Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość grzywkowala

w ciazy i z dzieckiem troche jednak same

Polecane posty

Gość grzywkowala

witam:) potrzebuje porady, moze ktoras z Was byla lub jest w podobnej do mnie sytuacji. wyszlam za maz za obcokrajowca a mieszkamy w jeszcze innym kraju. maz pracuje jako manager na platformie wiertniczej i ma 4 tygodniowa rotacje- 4 tyg na ladzie i 4 na platformie. oboje bardzo chcemy miec dziecko i maz zacheca mnie do prob ja jednak boje sie, ze bedzie mi zbyt ciezko bedac w domu samej przez 4 tygodnie z dzieciaczkiem gdy maz bedzie na platformie. w kraju w ktorym mieszkamy nie mam nikogo, przeprowadzilismy sie tu miesiac temu. maz na chwile obecna nie moze zrezygnowac z pracy poniewaz budujemy jednoczesnie dwa domy, w polsce i w kraju meza i musimy splacic kredyt na lacznie 800 tys euro. wiec maz musi zostac w tej pracy. ja nie pracuje, poniewaz ciagle przeprowadzki nie sprzyjaja karierze. jestesmy juz jednak razem tak dlugo i oboje tak bardzo pragniemy dziecka, ze coraz czesciej mysle, ze moze warto sprobowac? doradzcie cos prosze, bo nie mam kogo poprosic o rade:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojej kolezanki maz jest
wojskowym. Tak sie zlozylo akurat, ze prawie cala ciaze i potem pierwsze miesiace zycia dziecka byl na misji. Syna zobaczyl jak ten mial pol roku prawie. Kolezanka dala sobie rade ;) To dlaczego Ty masz nie dac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mojej kolezanki maz jest
i nikt jej nie pomagal, bo rodzicow i tesciow ma daleko. Byla sama samiusienka i dala rade ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzywkowala
wiesz mnie najbardziej przeraza to, xze jestem w tym momencie w kraju ktorego jezyka nie rozumiem. nie wiem czy za pol roku lub rok nie przeniesiemy sie do innego kraju. bardziej o to mi chodzilo, bo wiadomo, z samym dzieckiem dalabym sobie rade chodzi o okolicznosci, co jesli dziecko zachowuje, w razie jakis innych problemow. to mnie przeraza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzywkowala
bede wdzieczna za jakiekolwiek rady:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzywkowala
przepraszam, ze tak podnosze ale bardzo zalezy mi na opiniach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może będąc w ciąży poszłabyś do szkoły językowej? Nauczyłabyś się troszkę chociaż i już by Cię tak ta bariera językowa nie przerażała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzywkowala
niby moglabym, problem polega wlasnie na tym, ze sie przemieszczamy i moglabym przez 7 miesiecy uczyc sie powiedzmy hiszpanskiego a w 8 miesiacu juz bylibysmy w brazylii. mam plynny angielski ale juz wiem, ze w wielu miejscach anglieski sprawdza sie w restauracjach, w szpitalach juz niekoniecznie. to chyba moja najwieksza obawa. i ciagle przemieszczanie sie. sama nie mam z tym problemu, ale targac dziecko to juz jest problem. coraz czesciej zastanawiam sie nad wyjazdem na stale do kraju meza, gdzie buduje sie nasz dom i niech on do mnie dolatuje. wtedy moglabym i zajsc w ciaze i znalezc prace i nadzorowac budowe domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, ciągłe przeprowadzki z małym dzieckiem to raczej kiepski pomysł. Za to dobrym pomysłem jest właśnie Twoje przeniesienie się na stałe do kraju męża. Jak rozumiem, tam nie miałabyś problemu z językiem? Bo w sumie to mąż równie dobrze z tej platformy może lecieć do swojego kraju, bo nie jest to jeden tydzień, tylko cztery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzywkowala
i tak chyba bedziemy musieli zrobic, choc to pewnie sie nie spodoba mezowi:) po to wlasnie sie ciagle przenosilismy, zeby miec mieszkanie jak najblizej platformy i nie tracic czasu ktory jest nam dany. teraz gdy wroce do kraju meza jego podroz do domu i z domu zajmie lacznie 4 dni. najgorsze jest to, ze jeszcze przez 4 lata nie bedzie mogl z tej pracy zrezygnowac bo nigdzie indziej tyle nie zarobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Problem rozłąki jest poważny - fakt. Tyle, że jak już będziesz w ciąży i później jak już dziecko będzie na świecie, to te 4 dni będą mniej ważne. Jeszcze Ty i mąż możecie podróżować, bo rozumiecie po co i dlaczego, ale dziecko nie zrozumie, a przynajmniej niekoniecznie będzie się z tą zmianą otoczenia (klimatu, czasu) dobrze czuło. Decydując się na dziecko decydujemy się też na pewne wyrzeczenia niestety. Priorytetem staje się bezpieczeństwo i dobro dziecka. Wiadomym jest też, że to bezpieczeństwo w dużej mierze gwarantują pieniądze. Jeśli chodzi o obowiązki przy dziecku po porodzie to dasz sobie radę, może akurat uda się, że mąż nie będzie na platformie. No i też życie nasze ma jakiś cel. Ja zawsze mówiłam (choć dzieci małych nie znosiłam), że nie wyobrażam sobie, żebym miała odejść z tego świata nie pozostawiając na niej czegoś - kogoś, po sobie. To one są później naszą dumą bądź zmartwieniem. W sumie to po co Wam te domy i pieniądze jeśli nie dla dzieci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mysle
ze pomysl z przeprowadzka na stale do kraju meza jest dobry . Przynajmniej sie dogadasz , bedziesz miec zapewniona opieke medyczna , pewnie i mala pomoc ze strony rodziny . W kraju gdzie znasz jezyk predzej sobie poradzisz z maluszkiem . Gdybyscie sie nie przeprowadzali w kolko to moglabys sprobowac blisko meza . Skoro ma 4 tyg wolnego to odjac dojazd i tak jeszcze zostanie . Mozna zapytac skad pochodzi twoj maz ? I jak ci sie zyje na walizkach ? Pewnie sie juz przyzwyczailas .Ostatecznie moglibyscie sprobowac z dzieckiem , tyle ze jest pewna jak dlugo w danym miejscu pomieszkacie . A ciagle przeprowadzki nie sa dobre dla maluszka , no i brak jezyka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grzywkowala
maz pochodzi z Irlandii. wlasciwie od momentu gdy sie poznalismy, a minelo juz dobrych kilka lat jestem na walizkach. czasem w jednym miejscu jestesmy 6 miesiecy, czasem 8 czasem 2:) taka ma prace i wiedzialam o tym gdy decydowlaam sie opuscic kraj i prace. zyje sie zuplenie fajnie, bo mam czas na zwiedzanie, poznawanie nowych kultur, poza biegunami zylam juz na kazdym kontynencie i jestem turystycznie bardzo spelniona:) nie przywiazuje sie bardzo do miejsc, bywalo tak, ze mieskzalam 2 miesiace w hotelu bo firma meza nie mogla sie zdecydowac, czy wschodza we wspolprace czy nie:) ale z dzieckiem juz sie tak nie da, dziecko potrzebuje spokoju i bezpieczenstwa. mysle sobie, ze moze warto poczekac te 4 lata az kredyt zostanie splacony i wtedy dopiero pomyslec o dziecku. bede miala wtedy 32 lata, to nie tak duzo, a przynajmniej oboje bedziemy spokojni o przyszlosc i bedziemy caly czas razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×