Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasia....28

nietypowy problem, nie potrafię mieszkać z facetem

Polecane posty

Gość Kasia....28

Tworzymy szczęśliwą parę, ale po prostu nie mogę znieść tego, że muszę błagać o prywatność. On mieszkał w niedużym mieszkaniu z rodzicami, bratem i siostrą - tak więc jest przyzwyczajony do towarzystwa. Ja jestem jedynaczką, zawsze miałam swój pokój, potem mieszkałam sama. Oboje pracujemy w domu (zajmujemy się tłumaczeniami), ja chciałabym by na czas pracy NIE PRZESZKADZAŁ MI WCALE. On pracuje w swoim pokoju, ja w swoim, ja od niego właściwie nie wchodzę, a on do mnie co chwilę. Po rozmowach, prośbach, pamięta, żeby mi nie przeszkadzać przez parę dni, a potem znów... Potrafi w ciągu 3 godzin wejść z 10 razy, z różnymi głupotami. Doszło nawet do takiego idiotyzmu, że powiesiłam na drzwiach kartkę "nie przeszkadzać", ale wtedy wygłupiał się, piszcząc pod drzwiami, co miało być śmieszne, a mnie wyprowadzało z równowagi. Pomijając już, że lubię samotność, to jego ciągłe głupie pytania nie pozwalają mi efektywnie pracować, bo wybija mnie z rytmu, a ja muszę być skoncentrowana. Tak samo: wieczorami sobie ćwiczę przy muzyce i prosiłam go by nie wchodził gdy widzi zamknięte drzwi, mnie to krępuje gdy widzi mnie spoconą i podskakującą - i tak wchodzi. Zawsze to samo "ja tylko na chwilę", "chciałem tylko o coś zapytać", "wyobraź sobie że mnie tu nie ma". On twierdzi że to ja jestem dziwna, że przecież jak mieszka się razem to mieszka się razem, a nie w osobnych pokojach przy zamkniętych drzwiach. Ja natomiast jestem przyzwyczajona do samotności i mi wystarczy, że spędzimy wieczorem parę godzin (bo spędzamy). Rozmów były setki, tysiące!!!! Nic się nie zmienia. On potrzebuje towarzystwa, a ja samotności. Czasami marzę, by znów mieszkać sama. Co mam zrobić? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki sam.....
Prawde mowiac - mam to samo co ty. Jestem facetem i tez nie wyobrazam sobie mieszkania z kims bez prywatnego pokoju. Musze miec azyl, w ktorym mogę sie schowac gdy mam cos do zrobienia, albo kiedy mam chandre, albo kiedy chce byc po prostu sam. I to nie ma nic wspolnego z egoizmem. Musisz pogadac z gościem, bo w końcu będziesz tak poirytowana, ze byle głupstwo będzie Cie wytrącało z równowagi w rozmowie z nim i zdecydowanie przestaniesz kochac, a raczej bedziesz postrzegac jako mąciciela Twojego spokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez dziwna jak diabli
Jestem kilka lat mlodsza, jeszcze nie zamieszkalam z facetem ale wiem ze bede miala identyczny problem. Tez jedynaczka, tez zawsze wlasny pokoj i lubie samotnosc. Jak jestem u chlopaka to po kilku godzinach ciagnie mnie zeby juz sobie isc-nie dlatego ze mam dosyc jego towarzystwa ale dlatego ze dusze sie psychicznie bedac z kims tak dlugo w jednym malym pokoju (mieszka z rodzicami). Nie wyobrazam sobie mieszkac z kimkolwiek w kawalerce czy tak jak ludzie mieszkaja na stancji w jednym pokoju we 2-3 osoby. To dla mnie jak najgorszy koszmar. Na dodatek nie lubie z kims spac w tym samym pokoju bo od zawsze spalam sama i jak ktos jest obok, slysze jego oddech i mam swiadomosc ze jest blisko to sie stresuje i nie moge zasnac :O Uwazam ze kazdy powinien miec swoja prywatnosc w domu, Ty nie oczekujesz jej az tak duzo, w koncu pracujesz i musisz sie skupic. On chyba sie nudzi, stad to ciagle przychodzenie. Jakby sie zajal czyms co by go pochlonelo to by tak nie lazil ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli tak bardzo cenicie samotność to dlaczego mieszkacie z facetami? Dlaczego jesteście w związkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawiczek z warszawy
Bo same nie wiedzą czego chcą i mieszkają z nieodpowiednimi facetami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krovef
