Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość blackvelveteen

odchodzi po miesiącu mieszkania razem...

Polecane posty

Gość blackvelveteen

jestem załamana, siedem lat razem, róznie bywało. zaręczyny w grudniu, w lutym zamieszkaliśmy razem i teraz po kłótni mówi mi ze sie pomylił. że już mnie nie kocha i chce odejść. Chce nasze mieszkanie, które jest na mnie. Dodam jeszcze że ja dopiero szukam pracy i nie stać mnie na nie a nie wiem czy chce wracac do rodziców... co robić pomocy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gerber:):):):):)
jak to chce wasze mieszkanie ktore jst na ciebie?przeciz to twoje wiec co on chce.?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to pojechal z tym mieszkani
mieszkaniem, mam nadzieje, ze nie jestes tak nawian by mu je oddac?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
mieszkanie wzieliśmy za odstępne 20 tys. On wziął kredyt a ja pożyczyłam od rodziców. I on chce mnie spłacić jak się wyraził. Najpierw powiedział ze on ma gdzie mieszkać a jak powiedziałam ze w takim razie ja tu nie zostane sama to powiedział ze on je weźmie ode mnie. i tak jakoś przez chwile nawet bym się zgodziła ale jak wyszedł do pracy to znowu siedze i myśle i chyba mu powiem ze jednak nic z tego. że jak chce to niech odchodzi, tylko teraz pozostanie problem że to ja go będe musiała spłacić a jak pisałam to narazie jestem poszukującą pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sfsdfsa
pewnie się pogodzicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
wątpie, przed pracą zadzwonił że wieczorem będzie chciał ze mną porozmawiać, bo wybiera sie właśnie do banku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
A najbardziej boję się powiedziec rodzicom ze mieli rację, że nie wytrzymamy ze sobą długo ( mówili to w żartach..), nie wiem czy wrócic do domu, czy zostać w mieszkaniu... wrócic do siebie chyba nie wrócimy bo za dużo przykrych rzeczy mi powiedział...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie bardzo rozumiem mieszkanie jest na ciebie kredyt na niego nie jesteście małżeństwem a bank n takie rozwiązanie poszedł?? yhyyyyyy 1 kwietnia było parę dni temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wysłałam kochance męża
może trochę pomogą Ci rodzice do czasu pierwszej wypłaty a może rozejrzyj się szybciutko za kimś na stancję, to zawsze jakieś pieniążki na czynsz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
źle zrozumiano mnie. on wziąl kredyt na swoją część czyli na 10 tys kiedy chcieliśmy to mieszkanie. ja wzięłam od rodziców. on był w banku pytac o kolejny kredyt żeby mi oddac te 10 tys. ale najgorsze jest to że przez jedną kłotnię (dosyć dużą) on nawet nie chce ze mną normalnie pogadać. mówi ze sie męczy ze mną, kiedy ja próbowałam jakoś zorganizowac nam dom on mi mówi takie rzeczy... jak razem zamieszkaliśmy to ja myślałam że to juz na zawsze! i troche nie wierze że już mnie nie kocha i w te inne słowa bardzo bolesne, bo wiem jaki był rozemocjonowany jak mi się oświadczał.... po prostu wydaje mi się ze myslał , że jak razem zamieszkamy to tak jakby sam mieszkał: kumple do rana i piwo strumieniami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popelniliscie blad.......
niestety, ale tak jak w naglowku....Rozumiem ze nie mieszkaliscie razem wczesniej a wiadomo, ze dopiero mieszkajac wspolnie, mozna sie przekonac czy tak naprawde jestescie sie w stanie dogadac. I nawet jesli mieszkacie osobno, a spotykacie sie codziennie, spedzacie ze soba cale dnie i od czasu do czasu nocujecie u siebie, to nigdy nie jest to samo, co zycie non stop pod jednym dachem. I musze powiedziec, ze decyzja o wspolnym zakupie mieszkania po to, zeby w nim po raz pierwszy wspolnie zamieszkac, byla bardzo nierozsadna. Trzeba bylo najpierw pomieszkac razem jakis czas, kilka lat przynajmniej, a pozniej podejmowac takie powazne decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popelniliscie blad.......
i piszesz tez, ze nie do konca wierzysz, ze on jest przekonany do tego co mowi, ale przeciez nie przekonasz go ze mysli inaczej niz mysli....Efekt jest taki, ze on juz nie chce z toba byc, i chocbys nie wiem jak dlugo probowala siebie sama przekonywac ze on tego tak naprawde wcale nie chce, to niczego to nie zmieni. sprzedajcie mieszkanie i podzielcie sie pieniedzmi zaleznie od wkladu finansowego kazdego z was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popelniliscie blad.......
Nie rozumiem dlaczego ty go musisz splacic? Jesli kredyt jest na niego, to splacic go musi on, nie ty.....Cala ta sytuacja jakos mi nie pasuje zreszta, skoro dla ciebie, najwiekszym problemem w tej chwili jest to, co powiedza rodzice.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
