Dziewczyny - czy mam u niej szanse po tym?

Witam Was, chcę się z wami podzielić historią, która przydarzyła mi się w piątek przed weekendem. Jestem studentem wydziału Biologii w Sszkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Na mój wydział uczęszcza dużo dziewcząt, lecz nigdy nie miałem okazji choćby porozmawiać z dziewczyną. Winię za to brak sprzyjających okoliczności oraz niewielką niesmiałość ce@@@ącą moją osobę. Niejednokrotnie poruszam się korytarzami akademika, wyszukuję wzrokiem dziewczęta i staram się wypatrzeć z daleka, po czym zbliżać i dawać do zrozumienia miłość, lecz jakoś nie ma efektu. Winię za to również moją krótkowzroczność, która w połączeniu z jedną nogą krótszą (trochę utykam oraz zataczam barkiem) nie pozwala dobrze wypatrzeć, ani dogonić dziewczyny które zwykle uciekają z krzykiem, gdy próbuję biec za nimi. Nie mówiąc o tym, że czasem podchodzę do długowłosego studenta i zachodzi pomyłka. Mam opinię ekscentryka (moim zdaniem ciekawego ekscentryka) ale ponieważ szybko się męczę, zwykle idę spać jak tylko wrócę do akademika i przesypiam około 14 godzin każdego dnia dla wypoczynku. Ale do rzeczy. Tego dnia na laborkach stawiła się pełna grupa moich współstudentów. Wśród nich Magda na którą inne dziewczęta wołają *Bejbi*. Jest to naprawdę piękna dziewczyna, pochodzi z Grójca pod Warszawą i chce zostać fryzjerką, gdyby nie znalazła pracy w zawodzie. Ma długie, jedwabiste włosy, zgrabne nogi i wypukły tyłek, na który patrzyłem połowe zajęć, mając stanowisko badawcze zaraz za nią. W pewnym momencie Magda wyszła do toalety. Ponieważ czułem od dłuższego czasu niemiłe wiercenie w jelicie, podążyłem jej śladem. Traf chciał, że toaleta damska jest w remoncie, więc Magda musiała załatwić się w męskiej. Udałem się do kabiny; nagle spostrzegłem, że w wodzie unosi sie nabrzmiały, brunatnoczerwony tampon. Prędko go wyłowiłem. Byłem podniecony takim znaleziskiem. Świeży tampon Magdy! Nie oddałem stolca tylko niemal biegiem wróciłem do sali. Asystent prowadzący laborki coś ględził; ja ukradkiem wyjąłem tampon i powąchałem go jak koneser tytoniu najlepsze kubańskie cygaro. Pachniał odurzająco - trochę żelazem, trochę karpią łuską, trochę śledziem. Delikatnie dotknąłem językiem; był sprężysty i wilgotny, a między nim i moim językiem rozpięła się delikatna nitka śluzu. Cichaczem położyłem tampon pod mikroskopem i pantera nie rzuca się na ofiarę tak, jak ja skoczyłem do okularu. Drżącymi rękami nastawiłem ostrość... przede mną rozciągnął się mikroświat flory bakteryjnej Magdy, różne dziwne stworzenia trzęsły rzęskami i wiciami, próbując przemieszczać się w pułapce tampona a ja wyobrażałem sobie,że jestem takim małym robaczkiem który wierci się w ciepłych drogach rodnych Magdy, opatulony w śluz i błony pochwowe. I wtedy... nagle patrzę: widzę stworzonko z małym łebkiem i długim ogonkiem. Tak, to był plemnik! Moja Magda najwyraźniej współżyła z kimś. Nie jest dziewicą najwyraźniej. Co za ohyda, pomyślałem i zniesmaczony podniosłem głowę; wtedy zdałem sobie sprawę, że głoś wykładowcy od jakiegoś czasu ucichł, a sala zwykle dość gwarna, milczy jak kamień. Dookoła mnie stała cała grupa łącznie z Magdą i asystentem i wpatrywała się z uwagą co robię; kiedy podniosłem głowę, gruchnął śmiech, a asystent zapytał głośno, co ja sobie wyobrażam i co robię, i że skieruje sprawę do dziekanatu. Zdążyłem tylko złapać jesionkę i z płaczem wybiegłem z sali; czy jest szansa na naprawienie stosunków moich z Magdą?