Bo zwiazek wg niektorych, Mariko, nie polega na tym, zeby znalezc sobie jakakolwiek osobe w tym celu, zeby nie byc samym i zeby siedziec tej osobie na glowie, co jest Twoim priorytetem, sadzac po Twym glupawym infantylnym pytaniu. Zwiazek - jest wynikiem milosci i w kazdym ZDROWYM zwiazku DOROSLYCH (a wiec samodzielnych) osob musi byc miejsce i na nia, i na niego, i na ich dwoje. Czlowiek, ktory nie potrafi byc sam, musi byc z druga osoba, musi ciagle do tej osoby "misiu pysiu pitu pitu" jest czlowiekiem niedojrzalym psychicznie i do zadnego zwiazku sie nie nadaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia....28
Tu nie chodzi nawet o zdrowy czy niezdrowy związek, tylko ja mam akurat tak (ze względu na to jakie życie miałam do tej pory), a on inaczej. On twierdzi że kiedyś się przyzwyczaję, ale ja wiem że to nieprawda. Zawsze będę chciała prywatności. Wiem, że większość ludzi jest taka jak on. A mi przeszkadza nawet gdy rano zaspana idę do łazienki umyć zęby i twarz, z on wchodzi żeby też myć zęby. Przeciętna osoba może nawet by to lubiła, ja od razu się denerwuję, że nawet w łazience nie mogę być sama. U nas problem jest tym większy, że pracujemy w domu, więc jesteśmy razem 24h. Może gdyby jedno z nas chodziło do pracy i odpoczywalibyśmy od siebie chociaż 8 godzin dziennie, to byłabym stęskniona popołudniami, a tak to walczę chociaż o kilka godzin samotności w ciągu dnia. Denerwuje mnie właśnie to, że muszę WALCZYĆ o tak naturalną rzecz, że muszę prosić, tłumaczyć. Nie wiem co zrobić. Naprawdę rozmów były setki, więc nie doradzajcie rozmowy. Tłumaczyłam na spokojnie i długo dlaczego tak jest i dlaczego potrzebuję samotności. Pamiętał tylko przez kilka dni, potem wszystko od początku, co tłumaczył tym, że zapomniał że ma mnie zostawić samą. tez dziwna jak diabli > mam tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiu, doskonale Cię rozumiem
Przez rok mieszkałam z facetem i to był dla mnie KOSZMAR, chociaz facet całkiem fajny ;-) Jestem dokładnie taka jak Ty! Nasz związek się rozpadł po 2 latach z innych powodów, ale nie powiem, żeby mi nie ulzyło. Mam 29 lat, mieszkam sama od 5 i jest mi cudownie, nie wyobrażam sobie zycia z kimś, tego, ze ktoś będzie mi się szwędał po mieszkaniu, patrzył jak depiluję nogi, jak chodze w maseczce, albo nawet jak się ubieram. ja po prostu się nie nadaję do związku i dlatego świadomie żyję sama. A Ty, jesli kochasz tego gościa i chcesz z num być to musisz zadziałac bardziej radykalnie, ale delikatnie jednocześnie i spokojnie. Po prostu powiedz mu spokojnie, że już jesteś tą sytuacją tak zmęczona, że jeśli on nie weźmie Twoich próśb na serio to po prostu będziecie musieli się rozstać, bo czujesz, ze zaczynasz warioiwać. I powiedz mu też, że się nie przyzwyczaisz, bo to tak, jakbyś Ty wymagała od niego by pokochał totalną samotność. Musicie wypośrodkować, a raczej on powinien. Powodzenia! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskuda26
kochana, kluczyk w drzwiach. albo zasuwka, jesli nie masz mozliwosci dorobienia klucza. wiem o czym mowisz, ja tez potrzebuje w zwiazku duzo przestrzeni, czasami nawet paru dni "oddechu" i totalnej izolacji. zwykle udaje mi sie to uzyskac, choc sa takie dni, kiedy moj chlopak lazi za mna krok w krok, wlazi nawet do lazienki kiedy ide zrobic siku. zakluczam sie, ale i tak z drugiej strony majstruje cos nozem przy zamku i wlazi. nosz rece i cycki opadaja :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie kobietki
faceci raczej z Wami długo nie wytrzymają, bo się będą strasznie męczyć - facet który kocha chce jak najwięcej czasu spędzać ze swoją partnerką.... choćby po to by na Nią patrzeć :) Wy jesteście jakie jesteście, tak się wychowaliście takie mieliście całe życie i teraz jest problem z którego raczej nie da się poytywnie wyjść Jedyne wyjście to facet o podobnym a nawet jeszcze bardziej samotnniczym trybie życie i tak naprawde tylko wspólne schadzki, wycieczk, wyjazdy bez wspólnego zamieszkania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie kobietki
