Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ból

Sens życia (Pomocy szukam ale czy taka istnieje?)

Polecane posty

Gość Ból

Poznałem swoją dziewczynę przez internet...Byliśmy razem 5 lat zerwała ze mną tydzień temu. Przyjechałem do niej przez całą polską. Jestem z mazur ona z dolnego śląska. Powiem tak zdaję sobie sprawę ,że nie jestem ideałem i niestety nasz związek zakończył się ale przyznam ,że była jest i będzie (ona) moją największą miłością...w chwili obecnej mam różne myśli również i samobójstwo krąży w mych myślach ponieważ nie potrafię bez niej żyć...Kocham Ją bardzo jednak moja sympatia mówi ,że nic nie mogę zrobić..Gdyby nie to ,że nadal ją kocham zrobił bym jakąś głupotę sobie...Jednak nadzieje pozwala mi trwać...ile wytrzymam , nie wiem...Mam dopiero 20 lat...ona 17 poznaliśmy się gdy byliśmy jeszcze szczeniakami...i zapewne wiele z was pomyśli ,że wydorośleliśmy i dlatego to się rozsypało. Nie...nie o to chodzi. Wiele razy kłamałem moją sympatię w wielu bardziej bądź mniej ważnych sprawach...3 razy flirtowałem przez telefon z innymi dziewczynami...wiedziała o tym i kilka razy mówiła ,że to koniec jednak swoimi słowami czynami...łzami potrafiłem przekonać ją do jeszcze następnej szansy...I tak ciągle od szansy do szansy...rana rana rana rana...i jeszcze raz rana zadana naszej miłości i to tylko i wyłącznie z mojej winy. Pisze to aby pokazać chłopakom jak wszystko potrafimy pięknie budować a potem to wszystko jeszcze szybciej i "ładniej" zburzyć. Jak już wspomniałem nie potrafię bez niej normalnie funkcjonować...gdy miałem lat 19 Wyjechałem ze swojego domu (Okolice Olsztyna na mazurach) zostawiłem cały mój świat i wprowadziłem się do niej...Mieszkaliśmy razem dłuższy okres czasu...mianowicie mieszkam u niej nadal mimo iż zerwaliśmy niedawno a to z tego powodu iż muszę zrezygnować z pracy i wybrać papiery ze szkoły aby móc wrócić do siebie. Miałem plan...Chciałem znaleźć pokoik do wynajęcia i mieszkać nadal tu gdzie moja sympatia ...Dać jej troszkę czasu jednak gdy o tym wspomniałem powiedziała ,ze nic nie zmieni jej zdania...Nic co zrobię...Dobiło mnie to do reszty...Cały mój świat zostawiłem aby być z nią...teraz cały mój nowy świat ponownie został zniszczony...Nie potrafię normalnie funkcjonować...W nocy co chwila się budzę ,wstaję i podchodzę do niej patrząc...głaszcząc po głowie...Ciągle mówię jak to ją kocham, chcę jej to pokazać...jednak to powoduje tylko że z moich oczu lecą strumienie łez...nawet teraz gdy to piszę...Łzy mnie nie opuszczają bo jest to dla mnie ciężkie. Renia bo tak się nazywa moja ukochana...Była moją pierwszą prawdziwą wielką miłością...Tak samo ja dla niej byłem pierwszą miłością...Snuliśmy razem plany...Setki listów które do siebie pisaliśmy leżą teraz obok mnie...(Czytałem od rana co niektóre z nich) Najbardziej dobijają mnie zdjęcia które wiszą tu w pokoju...na których jesteśmy razem...Nie mogę myśleć o niczym innym jak o niej...Straciłem sens życia i proszę nie mówcie ,że będzie inna albo coś w tym stylu...Może i wy potraficie jakoś przeżyć rozstanie z partnerem lecz nie ja...jestem zbyt wrażliwy...Za bardzo ją pokochałem i nie chcę bez niej żyć...Reniu jeżeli to przeczytasz chcę abyś zapamiętała mnie z jak najlepszej strony....niedługo przytulę Cię po raz ostatnio i zniknę...Lecz pamiętaj ,że zawsze gdzieś tam jest ktoś kto Cię kocha i czeka na Ciebie...A nawet jeżeli nie dam rady wygrać walki z moim żalem i zrobię coś głupiego...TO pamiętaj jeżeli istnieje jakieś życie po za ziemskie...A chciał bym aby tak było...To będe przy tobie...Kocham Cię... Nie wiem po co to piszę bo nie jest tu zawarta żadna prośba do was drodzy forumowicze...Po prostu chcę wam pokazać ,że istnieje na tym świecie jeszcze garstka facetów którzy kochają całym sobą Którzy żyją dla swoich kobiet...Którzy Kochają tylko raz...Do końca życia...Tylko jedną tylko wybraną tylko jedyną dziewczynę w ich życiu...Tak jak ja Kochałem Ciebie....Reniu;* Twój Szymon....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z dachu
