Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

hipcio1

wczoraj odebrał sobie życie

Polecane posty

Wczoraj wieczorem dowiedziałem się, że odebrał sobie życie - powiesił się w swoim garażu. Miał 36lat. Zadzwoniła do mnie z płaczem(szlochem) i powiedziała mi o tym - byłem zaskoczony, totalnie rozbity. Pół roku temu odszedłem od żony i razem zamieszkaliśmy. Ona odeszła od męża. Nie mógł się z tym pogodzić, mówił że chce popełnić samobójstwo, moja żona też tak mówiła. Bałem się tego i ona też sie bała lecz mimo wszystko w najczarniejszym scenariuszu nie przyjmowaliśmy tego. Nie mógł pogodzić się z tym iż żona chce od niego odejść. Pojechała do niego tuż po świętach bo spędziła je ze mną. Z nim święta spędzała ich córka 18letnia. Po przyjeździe do niego, (nie mieszkają w Polsce), razem z córką udali się na kolacje. Do późnych godzin nocnych rozmawiali. Powiedział jej że już nie będzie robił jej żadnych problemów z rozwodem. Rano o 8,00 wyszedł. Zaniepokoiło ją dziwne jego spojrzenie i już po 5 minutach próbowała się o niego dodzwonić, lecz bez skutku. O 8,40 znaleźli go w garażu-powiesił się. To koszmar...................................................................... Ona jest załamana, wini się za wszystko, nie wiem jak jej pomóc, szczególnie że jesteśmy od siebie ponad 1200km. Zaproponowałem że przyjadę do niej - ale jakby mnie odebrała jej rodzina i znajomi. Myślę że winiliby mnie za to, szczególnie że mąż jej nie pozwalał nikomu o tych problemach mówić. Więc tylko najblizsi wiedzieli o ich problemach. Jak sobie z tym wszystkim poradzić................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wetyuiuop
milosc jest piekna tylko wtedy kiedy nikogo nie rani. musicie z tym zyc. ale chyba juz nie bedziecie razem,tak mysle. zreszta nie wiem.. byl slabym czlowiekiem ,musial ja bardzo kochac inaczej by k... pogonil tutaj w Anglii dziwne zeczy sie dzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sofiarsinol
murzyny tez cie gonia? w angli? czy tylko sasiad z naprzeciwka...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
To bardzo smutne. Zycie jest największym darem.Nie wiem, czy jesteście winni temu, czy ten człowiek był bardzo słaby, delikatny, jak bardzo czuł się przegrany czy może jakieś złe moce nim kierowały- ostatecznie wczorajsze przedchrześcijańskie święto- słynna noc Walpurgii to podobno czas dla złych duchów którym tylko o to chodzi, by pozbawić życia. Teraz to już nieważne bo już tego człowieka nie ma. Nie chcę być złym prorokiem ale może to położyć się cieniem na waszym związku. Umarli bowiem nawet jesli za życia byli nie najlepszymi ludźmi, po śmierci zyskują jakieś dziwne pozytywne miano. Coś poszło nie tak i wasza " miłość " jest już napięnowana cierpieniem chyba zbyt dużego kalibru co nie znaczy, że nie mozecie być szczęśliwi. Ale chyba nie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak to jest właśnie autorze
jak swoje szczęście buduje się na nieszczęściu innych... przykre ale prawdziwe- to wy jesteście winni, taka jest niestety prawda. za swoje wybory trzeba ponosic konsekwencje, a wy myśleliście tylko o sobie... zraniliście mnóstwo ludzi i teraz to sie na was zemściło. nie wiem jak bedziecie z tym żyć, ale może choć trochę dotrze do was co zrobiliście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
p. s. ojciec mojej znajomej powiesił się a jej mama związała się z jego bratem( nie wiem, czy mieli wcześniej romans) . Byli ze sobą latami ale matka miała za sobą 2 próby samobójcze i cierpi na depresję. Więc moje słowa o nie byciu szczęśliwym nie mówią o tym , że nie możecie być razem, bo razem możecie tkwić w związku jak owa matka kolezanki ale nie można było o niej powiedzieć- to kobieta szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie możecie winić tylko i wyłącznie siebie! historia jest straszna, ale jeśli się kochacie, przetrwacie to. jeśli chodzi o samobójstwo, jest mnóstwo czynników, które wpływają na podjęcie tak okropnej decyzji - nie tylko bieżące wydarzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szkoda... niektorzy ludzie
