Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lusia80

jak uratować miłość???

Polecane posty

Gość lusia80

Jestem załamana - po 12 latach bycia razem i prawie 3 latach małżeństwa - mój mąż oświadczył, że już mnie nie kocha i nie jest ze mną szczęśliwy. Nie wyprowadził się, żyjemy razem jak współlokatorzy - bez uczuć. Miliony rozmów nie doprowadziły do niczego. Powiedział, że może się wyprowadzić do matki, ale ja boję się że już wtedy stracę go na zawsze. Kocham go nadal i to bardzo. Pytałm go czy jeśli damy sobie czas - to pomoże mi i spróbujemy wspólnie naprawić nasze małżeństwo? A on powiedział, że już mu na tym nie zależy, że coś się wypaliło i teraz będziemy się tylko wzajemnie unieszczęśliwiać. Myślałam, że chodzi o inną kobietę. Twierdzi, że jest ktoś - ale jej nie kocha - to tylko pokrewna dusza, która potrafi go wysłuchać, ale nigdy nie będą razem. Nie wiem co robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pułapka na myszy męskie
Hm. Na pewno nie płaszczyć się. Podpowiem tylko, że mężczyznom się włącza instynkt łowcy, jeśli ofiara UCIEKA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia80
Staram się przy nim nie płakać, chociaż to trudne. Powiedziałam, że go kocham i jestem gotowa na wiele żeby ratować nasz związek, ale z jego strony chyba nie ma zainteresowania. Trudno zbliżyć się do kogoś bez tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pułapka na myszy męskie
Ty nie masz się zbliżać, Ty się masz oddalać w tempie, a on niech goni. Innego sposobu na ponowne zainteresowanie nie ma (nie słyszałam, żeby jakikolwiek inny był skuteczny, a i ten działa tylko czasem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rosemary 6 6 6
moze spróbujesz go uwodzic jak za dawnych lat? Kur** nie wiem, nie umiem ci pomoc bo moj zwiazek teraz tez sie sypie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia80
Boję się, że jak zacznę się oddalać to jemu to będzie na rękę i już całkiem umrze resztka tego co jest między nami :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krystaa.
Zachowaj godnosc , jezeli on chce sie wyprowadzic to niech to zrobi . Czasami docenimy cos , jak to stracimy , moze on musi stracic ciebie . Zadbaj o siebie , rob to co sprawia ci przyjemnosc , nie mysl o nim .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia80
Staram się tak właśnie robić. Dbam o siebie, jestem miła, jak przyjaciel. Nie jestem typem szarej myszki. Mam trudny chrakter i wiem że włsnie to często było powodem spięć. Wydaje mi się, że jestem atrakcyjną osobą a wokół mnie zawsze było wielu mężczyzn, mam wielu kolegów bo zawsze lepiej dogadywałam się z facetami, pracuję tez z facetami. Kiedyś wydawało mi się że on jest o mnie zazrdosny i to było potwierdzenie tego że mu na mnie zalezy, a teraz chyba mu wszystko wisi. Nie chce żeby sie wyprowadzał, bo go potrzebuję, żeby trzymać formę. Jak zostanę sama to będę siedzieć i ryczeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfghjk
to jest straszne , kurwa zyje sie z czlowiekiem tyle czasu a jemu nagle odpierdala cos we lbie i nie chce juz z kims byc ,to jest najgorsze co moze byc czlowiek jest bezsilny nic nie moze zrobic cierpi jak cholera a osoba z ktora sie tyle przezylo patrzy na ciebie jak na obcego czlowieka nie zycze tego nikomu! dwa razy to przezylem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lusia80
No wlaśnie w tym problem! Bylismy razem kupę czasu. Wiadomo bywało róznie - oboje jesteśmy uparci - więc czasem były afery. Ale ja uważam że przez te wszystkie lata byliśmy ze sobą szczesliwi. A teraz tak nagle on twierdzi, że osiągnął taki etap, że już nie chce mu sie starac. Nie mogę napisac ze ja jestem ideałem, a on tym złym. Oboje mamy swoje wady i ostatnio (od paru miesięcy) rzeczywiście nie było między nami najlepiej. Było chłodno, tak służbowo, bez ognia. Ale czy to jest powód żeby to wszystko kończyc? Ja chciałam rozmawiac, naprawiać coś - a w odpowiedzi słyszałam "daj mi spokój, potrzebuję ciszy". No to dawałm spokój. A teraz co , jest za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i oto kolejna nawiedzona
"Boję się, że jak zacznę się oddalać to jemu to będzie na rękę i już całkiem umrze resztka tego co jest między nami" Jeżeli tak się stanie, to znaczy, że i tak nie było już odwrotu. Nic nie ryzykujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×