Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czy jestem zołza

Ciągłe kłotnie

Polecane posty

Gość czy jestem zołza

Jestem bezradna...Te ciągłe kłotnie doprowadzą mnie do stanu w jakim już kiedyś byłam.Zacznę od początku. Mam 22 lata męża o 4 lata starszego i 1,5 rocznego synka. W maju będziemy 2 lata po slubie.Mąż latał za mną jak pies za suką dla niego rozstałam się z chłopakiem. Wtedy wydawała mi się taki męski i odpowiedzialny. Imponował mi swoja zaradnością, pewnością siebie kiedy ja byłam nieśmiała, spokojna a on zupełne moje przeciwnieństwo. Zakochałam się. Po miesiącu związku zamieszkałam z nim u jego rodziców. Było pięknie. Kładłam się spać i budziłam się u jego boku codzień rano. Oświdczył się po niespełnym roku. Po 1,5 roku znajomości wzieliśmy slub. W międzyczasie zaszłam w upragnioną ciążę. Tak bardzo cieszylismy się z tego dziecka.Ja od zawsze marzyłam o dzidziusiu on twierdził że nie chce jako dziadek chodzić na wywiadówki i tak zdecydowaliśmy sie na naszego kochanego synusia. W czasie ciązy nie mogłam na niego narzekać. Dogadzał mi na każdym prwie kroku. W poowie ciązy zaczęliśmy remont mieszkania jakie dostal od dziadka(z którym nadal mieszka)ciągłe obowiązki i oszczędznie. ja nie pracowałam.Liczyły się każde złotówki. Urodził sie Miś. Przez 2 miesiące po porodzie mieszkaliśmy u moich rodziców. Kiedy wkońcu zamieszkaliśmy na swoim zaczęły się problemy. Ciągłe kłótnie o glupoty. NIe pomagał mi w niczym. Po pracy siadał przed telewizoremi tak usypiał czasem nawet nie myjąc się. Kochalismy się rzadko. Baliśmy się, że wpadniemy a na drugie dziecko nie było nas stać. Seks stawał się nudny aż wkońcu nie zadowalał mnie już wogóle. Jeszcze wcześniej ja ciągle nalegałam on nigdy nie miał ochoty. Unikał mnie i bliskości ze mną a jeśli dochodzióło do czegoś czułam się jakby robił to na odwal się albo żeby ulżyć tylko sobie jak pies w potrzebie.Co prawda w ciązy przytyłam 25 kilo ale zostało mi tylko 5 do zrzucenia które sobie darowałam nie wyglądałam odrażająco. Znajomi podziwiali moją figurę zwłaszcza,że wyglądalm strasznie pod koniec ciązy.Wkońcu dałam sobie spokój i nawet nie wspominałam o jakichkolwiek bliskościach.Syn rósł, broił a mąz na nic nigdy nie miał czasu i ciagle był zmęczony. Ja robiłam wszytsko co należało do mnie i jeszcze jego obowiązki np. paliłam w piecu, nosiłam opał on pracował. Czasem wymógł od siebie spacer w niedzielę.Konflikty sie nawarstwiały, przybywało zmartwień, brakowało kasy.NIe mialam chwili dla siebie.On kłócił się, wyzywał ty kurwo, dziwko, szmato poźniej tłumaczył, że to tylko w nerwach. Przy każdej kłotni nie dawałam się on krzyczal ja też, wyklinał ja też któregoś dnia przy kolejnej kłotni coś we mnie pękło on stał nade mną krzycząc ja płakałam i tak przy każdej nastepnej. Rodzicom nic nie mówiłam ale wszytskiego się domyślali. Jeżdziłam do nich pod byle pretekstem ,żeby tylko uciec od wojny. To czepiał się tego,że ciągle siedzę u mamusi. Krzyczał na dziecko, nie potrafił się nim zająć. dziecko ma 1,5 roku a on nie potrafi zmienić pampersa, nie wie co dać pić.NIe zrobi nic przy dziecku.... Teraz jestem u mamy pełna obaw, zmartwień czy się rozstać czy nie. Pozbawić dziecko rodziny czy zacisnąć zęby i wytrzymać ten cięzki czas. Jestem na skraju załamania nerwowego. Kiedyś próbowałam popełnić samobójstwo od jakiegoś czasu znów o tym myślę. Trzyma mnie mój syn tutaj. Co mam robić? Pisząc to wszytsko wyję jak bóbr...Dlaczego Osoba którą kocham tak potrafi mnie ranić?Za co? za to że miał zrobione kanapki do pracy, uprasowane ciuchy i obiad na czas?Za to że z nim rozmawiałam,prosiłam, starałam pomóc. Za co?Co mam robić?????............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość @gunia
pytasz co masz robić, odpowiem ci krótko - rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Mój związek się rozpadl bo zabrakło w nim dialogu, pojawiły się kłótnie a bylismy takim zgodnym narzeczeństwem... Od 2 tygodni jestem sama i nie umiem sobie z tym poradzić bo wiem, że byłoby inaczej gdyby nie zabraklo tej cholernej rozmowy. Dziś myślę o samobójstwie, nie mam dla kogo żyć ale Ty masz dziecko i musisz żyć dla niego !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy jestem zołza
Wiem ,że muszę żyć dla mojego synka. Ja chcę rozmawiać a on nie. Powtarza że on nie widzi problemów, że ja sobie je stwarzam. Każda rozmowa kończy się moim płaczem albo kłótnia. Wczoraj powiedziałam że się wyprowadzam do mamy a on: a co się stało?? Jak z nim rozmawiać skoro drukowanymi literami nie dociera?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
facet Cię zdobył , zrobiliście dziecko i teraz usiadł wygodnie na fotelu i nie ma ochoty z niego wstawać - dlatego nie widzi problemu , bo nic nie chce robić... poza tym całkiem nieźle zagrał rolę "odpowiedzialnego , czułego itp" by teraz chcieć "odpocząć" a wg niego Ty się czepiasz i robisz problemy - bo domagasz się tego , co powinien robić...:) wielu facetów chce"siadać wygodnie po upolowaniu zdobyczy" - przykro mi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy jestem zołza
Według niego robi bardzo dużo bo nas utrzykuje i ciągle jest spracowany biedaczek wszytsko boli...Na samą myśl o nim jest mi nie dobrze......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×