w takim zwiazku jedna strona będzie zawsze nieszczęśliwa Wasza wolność i niezależność to smutek faceta.... aż w końcu zacznie się zmywać z domu i upijać w knajpach Natomiast szczęście Jego to Wasze rozdrażnienie i złość - tego się nie da pogodzić jeżeli się nie zmienieie i nie będziecie bardziej wyroumiałe towarzyskie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to kwestia przezwyczajenie. ja pochodze z rodziny 5osobowej, maz z 4. jak zamieszkalismy razem to nie moglismy zniesc tej ciszy. w domach rodzinnych zawsze ktos byl, cos mowil, halasowal zawsze cos sie dzialo. a jak zamieszkalismy razem to we 2 bylo okropnie ciho, az w uszach dzwonila, a najgorsze byly chwile gdy tylko 1 osoba byla w domu. teraz po latach juz sie przyzwyczailismy, ze jest nas tylko 2 osoby i ze czasem jest sie samym i jest cicho. ale poczatki byly okropne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No niestety, muszę Cię zmartwić- to jeszcze trochę potrwa. Ja od kilku już lat walczę z moim nadopiekuńczym mężem, który przychodzi do mnie nawet jak golę nogi w łazience. Trochę już się do tego przyzwyczaiłam, trochę olewam, ale muszę powiedzieć, że i on po tych latach wreszcie wyluzował i chyba zaczął rozumieć, że prywatność to jedno a bycie razem, to drugie. Nie pozostaje Ci nic innego jak cierpliwie czekać, Wreszcie zrozumie, zajmie się czymś innym, będzie miał tylko swoje hobby i da Ci trochę powietrza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskuda26
"faceci raczej z Wami długo nie wytrzymają, bo się będą strasznie męczyć - facet który kocha chce jak najwięcej czasu spędzać ze swoją partnerką.... choćby po to by na Nią patrzeć " mam wrazenie, ze jest to bardzo idealistyczny punkt widzenia osoby, ktora nigdy nie byla w dlugim zwiazku, nie mowiac juz o wspolnym mieszkaniu. po jakims czasie jedzenie sobie z dziobkow przez 24h/dobe zaczyna meczyc i nie ma to nic wspolnego z jakims wielkim kryzysem. ktos tu dobrze wczesniej powiedzial, ze w zwiazku musi byc miejsce na nia, na niego i na ich dwoje. tworzac z kims zwiazek nie zrastamy sie automatycznie tulowiami, kazdy potrzebuje przestrzeni - mniej lub wiecej, ale potrzebuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krovef
Ja tez musze Was zmartwic, bo jestem z facetem 8 lat i on jakos nie wykazuje checi rejtrady. Ja nauczylam sie znosic (i nawet lubic :D) spanie z nim, dlugotrwale przebywanie w jednym pokoju itd. - a on sie nauczyl, ze czasem potrzebuje spokoju i np. wychodze na dlugi spacer, zajmuje sie swoimi sprawami i prosze o nie przeszkadzanie etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie kobietki
paskuda26 niezależność, wyciszenie czy samotnośc jest dla wielu bardzo ważna... ale jeżeli Wy już musicie się zamykać, barykadować w pokoju to to już nie jest normalne i skończyć się to może tylko tym co napisałem we wcześnejszych postach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krovef
Mam wrazenie ze akurat w przypadku paskudy powinno sie tak skonczyc. Wlamywanie sie komus do ubikacji za pomoca noza to znamiona psychopatii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie kobietki
zrobiła z faceta psychopate :P a Ty byś siedział za drzwiami w kuchni czy łazience bez okna przez 6 godzin... bo "paskuda" pracuje i się wycisza?? :P :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskuda26
jesli ktos potrafi uszanowac czyjas potrzebe przestrzeni, to nie trzeba sie barykadowac w pokoju. problem tu jest taki, ze ktos tej potrzeby nie respektuje i nie da sie do niego dotrzec ani prosba ani grozba. zwariowalabym, gdybym miala z kimkolwiek spedzac kazda minute mojego zycia. po prostu bym zeswirowala totalnie. i niestety, ale przyklejenie sie do kogos na stale tez nie wyglada mi na zdrowe. jak taki bluszcz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna..
