Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dłużej tego nie zniosę

nienawidzę swego męża

Polecane posty

Gość dłużej tego nie zniosę

nie potrafię juz tego udawać, co dzień kłócimy się, moje nerwy są zszargane. Ostatnio marzę tylko o tym, by najzwyczajniej w świecie się zabić. Sama miałam spieprzone dzieciństwo i nie chcę by jedynym wspomnieniem mojej córki była wiecznie zapłakana matka i olewający, niekonsekwentny ojciec, którego jedynym słowem w słowniku jest ZARAZ... Nie ma porozumienia, on nie widzi problemu w tym, co do niego mówię. Problem tylko upatruje w sposobie, w jaki mówię. Powtarzam jedną rzecz spokojnie, parędziesiat razy. Bezskutecznie. Więc w końcu wybucham...a on obrażony pyta, dlaczego nie mogłam mu to powiedzieć spokojnie. On komentuje-ja się czepiam on zwraca uwagę-ja prowokuję on pyta- ja jestem chamska... nie mam sił. Co dzień rano wstaję i marzę by iść i się upić. Zaczęłam rozumieć nałogowych alkoholików, którzy zaczynają dzień od dawki uderzeniowej...póki co walczę z tym odruchem, ale jak tak dalej będzie szło, albo skończę jako alkoholiczka albo w ogóle skończę podróż po tym świecie. Mam dość. Już raz byliśmy na terapii...ale mój mąż jest tak elokwentny i czarujący, ze rozmowę poprowadził w ten sposób, ze to on jest biedny, pokrzywdzony a to ja jestem ta zła i to ja mam problem, ja się powinnam leczyć... skoro tak mu źle -dlaczego nie robi nic, by było lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upik
zostaw dziada :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
z chęcią bym to zrobiła. Niestety, mamy kredyt, milion zobowiązań, które mi związały ręce i nogi. Coraz bardziej upewniam się, że nie robil tego z milości a celowo-by mnie w ten sposób przywiązać. Wie doskonale, ze sama nie dam rady... a podobno on mnie tak bardzo kocha...wciąż mi to powtarza. Ale oprócz słó, co 15 sekund-nie widzę by tak było. Wręcz przeciwnie, mam wrażenie, ze jego celem jest zniszczenie mnie, mojego poczucia wartości, wszystkiego. Już teraz jestem kłębkiem nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już ok
to chyba tobie jest źle w tym związku wszystko na to wskazuje może terapeuta ma rację, że problem jest po twojej stronie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wspólczuję ci__
to tak ,jakbym sama siebie czytała.Ja też nie wiem ,jak dalez zyć i co ci doradzić bo sama mam ten kłopot!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
oczywiście, że mi jest źle. Ale nie po to wydaję ileś kasy na terapeutę by usłyszeć, że to ja mam się zmienić. Nie można siebie zmienić. Nie zacznę nagle udawać, że wady zaczynają mi się podobać. Próbowałam milion razy...ale nie da się samej siebie długo oszukiwać. I znów wszystkie złe emocje wyłażą... a on tego nie widzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już ok
można zmienić swoje zachowania z takim podejściem do terapii jesteś przegrana już na starcie skoro chcesz dalej się męczyć - twoja sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
tak naprawdę nie szukam jakieś złotej rady-typu odejdź, bo to nie jest takie proste. Z kochankiem też próbowałam, ale nie da się ciągnąć na dwa fronty, a puszczać się z nowo poznanymi facetami nie potrafię. Męczę się, duszę, mam wrażenie, że wybuchnę... a on potrafi zabić każdy cień, każde światełko, które majaczy się, ze będzie dobrze. Potrafi wszystko mi obrzydzić, znajomych, każdy wyjazd, wszystko. Skoro on uwielbia siedzieć w domu przed tv-ja także tak powinnam lubić i moją winą jest, że chcę inaczej. Czasem mam wrażenie, że pomyliły mu się lata, wieki. Że powinien byc panem i władcą, mieć służącą do popychania i do dawania dupy-tylko wtedy, gdy on ma na to ochotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
już ok-> gdybym kończyła psychologię, psychiatrię-pewnie nie potrzebowałabym terapii. Skoro jednak nie wiem, jak się zachować, jak postępować i szukam u osób kompetentnych pomocy- to chyba zrozumiałe, że oczekuję, że oni mi pomogą a nie ja podam na tacy rozwiązanie? skoro jestem chora-nie idę do lekarza i nie mówię, że tylko to lekarstwo ma mi przepisać. W końcu on jest bardziej uczony (przynajmniej być powinien) i od niego oczekuję pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytam wprost
O co właściwie chodzi mężowi? Czego konkretnie się czepia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już ok
naprawde jesteś ideałem :-( zdradzasz nie potrafisz zaakceptować wad człowieka, z którym dzielisz życie nienawidzisz a odejść nie chcesz, bo kredyty etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anulka1107
