Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ja sobie nie wyobrazam

kto sobie z dzieckiem/dziecmi radzi sam ,w sensie ze bez dzisdków

Polecane posty

Gość ja sobie nie wyobrazam

rispekt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem zmuszona, ale daję radę bo innego wyjścia nie mam :) ale czasami tak sobie myślę, że byłoby zajebiście raz na jakiś czas podrzucić dziecko dziadkom i się odchamić...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beauty spec.
no my z mezem tez sami. dziadkowie daleko. a tu 2 dziecko w drodze. nie jest latwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia1111111111111111111111
ja. rodziców mam 50km od siebie a teściów 70km więc muszę radzić sobie sama.ale nie jest zle chociasz czasem chciała bym się odchamic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bhjug
Nie jest tak źle, tylko najgorsze że nie możemy nigdzie wyjść tylko we dwójkę. Nawet takim domatorom jak my, jednak troche tego brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość balonoooowaaaa
Jak trzeba, to kazdy sobie poradzi :) Moja mama miala nas dwoje i nikomu nigdy nie podrzucala, radzila sobie sama i jakos nie miala ochoty sie odchamiac-miala nas, meza- ich zycie malzenskie na tym nie ucierpialo a ona nie wyrwala sobie rak opiekujac sie dwojka dzieci :) Ja moje dziecko b. rzadko dziadkom podrzucam-maja swoje zycie i prawo do niego, choc nie powiem, moja mama czasem dzwoni, by przywiezc jej dziecko, zebysmy z mezem mogli wyjsc gdzies tylko sam na sam :) Ale to jej osobista inicjatywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja sobie nie wyobrazam
ja do pracy mała udziadków ja gotowac nie umiem i nie cierpie to mała obiad porzadny zje u mojej mamy :D bylismy chorzy to tesciowa sie nami opiekowała! no nie wypbrazam sobie bez pomocy chociaz pewnie zaraz sie nasłucham :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beauty spec.
zazdroszcze Ci. my przechodzilismy w tym roku grype sezonowa, myslalam ze juz po nas i zdani tylko na siebie. nie lubie obciazac ludzi swoimi sprawami ale babcia by sie przydala w poblizu bo tak to wszedzie chodzimy z dzieckiem, nawet do fryzjera, do urzedu, do lekarza ( ja do gina!!). szczesciary te co maja rodzicow lub tesciow blisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teściowie 70km od nas, moja mama 230km, moja babcia 80km. I każde w innym kierunku. A za kino i kolację w rocznicę mogłabym zabić ;] Nie jest źle, moje dziecko - mój "kłopot", ale zawsze mogłoby być lepiej (czyt. bliżej) ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cieszcie się że w ogóle macie;) ja mam bliźniaczki, całe szczęście że mamy fajną opiekunkę. ot co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My bez dziadkow,braci,siostr...wszyscy daleko.Wychodzimy sami raz do roku jak jestesmy w odwiedzinach u rodzicow i zostawimy raz dzieciaki na pare godzin wyskoczymy do kina i restauracji.Nie narzekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma-ma...