wiem ze był to błąd ale my (ja na pewno) bardzo sobie to przemyśleliśmy. ale chyba każdy w swojej głowie. ja rozumiem że trzeba się dotrzeć ale przy problemach to trzeba rozmawiać ze sobą a on zero. stwierdzeniem "jaa..dobra" załatwiał wszystko. wydaje mi się tez że on zwyczajnie w świecie nasłuchał się rad cudnych kumpli i tak się wypiął na mnie. i nie rozumiem jak po miesiącu on może z nas tak łatwo zrezygnować. nie rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość montemax
ale Wy tepi jestescie, dziewczyna wyraznie pisze, ze ona wziela czesc na mieszkanie od swoich rodzicow, a on druga czesc pozyczyl z banku. Chyba dobrze o chlopaku swiadczy, ze w momencie rozstania od razu mowi o splacie jej kwoty. a ze Wam nie wyszlo, no coz- bywa. lepiej teraz niz pozniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
nie jestem przekonana do tego że mnie nie kocha bo wiem jak było przed kłotnią. i myśle ze mówi to wszystko żeby mnie zranić, zeby sobie ułatwić odejście. a moim głównym problemem nie jest to co rodzice powiedzą, ale że też to bardzo przeżyją. mówili że mamy sie zastanowić nad tym krokiem a tu on mnie wystawia w taki sposób. spłacić musiałabym go bo te 20 tys było odstępnego w skład którego wchodzą meble. i po części należą też do niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Navya
Co? przecież to Twoje mieszkanie.. nie ma do niego żadnych praw . chce sie rozstac to ok ,ale jak wspomni o mieszkaniu to go wyśmiej i powiedz ,że nie ma żadnych podstaw prawnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Navya
ale spłacic go powinnaś..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
to prawda ze nie ma praw do mieszkania, jednak chciałabym jakoś normalnie to załatwić bo już nie truję się myslą że nagle stanie się cud i zmieni się na lepsze. juz w to nie wierzę.zobaczymy co dziś wieczorem mi powie. ale juz sie boję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
spłacić, no właśnie tylko skąd wziąć kase? chyba w lotto wygram nie wiem czy nie będzie mi robił jakichś problemów, i dziwnych jazd bo może coś mu zaś odbije i mnie sie dostanie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popelniliscie blad.......
no wlasnie "przemysleliscie to sobie". Tu nie chodzi o myslenie o tym, tylko o sprawdzenie tego w zyciu. Jezeli twoj wklad finansowy to jedynie czesc z 20 tysiecy, to jest to przeciez tylko ulamek calej kwoty, i to bardzo maly. wyglada na to, ze tak naprawde to on prawie w calosci zaplacil za ta chate, wiec jak najbardziej ma podstawy zeby domagac sie od ciebie zrzeczenia sie praw do niego. Kiedys sobie pozwolil na taki nierowny biznes, bo cie kochal. Teraz, kiedy mu przeszlo, sentymenty poszly w odstawke i licza sie pieniadze. Tak bywa. I nadal nie rozumiem. Jesli on chce mieszkanie zatrzymac, to przeciez to on powinien ci oddac twoja czesc wkladu a nie odwrotnie......Jesli natomiast mieszkanie mialabys zatrzymac ty, to musialabys sama splacac kredyt....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
nie rozumiesz co piszę, razem kwotę 20 tys podzieliliśmy na połowę on swoje 10 tys wziął z banku a ja od rodziców. JEST PO RÓWNO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lori Anna....
mieszkanie za 20 tys??? a gdzie takie spzredaja ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Navya
a jak Cię nie stać żeby go spłacić to nie wiem.. wymyśl coś ,albo się z nim dogadać ,że spłacisz go ,ale przez dlugi czas to będzie trwalo(określ jaki) bo nie masz teraz kasy , albo weź pozyczkę z banku ,albo pozycz od kogoś np od rodziców..a jak wiesz,że go nie spłacisz to.. powinnaś mu oddać to mieszkanie i niech on spłaci wtedy Twoją czesć jak nie chesz isc do rodziców zawsze możesz coś wynając

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blackvelveteen
forumowicze drodzy nie zawsze do końca czytacie to co jest juz napisane... odstępnego było 20 tys i to była kwota za umeblowanie. a pożyczki z banku nie wezmę bo dopiero szukam pracy. rodzice chyba nie wyciągną kolejnych 10 tysiaków z kieszeni... może uda nam sie jakoś dogadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mały odkrywca
on wpłacił te 10tys na mieszkanie, ale to Ty jesteś jego właścicielka? Wynajmujecie to mieszkanie? Bo jeśli tak to jedno z was tam powinno zostać a drugie odejść albo zrezygnujcie oboje z wynajmu tego mieszkania. Te 20 tys odstępnego wrzućcie sobie w "koszta" waszego związku. Jeśli kupiliście wasze mieszkanie za 20 tys to sprzedajcie je i podzielcie się kasą po połowie. A rodzicami akurat najmniejbym się przejmowala bo to nie jest ich życie,chociaż fakt,wtopili w Twoje życie 10 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×