nie maja szczescia w zyciu... byl taki mlody... biedak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikogo nie można winic za czyjąś słabośc i czyjeś decyzje każdy kto odbiera sobie życie ma jakiś problem, a jednak wiele innych ludzi codziennie zmaga się z TAKIMI SAMYMI PROBLEMAMI i żyją.. ludzie rozstają się każdego dnia, w lepszych lub gorszych okolicznościach, ludzie chorują i umierają, takie jest życie i niestety trzeba sobie z tym radzic łatwo tłumaczyc swoje problemy zachownaiem innych i łatwo oskarżac caly świat o swoje porażki ten człowiek odniósł porażkę i to jest tylko i wyłącnzie jego wina przykre to bardzo, ale musicie sobie z tym poradzic i zrozumiec, że nie mogliście tego zmienic nawet gdyby ta dziewczyna zostala z nim, ze strachu, że się zabije - nie znaczy to, że by tego nie zrobił jego małżeństwo było martwe i to jest coś czego on już nie potrail naprawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kota: "Więc moje słowa o nie byciu szczęśliwym nie mówią o tym , że nie możecie być razem, bo razem możecie tkwić w związku jak owa matka kolezanki ale nie można było o niej powiedzieć- to kobieta szczęśliwa." wybacz kocie, ale wniosek z tego żaden :o to tylko jeden przykład, ktory nie przeklada się na każdy związek to jakby powiedziec: "mój sąsiad się upił i przewrócił - więc ty nie pij, bo też się możesz przewrócic" trzeźwi się też przewracają, a i pijani wracają do domu bez jednego siniaka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
to nie chodzi o gdybanie i o " martwotę" tamtego małzenstwa( choć mogło to być po prostu przejsciowe ale o wspólne życie kochanków po samobójstwie męza. Myślę, że dla normalnego człowieka trudno jest żyć szczęsliwie i beztrosko z poczuciem, że swoje szczęście zbudowało się na czyjejś smierci- bo tak to teraz wygląda- kochanka autora ma to ogromne poczucie winy i prawdopodobnie będzie ono z wiekiem i opadnięciem różowych okularów stanu zakochania narastać. Ale być może będą oni razem tyle że z blizną. Wydaje mi się, że takie złe zdarzenia w życiu ( które wielu znas popełnia- nie jesteśmy aniołami)można wyleczyć jedynie Dobrem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
a ja uważam-> ale przyznasz, że trzeźwi przewracają się rzadziej?;-) p.s. Jaka jest Twoja rada dla "młodych"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie to przysłowiowe budowanie szczęścia na czyimś nieszczęściu jest w wielu przypadkach nadużywane a już napewno nie można powiedziec nikomu, że budują związek na czyjejś śmierci, bo to jest poprostu nie fair ludzie się nie kochają, źle im razem - ja uważam, że nieszczęściem jest trzymanie martwego związku na siłę i na pokaz, ze strachu, z musu, z poczucia bezsilności i wegetacja do końca życia - bo to nie są powody dla których związek powinien trwac powinno się budowac coś z miłości, z szacunku, z oddania, z przyjaźni, pozytywnych uczuc, wtedy jest szansa, że to będzie trwało a że się komuś ta miłośc nie spodoba, no trudno, wszystkich się uszczęśliwic nie da nie mówię tu bynajmniej o skakaniu z kwiatka na kwiatek i rozbijaniu rodziny "bo się tatuś znowu zakochał" ;-) napewno rozstanie było jakimś powodem do decyzji tego pana, którego już nie ma, ale nie jedynym powodem ludzie decydujący się na taki krok nie są zdrowi psychicznie, więc trudno jest oczekiwac od nich racjonalnego myślenia zgadzam się, że "kochanka autora ma to ogromne poczucie winy" - poczucie winy zawsze towarzyszy takim historiom tak samo jak rodzice czują się winni, kiedy życie odbiera sobie dziecko, albpo chłopak się wiesza bo dziewczyna go rzuciła - takich historii