Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość classic blue

Kuracja larwami much

Polecane posty

Gość classic blue

Witam Potrzebuje porady w sprawię tej kuracji czy ktoś a może ktoś z waszej rodziny tak się leczył może ktoś wie jaki to jest koszt Próbuje się o tym dowiedzieć gdyż mój brat leży w szpitalu po ciężkim wypadku i ma bardzo dużą odleżynę na pośladku i kości ogonowej. bardzo proszę o odp dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś był taki film
dokumentalny w USA i larwy oczyszczały rane z tego zepsutego mięsa a potem je wyciągali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość classic blue
MAx mój brat leży w szpitalu ma ogromną odleżyne a ty pierdolisz o głodówce on ma specjalną dietę ,żeby rany się szybciej goiły ,ale w takim stanie jakim jest nie może przestać jeść przeczytałam wszystko co tylko mogłam dowiedziałam sie gdzie i za ile to robią tak,ze wiele mi nie pomogliście ,ale jak by ktoś chciał informację piszcie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polecam kombuczę
Jest jeszcze urynoterapia albo można spróbować okładów z kombuczy na niegojącą się ranę. Kombucze można kupić na allegro i hodować nie do picia ale do opatrunków. Ja wypróbowałam kombucze na stłuczonych kolanach dzieci - po zaschnięciu kombucza wygląda jak druga skóra. Jest lepsza od plastrów. Ładnie odchodzi po namoczeniu wodą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polecam kombuczę
Znalazłam opis jak zadziałał taki opatrunej z kombuczy na rany u zwierząt: W 1995 roku ogier czystej krwi arabskiej o imieniu Sunray upadł i doznał głębokiego skaleczenia nogi. Weterynarz podawał mu różne antybiotyki, lecz zdrowie konia nie ulegało poprawie. Po trzech miesiącach, gdy rana zaczęła ropieć, lekarz uznał, że nie może nic więcej zrobić i konia należy uśpić. Shirley sama nie wierzyła że koń przeżyje jeszcze kilka dni, gdyż był w tak okropnym stanie. Będąc lekarzem medycyny naturalnej postanowiła szukać innych metod aby uratować zwierzę. Następnego dnia przypomniała sobie, że kombucza bywa stosowana przy owrzodzeniach nóg i postanowiła wypróbować ją na koniu. Trzy osoby pracowały nad nałożeniem kompresu na nogę konia i obandażowaniem jej. Koń rzucał się gdy kombucza zaczęła szczypać i widać było że bardzo go to boli. Na drugi dzień zdjęli opatrunek i zobaczyli, że duża ilość ropy wypłynęła z rany a grzyb wysechł i stał się cienki jak papier. Cała wilgoć z ogromnego grzyba weszła do rany. Razem nałożono nowy kompres i opatrunek, a na drugi dzień nie pojawiła się już ropa a skóra wokół zaczęła się zasklepiać. Po tygodniu, po codziennej zmianie grzyba, rana była prawie całkiem zdrowa. Dodatkowo koń pił herbatę z kombuczy i pił ją nadal po zupełnym wyzdrowieniu, co dało mu silę na odzyskanie dawnej formy. Koń żyje do dzisiaj i na nodze nie widać śladu dawnego skaleczenia. W 1997 roku pies terier, który miał 11 lat, zachorował na raka kości, a następnie na raka skóry przedniej łapy. Łapę amputowano, ale pozostawiona rana nie chciała się goić pomimo wszystkich podanych mu antybiotyków. Shirley zdecydowała się w końcu wypróbować kombuczę również na swoim psie. Umiejscowienie rany nie ułatwiało nałożenia opatrunku, tak więc leżała ona wieczorem z psem przykładając kombuczę do rany. Po trzech dniach rana zaczęła się goić i po czterech można było usunąć zabezpieczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w Gazecie Wyborczej
( w gazrecir telewizyjne) z tamtego tygodnia byla reklama, pewnie z jakims adresem, ale wyrzucilam, wiec nie wiem jakim,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POmocne są Aqua Żele
Nie wiem cz w Polsce są dostępne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość classic blue
Dzięki za odp Ja już znalazłam klinikę ,która się tym zajmuje Koszt kuracji to 2 tys zł oni hodują larwy w sterylnych warunkach i wysyłają je do szpitala.Jest tylko taki problem,ze Ordynator w szpitalu w którym leży mój brat musi się na to zgodzić ja już tam dzwoniłam wiem co i jak ,ale jutro mama będzie rozmawiać z ordynatorem i on podejmie decyzję mam nadzieję,ze się zgodzi trzymajcie kciuki pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×