Mam chłopaka ale..

Witajcie postaram się opisać mój problem, choć wiem że zamiast rady możecie mnie pocisnąć. Mam chłopaka od 2 lat. Jest mi z nim dobrze, ale sama nie wiem czy mogę nazwać to miłością jeśli myślę o innych? Brak mi związku w związku, jesteśmy razem ale osobno, mieszkamy razem ale jak jesteśmy razem w domu ja siedzę na kompie on przed telewizorem albo odwrotnie... Jak próbuję z nim porozmawiać o tym on zaraz krzyczy, że zadaję mu szereg trudnych pytań a on jest przecież facetem, więc normalne że nie potrafi mi odpowiedzieć... Najgłupsze tłumaczenie! Kochamy się raz na... 2 miesiące? Ludzie ja mam 21 lat! Nie jestem pasztetem są faceci którzy dalej się za mną uganiają... I co do nich to właśnie o nich tak rozmyślam, a właściwie o jednym. Jeden z nich to mój były a drugi to niedoszły, noi ten niedoszły ostatnio ze mną rozmawiał, że był głupi mówił i chce się ze mną umówić na piwo. Mój problem polega na tym że chcę być z obecnym ale brakuje mi czegoś w tym związku... a czasami myślę, że boję się zaczynać wszystko od nowa przez głupie problemy typu kto weźmie pralkę którą kupiliśmy razem... wiem to głupie ale sama nie wiem... Nie proszę o radę bo wiem że chaotycznie piszę ale wypowiedzcie się chociaż. Dzięki...

ktokolwiek?

Nie napisałam że myślę o zdradzie... a wyjście na piwo to nie zdrada, myślę o Nim ale nie o tym jak zaplanować zdradę tylko konkretnie o jego osobie

Jedyna wypowiedź to taka że jestem kurwą? hmm nieźle