Żaden psycholog nie daje gotowej recepty. Zmian w swoim życiu możesz dokonać tylko i wyłącznie Ty sama, psycholog może Tobie jedynie pomóc, nakierować.Do tego nie wystarczy jedna, czy dwie wizyty. Z tego co piszesz to chciałabyś usilnie zmienić męża, a Ty jesteś oki. To bardzo błędne założenie. Zmienic możesz tylko i wyłącznie siebie i nikogo więcej. Mozesz sobie, godzinne wywody, monologi uprawiac, jezeli TM nie bedzie chciał nad soba pracowac, nic nie wskórasz. Możesz natomiast spowodowac, aby Twoje zycie nabrało barw, zmienic swoje postepowanie, sposób komunikacjiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytam wprost
Może lepszą dla ciebie od terapii małżeńskiej będzie twoja indywidualna. Popracujesz trochę i zmienisz jakość swojego życia, tak na dobry początek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już ok
Ale nie po to wydaję ileś kasy na terapeutę by usłyszeć, że to ja mam się zmienić zapytaj go ile chce za diagnozę, że to wszyscy wokół są "be" z mężem na czele pewnie to kwestia ceny lepiej się poczujesz :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość putasek
to po cholere za niego wyszłaś?? naiwna byłaś głupia jedna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
to nie tak, że mąż jest be a ja cacy. Chcę by zmienił postępowanie, by zamiast słó zaczął wcielać je w życie. Od września mówi, że zrobi podlogę. Do świat, miała być gotowa. Ok, czekam, miesiąc, dwa. Pytam w listopadzie-od razu napada na mnie, dlaczego mu psuję nastrój, skoro obiecał to zrobi. Mijają święta, nowy rok. Pytam znów-znów warczy na mnie. Nie rozmawia, nie tłumaczy, że nie. Wręcz przeciwnie-skoro obiecał to zrobi, choćby mial stanąć na rzęsach itp. pierdoły. Do świat został tydzień, podłogi nie ma. Pytam rano i co słyszę? że on robi wszystko co może, że on nic nie obiecywał. Wg mnie normalny człowiek siada i próbuje rozmawiać-czy możemy to zrobić, ile to będzie kosztować, co wybrać, wspólnie coś ustalić. On nie...on sam, sam, sam... a na koniec-kurde, to ja jestem zła bo to ja mu dupę truję, ja jestem niezadowolona, ja rozczarowana jego niekonsekwencją. On jest cacy, ja jestem zła. Ok, być może. Ale kurde, ja z takim człowiekiem, który mnie tak olewa zyć nie potrafię. Mnie to obraża. Co innego, gdyby to była pojedyńcza sytuacja, ale nie tak jest cały czas, co dzień, z mniejszymi większymi sprawami. Obiecuje, nie dotrzymuje słowa, ja za niego muszę robić a on ma do mnie pretensje, że jestem zła, że się irytuję na niego...jak można polegać na człowieku, który tak jawnie pokazuje, że się dla niego nie liczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkowiedząca najlepiej
Zamiast wspólnej terapii skorzystaj z terapii indywidualnej. Na terapii indywidualnej przede wszystkim dowiesz się, że kluczem do szczęścia nie jest zmienianie męża, tylko siebie. A zwłaszcza swojego podejścia do róznych spraw. Generalnie chodzi o to, zeby sie odczepić od drugiej osoby a zająć się sobą i swoim zyciem. No i nauczyc się olewac to, co druga osoba mówi i robi. Nie mamy wpływu na zachowania drugiego człowieka. Możemy jedynie nauczyć się je tolerować. I do tego służy właśnie terapia indywidualna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
wczoraj była Niedziela Palmowa. Cały dzień miałam zajęcia. On mial pójść z dzieckiem do kościoła. Dzwoniłam koło 11tej, upewniałam się, usłyszałam potwierdzenie, że tak tak, pójdą, żebym się nie martwiła. Wyszłam z zajęć wcześniej, i co? nie poszedł... "no bo myślałem..." cały dzień siedzieć przed tv-jest ok, a ja muszę wieczorem robić to, co on mial zrobić. Owszejm, jestem zła, nie uśmiecham się, warczę-bo mam dość olewania mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytam wprost
Popieram ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkowiedząca najlepiej
To, ze on obiecuje coś i tego nie robi nie oznacza od razu, ze się dkla niego nie liczysz. faceci myslą jakoś inaczej. On ma swoje "zaraz". Czyli, ze ma czas, on to zrobi, ale nie teraz. Zaraz. I on w tytm nie widzi nic złego. Za to Tobie to życie zatruwa. Idź na terapię to przestaniesz się o to wsciekać. Szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
