Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zaguuubiona

Czy on mnie jeszcze kocha??Czy to ja jestem kobietą jego życia??

Polecane posty

Gość Zaguuubiona

Witam was dziewczyny:)DUŻO DO CZYTANIA ALE PROSZĘ POŚWIĘĆCIE CHWILE!! Ciężko mi o tym wszystkim pisać,ale nie mam z kim o tym pogadać.Licze na waszą pomoc...jakąś mądrą rade.Więc moja historia zaczyna sie tak.Od 4lata temu poznałam pewnego chłopaka.Poznaliśmy się za granicą w Anglii ponieważ oby dwoje tam pracowaliśmy(pochodzimy z różnych miast).Poznaliśmy sie na dyskotece od razu mnie oczarował,był zabawny...uroczy...i ten jego błysk w oku.Zaczeliśmy sie spotykać,szybko razem zamieszkaliśmy było cudownie.Jest moją pierwszą miłością ...tak szybko się zakochałam sama nie mogłam uwierzyć...byliśmy zakochani ...szczęśliwi...pełni energii...aż do czasu...Powoli zaczeło sie psuć między nami,on mnie wyczuł za każdym razem kiedy sie kłóciliśmy...przeważnie o kolegów,albo o pare piwek za dużo(nie miał problemu z alkoholem,natomiast lubił sie napić)no więc za każdym razem mówił że to koniec,ja wymiękałam i błagałam wręcz żeby dał nam szanse że szkoda tego wszystkiego.I zawsze sie godziliśmy i było ok aż do następnej kłótni...musze jeszce podkreślić że kiedy kłóciliśmy sie,a on był pod wpływem alkoholu..często mnie obrażał,mówił pyrzkre słowa o których wolała bym nie pamiętać:(Kiedy to wszystko mnie już przerastało i miałam już dość ciągłego błagania i wysłuchiwania tych przykrych słów z jego ust..powiedziałam doś..to koniec,byliśmy wtedy na urlopie w Polsce.Chciałam zakończyć to wszystko mimo tego że nadal go kochałam,to zdobyłam sie na odwagę żeby sie rozstać..I wtedy doznałam szkokuu!!On zaczoł płakać,błagać żebym to przemyślała...obiecywać że sie zmieni..że mnie kocha..że jestem kobietą jego życia i beze mnie nie da sobie rady..Nigdy nie pomyślała bym że mu tak zależy że tylko gra takiego twardego!!Nie wiedziałam co robić.Powiedziałam że musze sobie wszystko poukładać przemyśleć.On wrócił z urlopu do Anglii,a ja zostałam pare dni dużej żeby móc w samotności pomyśleć i zdecydować co dalej.Wrociłam z Polski..czekał na mnie z obiadem i kwiatami.Już wtedy wiedziałam że wróce do niego,ale chciałam jeszcze troche potrzymać go w niepewności,on cały czas prosił mnie o więcej czułości z mojej strony(chociaż kiedyś przy jakiejś kłótni wypomniał mi że ma ode mnie tego za dużo)Tym razem mu tego brakowało z mojej strony.Wróciliśmy do siebie i było tak jak na początku naszego związku,czułam że na nowo się w sobie zakochujemy ...ta chwila mogła dla mnie trwać wiecznie.Postanowiliśmy że wrócimy do Polski ja miałam sie przeprowadzić do jego miasteczka.Planowaliśmy ślub...byłam naprawdę szczęśliwa.Miesiąc przed wylotem do Polski okazało sie że jestem w ciąży...."teraz może być tylko lepiej,będzie jak w bajce" ..pomyślałam sobie.Wiadomość o ciąży spowodowała że zakręciła mu się łezka w oku,też sie cieszył!!Obiecywał że zniesie wszystkie moje ciążowe humorki i że będzie mnie wspierał przez całą ciąże...uwierzyłam...!Zjechaliśmy do Polski on od razu znalazł prace..wszystko układało się tak jak powinno.Jak sie okazało ciąża była zagrożona więc lekarz odradził mi pójście do pracy.Nie martwiliśmy się o kasę bo mieliśmy troche odłożone,o on fajnie zarabiał w nowej pracy.Zaczeły się moje małe humorki...było mi ciężko z tym wszystkim nowe miasto,brak znajomych...problemy z ciążą ...i to stałe siedzenie w domu:(...i jego kolega...który strasznie mnie wkurzał...nie pracował więc miał mnóstwo czasu i wiecznie wydzwaniał...chciał sie spotykać....Mój partner (Nazwijmy go panem X) nie widział w tym nic złego że ja zostawałam sama w domu...zupełnie sama,nie miałam nawet do kogo buzi otworzyc...a on wychodził....ie myśląc