Ale mnie spławiła...

Znajomość internetowa, miesiąc pisania i w końcu spotkanie. Poszliśmy do knajpki. Rozmowa trochę się nie kleiła, wiadomo stres itp. Ale nie było też tragicznie. Gdzieś po ok. 45 minutach wyszedłem to toalety. Gdy wróciłem, ona oznajmiła mi że musi uciekać, bo właśnie dzwoniła jej siostra i jest to podobno jakaś bardzo pilna sprawa. Głupio się poczułem, bo taka wymówka oznacza jedno - olanie. Gdy zaproponowałem że odwiozę ją chociaż do najbliższego przystanku, też odmówiła. To było w niedziele. Jeszcze mi takie myśli po głowie chodziły że może faktycznie z tą siostrą to było na serio. Dlatego wczoraj puściłem jej smsa, nie odpisała. Dzisiaj próbowałem zadzwonić dwa razy, nie odebrała. No to mam jasną sprawę. W sumie nic się nie dzieje, nie ta, to będzie następna. Tylko proszę was kobiety. Jeśli już spławiacie faceta to róbcie to w bardziej oryginalny sposób :)

Jeśli byłby to prawdziwy powód i chciałaby się jeszcze z tobą spotkać to na pewno zaproponowałaby jakiś termin albo sama zadzwoniła. Następnym razem od razu daj sobie spokój.

Ale ja na 90% byłem pewny że to ściema z tą siostrą :) Dlatego piszę, że kobiety powinny wymyślać bardziej oryginalne sposoby spławiania. A odezwałem się do niej, bo po prostu chciałem mieć pewność 100%. No i mam.

Trzeba było jej krótko i zwięźle wyjaśnić, że nie musi kręcić i gdyby była choć odrobinę dojrzała to by powiedziała, że chce już iść do domu i żebyś więcej nie dzwonił, i że skoro nie jest na tyle dojrzała to powinna sobie przemyśleć swoje postępowanie, bo nie zostawia po sobie dobrej opinii.