Sercem czy rozumem? czym sie kierujecie???

Nie moge juz tak dluzej...moje serce mowi mi jedno a intelekt drugie. Serce mowi, nie boj sie ulozy sie tylko zacznij dzialac, wyjesz z tego malago miasteczka do duzego miasta, poznasz nowych ludzi, zmienisz prace, zmienisz mieszkanie, bedzie dobrze, moze tam czeka ten wymarzony? A Intelekt, mowi, tu masz stala prace ( ktorej nie lubie i sie nie rowijam !! serce by dodalo) a to wazne w dobie kryzysu, to jestes bezpieczne ( ale cholarnie nieszczesliwa serce by dodalo), znajomych jakis masz,co masz bo moze byc gorzej szanuj to ( no wlasnie! jakis, ale nie takich jakich bym chciala). Mam juz dosc Kochani nie umiem podjac decyzji, nie umiem wybrac siebie, Nie wierze w siebie, boje sie porazek panicznie do tej pory nic mi sie nie udawalo bo leczylam rany zadane przez macoche, ktora przez 15 lat o krytykowala wszystko czym jestem, a ojciec na to pozwalal, bo jest i bedzie slepy i naiwny!!! Nie zyje, wegetuje i jest mi coraz gorzej:( i smutniej. Boje sie byc soba... Mieliscie cos takiego? Jak sobie poradziliscie? Co to znaczy zyc pelnia zycia dla Was?? Czym sie kieujecie w zyciu? Pozdrawiam x

Kto nie ryzkuje, ten nie pije szampana ;) Jeśli nie czujesz się szczęśliwa, to po co dalej ciągnąć taki "nijaki" los? Jeśli niczego nie zrobisz ze swoim życiem, to za 20 lat możesz bardzo żałować, a wielu rzeczy już się nie cofnie.

Dzieki kltuaer. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana! fajne:) Boze musze sie wziasc za siebie, i wkoncu wyjechac z tej pipidowki bo chyba straszniejsze od skoku na glaboka wode jest tkwienie w tej wegetacji!!!! i nie bycie szczesliwa, wymiotowac mi sie chce.