Jeszcze trochę i Ci przejdzie. To nie była miłość lecz młodzieńcze zauroczenie. Na miłość musisz jeszcze poczekać i przede wszystkim dojrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felicija
Pięknie to wszystko napisałeś, ale... Cały mój świat zostawiłem aby być z nią... Może i wy potraficie jakoś przeżyć rozstanie z partnerem lecz nie ja...jestem zbyt wrażliwy... Po prostu chcę wam pokazać ,że istnieje na tym świecie jeszcze garstka facetów którzy kochają całym sobą Którzy żyją dla swoich kobiet... To wszystko pięknie wygląda na filamach - takie kochanie całym sobą. Podejrzewam, ze ona zaczęła się dusić od tej miłości. Ty jesteś facetem, który kocha za bardzo. Przeważnie jest to domena kobiet (jest sporo infrormacji na ten temat w necie), ale mężczyznom też sie zdarza. Z osobą, która tak kocha jak Ty nie da się żyć na dłuższa metę, bo druga osoba zaczyna sie dusić w takim związku. Syndrom "kochania za bardzo", który wg mnie jest częścią "wspóluzależnienia", się leczy. U psychologa. Po terapii nauczysz się kochać prawdziwą, zdrową miłością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niektórzy nie przeżyli nawet w ogóle żadnej miłości więc się kurwa ciesz poza tym to nie miłość tylko uzależnienie, skoro nie potrafisz bez niej żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ból
A może to właśnie jest miłość dawanie s siebie wszystkiego...Nie patrzenie na własne potrzeby...Poświęcenie...Uważam ,że nie jest to coś co należy leczyć...Postanowiłem ,że odejdę dam jej spokój aby mogła przeżyć życie jak najlepiej potrafi...Będzie chciała mieć ze mną kontakt to ok...Będzie chciała do mnie wrócić...czekam...Jednego jestem jednak pewien Nigdy nie przestanę jej kochać i mówcie co chcecie...łatwo jest oceniać jeżeli się nie zna sytuacji nie czuje tego co osoba której dotyczy sprawa...Nie jest t uzależnienie...Absolutnie bo gdyby tak było to nie odszedł bym od niej tylko męczył i tak dalej...a ja chcę aby ona była szczęśliwa nawet jeśli szczęście da jej inny chłopak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felicija
Twoja wypowiedź utwierdza mnie w tym, co napisałam przedtem. Twoja miłość jest chora. I to się leczy. A leczy się dlatego żeby móc być w życiu szczęśliwym. Ale dla Ciebie - jak na razie, bo myslę że się opamietasz - szczęściem jest ból jaki sprawia Ci brak ukochanej. Swoje życie (bardzo młodziutkie zresztą) podporządkowałeś tej miłości, teraz juz byłej milości. Jak sie otrząśniesz to przypomnij sobie o terminie współuzależnienie, toksyczna miłość i kochający za bardzo. Trzymaj się. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
Mam zamiar udać się do Psychologa bo zdaję sobie sprawę ,że sam sobie z tym nie poradzę wątpię też aby psycholog potrafił mi pomóc w końcu to tez tylko człowiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felicija
Psycholog tez człowiek - fakt. I często nie potrafi własnym życiem pokierować. Ale - nie bój się - on wie jak Ci pomóc, bo osoby z zburzeniami postępują wg pewnego schematu (tak, schematu) i on to wie. Psycholog Ci nie powie jak masz postępować i mysleć, Ty sam do tego dojdziesz - on Tobą pokieruje. Tylko mu zaufaj. I nie zwiewaj po pierwszej wizycie - bo pewnie stwierdzisz,że gościu ma nierówno pod sufitem i brednie wygaduje. Pojdź na koleją wizytę i przekonaj się, ze on mysli jak trzeba. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały dietetyk
sens zycia to zasłużyc na niebo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ból
Dzięki Felicja...Jak tylko wrócę na stare śmiecie to poszukam...wprawdzie nie ma u mnie dużego wyboru takowych psychologów ale na pewno jakiś się znajdzie....Dzięki naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BÓL
PRZESZŁO MI A WIECIE CZEMU? WYSZEDŁEM Z PSEM I NAKRYŁEM JĄ Z INNYM...OD DŁUŻSZEGO CZASU Z NIM KRĘCIŁA....A ja wszystko zwalałem na siebie....Dzięki za uwagę pa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×