o mnie:(...kiedy mu o tym mówiłam że ja tu jestem sama i mógł by się trochę mną zainteresować(poza tym ten kolega to dobre ziółko i wiem że mój X mógł sobie przez niego naplątać samych problemów)...on na to odpowiadał że ma dość humorków moich że jestem egoistką..:(...ale kiedy ja próbowałam wyciągnąć go na spacer to słyszałam jestem zmęczony po pracy nieee ma mowy.Po dłuższym czasie kolega na szczęście znalazł prace i odczepił sie.A u nas problemy się narastały...Ja z każdym dniem czułam się coraz brzydsza...grubsza...nie atrakcyjna...Nie miałam wsparcia u Pana X:(..Oczywiście kiedy pytałam czy mu się podobam ..odpowiadał tak.Ale ja czułam że już inaczej na mnie patrzy....że już o mnie tak n ie zabiega....nie jest zazdrosny...nie interesuje go co jak z kim i gdzie robie:(...nigdy tak nie było:(:(..(wzieliśmy cywilny w miedzy czasie)(teraz już sama nie wiem po co)....Często się kłóciliśmy ..było mi ciężko...czasem zapominał że jestem w ciąży...Przychodziły dni i noce kiedy siadałam i płakałam...czułam sie nie potrzebna..nie kochana...nie doceniana;(Kiedy chciałam z nim o tym pogadać to słyszałam...:Przecież Ci mówiłem że Cie kocham i podobasz mi sie!!Codziennie mam Ci to mówić??!!Ide spać bo już mi sie nie chce słuchać Twojego pierd****a!!Nawet nie wiecie jak te słowa mnie bolały:(..Znów zaczoł wychodzić z kolegami na piwko...ja oczywiście dalej miałam problemy z doproszeniem sie o spacer...dołowałam sie coraz bardziej...czasami żałowałam że jestem w ciąży(kretynka ze mnie!!teraz to wiem!!)Z każdym dniem czułam się coraz gorzej...brak zainteresowania z jego strony...brak czegokolwiek:(..Kiedy jednego wieczoru zapytałam czy jestem kobietą jego życia i czy wierzy w to że mógł by się teraz zauroczyć inną dziewczyną i zakochać w kimś innym odpowiedział:Że wszystko jest możliwe że jestem poj***na że zadaje pytania na poziomie 15latek:(...zabolało!Ja wierze w prawdziwą miłość,wierze że można kochać bezgranicznie ..kochać tak że choćby cały świat się walił to i tak dalej sie kocha!!Czy jestem walnięta że w to wierze??Kocham go nad życie już raz była kłótnia i wspomniał coś o rozstaniu..ale nie dszło do tego...Nie wyobrażam sobie życia bez niego...boje się że już nikogo tak nie pokocham ..że nie znajde takiego faceta jak on:(Że nie poradze sobie sama:(Jednak nie chce być z kimś kto nie jest pewien swoich uczuć ...z kimś dla kogo nie jestem najważniejsza...z kimś przy kim nie czuje sie potrzebna...kochana ....atrakcyjna;(..Czy to moje hormony....czy on faktycznie już mnie nie kocha...czy już mu nie zalezy...:(Co jak mam robić:(??Gdzie znaleźć siłe do tego wszystkiego.Oczywiście dziecko które nosze w sobie daje mi siłe!!Ale kiedy zaczynam o tym wszystkim myśleć ....że może nam sie nie ułożyć....że to nie ja jestem kobietą jego życia...odechciewa mi się wszystkiego. Błagam napiszcie co myślicie.....czy ja się mylę co do jego uczuć....Czy to da się jeszcze uratować;(...czy lepiej dać sobie spokój i odejść....tyle pytań...i ani jednej odpowiedzi:(..bo na żadne z nich nie mogę sobie sama odpowiedzieć...a raczej nie potrafię:(Pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niusiak2
witam.niestety wiem jak sie czujesz i wcale nie jestem z tego dumna.z ta roznica ze nie jestem w ciazy.moj luby zachowuje sie jak twoj partner dodajac do tego klamstwa,i pociag do innych kobiet.jestesmy kilka lat razem kiedys juz mnie zdradzil.wybaczylam.teraz traktuje mnie obojetnie.oglada panienki w internecie,usuwa historie,pisze do panien zamiast do mnie nawet jak mnie kilka dni nie ma potrafi nawet smsa nie nap a do innej tak.czuje ze to koniec tego zwiazku.ale kocham go i nie mam odwagi tego zakńnczyc mimo ze tak bedzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×