ja sobie radzę i to całkiem nieźle :) Na dodatek mąż pracuje w delagacjach i przyjeżdża do domu co drugi weekend. Tak było odkąd się synek urodził i już się przyzwyczaiłam. Synek teraz ma 2 lata i chodzi ( wózka nie mamy od ponad pół roku) ze mną do banku, na pocztę, na codzienne zakupy itp. Duże zakupy robimy jak mąż przyjeżdża. Czasem jest ciężko jak synek ma zły humor, ale już się nauczyłam wytrwałości i mam swoje sposoby aby było dobrze, bo inaczej bym oszalała :) Do fryzjera chodzę jak mąż przyjeżdża, na zakupy ciuchowe zazwyczaj też, ale czasem z synkiem też można spokojnie wejść do galerii, ale staram się tego unikać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z jednym dzieckiem mozna
sobie spokojnie dac rade, trudnosci pojawiaja sie gdy jest dwojka. Ja mieszkam 800 km od moich rodzicow i 200 km od tesciow. W okolicy nie mamy nikogo oprocz niani (pracujemy oboje, ja na pol etatu 3 dniw tygodniu) i radzimy sobie, choc przyznam, ze jest czasem ciezko. Z jednym dzieckiem bylo miodzio z sensie organizacyjnym. Wszedzie zabieralismy go ze soba i nie bylo zadnego problemu, natomiast przy dwojce juz tak latwo nie jest, ale czlowiek da rade sobie ze wszystkim jak musi i nawet nie narzekamy :) (no, moze czasem troche, ale tylko troche ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika poznanma
ja radze sobie sama, bosama jestem, matka 200km odemnie, siork a z agranica, ja sama od poczatku ciazy..(partner na s zostawiał) sama ciaza, sama porod, sama po porodzie i wszystko sama i nie skarze sie na los...p.s sama dostałam boli nawet i pojechałąm taxi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo ja takk
weronika..jezus maria powaznie kobito tobie pomnik wystwią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika poznanma
ale czemu?? matki kiedys miały po 4,5 i ogarniały a faceci im nie pomagali?? al e co wtym ciezkiego??moze tylko na poczatku nie wiedziałm jak sie do tego zabrac... mys przewijac itp, kapac(wykapałm po tygodniu) a tak yo pikus....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Lapia.A ty masz super slicznego tego synka-gratuluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakas taka mila chwila....
No my tez bez dziadkow,bo mieszkamy za granica,ale dajemy rade :) A gdy chcemy gdzies wyjsc we dwoje to mamy fajnych sasiadow i raz oni nam podrzucaja dziecko a czasami my im nasze i kazdy jest zadowolony ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MADZIKAKA
A ja sama z dzieckiem i tez jakos rade muszę sobie dawać . Rodzice jakby nie istnieli . Dobrze , że mam taka pracę , że rano przed nia zawożę małego do przedszkola a po pracy go zabieram . Czasem gdzieś bym wyskoczyła ale ..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my w sumie tez nie mamy dziadkow do pomocy, co jakis czas jak moja mam sie odobrazi na nas to pomoze i zostanie z malym ale to bywa z mc w rok wiec trudno to nazwac pomoca :/ tesciowa mam za granica wiec odpada pomoc w sensie podrzucenia dzieci, innej rodziny tez nie mam wiec jestesmy w dwojke najbardziej to doskwiera nam taka szamotanina ze tzreba gdzies wyjsc cos zalatwic i ciagnij tu czlowieku dzieci do banku, urzedu, itd a druga rzecz to to jak ludzie sie na ans wtedy patrza jak to przyszla baba zalatwiac cos w urzedzie i z dzieckiem pzreciez moglka je zostawic w domu (tak mi mowia w twarz) tylko ze nie przychodzi im do glowy ze ja nie z wyboru sobie taszcze dzieci przy sobie :/ no i kolejna sprawa to opieka podczas naszej pracy zlobki i przedszkola sa fajne ale kosztuja masakrycznie duzo co nas blokuje :( jak ktos ma kase i nainie to super i dziadkow nei potrzebuje ale w innym wypadku to trudno jest zwlaszcza jak przyjdzie choroba albo jakis natlok spraw do zalatwienia :/ bo sprawa wyjscia wieczorem to owszem tez wazna ano ale to przeciez co tydzien sie nei wychodzi to raz na jakis dluzszy czas mozna wynajac opiekunke i isc do kina czy teatru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna mamaaa
ja też jestem sama, na dodatek bez męża, dziadków i nikogo innego nie mam do pomocy. Nawet alimentów były nie płaci bo ma w dupie. I to dopiero jest radzenie sobie samemu......... :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jasne że bez pomocy radzimy