"a zająć się sobą i swoim zyciem" w normalnym związku by to funkcjonowało. Mam pasję, chciałam ją rozwijać. Ale wiązało się z dużym wydatkiem, wyjazdem na kurs. I zaczęły się problemy, że on się nie zgadza, że wyjadę to go nie zobaczę. Inny przykład-chciałam iść z koleżanką do opery. On się nie zgodził, bo jej nie zna, bo nie wie, czy to nie kolega i czy zamiast w operze nie wylądujemy w hotelu. Nie będę przedstawiała mu każdej koleżanki tylko dlatego, że kiedyś go zdradziłam i on do końca życia będzie mnie podejrzewał, że go zdradzam. Mnie to obraża, traktowanie jak dziecka, najlepiej ubezwłasnowolnić i po sprawie, będzie mógł się wyżywać do woli. Do opery nie poszłam bo obiecał, że jeśli zrezygnuję-pojedziemy na weekend. Na weekend nie wyjechaliśmy. On na kazdym kroku pokazuje jak jest niekonsekwentny, mnie za to skrupulatnie rozlicza z kazdej minuty życia. To nawet w więzieniu mają więcej swobody. Nawet służba ma wychodne. A ja czuję się coraz gorzej, jak ostatni śmieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dłużej tego nie zniosę
wszystkowiedząca-> skoro jego ZARAZ jest dla mnie problemem, który nie daje mi żyć, który sprawia, że mam go dość-to chyba także w jego interesie powinno leżeć, by jakiś kompromis wypracować? ok ja na terapię mogę iść, z wielką chęcią chcę się poczuć dobrze. Ale to nie może być tylko jednostronne działanie. Ja mam się zmienić i ja mam pokochać jego ZARAZ, a on będzie się zachowywał wciąż bez zmian. Wina zawsze leży pośrodku, więc każde z nas powinno iść na jakieś ustępstwa, nie tylko ja. Ale sęk w tym, że on problemu nie widzi. Jemu to nie przeszkadza...bo to ja jestem be. Ja się czepiam, nie wiedzieć dlaczego ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkowiedząca najlepiej
No i wyszło szydło z worka: 1. chorobliwa zazdrość 2. współuzależnienie. Współuzależnienie to w najprostszych słowach uzależnianie swojego życia od woli innego człowieka. Nie pojechałaś na kurs, nie poszłaś do opery, bo on tego nie chciał. Żyjesz nie tak, jakbys chciała, tylko tak, jak on chce. Współuzależnienie jerst charakterystyczne dla żon alkoholików, dla DDA, dla dzieci z rodzin dysfunkcyjnych - poczytaj o tym. I idź na terapię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie pytaj, tylko informuj "wychodzę". to nie jest Twój ojciec, a Ty nie masz 12 lat, żeby słuchać się faceta. kiedy go o coś prosisz, powiedz to tylko raz. jeśli tego nie zrobi, nie przypominaj. jeśli zrobi, pochwal go, udawaj, że umierasz z zachwytu, wychwalaj go pod niebiosa. też bym nic nie robiła, gdyby ktoś ciągle mi jęczał koło ucha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam też, że on totalnie nie orientuje się w Twoich potokach słów. ignoruje Ciebie i nie traktuje tego, co mówisz poważnie, bo po prostu za dużo mówisz. do mężczyzn trzeba krótko i prosto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już ok
dłużej tego nie zniosę może na początek przestań wyręczać go w sytuacjach, kiedy nie robi czegoś mimo, że obiecywał wrzuć na luz wiem, że to trudne, ale spróbuj czytam o twoich pasjach, wyjściach powiedz, co zrobiłaś, aby odzyskać zaufanie męża po zdradzie? ewidentnie widać , że nie ufa ci, stąd jego zachowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justyna aa
autorko od dzisiaj zacznij używać w stosunku do męża słowa zaraz nie pierz mu nie gotuj i inne co tam robisz zajmij się sobą i dzieckiem:) nie wypominaj tej podłogi bo i tak na święta jej mieć nie będziesz i pamiętaj by malutka radośnie je przeżyła bo później będzie źle dom rodzinny wspominać:) po świętach zakręć się koło jakiegoś znajomego i poproś go żeby pomógł Ci zrobić tą podłogę to mężuś może pójdzie po rozum do głowy:D;) to działa uwierz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pytam wprost
O zdradzie wie? Czy to była "chwila słabości" czy planowałaś nowe życie z kimś innym ale nie wyszło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam cztam i oczom własnym nie wierze z czego Ty robisz problem kobieto? o to że podłogi nie zrobione, czy że w kościele z dzieckiem nie był robisz halo? strasznie dziecinne macie problemy, wierz mi rozumiem jak napiszesz " nienawidze swego męża bo mnie bije, wykańcza psychicznie, maltretuje, bluzga...." to są powody a nie jakieś duprele ehhhhhhhh naprawde to ty masz problem nie on !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cokolwiekja
...i w ten właśnie sposób uświadomiłaś mi, jaką jestem mądrą kobietą, skoro mój nowy związek zaczynam od zaakceptowania mojego faceta dokładnie takim, jaki jest, z całym jego bagażem wad i zalet. w pary powinni dobierać się tylko tacy ludzie, którzy znajdą w sobie siłę i wyrozumiałość, żeby być z partnerem, nie zmieniając go. dziękuję! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×