Moim zdaniem Waszym problemem jest to, ze wszystko robicie w domu. Dlaczego nie zaczniesz ćwiczyć poza domem, jesli niechcesz by widzial? Moim zdaniem Wymaganie by nie wchodzil jak drzwi są zamkniete można stawiać zwykłym współlokatorom, a nie chlopakowi, z którym zamierza sie dzielić życie! Rozumiem, ze może Ci rozpraszać jak pracujesz. Ale moim zdaniem, niestety... to jest objaw jedynactwa. Też jestem jedynaczką. I mialam ... podobnie... Ale jak zaczelam studia mieszkalam z różnymi ludzmi... i stałam się bardzo tolerancyjna, wyrozumiała itd. Potrafie mieszkać bezkonflikotowo nawet w 1 pokoju, bąź pokoju przechodnim, mająć przy tym zypelnie inne zajęcia... czy upodobania. Musisz nad sobą popracować. Tak uważam,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paskuda26
e tam, przesadzacie, wlamuje sie do lazienki dla zartu. ja akurat wiekszego problemu nie mam z czasem dla siebie, bo nie dosc, ze pracujemy w innych firmach, to jeszcze mamy kazde swoich znajomych, poza tym on od czasu do czasu wyjezdza na pare dni i mam mozliwosc za nim zatesknic i sie zrelaksowac. ale bywa roznie, czasami nie zgramy sie w czasie - tzn on chce koniecznie siedziec ze mna, a ja chce chwili dla siebie...wtedy sa spiecia, ale ogolnie jakos nam sie ten zwiazek sprawdza. nie miesci mi sie w glowie sytuacja, w ktorej ja chce porobic cos sama, a ktos ciagle za mna lazi, trzyma mnie za reke i sie wpatruje. przerazajace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czemu to one mają
nad sobą pracować? bo facet to kurwa święta krowa jakaś ?? facet chce tak i tak to tak ma być? pierdole, nie robię. jestem dokładnie taka jak autorka i w dupie mam dopasowywanie się do jakiegoś misiaczka, co musi mnie non stop za rączkę trzymać. jestem sama i mi z tym zajebiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasiu, doskonale Cię rozumiem
Dziewczyna. nie masz racji, ja nie jestem jedynaczką a strasznie drażni mnie nadtowarzyskość ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna..
Ja nie mówie że nadtoarzyskość nie jest drażniąca. Ale uważam, że to o czym opisała autorka nie jest nadtowarzyskosćią, raczej nadwrażliwością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia....28
Wydaje mi się, że większą mękę przechodziłabym ja, próbując "pracować nad sobą", czyli spędzać dużo czasu z drugą osobą w 1 pokoju, rezygnując ze swojej prywatności, niż on - rezygnując z mojego towarzystwa przez większość dnia. Spędzamy ze sobą kilka godzin wieczorem (np. oglądając filmy), mi to wystarcza w zupełności. Nie chcę i nie potrafię żyć bez prywatności, nigdy nie rozumiałam jak ludzie mogą mieszkać w kawalerce - w życiu bym się na to nie zdecydowała, wolałabym dalej mieszkać sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia....28
No może i jestem nadwrażliwa, nie zaprzeczam temu. Ale chcę być w związku szczęśliwa. Ciągłe przebywanie ze sobą unieszczęśliwia mnie i powoduje że psychicznie się duszę. Ja jestem nadal pojedynczą osobą, nie tworzę z moim facetem całości. Kontakt z nim ma mnie uszczęśliwiać, a nie być mordęgą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krovef
Na szczescie nikt mi takich zartow nie robi. Jesli moj partner nie potrafilby zaakceptowac tego, ze czasem musze byc sama, musielibysmy sie rozstac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia....28
No ale jak skutecznie wyegzekwować prawo do swojej prywatności? Mój facet uważa, że i tak daje mi prywatność, bo wchodzenie na minutkę się nie liczy. A ja chcę mieć PEWNOŚĆ że przez te parę godzin gdy pracuję nie wejdzie ANI RAZU. Nie potrafię tego dokonać, nie potrafię. Rozmowy nic nie dają, prośby, sprzeczki, kartki na drzwiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×