sobie :) to ja urodziłam i to mój obowiązek zająć się dzieckiem a nie babć ! to że babcia pracuje czy nie pracuje i mieszka blisko nie znaczy że ma być bezpłatną pomocą domową :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamam26
ja jestem sama z mężem - babcia tzn moja mama przychodzi raz na tydzień na pare godz to mamy wychodne - ja też raz w tyg do niej jeżdze - i trzeba jakoś dać rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pomocy lekko nie jest
my nie mamy zbyt duzej pomocy - tzn po porodzxie moja mama na tydzien wziela urlop i byla ze mna - potem tak sfiksowala na punkcie pierwszej wnusi,ze pryzlatywala codzien wieczorami pierwszy miesiac hehe ale obie babcie pracuja - do tego moja mama teraz mieszka w innej miejscowosci - wiec z pomoca ciezko jest I nie chodzi tu o podrzucenie dziecka "zeby sobie gdzies wyjsc" chodzi tu o choroby malucha i ciagle L4; i o 2 lata mek z niankami zanim mala mogla ruszyc do przedszkola, o problem - ktory teraz jest przed nami - kto zaprowadzi i odbierze dziecko ze szkoly (jednak przedszkole jest duuuzo lepsze pod wzgledem godzin i spraw opiekunczych),o to, co zrobic jak jedno z nas ma poppoludniowke a 2 prosto po pracy musi gonic na szkolenie yhhhh itd itp kocham nasza cudna 6,5 latke nad zycie - byla chcianym i wyczekiwanym dzieckiem Jednak teraz baaardzo trudno mi sie zdecydowac na 2 dziecko - bo wiem co mnie czeka Bardzo bym chciala 2 malucha, wiek tez juz taki, ze duzo mi na niego czasu nie zostalo (zblizaja sie 35 urodziny ojj zblizaja) ale jednak duzo trudniej mi terazniz przed laty A o rezygnacji z pracy mowy nie ma (oczywiscie) Nieraz zdarzalo mi sie z zazdroscia patrzec na kolezanki, ktorym w opiece nad dzieckiem pomagaja 2 rodziny a te (kolezanki) jeszcze JECZA !! mam taka jedna w pracy io szlag mnie trafia jak ona ciagle narzeka !!! ehhh nie umie docenic tego co ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My sami dajemy radę, bo do jednych rodziców mamy 120, a do drugich 200 km. Do tego moja mama opiekuje się babcią leżącą, a męża ma dwoje dzici swoich jeszcze szkolnych więc nie ma opcji, że babcia " wpadnie na tydzień". Póki co nie jest najgorzej, tyle, że nie ma szans na wyjścia jakiekolwiek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mieszkam w Stanach a mama w UK, tesciowa w Indiach. Raz na miesiac corka idzie do zlobka na 'playgroupie' na 3 godz w jeden piatek i my wtedy idziemy z mezem na randke:-)Wczesniej Mimo ze corka ur gdzy mieszkalismy w UK mame mialam 2 ulice dalej a rzeczy trzymala u nas w domu (miala swoj pokoj ale nigdy go tak naprawde nie uzywala) to nigdy nie oczekiwalam pomocy od mamy. Mama tez (nie) stety sama sie nie pchala, nawet jak moj maz wyjechal juz za granice i bylam 2 miesiace sama (mimo tego ze mama wczesniej naobiecywala mnie i mezowi cuda nie z tej ziemi lol:-D ). Teraz powracamy do Europy a moja mama juz od dluzszego czasu jeczy ze ona chce sie zajmowac corka. W sumie fajnie byloby czesciej wyjsc na randke z mezem, do kina itp ale znajac zycie na obietnicach sie skonczy. Trudno, damy rade:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepodamhasła
U mnie tez sie na to zanosi- tesciowie 100 km daleko, mama 30 km, ale słaby dojazd, prawa jazdy nie ma, a do tego "swoj" wiek (ok 70 - tki). Mąz pracuje po 12 godzin, czesto w weekendy. Bardzo sie boje, jak dam rade, ale będe musiała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam rodzicow ktorzy mieszkaja zaraz klo mjego dmu i maly wlasciwie caly dzien u nich siedzi i ja razem z nim bo pomagam mamie przy obiedzie. Po poludniu jak syn idzie spac to ja klade sie razem z nim a wieczorkiem syn sie bawi z moimi rodzicami a ja mam wlne. Potem jzu tylko kapiel , mleczk i reszte wieczoru mamy z mezem dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam dziadków w miescie gdzie mieszkam mam dwoje dzieci i nie pomagją mi w niczym nawet nie racza sie pofatygowć nas odwiedzić a co dopiero pomóc :-) Dziadki od strony M tylko czekają jak na chwile do nich przyjedziemy bo im sie do nas nie chce bo daleko .... a mają góra 2 km :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×