Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

catheleen

Oświadczyny - przełożone?

Polecane posty

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Jestem młodą kobietą, lecz szczęśliwie zakochaną. Mój chłopak mówi, że nie wyobraża sobie życia beze mnie, że chce mieć ze mną dom, dzieci, śpiewa mi piosenki, że widzi we mnie przyszłą żonę, często oglądamy plany domów jednorodzinnych, meble, układamy plany co do życia razem, ALE... W grudniu 2010r. powiedział mi, że rozmyślił się co do zaręczyn w tym roku (we wrześniu powiedział, że chce wszystkim pokazać, że to jest to, że liczę się tylko ja, to on zaczął ten temat...). Zrobiło mi się strasznie przykro... Płakałam, kiedy nie widział. Taka wiadomość bardzo zabolała, chodziły mi po głowie myśli: "Dlaczego?? Przestał mnie kochać??". Rozmawiałam z nim o tym, próbowałam wypytać o co chodzi, to powiedział, że oświadczy mi się po jego studiach, czyli w przyszłym roku na początku lata (2012). Nie pytałam o nic więcej, bo kobiecie nie wypada naciskać na oświadczyny, domyślałam się, że chodzi o zupełną samodzielność z jego strony, stałą pracę itd. Niby wszystko jest ok... Jednak ciągle mnie to dręczy :( Rozumiem, że do ślubu trzeba stabilizacji, ale wiele razy rozmawialiśmy o tym, że przecież oświadczyny nie oznaczają ślubu w przeciągu pół roku, narzeczeństwo trwa przeważnie 3-4 lata (przynajmniej ja znam wiele takich przypadków, kiedy ślub nie jest 'wymuszony dzieckiem'). Mówiliśmy o tym, że i tak zamieszkamy razem dopiero przed ślubem lub po nim, bo nie chcemy mieszkać w wynajętym pokoju tylko już 'na swoim'. Wszystko rozumiem, ale ciągle pozostaje to jedno małe 'ale'. Rozchodzi się właśnie o to, że na dobrą salę czeka się trochę czasu, na termin w Kościele również. Nie jestem osobą wierzącą i tak na prawdę nie jest mi potrzebny ślub Kościelny, ale mój chłopak często powtarzał, że fajnie jakbym miała jego nazwisko, jakbyśmy byli oficjalną rodziną. Stąd moje rozczarowanie. Wiem, że jestem młoda, jeszcze studiuję, ale chciałabym założyć rodzinę powiedzmy w wieku 26 lat. Do tego czasu można być narzeczeństwem, mieszkać osobno i stanąć przed ołtarzem dopiero wtedy, kiedy oboje są już samodzielni. Zgadzał się ze mną w stu procentach. Poza tym jego rodzice to bardzo nili ludzie i nie sądzę, żeby powiedzieli mu, że to jeszcze nie czas na zaręczyny i dlatego zmieniłby zdanie. Zastanawiam się, dlaczego właśnie zmienił zdanie. Czy to dlatego, że nie jest jeszcze pewien miłości do mnie, tylko nie chce mi tego powiedzieć? Czy dlatego, że po prostu nie chce? A może chce mnie sprawdzić? Zgłupiałam z tego wszystkiego. Chciałabym go zrozumieć, ale nie potrafię, właśnie przez to, co wcześniej mówił... Proszę o spokojne wypowiedzi, na prawdę już nie potrzebuję więcej nerwów. To nie jest tak, że jestem jakąś desperatką, że chciałabym go do tego zmusić, bo wiem, że to kiedyś zrobi, poza tym przede wszystkim chcę, żeby to zrobił z własnej woli. Pasujemy do siebie jak mało kto. Po prostu zastanawia mnie fakt, dlaczego zmienił zdanie w tak krótkim czasie i nie chciał za bardzo o tym mówić. A od grudnia do teraz jest nadal między nami pięknie, wydaje mi się, że darzy mnie takim samym uczuciem jak dawniej, nic się nie zmieniło, więc to pewnie nie chodzi o żaden romans, czy też utratę miłości do mnie itp. Nie spieszy mi się do zaręczyn. Fakt, że to piękna chwila, potwierdzenie tego, że chce się z kimś być na dobre i na złe. Sęk w tym, że zabolało to, że niby miało się to stać, ale jednakże stanie się później. I zastanawiam się, dlaczego. Czekam na Wasze opinie. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość falsificate
Myślę, że już odpowiedziałaś sobie na pytanie - zapewne Twój chłopak kojarzy zaręczyny z szybkim ślubem i założeniem rodziny, do czego niezbędna jest samodzielność i stabilność finansowa. Teraz nie może Ci tego jeszcze zagwarantować, więc chce poczekać. Ja również uważam, że zaręczyny to symbol, po którym nie trzeba od razu ustalać daty ślubu (jestem zaręczona od prawie 2,5 roku, a ślub bierzemy za 3 miesiące, zaczęliśmy go konkretnie planować 1,5 roku po zaręczynach), ale jednocześnie rozumiem postawę Twojego chłopaka. Moim zdaniem to dowód na jego dojrzałość i życzę Wam, abyście jak najszybciej po studiach ustabilizowali się finansowo i mogli założyć spokojną i bezpieczną rodzinę :-) A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie on wie, że zaręczyny nie wiążą się z szybkim ślubem. Ale cóż, dziękuję za odpowiedź :) Mam nadzieję, że powodem jest jego lęk przed ukończeniem studiów - a raczej, czy je w ogóle ukończy. Idzie mu bardzo dobrze, ale zapewne boi się, że jakby się oświadczył, a coś by mu nie wyszło na studiach to pewnie byłoby mu głupio. W każdym razie mam nadzieję na to, że będziemy razem szczęśliwi - czy to w oficjalnym związku, czy też nie... :) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twims
A mnie zastanawia, jak można PLANOWAĆ zaręczyny? Jak można mówić: oświadczę Ci się w czerwcu? Albo jest pewien, i oświadcza się od razu, albo nie jest więc siedzi cicho. Niepojęte..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie to było to tak, że we wrześniu mi powiedział, że chce mieć ze mną rodzinę i że chce mi się oświadczyć w nadchodzącym roku. Domyślam się, że poruszył ten temat, żeby mnie wypytać, czy powiem 'tak'. Natomiast w grudniu jak pokazał mi katalog z projektami domów to powiedział mi coś w stylu "Słońce, jak skończę studia to wtedy pomyślimy co z tymi zaręczynami". Powiem szczerze, że się troszkę przestraszyłam. Powiedział to w bardzo dziwny sposób - może udawał przede mną, że to nie chodzi o strach przed ukończeniem studiów tylko o jego kaprys. Dało się wyczuć w jego tonie coś dziwnego. W tej chwili myśląc o tym obiektywnie uważam, że jest to powodowane tym, że im bliżej końca studiów, tym bardziej przejmuje się, czy znajdzie dobrą pracę - to inżynier, więc szczerze wątpię, że nie da rady, bo jest bardzo zdolny i wiem, że świetnie sobie poradzi. Poczekam i zobaczę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oswiadczyny oznaczaja slub,a na to trzeba miec kase-wiec najwyzej rok od zareczyn musicie miec 30tys-na pewno o to chodzi.jesli rodzice wam w slubie nie pomoga,to skad taka kasa?moze gadal ze swoimi rodzicami i powiedzieli,ze ma sam zarobic z toba na slub.dla mnie to jedyne wytlumaczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×