jest sporo i wszyscy przecież wiemy, że tak naprawdę nie jest to niczyja wina, poza tymi ludźmi, którzy okazali się poprostu za słabi, żeby życ "Wydaje mi się, że takie złe zdarzenia w życiu ( które wielu znas popełnia- nie jesteśmy aniołami)można wyleczyć jedynie Dobrem. " czyli jak, kocie?? rozstając się i załamując nerwowo? winiąc siebie za czyjąś decyzję do końca życia? pozostając samemu? zawsze w wojennych filmach, w filmach bohaterkich ci, którzy walczą o wspólne dobro starają sie, żeby śmierc tych którzy polegli nie była daremna często bliscy ludzi, którzy popełniają samobójstwo walczą o to samo, pokazując, że pomimo tragedii miało to jakiś cel, pomimo okropności i bólu, był w tym jakiś sens może zamiast się winic i załamywac warto postarac się, żeby i ta śmierc nie pozostała bez echa przecież ten pan nie chciał nikomu przeszkodzic ani nikogo rozdzielac, jakkolwiek pokrętna była jego logika, on poprostu chciał się usunąc i dał tej żonie wolną rękę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja uważam-> ale przyznasz, że trzeźwi przewracają się rzadziej? ;-) pewnie tak, ale za to ci mniej trzeźwi częściej wychodzą bez większego szwanku ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
spośród wielu definicji Dobra które można znaleźć ( najprościej w Wikipedii:-) ) przeklejam tę najbardziej prosto wytłumaczoną: " Różnica między dobrem a złem wynika z tego, że dobro moralne przynosi głębokie zadowolenie, a zło sprawia wyrzuty, przykrość wewnętrzną i ból" a ja uważam-> powiedz to osobom, których bliscy zginęli w wypadkach po pijaku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
zgadzam się z "a ja uważam", jak zwykle zresztą. Poza tym ta historia wydaje mi sie naciagana własnie na potrzeby powiedzenia o tym budowaniu szczęścia na czyimś nieszczęściu. Miał 36 lat i 18letnia córke, czyli zrobil dziecko, gdy miał 17 lat. Tym bardziej nie należy się dziwić, ze to małzenstwo nie wypaliło. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
jeszcze co do wypadków po pijaku, zdarzają sie takze wypadki trzeźwym osobom. Co śmieszniejsze, znam przypadek, gdzie ululany w trupa pijaczek położył się na torach, pociag przejechał nad nim nie robiąc mu krzywdy żadnej. Natomiast koleżanka mojej siostry, całkowiecie trzeźwa, na tych torach w tym samym mieście zginęła. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
acha i ach- czy Twoim zdaniem w małżenstwie wcześnie zawartym człowiek nie ma możliwości rozwinięcia się i dojrzewania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
acha i ach czy picie lub niepicie jest obojętne dla Losu? a nawet wg tych powalających przykłądów picie wydłuża życie?cos się to kupy nie trzyma bez urazy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość search
Autorze, mialam taka sama sytuacje,z tym,ze ja najpierw odeszlam,znalazlam milosc,a w miesiac pozniej on sie zabil.Moj maz. Poczucie winy na poczatku ogromne,potem juz coraz mniejsze,straszny to byl czas dla mnie,ale minelo od tamtego dnia juz prawie piec lat,a my jestesmy po slubie,mamy cudowna dwuletnia coreczke i jestesmy mimo wszystko szczesliwi.Jesli tylko inni ludzie nie beda waszego zwiazku teraz szykanowac,podkopywac,to moze wam sie uda.My wyjechalismy rok po jego smierci bardzo daleko i juz nie wrocilismy. Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
w malzeństwie wcześnie zawartym człowiek nie jest na tyle dojrzały, że WIE za kogo wychodzi za maż/żeni sie. Inaczej się patrzy na świat jak się 15-20 lat a inaczej jak sie ma, powiedzmy 25-30. Czlowiek się zmienia całe życie i całe życie dojrzewa, i nie wmówi mi nikt, że dokonane wtedy wybory sa najlepsze z możliwych. W wielu przypadkach nawet nie są dobre. Tym bradziej wówczas, gdy powodem zawarcia zwiazku jest ciąża, jak to bylo w tym przypadku, jestem tego pewna na 100%. Zauroczenie i inne priorytety nie pozwalają mlodym ludziom dokonac dobrego wyboru. tak uważam, takie mam doswiadczenie życiowe. Ty masz inne, nie musisz sie ze mna zgadzac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
