazana do konca zycia ? co zrobie jak mnie zostawi czy tam sama odejde pieniedzy na starosc bede na smietniku szukac. Czasy niewolnnictwa sie skonczyły ale chyba nie dla niego co robic?? Jak mu dosadnie powiedziec ze nie bede u niego pracowac na takich warunkach - dodam mam słaba gadke zeby go przegadac doradzcie mi.