search-życie toczy się dalej. Powiedz, a masz dzieci z poprzedniego związku? jeśli tak, to jak one to zniosły? Samobójstwo to zawsze wielka porazka a osoba odbierająca sobie życie w teraźniejszości i naszej kulturze ( oczywiście nie w wyniku ucieczki od zadawanych tortur jak np w Oświęcimu) to jest osoba po prostu chora. Ja nie widzę możliwości przetrwania związków które rozpoczęły się w czasie trwania innego związku a na dodatek " doprawionego" samobójstwem. Ale ludzie sa różni i jak mówię, życie toczy się dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
co do picia i niepicia- to tylko demagogia, jaką zresztą lubisz uprawiać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
acha i ach to nie moje doświadczenia a moje obserwacje i wnioski:-) Czy jak dobrze Cię rozumiem nie widzisz możliwości, by człowiek dojrzał do życia w małżenstwie będac w nim a musi mieć wiele związków? czy to oznacza, że wg Ciebie poszukiwania idealnego partnera/ partnerki jest najważniejszym celem w życiu człowieka?Że nie jest możliwe stworzenie normalnego związku z obojętnie jakim człowiekiem( nie mówimy o patologiach)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
a ja mówię własnie o patologiach, o patologicznych umyslach i osobach, które nie powinny razem tworzyc zwiazku, bo się dla siebie nie nadają. I nie uważam, że można stworzyć dobry zwiazek z dowolnym człowiekiem, no nie żartuj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
bo moim zdaniem człowiek raczej powinien wiedzieć PO CO się żeni lub wychodzi za mąż a nie " WIE za kogo wychodzi za maż/żeni sie" jak napisałaś:-) zaraz tam demagogia;-) moim pierwszym odczuciem po przeczytaniu tytułu tematu był zwykły ludzki smutek i współczucie dla cierpienia samobójcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
oczywiscie wyciagasz wnioski za daleko idące, przyklad: Czy jak dobrze Cię rozumiem nie widzisz możliwości, by człowiek dojrzał do życia w małżenstwie będac w nim a musi mieć wiele związków? nie dajesz ludziom prawa do pomyłki? moze to byla jedyna pomyłka w życiu, ten wczesnie zawarty zwiazek. :o Znowu z własnych obserwacji: w mojej rodzini9e byla taka para, on sie nie nadawał do zwiazku, rozwiedli się, ona wyszła drugi raz za mąż, męczyli się strasznie bo to katolicy, w koncu tamten pierwszy idiota umarł, wzieli ślub po 20latach, nadal są razem, już starsi państwo, szczęśliwi. Nie musieli miec "wielu związków" nie musieli w nieskonczonośc szukac. po prostu za pierwszym razem źle wybrali. I nie praw mi kazań, ja tkwię w niedobrym zwiazku, mecze się straszliwie, więc wybacz, nie masz prawa mnie pouczac, nie każdy zwiazek da sie skleić, gdy nie ma solidnych fundamentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
wcale nie żartuję acha i ach- ja po prostu staram się nie kierować w życiu popędami ( choć nie zawsze mi się to udaje;-) ) i kiedy tylko mogę, wprzegam do pracy Rozum bo mądrzejszi ode mnie dawno stwierdzili, że dzięki niemu można dojść do uczuć wyźszych:-) Życzę miłej niedzieli- i cieszmy się, że żyjemy, jak widać nie wszyscy mają to szczęscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot.13
oczywiście, że daję ludziom ( w tym sobie też) prawo do pomyłki i zboczenia z drogi. Ale tu rozmawiamy o tym, gdzie jest ta droga a nie o pomyłkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha i achhhh
no widzisz, napisałas coś co przemawia za moim podejsciem: otóż, czy ci się to podoba czy nie, młodzi ludzie o wiele bardziej kierują się w życiu popędami niż rozumem, i pod wplywem własnie tych popędów podejmują decyzje :D Milej niedzieli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×